31 grudnia 2007

4/57

Następnego dnia na komendzie.

Zawada wszedł do biura i zastał tam siedzącego przy biurku Pawła.

- a co Ty już tu robisz ? – zapytał zdziwiony Adam- gdzie Basia ?

- nie wiem, wyprowadziła się – cicho powiedział Paweł

- coo? – zapytał wchodzący Marek- no to sie nie dziwię ze nie odbiera telefonów.

- epidemia jakaś czy co ? – mruknał Zawada co nie uszło Markowi

- nie mów, że Ty i Iza ….- Marek

- ujmę to tak: mieszkamy w jednym domu- Adam- Paweł , o co poszło ?

- nieważne, co robimy ze sprawą? – zmienił temat Nowacki

- szczerze mówiąc nie mam pojęcia – przyznał sie Adam- mamy 3 ofiary, parę śladów i nic więcej.

- może jednak tak jak sugerowała Basia , poobserwować to osiedle ? – zamyślił sie Marek

- są 2 możliwości : albo przycichnie albo zmieni teren – Adam

- albo ma nas gdzieś i bedzie dalej działał- dodał jeszcze Paweł

- witam panowie – wszedł Grodzki – Basia wzieła dzień wolnego. Paweł , przekaż jej zeby jutro wypisała urlop bo potem w kadrach mają pretensje.

- wątpie czy będzie chciała ze mną rozmawiać – mruknał Nowacki

- no przecież musicie to wyjaśnić, cokolwiek sie stało – Marek

- czyżbym o czymś nie wiedział ? – zapytał Grodzki

- Rysiu, chodz do gabinetu – westchnął Zawada

- chłopaki słuchajcie ! – wpadła Zuzia – mam coś !

- no mów !- Marek

- chodzi o ten odcisk buta! – Zuzia – w labotaratoium udało sie zrobić piękny odlew.

- no i co z tego ? – Paweł

- rozmiar 42, przybliżona waga faceta okolo 80 kg, prawdopobnie 180 cm wzrostu- Zuzia

- i dodatkowo jest łysy albo jest blondynem ! – prychnął Paweł

- raczej jest brunetem i ubiera sie czarną skórzaną kurtkę. Jeżdzi granatowych Golfem- przypomniał sobie Marek

- to nie był Golf, tylko Skoda Felicia – Zuzia – w dodatku wypozyczona!

- skąd wiesz ? – zapytał Zawada

- dokładnie przepytałam tego nastolatka. Zauwazył nalepkę z wypozyczalni samochodów- Zuzia- ale niestety nie pamięta nazwy !

- a , byłabym zapomniała! Te buty to prawdopodobnie firma Nike- dodała Zuzia- a DNA niestety nie mamy w bazie. Mamy genialną nową w laboratorium. To ona wszystko mi powiedziała o tym bucie.

- a o rękawiczce ? Nic nie powiedziała ? – Marek

- owszem powiedziała. Włókna rękawiczki to włoska skóra. Cholernie droga. Musze lecieć ! Cześć ! – Zuzia

-Nike i włoska skóra. Ciekawe – zamyślił sie Adam- chłopaki ! Sprawdzcie wypożyczalnie samochodów. Popytajcie czy w ostatnim czasie ktoś podobny do naszego tajemniczego mordercy nie wyporzyczał Skody i … zresztą wiecie o co chodzi. Do roboty !

- właśnie dostałem zgłoszenie o porzuconym samochodzie- wpadł Szczepan – stoi sobie nad Wisłą od 2 dni !

- cholera – mruknął Zawada – muszę sciągnąć Baskę. Chłopaki do roboty!

Basia siedziała na kanapie i bezmyślnie patrzyła w telewizor, gdy Agata podała jej telefon.

- dzwoni od kilku minut – Agata

- to Adam- Basia – widocznie coś sie dzieje ! Halo ? Naprawdę musze ? No dobrze, bede gotowa za 15 minut.

- co jest ? – zapytała siostra

- nowe tropy w śledztwie- Basia – musze sie zbierać.Adam po mnie przyjedzie.

Basia nadal nieruchomo siedziała na kanapie, w końcu Agata ją przytuliła.

- dobrze zrobiłaś – stwierdziła Agata

- wcale nie jestem tego pewna- Basia- to wszystko mnie przeraża, nie wiem co mam o tym mysleć. Cholera, przecież On tam będzie !

- Basiek, jesteś twarda ! Pokaż mu , że potrafisz bez niego żyć! – Agata- zostało Ci 5 minut !

W samochodzie

- jak sie czujesz ? – zapytał Zawada

- kiepsko . Już wiecie ? – domyśliła sie Storosz

- wiemy tylko tyle , że sie wyprowadziłaś- odparł Adam- ale to Wasza sprawa. Jesteśmy na miejscu. Cześć ! Co mamy ?

- porzuconą Skodę ze śladami krwi – Szczepan – wygląda ze facet jest ranny.

- szefie !! Szybko !! – zawołał jeden z techników – mamy trupa !

- no nie ! Znowu ? – Zawada szybko pobiegł do technika i po chwili przyjrzał sie denatowi- no to chyba koniec sprawy.

- co ? Dlaczego ? – Basia

- brunet, skórzana kurtka, czapka z daszkiem, buty firmy Nike – wymieniała Zuzia- i jeszcze to ! – pokazała skórkowe rękawiczki

- wygląda na samobója – stwierdził Leszek- nie ma żadnych dokumentów.

- zróbcie mu jakiś portret, poszukamy go – powiedział Zawada – o , są już Marek i Paweł !

- mamy portret naszego zabójcy- powiedział Marek- trochę niewyraźny

- to porównajcie go z tamtym , tam ! – pokazała Zuzia

- nie żyje ? – Paweł

- chyba nie wytrzymał i palnął sobie w łeb , kurka – Żałoda

- a macie jego dane ? – Adam

- nazywał sie Maciej Zając, płacił gotówką- Marek- no idzże do Niej- powiedział do Pawła

- no to Dumicz sie ucieszy- Adam- prasa też da nam odetchnąć.

Basia siedziała w samochodzie, widziała idącego w jej kierunku Pawła.

- możemy porozmawiać ? – zapytał cicho

- chyba nie mamy o czym – odwróciła głowę Basia

- wróc, proszę Cie.

- Paweł , posłuchaj. Boję sie Ciebie. Tak naprawdę nic o Tobie nie wiem. Zmieniłeś sie ostatnio. Przecież byłeś inny ! Te ciągłe znikanie, tajemnice, jesteś arogancki , kłótliwy i agresywny!. Nie takiego Pawła pokochałam! Rozumiesz ? Myslę , że powinniśmy od siebie trochę odpocząć.

- naprawdę tego chcesz ? – zapytał Pawel a Basia pokiwała głową. Nowacki uśmiechnął sie smutno i zatrzasnął drzwiczki samochodu .



KONIEC cz. 57.

30 grudnia 2007

3/57

- Adam ! Ty chyba zwariowałeś ! Myślisz , ze zostawię Alę z Tobą ??- zawołała Iza za Adamem

- a jaki sąd przyzna opiekę matce, która nie ma własnego mieszkania i w dodatku sprawę w sądzie ? – spokojnie zapytał Zawada

- uspokójcie sie ! – odezwał sie nagle Jan – nikt sie nigdzie nie będzie wyprowadzał ! Pokoi w tym domu jest dużo. Nie będziecie sobie wchodzić w drogę. Zachowujecie sie jak małe dzieci !

Iza prychnęła ze złością i po chwili przeniosła swoje rzeczy do małego pokoju na piętrze a Adam przeniósł się na dół.

Kasia wyszła z pokoju. Marek na jej widok wstrzymał oddech.

- pięknie wyglądasz – pocałował ją w usta Marek- chodż bo sie spóźnimy.

- co Ty wymysliłeś ? – Kasia

- zobaczysz niedługo – usmiechnął sie Brodecki

Kilkanascie minut późnie weszli do przytulnej restauracji o nazwie ” Milano”

- dzień dobry, mieliśmy rezerwację – powiedział Marek do kelnera

- Marek tu jest ślicznie – szepnęła Kasia siedząc już przy stoliku- piękne te kwiaty !

