8 listopada 2005

Odwiedziny cz .2

Marka budzi dzwonek telefonu jednak nie odbiera. Po chwili jednak odsłuchuje wiadomosc od Basi i dzwoni do Grodzkiego. Informuje go ze mozna odwiedzic Adama.

Godzina 16:40 w szpitalu.

Stanisław Zawada wchodzi do sali Adama.

- Czesc! Jak sie czujesz?

- Czesc! Całkiem niezle. A ty miałes chyba odpoczywac w domu?

- A co mam juz sobie isc?

- niee! Fajnie ze przyszedłes bo chyba wszyscy o mnie zapomnieli.

- nie zapomnieli tylko odsypiaja zaległe noce. O a nie mowiłem?

Wchodzi Grodzki

- No i jak tam?- Grodzki- pogadaliscie na wazne tematy czy jeszcze nie i mam isc?

- pogadalismy i mozesz zostac- powiedział Adam

- dziekuje za pozwolenie. Prosze ,mam cos dla ciebie- inspektor wrecza Adamowi torebke.

Adam wyjmuje figurke małego aniołka i skorzany pasek. Zdziwiony patrzy na szefa.

- no co? Ten twoj stary anioł stróz to do wymiany sie nadaje wiec masz nowego-Grodzki

- a to?- Adam

- A to bo powinienem cie sprac na kwasne jabłko za to ze nas tak nastraszyłes ale mysle ze tym juz sie zajmie Staszek- Grodzki

- wiesz,moze tym razem mu daruje- ojciec-jeszcze sie zastanowie

- dzieki!- Adam

-Czesc Adam!- weszła Wisniewska- ja tylko na chwile wpadłam zajrzec jak sie czujesz. Mam zaraz spotkanie w sądzie.

- czesc. Ciesze sie ze ze przyszłas-Adam

- nie przesadzaj bo i tak nie uwierze- Dorota

Adam usmiechnał sie i pokrecił głowa. Dorota posiedziała jeszcze kilka minut i poszła. Mineła sie z Basia i Markiem. Obydwoje własnie sie kłocili i nawet nie zauwazyli pani prokurator. Nadal z obrazonymi minami weszli do Adama.

-Dzien dobry! CZesc! Jak ja sie za toba stęskniłam!! – Basia

-Czesc Adam- Marek

- Czesc! No a ja myslałem ze juz o mnie zapomnieliscie-Adam

- o tobie ? Nigdy! – Basia

- a zebys nie zapomniał jak sie pracuje to przyniosłem ci kilka fajnych kryminałow- Marek- polecam ci ten i ten. Ten jest taki sobie ale da sie czytac. A jak sie czujesz?

- no jak was widze to od razu lepiej. Tylko nogi w kolanie nie moge zginac- Adam

Marek zajrzał pod koc.

- No dziwne zebyc mógł bo masz tą noge tak zabandażowaną ze nawet ja bym jej nie zgiał trąbo!- Marek

- jak?- Adam

- Trąba jestes i tyle!- Basia- a poza tym to sie musi wszystko zagoic.

- jak ja wam dam trąbe to wy zobaczycie!- Adam

- no ciekawe ,juz sie nie moge doczekac- Basia

Grodzki i Stanisław przysłuchiwali sie z usmiechami.

- no ja sie tez nie mogłem ciebie doczekac az zejdziesz łaskawie na dół- Marek

- ty mnie? To ty sie spozniłes 20 minut- Basia

- tak ale ja nie zapomniałem zabrac kluczy i nie zatrzasnałem ich w domu i nie przechodziłem do swojego domu przez balkon sasiadki!!- MArek

- a gdybys ty był dobrym kolega to bys mi pomogł a nie wysmiewał sie ze mnie!- Basia-Adam powiedz mu ze nie rozmawiam z nim

- tato powiedz im zeby przestali- Adam

- Oni tak zawsze?- zapytał ojciec

- no prawie zawsze- Adam

- jak ty z nimi wytrzymujesz?- Ojciec

- jak on z nami wytrzymuje? Niech pan lepiej zapyta jak my z nim wytrzymujemy- Basia

- a myslałem ze sie za mna steskniłas!- powiedział przekornie Adam

- wiesz co? Nie lubie cie!- Basia

-straszne- Adam

Wszyscy zaczeli chichotac. Nagle w dzwiach pojawiła sie Iza. Zrobiła grozna mine i podeszła blizej.

- Wiesz co? Jak nie chciałes sie ze mna spotkac to trzeba było powiedziec a nie dac sie postrzelic. Kiepski sposób wymysliłes panie komisarzu !- Iza

- no patrz! A tak sie starałem- Adam

- zamorduje cie!!- Iza

- znowu?- Adam

- jego nie trzeba mordowac. Wystarczy dobic- Grodzki

- mydłem?- Marek

- oo jaki ładny kwiatek- Basia

- ładna- powiedzili równoczesnie Adam i Ojciec

- eeee ładna kwiatka?- Basia

-powariowali wszyscy- skwitował Grodzki

Weszła lekarka( dam jej na imie Alicja)

- a co tu za zebrania? To jest szpital a nie komenda! Pacjent powinien odpoczywac!

- No widzisz? Wyrzucaja nas!- Iza

- nie wyrzucam. Mozecie zostac.-Alicja- no panie Adamie. Jutro przewieziemy pana na oddział i koniec leniuchowania.

- i pyszna mleczna zupke dostaniesz- Basia

- jakos przezyje,mam taka nadzieje-Adam

- dobra to my sie juz zbieramy. Basia ,Marek bardzo mi przykro ale musze przerwac wam urlop bo jacys geniusze nie moga poradzic sobie ze sprawa i nam ja przekazuja. Jutro tak jak zawsze.- Grodzki

- no a jak sobie radzicie?- Adam

- jakos sobie radzimy- Marek

- jakos. Bardzo dobrze sobie radza- Grodzki

- No to moze ja juz wam nie bede potrzebny- Adam

- Masz goraczke czy co? Bo gadasz głupoty- Marek- No to czesc!

Wszyscy powoli zaczeli wracac do domów.

Kolejne dni mijały spokojnie. O tym co sie wydarzyło dowiecie sie w nastepnym opowiadaniu.

1 komentarz:

  1. fajne hehe fajny tekst ” ładna kwiatka” heheh swietne !!!! jestem pod duzym wrazeniem , czekam na kolejna notke !! papa

    OdpowiedzUsuń

Komisarze dziękują za pomoc w rozwiązaniu sprawy :-))