Marka budzi dzwonek telefonu jednak nie odbiera. Po chwili jednak odsłuchuje wiadomosc od Basi i dzwoni do Grodzkiego. Informuje go ze mozna odwiedzic Adama.
Godzina 16:40 w szpitalu.
Stanisław Zawada wchodzi do sali Adama.
- Czesc! Jak sie czujesz?
- Czesc! Całkiem niezle. A ty miałes chyba odpoczywac w domu?
- A co mam juz sobie isc?
- niee! Fajnie ze przyszedłes bo chyba wszyscy o mnie zapomnieli.
- nie zapomnieli tylko odsypiaja zaległe noce. O a nie mowiłem?
Wchodzi Grodzki
- No i jak tam?- Grodzki- pogadaliscie na wazne tematy czy jeszcze nie i mam isc?
- pogadalismy i mozesz zostac- powiedział Adam
- dziekuje za pozwolenie. Prosze ,mam cos dla ciebie- inspektor wrecza Adamowi torebke.
Adam wyjmuje figurke małego aniołka i skorzany pasek. Zdziwiony patrzy na szefa.
- no co? Ten twoj stary anioł stróz to do wymiany sie nadaje wiec masz nowego-Grodzki
- a to?- Adam
- A to bo powinienem cie sprac na kwasne jabłko za to ze nas tak nastraszyłes ale mysle ze tym juz sie zajmie Staszek- Grodzki
- wiesz,moze tym razem mu daruje- ojciec-jeszcze sie zastanowie
- dzieki!- Adam
-Czesc Adam!- weszła Wisniewska- ja tylko na chwile wpadłam zajrzec jak sie czujesz. Mam zaraz spotkanie w sądzie.
- czesc. Ciesze sie ze ze przyszłas-Adam
- nie przesadzaj bo i tak nie uwierze- Dorota
Adam usmiechnał sie i pokrecił głowa. Dorota posiedziała jeszcze kilka minut i poszła. Mineła sie z Basia i Markiem. Obydwoje własnie sie kłocili i nawet nie zauwazyli pani prokurator. Nadal z obrazonymi minami weszli do Adama.
-Dzien dobry! CZesc! Jak ja sie za toba stęskniłam!! – Basia
-Czesc Adam- Marek
- Czesc! No a ja myslałem ze juz o mnie zapomnieliscie-Adam
- o tobie ? Nigdy! – Basia
- a zebys nie zapomniał jak sie pracuje to przyniosłem ci kilka fajnych kryminałow- Marek- polecam ci ten i ten. Ten jest taki sobie ale da sie czytac. A jak sie czujesz?
- no jak was widze to od razu lepiej. Tylko nogi w kolanie nie moge zginac- Adam
Marek zajrzał pod koc.
- No dziwne zebyc mógł bo masz tą noge tak zabandażowaną ze nawet ja bym jej nie zgiał trąbo!- Marek
- jak?- Adam
- Trąba jestes i tyle!- Basia- a poza tym to sie musi wszystko zagoic.
- jak ja wam dam trąbe to wy zobaczycie!- Adam
- no ciekawe ,juz sie nie moge doczekac- Basia
Grodzki i Stanisław przysłuchiwali sie z usmiechami.
- no ja sie tez nie mogłem ciebie doczekac az zejdziesz łaskawie na dół- Marek
- ty mnie? To ty sie spozniłes 20 minut- Basia
- tak ale ja nie zapomniałem zabrac kluczy i nie zatrzasnałem ich w domu i nie przechodziłem do swojego domu przez balkon sasiadki!!- MArek
- a gdybys ty był dobrym kolega to bys mi pomogł a nie wysmiewał sie ze mnie!- Basia-Adam powiedz mu ze nie rozmawiam z nim
- tato powiedz im zeby przestali- Adam
- Oni tak zawsze?- zapytał ojciec
- no prawie zawsze- Adam
- jak ty z nimi wytrzymujesz?- Ojciec
- jak on z nami wytrzymuje? Niech pan lepiej zapyta jak my z nim wytrzymujemy- Basia
- a myslałem ze sie za mna steskniłas!- powiedział przekornie Adam
- wiesz co? Nie lubie cie!- Basia
-straszne- Adam
Wszyscy zaczeli chichotac. Nagle w dzwiach pojawiła sie Iza. Zrobiła grozna mine i podeszła blizej.
- Wiesz co? Jak nie chciałes sie ze mna spotkac to trzeba było powiedziec a nie dac sie postrzelic. Kiepski sposób wymysliłes panie komisarzu !- Iza
- no patrz! A tak sie starałem- Adam
- zamorduje cie!!- Iza
- znowu?- Adam
- jego nie trzeba mordowac. Wystarczy dobic- Grodzki
- mydłem?- Marek
- oo jaki ładny kwiatek- Basia
- ładna- powiedzili równoczesnie Adam i Ojciec
- eeee ładna kwiatka?- Basia
-powariowali wszyscy- skwitował Grodzki
Weszła lekarka( dam jej na imie Alicja)
- a co tu za zebrania? To jest szpital a nie komenda! Pacjent powinien odpoczywac!
- No widzisz? Wyrzucaja nas!- Iza
- nie wyrzucam. Mozecie zostac.-Alicja- no panie Adamie. Jutro przewieziemy pana na oddział i koniec leniuchowania.
- i pyszna mleczna zupke dostaniesz- Basia
- jakos przezyje,mam taka nadzieje-Adam
- dobra to my sie juz zbieramy. Basia ,Marek bardzo mi przykro ale musze przerwac wam urlop bo jacys geniusze nie moga poradzic sobie ze sprawa i nam ja przekazuja. Jutro tak jak zawsze.- Grodzki
- no a jak sobie radzicie?- Adam
- jakos sobie radzimy- Marek
- jakos. Bardzo dobrze sobie radza- Grodzki
- No to moze ja juz wam nie bede potrzebny- Adam
- Masz goraczke czy co? Bo gadasz głupoty- Marek- No to czesc!
Wszyscy powoli zaczeli wracac do domów.
Kolejne dni mijały spokojnie. O tym co sie wydarzyło dowiecie sie w nastepnym opowiadaniu.
fajne hehe fajny tekst ” ładna kwiatka” heheh swietne !!!! jestem pod duzym wrazeniem , czekam na kolejna notke !! papa
OdpowiedzUsuń