- cieszę, że Ci sie podoba – Marek

- co to za okazja ? Zapomniałam o czymś ? – Kasia

- jutro mija rok od naszych zaręczyn – uroczyscie powiedział Marek

- kocham Cie – wzruszyła sie Kasia

Basia wyszła z łazienki po kąpieli , gdy do domu wrócił Paweł z ogromnym bukietem kwiatów

- przepraszam , zachowałem sie jak idiota – powiedział z przepraszającym uśmiechem

Basia zanurzyła twarz w płatkach kwiatów wyczuwając ich zapach. Nalała wody do wazonu i postawiła je na stole.

- myślisz, że przepraszam i kwiaty wszystko załatwią ? – zapytała smutno

- a załatwią ?

- zobacz co sie ostatnio z nami dzieje. Ciągle sie kłócimy – Basia usiadła na kanapie- nie chce tak żyć !

- to co mam zrobić ? – zapytał Paweł bezradnie – Basiu, kocham Cie i nie chce żebyś była smutna.

- nie wiem- szepnęła Basia i poszła do sypialni a Paweł tej nocy spał na kanapie.

Następnego dnia na komendzie

- no to co udało sie Wam ustalić ? – zapytał Dumicz

- denatka to Martyna Kowalska, lat 19. w tym roku zdawała maturę, chciała iśc na studia ekonomiczne- Zuzia- koledzy z klasy mówili ze była prymuską w klasie ale bardzo ją lubili. Udzielała korepetycji.

- wiadomo co sie z nią działo po wyjściu ze szkoły? – Dumicz

- pan prokurator nie wie , że maturzyści już zakończyli rok szkolny ? Jest czerwiec – odezwał sie Paweł

- pan komisarz Nowacki chyba nie wie , że maturzyści tego dnia mieli jakieś zebranie-odparł Dumicz- więc co robiła po wyjściu ze szkoły ?

- poszła do knajpy z paroma osobami z klasy – Szczepan-posiedzieli, wypili po piwie i rozeszli sie kurka

- Michał , jeden z kolegów , odprowadził ją do domu. Pożyczał książkę- Zuzia- ostatni raz widział ją koło 14:30. Koło 16-stej wróciła matka i dziewczyna już nie żyła.

- na tym osiedlu są kamery – odezwał sie nagle Paweł – chociaż mogą to być tylko atrapy

- i dopiero teraz o tym mówisz ? – Marek

- słuchajcie mam coś ! – Adam- na ubraniu dziewcznyny jest ślina napastnika

- no w końcu coś mamy – Dumicz

- mamy DNA ale nie wiadomo czy to ktoś notowany – ostudziła go Basia czytając inny raport – słuchajcie. Technicy pozbierali wzory butów wszystkich mieszkanców. Na miejscu zbrodni znaleźli odcisk buta który nie pasuje do żadnych śladów. A na klamce zostały ślady po skórzanej rękawiczce.

- musimy sprawdzic okolicę. Wczoraj padało więc powinny zostać wyraźne slady na ziemi- Adam- Zuzia i Szczepan, spróbujcie ustalić czy to DNA pasuje do kogoś z naszej bazy a my sie zbieramy !

Na miejscu

- Paweł , sprawdz te kamery- Adam- a my sie rozejrzymy!

- ok – Paweł powędrował do dozorcy a Zawada, Marek i Basia rozeszli sie w różne strony.

- Adam ! Marek ! Chodzcie tu szybko ! – wołała Basia stojąc pod blokiem niedawnej ofiary.

- no co tam Basieńko znalazłaś ? – Adam

- jak moglismy wczoraj tego nie zauważyć? – zapytała Storosz pokazując wyraźny odcisk buta w rozmiekłej ziemi.

- jasna cholera- zaklął Adam- Marek, dzwoń szybko po techników.

- słuchajcie, kamery działają ale jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności między 14 a 16 ktoś je wyłączył – zawołał Nowacki – morderca robi sobie z nas jaja !

- to musi być ktoś z tego osiedla – stwierdził Brodecki – gdzie sie wyłącza te kamery ?

- w piwnicy jest pokoik, gdzie są monitory i centrum sterowania- Paweł – zawiadomiłem już ekipę, zeby posprawdzali to miejsce.

- dobra robota- Adam- my też sie tam rozejrzymy! W nocy !

- poczekajcie, odbiorę telefon – Basia – no hej Młoda. Gdzie jesteś ? Super ! No cześć.

- wracamy – Adam- możecie jechać do domu . Spotykamy sie tutaj o 20:00. Jak sie któreś spóźni to łby pourywam! Jasne ?

Basia z Agatą plotkowały sobie najlepsze przy kawie i muzyce, gdy z zakupów wrócil Paweł. Torbę z zakupami postawił na stole i poszedł do pokoju przywitać sie z Agatą. Nagle stanął jak wryty w drzwiach

- skąd macie tą płytę ? – Paweł

- leżała w szufladzie- Agata- nudziłam sie więc pogrzebałam trochę i znalazłam to !

- cholera jasna ! Trzeba było zapytać czy możesz ! – zawołał Paweł wyłaczając odtwarzacz

- ej o co Ci chodzi ? – Agata – to przecież tylko płyta !

- to nie jest TYLKO PŁYTA ! – wrzasnął nagle Nowacki , wrzucił pudełko z płytą i z hukiem zamknął szufladę- jeżeli jeszcze raz, któraś z Was dotknie moich rzeczy to …

- to co? – zapytała nagle Basia

- to nie ręcze za siebie ! Jasne ? – Nowacki – Agata, jak długo zamierzasz za friko mieszkać w starym mieszkaniu Basi ? O ile wiem to nie płacisz za nie !

- wiesz co? Nie zamierzam Ci sie tłumaczyć !- Agata – to jest sprawa między mną i Baśką !

- Agata będzie tam mieszkała tak długo jak będzie chciała- Basia – spóźnimy sie na akcję!

Kilka minut po 20-stej czwórk policjantów weszła do małego pomieszczenia.

- ale cisza – szepnął Marek

- cii ! – Adam- ktoś tu oprócz nas jest ! Ostrożnie !

Marek z Basią wyciągnęli broń i ruszyli ciemnym korytarzem w jedną stronę a Adam z Pawlem w drugą stronę. Gdzies w górze padł strzał wiec wszyscy pobiegli na piętro.

- jest na zewnątrz ! – zawołał Nowacki

Niestety tajemniczy morderca rozpłynął sie w powietrzu. Basia , Adam, Marek i Paweł bezradnie stali na trawniku

- witam ! – przywitał sie Artur – czyżbyście łapali mordercę ?

- coś w tym stylu – Marek- zwiał nam. Nie widziałeś nikogo? Uciekał w stronę tamtego bloku .

- niestety nie widziałem- Artur- Basiu, możemy chwilę porozmawiać ?

- nie możecie- wtrącił sie Paweł – wracamy do domu !

- pytałem Basi – Artur złapał dziewczynę za rękę i odciągnął od reszty.

- zostaw ją ! – Paweł podszedł bliżej do chłopaka

- odwal sie facet ! – Artur popchnał Pawła , na co ten odpowiedział ciosem w szczękę.

- przestańcie ! – krzyknęła Basia

- panowie, spokój ! – Adam z Markiem rozdzielili mężczyzn- Baska, jedz do domu a Pawła jak ochłonie podrzucimy.

- pożałujesz tego ! Spotkamy sie sądzie ! – odgrażał sie Artur

Jakąs godzinę później Paweł wszedł do mieszkania i zobaczył pakującą sie Basię

- Basia ? Co Ty robisz ? – Paweł

- Basia sie wyprowadza – oznajmiła Agata

- mam dość ! Rozumiesz? – spokojnie mówiła dziewczyna – boję sie Ciebie i Twojej przeszłości. Nie potrafię tak dalej !

- Basiu, przepraszam ! Nie rób tego ! Proszę Cie ! Ja ci wszystko wytłumaczę !

- za późno ! – szepnęła Basia i wyszła za Agatą



ciąg dalszy nastąpi !!!

Tego sie chyba nie spodziewaliście co ??

29 grudnia 2007

2/57

Ekipa techników kończyła już swoją pracę, gdy Zawada wrócił do mieszkania zamordowanej.

- skończyliśmy tutaj, jak bedziemy coś mieć to dam znać – powiedział technik

- na kiedy mozecie coś mieć ? – Adam

- najwcześniej jutro koło południa- technik- cześć Baśka !

- cześć – zawołała Basia za kolegami- skończyłam. Kobieta spod 25 numeru mówi ze słyszała jakieś krzyki ale równie dobrze mógł to być telewizor .

- czyli jesteśmy w dupie- stwierdził Zawada – cholera, ile jeszcze osób zginie zanim facet popełni błąd ?

- spokojnie, dorwiemy go- uspokajała go Basia- mam pomysł

- jaki ? – do mieszkania wszedł Brodecki

- facetowi spodobało sie to osiedle nie ? Może poobserwujemy trochę okolicę? – zaproponowała Storosz

- taa, i aresztujemy listonosza a morderca spokojnie bedzie sobie w tym czasie siedział w domu – zadrwił Brodecki

- poczekamy na jakiekolwiek wyniki od techników a potem pomyslimy co dalej – Adam- a teraz zmywamy sie do domów. Gdzie Paweł ?

- widziałem go przed blokiem – Marek- to ja sie zmywam. Jak by co to dzwońcie ! Czeeść !

Basia z Adamem również wyszli z bloku i chwilę jeszcze rozmawiali przy samochodzie. Paweł siedział na schodach zamyślony



- to do jutra – pożegnał sie Zawada a Basia usiadła obok męża.

- mamy wolne. Masz jakieś propozycje ? – zapytała Basia

- jak Twoje oko ? – dziwnym głosem odezwał sie Paweł

- nie rozumiem co masz na mysli ?- zdziwiła sie Basia

- nie ? To coś co Ci wpadło do oka już wypadło ? – drwiącym tonem zapytał Paweł – skoro masz wolne to daj znać Arturowi, to pójdziecie sobie do opery !

- przestań ! – krzyknęła Basia- skoro widziałeś całą sytuację to trzeba było wtedy coś zrobić a nie wrzeszczeć teraz na mnie !

- wiesz co? Jeżeli On sie jeszcze raz do Ciebie zbliży to dostanie w mordę tak , że sie w lustrze nie pozna ! Z czego sie śmiejesz ? -wybuchnał Paweł

- z Ciebie ! – parsknęła smiechem Basia

- aż taki śmieszny jestem ? – Paweł spojrzał na Basię z arogancką miną

- mhm, zwłaszcza jak jesteś o mnie zazdrosny – Basia przytuliła sie do męża – chodz do kina ! Albo wyporzyczymy jakąś fajną komedię . Chodz, Misiu zazdrośniku!

- idz sobie sama ! Albo z Arturem ! – Paweł nadal zły wsadził ręce do kieszeni i odszedł

- Paweł ! – osłupiała Basia nadal siedziała na schodach

Brodecki zobaczył jak Kasia wychodzi ze szpitala i podszedł do niej.

- Marek ? Co Ty tu robisz ? Stało sie coś ? – Kasia

- to ja ! Jestem ! Mam wolny dzień – odpowiedział Marek na wszystkie pytania- i porywam moja ukochaną żonę na kolację. Dzieci upchnąłem u Dziadków.

- ale…- Kasia

- żadnych ” ale ” – Marek- Ania mówiła , że już ją ucho nie boli a Krzyś sie bardzo ucieszył bo będą z dziadkiem bawić sie w piratów .

- mhm, masz siłę przekonywania – roześmiała sie wesoło Kasia- to co teraz ?

- jedziemy do domu, Ty sie robisz na bóstwo i dobrze sie bawimy- Marek

- a z jakiej to okazji ? – Kasia

- dowiesz sie później- tajemniczo usmiechnął sie Marek

Zawada wniósł do domu dwie duże torby.

- no nareszcie – wyjrzał Jan z kuchni – w końcu zmądrzałeś. Ktoś tu za tobą tęsnkił

- cześć Tato- przywitał sie Adam biorąc córkę na ręce – cześć mała! Ja też za tobą tęskniłem ! Ala , zostaw moje ucho ! Ale masz buty ! Eleganckie ! Dziadek Ci kupił ?

- no jasne ! – Jan – nie mogłem sie oprzeć ! Jak sprawa ?

- daj spokój. Nic nie mamy. Prokurator wsciekły, prasa depcze nam po piętach a my nic nie mamy – westchnął zrezygnowany Zawada i usłyszał trzask zamykanych drzwi.

- wróciłam ! – zawołała Iza – o cześć Adam.

- cześć, ide sie rozpakować – Adam

- świetnie, morderca chodzi sobie na wolności a Ty sobie siedzisz w domu – Iza – na Twoim miejscu siedziałabym na komendzie i myslała nad sprawą

- na szczęscie nie jesteś na moim miejscu – spokojnie odparł Adam – a myśleć moge również w domu. Moich myśli na szczęscie nie możesz ukraść.

- jestem dziennikarką ! Nie zrobiłam nic złego ! – oburzyła sie Iza

- jesteś moją żoną ! Przez Ciebie omal nie wywalili mnie z pracy ! – Adam- to co zrobiłaś zabolało mnie bardziej niż gdybyś mnie zdradziła !

- nie rozumiesz, że ludzie chcą czytać o takich sprawach? – Iza

- nie, ludziom którzy kogoś stracili w takich okolicznościach należy sie spokój a nie ciągłe przypominanie o tym w telewizji i gazetach !- Adam- co robisz ?

- wyprowadzam sie ! – Iza

- w porządku. Możesz sie wyprowadzić ale sama. Ala zostaje ze mną – twardo powiedział Zawada i wyszedł z pokoju



ciąg dalszy nastąpi !!

23 grudnia 2007

Kłopoty kryminalnych cz.57

Witajcie !

Biedroneczka napisała swietne notki , dostarczając nowych wątków. A nasz morderca nadal grasuje. Trzeba z nim zrobić porządek !



Na miejscu zbrodni

- cześć chłopaki – przywitał sie Zawada- jak to wygląda ?

- raczej kiepsko – Leszek

- Leszek, nie patrz na mnie! Nie mam z tym nic wspólnego ! – zażartował Nowacki

- cicho bądz! – szturchnęła go Basia – znajome sąsiadki patrzą

- dzień dobry pani ! – przywitał sie grzecznie Paweł rozbrajając całą ekipę. Starsza kobieta, która wczesniej oskarżała Pawła, teraz tylko prychnęła z niezadowoleniem i odeszła .

- denatka miała około 19 lat, nazywała sie Martyna Kowalska, w tym roku miała zdawać maturę- powiedział jeden z techników

- dwa ciosy nożem . Jeden w klatkę piersiową , drugi w brzuch. Wykrwawiła sie – Leszek- zmarła jakieś 1,5 godziny temu.

- kto ją znalazł ? – Basia

- matka – technik – jest w szoku ale udało sie z niej wyciągnąć całkiem sporo informacji.

- dobra, przekaż je Szczepanowi- Adam- Zuzia, rozejrzymy sie po jej pokoju. Marek i Nowaccy zajmą sie przesłuchaniem sasiądów.

- ok- Marek- Adam, Oni mają być razem ?

- są dorośli , nie ? – Adam- do roboty !

- to ja popytam ludzi na wyższych piętrach- Paweł – Marek , a po odciskach buta też mozna stwierdzić kto tam sie szwędał ostatni , nie ?

- można ! Kurcze ! Masz łeb ! – Brodecki popędził do Zawady z informacją

- no to do dzieła ! Spotkamy sie w połowie drogi ! Paa ! – Paweł uśmiechnął sie do Basi i popędził na górę. Basia mimo, ostatnich miłych gestów ze strony męża, postanowiła być ostrozna.

Zawada i Zuzia rozglądali sie po pokoju.

- dobrze, że ta cała sytucja sie wyjasnila – odezwała sie Zuzia

- też sie cieszę- Adam- Marek? Co jest ?

- Paweł wpadł na pomysł , żeby posprawdzać odciski butów- Marek- przekazałem to już chłopakom. Zadowoleni nie byli ale wzieli sie do roboty.

- dobra. No nie! Znowu dziennikarze sie pchają ! – z rezygnacją westchnał Zawada wyglądając przez okno

- Iza też jest ?- Marek

- niestety tak- mruknał Adam

-chłopaki, znalazłam jej pamiętnik! – zawołała Zuzia- i laptopa !

- zabieramy wszystko na komendę – Adam

Basia dzwoniła do kolejnych drzwi. Jak zawsze było to samo. Nikogo nie interesowały sprawy sąsiadów, nikt nic nie słyszał , nic nie widział.

- cześć Basieńko ! – usłyszała głos Artura- co Cie sprowadza w moje skromne progi ?

- cześć. Praca mnie sprowadza- odpowiedziała Basia- chodzi o Martynę Kowalską. Ktoś ją zamordował

- cholera, a to była taka spokojna dzielnica – Artur- macie już jakieś ślady ?

- podejrzewany ze to jakiś seryjny morderca. To juz trzecia ofiara – Basia- a my niestety nic nie mamy. Kurcze, coś mi do oka wpadło

- pokaż- Artur delikatnie sprawdził Basine oko i nadal trzymając jej głowę w swoich dłoniach zaczął ją całować. Z półpiętra obserwował ich Paweł .

- przestań ! – Basia odepchnęła kolegę

- przepraszam, to sie już wiecej nie powtórzy- Artur- co powiesz na wypad do opery ?

- jak znajdę czas to dam ci znać- Basia- cześć.

Adam wyszedł przed dom i natychmiast otoczył go tłum dziennikarzy.

- żadnych komentarzy ! – stanowczo powiedział Zawada- nie możemy nic ujawnić ze względu na dobro śledztwa !

- czy to prawda, że nie wiecie kim jest morderca ? – Iza zadawała pytania- to już trzecia ofiara !

- prokurator wyda stosowne oświadczenie !- Adam



ciąg dalszy nastąpi !!!!!!!!!

22 grudnia 2007

6/56

Hej!
Przez dwa dni nie miałam netu, ale już dzisiaj jest:) Korzystając z wolnej chwili i tego,że jest net, wklejam kolejną notkę. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do czytania

Basia z Zuzią przeszukując dom Mrówczyńskich, znaleźli w spiżarni w piwnicy słoiczek z tajemniczą substancją.Był schowany za pustymi wekami.
-Zuzka bardzo możliwe,że to jest ta substancja, którą truto Mrówczyńkiego – Basia włożyła na wszelki wypadek podwójne rękawiczki i wrzuciła słoiczek do woreczka.
- Czyli co? Mamy dowód, że to żona truła męża?- Zuza – Lubecki tu przecież nie mieszkał
- Na to wygląda.Lubecki dostarczył jej trutkę, a ona dawał ją męzowi. Tylko po co?- podlomisarz
- Miała kochanka i mąż był niepotrzebny. Może nie chciał dać jej rozwodu?- Zuzia.
-Może później się dowiemy. Zmykamy stąd , bo już nic tu nie ma. Ciekawe co znaleźli chłopacy w klubie.

Na komendzie
Chłopaki i dziewczyny dojechali pod komendę równoczeście. Razem w czwórkę poszli do swojego pokoju, by wymienić się informacjami i napisać raporty.
- Ciekawe gdzie jest Szczepan? -Basia wskazując na woreczek z substancją.- Wysłałabym go z tym do laboratorium.
- No właśnie gdzie on się podziewa? My tu pracujemy, a on co? -Zuzia- Może z Oliwką flirtuje.
- Wcale nie prawda! – Szczepan nagle pojawił się w pokoju- Mam dla was pewne informacje, ale jak tak mnie obgadujecie to kurka nic nie powiem.
- Daj spokój Szczepan! Mów! -Marek
- Chodzi o Adama. Był dzisiaj na przesłuchaniu.Sam go przywoziłem na komendę, a przed chwilą odwoziłem do domu.
- Mów jak to wyglądało? Co powiedział?- Marek
- Okropnie!Wiśniewska i Dumicz za wszelką cenę chcieli wydusić od niego przyznanie się do winy.A Adam jak to Adam , mówił prawdę.On nie wie w jaki sposób Iza zdobyła informacje do swojego artykułu.
- A Grodzki, czy on też tam był?- Zuzia
- Tak cała trójca pastwiła się, kurka, nad naszym komisarzem, a mi kazali stać za szybą i tego słuchać! Biedny Adam, zmizerniał strasznie, wygląda jakby schudł kilka kilogramów.
- Ale co po przesłuchaniu? co z nim będzie?- Zuzia
- Nie wiem. Dzisiaj na szczęście kazali mi odwieść go domu. Nie wiem co bym zrobił, gdyby Dumicz albo Grodzki kazali mi skuć Adama i zaprowadzić „na dołek”.Możliwe,że sprawę Adama będą musieli przekazać do Komendy Głównej.
-Co??? Musimy mu pomóc- krzyknęła Basia
-Tak, tylko jak? – Marek wstał i zaczął chodzić w kółko
- Wiem!!! Jedyną osobą, która może mu pomóc jest Iza.- Basia- Trzeba ją tu przywieźć i zmusić do zeznań.
- Dumicz też chce rozmawiać z Izą. -Szczepan
- A jeśli ona nie przyzna się do winy i nie będzie chciała pomóc Adamowi?- Zuzia.
-Jeśli Iza jeszcze choć trochę kocha Adama to mu pomoże. – Basia- Zaraz pojadę do niej do redakcji pogadać. Jej zeznania to jedyny sposób na oszyszczenie Adama z tych bezpodstawnych zarzutów.
U Izy w redakcji
Basia zapukała do pokoju redaktorki
-Przychodzisz prywatnie czy służbowo?- zapytała chłodno Iza od drzwi- Jeśli prywatnie, to nie mam czasu. Mamy tu urwanie głowy w redakcji.
Mimo chłodnego przywitania komisarz weszła i zamknęła za sobą drzwi.
- chodzi o Adama.
-Co z nim? – zapytała Iza cały czas patrząc w monitor i pisząc coś na klawiaturze
- Ma poważne kłopoty i obie wiemy,że tylko ty możesz mu pomóc- Basia
W tej chwili zadzwonił telefon na biurku Izy
-Już zaraz!!! Nie musisz mówić, wiem,że to miało być na wczoraj!!!- zdenerwowana Liszewska do słuchawki
- Widzisz Basiu, nie wyrabiam się z tym wszystkim. Musimy przełożyć naszą rozmowę. Może wpadniesz jutro, albo pojutrze do domu.W redakcji nie idzie rozmawiać.
Basia podeszła bliżej biurka Izy
- Sprawa Adama nie może czekać! Iza, mu grozi 5 lat więzienia. I to pewnie nie będzie kara w zawieszeniu!
- Spokojnie Basiu. Nie wsadzą go do więzienia. Napewno Grodzki na to nie pozwoli- Iza spokojnym tonem cały czas wgapiając się w monitor
- Grodzki nie ma tu nic do rzeczy. Oprzytomniej wreszcie!!!- Baśce puściły nerwy.-Do ch….., to ty wpakowałaś Adama w to bagno, więc teraz go z niego wyciągnij!!!
Rozmowę przerwał im kolejny telefon od naczelnego. Iza tylko wzruszyła ramionami i przeprosła Basię za brak czasu.Komisarz wybiegła z pokoju, trzaskając drzwiami.

Następnego dnia na komendzie
Komisarze i aspiranci pili kolejną w tym dniu kawę i rozmawiali na temat zakończonej sprawy.
- I pomyśleć,że z początku wyglądało to na zwykłe samobójstwo. A możliwe,że facet miał halucynacje po tej truciźnie i myślał,że mu skrzydła urosły- Marek
- Bardzo możliwe. To kurka tak jak mają po narkotykach- Szczepan
- Gdyby nie nasze dzielne dziewczyny to sprawa mogłaby się zakończyć nam ucieczką podejrzanych.- Paweł
- Gdyby nie one i ich upór to może Grodzki by już dawno zamknął tą sprawę- Marek
- Chłopaki dajcie spokój !- Basia z Zuzą- Dosyć tego wychwalania !
Rozmowę przerwało wejście Grodzkiego z Dumiczem. Prokurator przemówił pierwszy
- Jestem z was wszystkich bardzo dumny. Muszę przyznać,że jesteście naprawdę wspaniałym zespołem.
- Wszyscy zasłużyliście na pochwałę i gratulacje, ale szczególnie do rozwiązania sprawy przyczyniła się nasza pani komisarz- Grodzki kontynował przemówienie prokuratora spoglądając na Basię
- Ja? A niby dlaczego?
- Rysiu ma rację. Po pierwsze dzięki tobie to śledztwo wogóle ruszyło z miejsca. A poza tym twoja akcja na lotnisku. Hm , choć nie pochwalam działań na granicy prawa przyznam, że ta akcja była imponująca.
- W związku z tą sprawą Basiu złożę w komendzie główne wniosek o awans dla ciebie.- inspektor-Zostaniesz tu u nas nową panią nadkomisarz.
Grodzki wyciągnął rękę by pogratulować Basi. Komisarz stała chwilę jak wryta. Podała co prawda rękę do uściskania, ale było to raczej wymuszone.
- O nie! W żadnym wypadku. Nie przyjmę tej nominacji.- przemówiła wreszcie
- Ale dlaczego? Ja też uważam,że ci się należy.- Dumicz uśmiechając się do Basi
-Po pierwsze, nie czuję się specjalnie zasłużona.Uważam rozwiązanie sprawy za sukces całego zespołu, a nie mój osobisty. A po drugie jedynym nadkomisarzem na tej komendzie był i będzie Adam Zawada.
Po tym przemówieniu wszystkim odjęło, mowę i zapanowała głucha cisza.Inspektor i prokurator popatrzyli, ze zdziwieniem na Basię i wyszli.

Po ich wyjściu rozległy się brawa
- Brawo Baśka, dobrze im powiedziałaś!-Marek- Jesteś wielka!
- Zgadza się Baśka jest wielka, ale moja- Paweł włączył się do rozmowy, widocznie począł się zagrożony.
- I co ztego?!Adama i tak nam to nie wróci.- powiedziała siadając na swoim biurku- Czuję się taka bezsilna.
- A co z Izą? Byłaś u niej?- Zuzia
-Byłam, ale nawet nie pytajcie o efekty tego spotkanie. Nic z tego nie będzie.Iza nawet nie miała czasu ze mną gadać.Ona już chyba nie kocha Adama.- smutno zakończyła Basia
- To co robimy?-Marek- Iza to była chyba ostatnia osoba, która mogła mu pomóc.
Wszyscy siedzieli na swoich biurkach z posępnymi minami. W końcu odezwał się Paweł
- Słuchajcie, nie możemy tak się zamartwiać jakoś to będzie.Adam wychodził i z cięższych opresji. Tym razem też mu się uda.
-A jak nie to co?Będziemy go odwiedzać w więzieniu i słać paczki na święta?- Zuzia
- No właśnie chłopaki co wtedy? -Basia – Grodzki z Dumiczem mogliby mu chociaż osobną celę załatwić, bo jak nie to on tam długo nie pożyje- po chwili dodała poważnym tonem.
Paweł podszedł do niej i starł ukratkiem małą łzę, która spływała jej po policzku
-Baśka nawet tak nie mów!- potem pocałował ją w usta, a ona odwzajemniła pocałunek.
Paweł przytulając się do Basi niechcący potrącił stojący na jej biurku wazon z kwiatami
- O kurcze!- komisarz szybko zaczęła ścierać rozlaną wodę serwetą.- Przynieście ścierkę. Mam nadzieję,żę nie zalało klawiatury
-Jeśli nawet się zalała, to możesz zwalić na mnie jak ktoś będzie pytał.- Nowacki
Żona nic mu nie odpowiedziała, tylko ścierała rozlaną wodę z biurka, a potem z podłogi
- Ładny bukiet- Paweł patrzac na kwiaty- ciekawe od kogo?
-Nie wiem, ale ktoś sprawił mi miłą niespodziankę - Basia wstając z podłogi
Paweł popatrzył na nią i zapytał
- Nawet się nie domyślasz od kogo?
Baśka pokręciła przecząco głową
- Ani trochę się nie domyślasz?- spytał trudem powstrzymując śmiech
- No nie, Paweł nie mów,że ….- niedokończyła zakrywając ręką usta- niemożliwe
- Możesz mówić jaśniej? co niemożliwe?
- Te kwiaty są od ciebie prawda.
-A myślałaś,że od kogo?
- To bardzo miłe. Naleje im wody- Basia biorąc z biurka pusty wazon.
Na wychodzącą Basię wpadł Grodzki
- Przepraszam,że chyba macie koniec przerwy- inspektor- Pamiętacie sprawę z Anitą, kuzynką Marzeny?
- Aż za dobrze- odpowiedział Paweł
-Wygląda na to,że zabójca znów zaatakował.Tym razem ofiara to 18letnia dziewczynka. Mieszkała na tym samym osiedlu co Marzena.
- No i co? Może znowu będe podejrzany?- Nowacki
- Paweł odpuść sobie! Zbierajcie się trzeba jechać na miejsce zbrodni.Musimy wkońcu rozwiązać tą zagadkę i to przed tym jak zginie kolejna ofiara.
-Myślisz,że można łączyć te dwie sprawy?-Marek
- Nie wiem, ale mamy to samo osiedle, dwie dziewczyny. Musicie ustalić czy ofiary się znały- powiedział Rysiu i zniknął
-Adam by nam się przydał- westchnęła Basia
Jakby na zawołanie drzwi pokoju się otworzyły i przyjacie ujrzeli Adama
Basia stała najbliżej drzwi, więc pierwsza bez słowa rzuciła mu się na szyje.
-Baśka puść mnie, bo mnie udusisz
- Przepraszam, ale tak się stęskniłam
-Ale Adam skąd ty tu się wziąłeś?JJak to się stało- Marek
- Ładnie witasz starego kumpla.- Adam – Widać nie jestem już tu wam potrzebny
- Przestań żartować, tylko siadaj i opowiadaj- Marek podsunął Adamowi krzesło
-Widziałem na korytarzy Grodzkiego macie sprawę.
-Adam!!!!- wszyscy chórem
- sprawa poczeka, mów- Paweł
-Nie ma co opowiadać.Izę ruszyło sumienie i przyszła dziś do Wiśniewskiej.- Zawada zaczął skromnie jak by nic wielkiego się nie stało- Wiśniewska razem z Dumiczem zarządali konfrontacji i wezwali mnie na komendę.Iza przyznała się do winy, a mi odpuścili. Skończyło się na naganie.
- Ale co ona powiedziała?- zapytała Basia
- na początku podobno powiedziała Wisniewskiej tylko,że jestem niewinny. Później jak przyjechałem, przyznała się do wszystkiego.
-Czyli do czego?- Marek
-Że wykradła te informacje do artykułu bez mojej wiedzy.Zrobiła to,wtedy gdy zostawiłem akta sprawy na swoim biurku.Kiedyś chciałem popracować w domu, musiałem dokończyć kilka rzeczy.
- Wredna małpa wykorzystała sytuację-Paweł
-No ale teoretycznie, ja też nie jestem bez winy, bo umożliwiłem jej dostęp do tych dokumentów. Za to dostałem naganę.
-Niby za co? - Marek – Przecież nie mogłeś przypuszczać,że Iza to zrobi.To jej wina
- Racja, ale naganę dostałem za to,że wyniosłem te dokumenty z komendy. Teraz pewnie Dumicz będzie nas rewidował przed każdym wyjściem z komendy- zażartował na koniec
- A co z Izą? Czy coś jej za to grozi?-Basia
-Będzie miała sprawę. Dostanie najprawdopodobniej 3 lata więzienia w zawieszeniu.Nie była wcześniej karana, po za tym te informacje z artykułu, tak naprawdę wiele nam nie zaszkodziły.A tak poza tym to gratulacje wspaniale rozwiązanej sprawy.Dumicz jest z was dumny.
- oszczędź nam Adam. -Basia-Już wysłuchaliśmy mowy pochwalnej Grodzkiego i Dumicza

- A co wy tu jeszcze robicie?!-krzyknął Grodzki, który przyniósł z depozytu Adamowi broń i odznakę
- Nie krzycz na nich Rysiu, bo to moja wina.Zagadałem ich- Zawada wstając z krzesła
-Nadkomisarzu, czy chce pan dostać kolejną naganę?- Grodzki ze śmiechem
-A więc przywrócili mnie do stopnia nadkomisarza?
-Szczerze mówiąc Adam, to nigdy ci go nie zabrali, bo nasza decyzja nie została jeszcze wysłana do Komendy Głównej.Tylko niech to zostanie między nami, bo Dumicz mnie zabije.
-Dzięki Rysiu!- Adam
- No zbierajcie się!- inspektor wychodząc

W Toyocie Adama podczas jazdy
-Adam, wiesz nurtuje mnie jedno pytanie.-Basia – Dlaczego Iza to zrobiła?
- Chciała napisać dobry artykuł i zdobyć nagrodę dla najlepszego dziennikarza śledczego w województwie. Wiecie opisują różne sprawy z życia znanych lokalnie ludzi, a potem jest przyznawana nagroda- Adam

Koniec części 56 !!!

Notka wyszła długa, ale mam nadzieję, że nie nudna. Udało mi się zakończyć najważniejsze sprawy. Pozdrawiamy i życzymy Wam wszystkim wesołych i magicznych
Świąt Bożego Narodzenia.

biedroneczka & alice_b

18 grudnia 2007

5/56

Hej!
Widzę mało komentarzy, ale mimo to zdecydowałam się dziś wkleić następną notkę, ponieważ, jutro mogę nie mieć na to czasu. Zachęcam gorąco to czytania poprzednich notek i zostawiania pod nimi komentarzy.

Kilka minut przed ósmą na komendę przyjechała Basia.Weszła do kanciapy i ze zdziwieniem spostrzegła,że siedzi tam Marek
-Cześć! Co ty tu robisz tak wcześnie?
-Przeglądam ostateczny raport z sekcji zwłok Mrówczyńskiego. Przyszedł faksem przed chwilą.Okazało, się,że ta substancja, którą go otruto, nie jest radioaktywna, ale silnie toksyczna.Poza tym pisze,że może wywoływać halucynacje.
-Niedługo trzeba będzie jechać i zmienić Szczepana i Pawła. Oni całą noc spędzili pod domem Mrówczyńskiej- Basia otworzyła szafkę i wzięła swój kubek- zrobić Ci kawy?
-Możesz- odpowiedział Marek bez entuzjazmu
-Słuchaj jak przyjdzie Zuzia to pojadę z nią zmienić Pawła i Szczepana, a ty czekaj na nakaz z prokuratury.
-Tak jest szefowo.- odpowiedział naburmuszony Marek
- O co chodzi?
- Zaczynasz wydawać polecenia, a tego nie lubię.
- Daj spokój Marek.Nie ma Adama i ktoś tu musi zająć się podziałem zadań.
- Ale nie musisz to być ty ! Polecenia wydaje tutaj Grodzki!- krzyknął Marek i wyszedł z kanciapy.
Jakby na zawołanie zjawił się inspektor.
- Gdzie on poszedł? – zapytał patrząc w stronę drzwi
- Nie mam pojęcia.- odrzekła Basia i popiła łyk gorącej kawy – Czekamy na nakaz z prokuratury- dodała po chwili
-Zamiast czekać zbierajcie się i jedźcie zmienić chłopaków. Całą noc sterczą pod domem Mrówczyńskich.- Grodzki
-Jak tylko przyjdzie Zuzia to jedziemy- odpowiedziała komisarz Storosz

Grodzki wyszedł bez słowa. Za chwilę zjawił się Marek
- Jakiś on nie w humorze.- Brodecki o Grodzkim
- Ty też od rana masz muchy w nosie.- Basia niezbyt miłym tonem – Twoja kawa stoi na biurku.
- Dzięki za kawę i przepraszam, że byłem niemiły.Ania jest chora.Ma zapalenie ucha środkowego, całą noc płakała. Poza tym Adam nie odbiera telefonów ode mnie.
- Co u niego? Wiesz gdzie teraz mieszka?
- Rozmawiałem z jego ojcem. Podobno wynajął jakąś ruderę na Mokotowie. Mieszkanie w starej kamienicy, bez ciepłej wody i z piecem kaflowym.
-Cześć wam! Przepraszam za spóźnienie, ale zapomniałam wczoraj nastawić budzika-Zuzia
- Cześć! Dobrze,że już jesteś. -Basia- Chodź jedziemy zmienić chłopaków.
- Mam dla nich termos z gorącą kawą- Zuzia
- A dla nas co? Nie wiadomo ile czasu będziemy tam siedzieć.- Basia ubierając kurtkę
- Spokojnie, to duży termos, więc starczy i dla nas.

Pod domem Mrówczyńskich
-Cześć chłopaki! i co?-Basia z Zuzią wsiadły na tylne siedzenie do samochodu Szczepana.
- Nudy. Mrówczyńska od wczoraj nie wychodziła z domu. – Paweł -Jest sama.Lubecki ją tylko odwiózł wczoraj pod domu po pogrzebie.Nawet nie wszedł na górę.
-Czemu jesteście tak późno? – Szczepan ziewając-Sterczymy tutaj od 19nastej i kawa nam się skończyła.
-Nie martwcie się chłopaki- Zuzia wyciągając termos
-Dzięki Zuzka!- Szczepan- Kochana ty, kurka, ty życie nam ratujesz!

Chłopaki wypili po kubku gorącej kawy i pojechali na komendę zdać raport.Basia z Zuzią siedziały nieruchomo w samochodzie wgapiając się w przednią szybę.
- Co za nudy!- Zuzia wyciągając się na fotelu.
- Dobra kawa.Super,że wziełaś ten termos- Basia

Po 20 minutach Basia spojrzała na zegarek- Ciekawe czemu Marek jeszcze nie dzwoni? Co z tym nakazem ?
- Basia spójrz !!!- Zuzia szturchnęła koleżankę. Pod dom podjechało ciemne AUDI. Z samochodu wysiadł Lubecki z kwiatami.Basia spisała na kartce numery rejestracyjne samochodu. Lubecki, nie stał długo pod bramką.Zaraz otworzyła się automatycznie. Mężczyzna wbiegł po schodach na ganek.Mrówczyńska objęła go za szyję i pocałowała w usta. On dał jej kwiaty.
- Nie wygląda na wdowę pogrążoną w żałobie- Zuzia.
- No nie. Widać szybko pocieszyła się w ramionach wspólnika – Basia
Drzwi do domu Mrówczyńskich zamknęły się. Po chwili zgasło też światło w korytarzu.
-Fajnie, tylko za posiadanie kochanka jeszcze nie wsadza się do więzienia – Basia ze smutkiem
- Ciekawe co teraz robią?- Zuzia
Jakby w odpowiedzi na pytanie aspirantki Lubecki wyszedł z domu niosąc jakieś walizki.
- O kurcze, czyżby mieli zamiar gdzieś jechać- Basia
- Może chcą sobie zrobić małe wakacje- zachichotała aspirantka
- To nie jest śmieszne !!! Zaraz nam zwieją, a nakazu jak nie ma tak nie ma -Basia chwytając za komórkę.
- Marek nie odbiera, dzwonię do Pawła- Basia- kurcze też nic
- To dzwoń do Grodzkiego- poleciła aspirantka
- Dzwonić to ja mogę, ale niech on odbierze.- Baśka patrząc z niepokojem jak Lubecki z Mrówczyńską ładują do bagażnika siatki i plecaki. Mrówczyńska została w samochodzie, a Lubecki wszedł jeszcze po coś do domu.
- Marek, super,że odebrałeś! Jest ten nakaz?
- Nie ma
- To co mamy robić? Oni pakują się właśnie do samochodu, zaraz nam odfruną!
- Nie wiem Basia. Zatrzymajcie ich jakoś.- Marek odkładając słuchawkę.
- Ty, jadą na narty!!!- Zuzia
Lubecki przywiązał do bagażnika dachowego dwie pary nart. Potem wsiadł do samochodu i odjechali. Policjanci ruszyli za nimi.
- Jadą chyba w kierunku Okęcia.- Zuzia
- Super polecą sobie w Alpy i tyle ich widzieliśmy.- Basia z ironią.
Samochód Lubeckich przejechał przez skrzyżowanie, za to Baśkę i Zuzę zatrzymało czerwone światło
- Włącz koguta, nie możemy ich zgubić- poradziła Zuzia
- Nie chce by nas zauważyli.- Basia- Po za tym to dość duże ryzyko pościg w środku miasta w szczycie komunikacyjnym
- A co zrobimy na lotnisku?Aresztujemy? – aspirantka
- Będziemy do tego zmuszeni.
- Ale sama mówiłaś,że nie mamy ani dowodów ani nakazu przeszukania
- No i co z tego! Zwiac im nie pozwolę – Storosz ruszając z piskiem opon

W Hali Odlotów na Lotnisku „Okęcie”
-Zuza, widzisz ich?
-Nie. Chyba zapadli się pod ziemię. Za dużo ludzi.
- Gdybyśmy chociaż wiedzieli dokąd lecą.- Basia
- Może do Szwajcarii przez Francje. Za pół godziny jest samolot do Paryża.- aspirantka
- Równie dobrze mogą sobie lecieć na Szpicbergen.- komisarz – Chyba ich zgubiliśmy.
- Spokojnie Basia. Jeśli ich tu nie ma to, może nie lecą do Paryża
Dziewczyny siadły na chwilę na ławce, bo były zmęczone. Wielogodzinna praca od kilku dni zaczęła dawać im się we znaki.
- Chcesz kawy? – zaproponowała Zuzia
- Jak jest jeszcze to chętnie. Ja mam kanapkę, mogę się podzielić.- Basia
Dziewczyny jadły kanapkę i popijały gorącą kawą.W pewnej chwili usłyszały komunikat:
” Pasażerów którzy lecą do Bratysławy, prosimy zgłosić się do odprawy do hali drugiej.”
Komisarz Storosz zerwała się nagle.
-Moja intuicja mi podpowiada,że oni lecą do Bratysławy, chodź.
Zuzia szybko schowała kanapki i termos do plecaka i pobiegła za Basią
- Gdzie ty mi na akcję z tym plecakiem aspiratko?- Basia zaczęła się śmiać i na chwilę zapomniała po co tutaj są.
-Nie widziałaś komandosów z plecakami? Chodź, bo nam zwieją.
Gdy dziewczyny wpadły na halę drugą Basia zauważyła Lubeckiego.
- On jest, ale gdzie ona? – wyszeptała, rozglądając się w około
-Tam- wskazała -Zuzia- rozdzielili się.
- Super.- Basia pocichu wyciągnęła broń – Zuzia jak coś się stanie to pamiętaj,że biorę całą odpowiedzialność za tą akcję
Obie policjantki zaczęł powoli wzdłuż ściany zbliżać się do podejrzanych.
- Musimy się rozdzielić. Ja biorę Lubeckiego, a ty zajmij się kobietą- komisarz Storosz
Zuzia przytaknęła. W pewnej chwili obie rzuciły się w stronę podejrzanych i powaliły swoje ofiary na podłogę.
- Wstawać i to już!- Baśka podnosząc z ziemi Lubeckiego- Jest pan aresztowany za zabójstwo swojego wspólnika
- A pani za współudział w morderstwie- wyrecytowała Zuzia za koleżanką

Zuzia z Basią wpakowały podejrzanych do samochodu i odjechały na sygnale w kierunku komendy.
Gdy obie policjantki wchodziły po schodach na komendę spotkały Marka
-Właśnie mam nakaz, ale…- przerwał w pół zdania zdziwiony i stanął jak wryty
-Nakaz w samą porę. Prowadzimy ich właśnie do aresztu a wcześniej na przesłuchanie – Basia pewnym tonem

W jednym pokoju Basia przesłuchiwała Lubeckiego, a w drugim Zuzia Mrówczyńską. Podejrzani jednak nie byli zbyt rozmowni. Powiedzieli tylko,że wybierali się do Słowacji na narty. Po skończonym przesłuchaniu Basia kazała mundurowemu odprowadzić podejrzanych do aresztu.

Gdy Basia z Zuzią wyszły z pokoju przesłuchań Grodzki dał im nakaz przeszukania domu podpisany przez Dumicza.
- Paweł z Markiem pojechali właśnie do klubu, a dla was zostało przeszukanie domu Mrówczyńskich
- Dziękujemy inspektorze. Zrobimy to z przyjemnością – Basia uśmiechając się
W tej chwili zjawił się Szczepan z bukietem kwiatów
- Przepraszam kurka ,że przeszkadzam, ale ktoś tu dostał piękne kwiaty.
- Kto?- zapytały chórem dziewczyny
-Zaraz, tu jest bilecik. Pewnie tu pisze,że to ” Dla najpiękniejszej policjantki”- aspirant zaśmiał się- zaraz się pobijecie, która pięknięjsza!
- Daj Szczepan i przestań się zgrywać!!!- Zuzia wyrywając koledze bukiet z ręki
- To dla ciebie- powiedziała do koleżanki lekko otwierając bilecik
- Dawaj skoro to moje!- Basia wzięła bukiet i schowała za plecami.
-Ciekawe od kogo?- spytała zaciekawiona Zuzia
Basia popatrzyła na bilecik
- Nie podpisał się- pokręciła głową- narysował tylko serduszko
Nagle zadzwoniła komórka Basi. Dziewczyna na wyświetlaczu zobaczyła imię: ARTUR. Zawahała się chwilę, ale odebrała.
- Cześć, miły jesteś. Dzięki za kwiaty.- słowa były szybsze niż myśli
- Ale….- nastąpiła chwila ciszy, poczym chłopak zaczął się jąkać-niee,ttot niestety nie ja
- Aha to znaczy,że mam jeszcze przynajmniej jednego wielbiciela.Przepraszam w takim razie i dzięki za telefon.- Storosz rozłączyła się nim zaskoczony kolega zdołała coś jeszcze powiedzieć.Potem schowała czerwoną ze wstydu twarz w dłoniach
- Jak mogłam to powiedzieć?!- wyszeptała

ciąg dalszy nastąpi !!!
Ciekawe od kogo te kwiaty? Może wkrótce się dowiecie.Cierpliwości

15 grudnia 2007

4/56

U Brodeckich
Marek wrócił do domu koło ósmej wieczorem. Drzwi otworzyła mu Kasia
- Dobrze,że już jesteś. Mamy gościa. Adam jest w łazience.
- Cześć!- przywitał się Adam
-Cześć! Dobrze,że jesteś.- Marek- Wszyscy jesteśmy z tobą, ale chyba nie muszę tego mówić.
Adam spuścił głowę
- Marek, wiem,że stawiam was w bardzo kłopotliwej sytuacji, ale to tylko jedna noc. Poza tym Kasia powiedziała,że mnie dziś nigdzie nie puści.
- Daj spokój stary! Możesz zostać ile chcesz.
Kasia poszła do kuchni przygotować kolację.
- Nie mogę tu zostać, bo jak Dumicz, albo Grodzki się dowie, to będziesz miał duże nieprzyjemności. Nie mogę was wszystkich pakować w kłopoty.
- A co zamierzasz?
- Nie wiem jeszcze.Do ojca nie wrócę, bo nie mogę patrzeć na Izę.
- Ale to twoje mieszkanie, więc to chyba ona powinna brać nogi za pas.
- Tak, ale z dzieckiem jej na bruk nie wyrzucę. Po za tym Ala to moje dziecko i mała, nie jest niczemu winna.Nie pozwolę by ktoś cierpiał przeze mnie, a zwłaszcza ona.- Adam robiąc wymuszony uśmiech- Nie martw się o mnie. Wynajmę coś na mieście, albo zostanie mi hotel.
- Kolacja gotowa!!!- zawołała Kasia z kuchni
Po zjedzeniu Adam wstał od stołu, podziękował i udał się do pokoju gościnnego. Tam Kasia przygotowała dla niego wcześniej posłanie.
Po wyjściu Adama
-Strasznie mi go żal.Przyszedł kilka minut przed tobą. W rozpiętej kurtce, z jedną torbą i bez parasola.A to lało jak z cebra.Pytał o ciebie, chciał pożyczyć tylko pieniądze. Nie mogłam go puścić w takim deszczu.
- Bardzo dobrze zrobiłaś kochanie- Marek ucałował żonę, a potem oboje poszli spać.

Rano wstał o 6stej i zastał Kasię kszątającą się po kuchni.
Widząc go zapytała.
-Adam jeszcze śpi.
- Tak i bardzo dobrze.Postaraj się by został tu jak najdłużej i poproś go koniecznie by dał nam znać gdzie się zatrzyma.- Marek sięgnął do portfela i wyciągnął dwieście złotych- Daj mu to i powiedz,że nie podlega zwrotowi.

Na komendzie
- Marek dobrze,że jesteś. Był przed chwilą Dumicz i spytał czy znów zamierzasz się spóźnić.
-Adam spał dziś u mnie.- wyszeptał wsześniej sprawdzając czy drzwi są dobrze zamknięte
- Co!- krzyknęła Basia
-Cii-Marek przyłożył palec do ust
- A co on ma zamiar zrobić?- do rozmowy włączył się Paweł
- Nie chce u nas mieszkać by mnie nie narażać na kłopoty. Chce coś wynająć – Marek
- Mam tylko nadzieję,że nie zaszyje się gdzieś sam by zniknąć nam z oczu.- Paweł
-Też mam taką nadzieję- Marek
Zapanowała cisza, którą przerwała dzwoniąca komórka komisarza Brodeckiego. Marek po rozmowie.
- Dzwonił patolog. Na polecenie prokuratury i Grodzkiego wykonano sekcje zwłok Mrówczyńskiego.
- I co? Znaleźli coś?- Basia z zaciekawieniem
- W jego ciele znaleziono pozostałości jakiegoś dziwnego środka.Możliwe, że jest on radioaktywny.Robią dokładniejsze badania.
- Czyli wygląda, żę ktoś chciał go otruć.- podsumowała Basia.
- Kogo?- zapytał Grodzki, który właśnie zajrzał do gabinetu
- Mrówczyńskiego. Dzwonił patolog- wyjaśniła Basia.- Ja myślę,że w to jest zamieszany Lubecki.W końcu jest lekarzem, a kiedyś studiował też chemię.
- Brawo Baśka!!! Dobrze, że nie zamknęliśmy tej sprawy.- Grodzki
-Może złożymy wizytę pani Mrówczyńskiej i wypytamy o Lubeckiego? – zaproponował Marek
- Zalecałbym ostrożność. Poczekajmy narazie na wyniki badań.- Grodzki- Pamiętajcie,że narazie nic na niego nie mamy, a nie chcemy go spłoszyć.
- A może Mrówczyńska też jest w tą sprawę zamieszana. -Basia-Może jak zaczniemy wypytywać, to się przestraszy i popełni błąd.
- Możliwe, ale narazie czekajcie na wyniki i szukajcie ewentualnego motywu.- inspektor wychodząc

-Mam! Jest motyw !!!- krzyknął Paweł wychylając się zza monitora.-Wiecie kto jest właścicielem klubu „Falanga”?
- To ten klub Mrówczyńskiego?-Marek
-Otóż już nie jego.Mrówczyński większość udziałów przekazał żonie.
- Dziwne, a ja myślałam,że to Lubecki jest jego wspólnikiem- Basia
-No bo był. Lubeckiemu też zresztą przekazał część udziałów, ale większość ma jego żona.- wyjaśnił Paweł
- Ale dlaczego to zrobił?- Marek
-Może ze względów podatkowych? Kiedyś słyszałam, że było głośno o tym,że nie płacić podatków za wynajem sal czy coś takiego.
-Dobrze, zbierajcie się jedziemy! – Marek
- A Grodzki? Nie powininniśmy go powiadomić- Paweł
- Daj spokój! Od kiedy razem z Dumiczem odsunęli Adama od śledztwa, nie pracujemy już w jednej drużynie.
-Marek ma racje. – Basia- Nie ma czasu, Grodzkim zajmiemy się później

Przed domem Mrówczyńskich.
Stali dość długo pod drzwiami. W końcu otworzyła im Mrówczyńska. Była ubrana w czarną sukienkę i ciemny płaszcz.
- Co wy tu chcecie?Nie macie ani trochę wyczucia.- kobieta przez otwarte drzwi.-Dziś jest pogrzeb Łukaszka.
- My tylko na chwilę. Nie zajmiemy pani dużo czasu- Basia- wpuści nas pani?
Mrówczyńska uchyliła drzwi więc całą trójką weszli do środka.
-Chcieliśmy zrobić wspólny pogrzeb, ale policja i prokuratura nie chcą wydać ciała Zbigniewa.- zaczęła się żalić kobieta
-Policja nie chce wydać pani ciała męża ponieważ, po sekcji zwłok okazało się, że ktoś chciał otruć pani męża.- Basia
- Tego już za wiele!!! Jakieś bzdury!Poza tym ja nie wyraziłam zgody na sekcje. Biedny Zbysio, co oni z nim zrobili! Zbeszcześciliście jego ciało!!!- Mrówczyńska zaczęła krzyczeć.W jej oczach pojawiły się łzy.
Marek podał jej opakowanie chusteczek i poprosił by sprubowała się uspokoić
Kobieta zerknęła na zegarek.
- Właśnie miałam dzwonić po taksówkę.Jestem już prawie spóźniona. O 12tej zaczyna się msza.- Mrówczyńska przez łzy
- Nie musi pani wołać taksówki. My zawieziemy panią na ten pogrzeb, a przy okazji porozmawiamy o mężu.- Basia. Zapraszamy do samochodu.
Kobieta, niezbyt chętnie przystała na propozycję policjantów.Paweł usiadł z przodu koło Marka, a Mrówczyńśka na tylnym siedzeniu z Basią.Komisarz Storosz przez całą drogę starała się zdobyć od kobiety jak najwięcej informacji.Po 15 minutach zajęchali na miejsce.
-Odprowadzić panią?- spytał Marek
- Nie dziękuję, poradzę sobie.
- Dobrze, to by bardzo dziękujemy- Basia- i proszę przyjąc szczere wyrazy współczucia od nas.
Gdy Mrówczyńśka znikła w cmentarnej kaplicy Marek chciał odjęchać, ale Basia nie pozwoliła.
-Czekajcie.Poobserwujemy trochę.
Po 30 minutach jak nabożeństwo się zakończyło, goście zaczęli wychodzić. Czterech grabaży zapakowało małą dziecięcą trumienkę do karawanu i ruszyli. A za karawanem reszta gości.
-Jest nasza wdowa.- zauważył Marek- Oj jak czule pociesza się w ramionach Lubeckiego
Marek miał racje.Mrówczyńska i Lubecki szli objęci w kierunku samochodu.Kobieta cały czas płakała i miała przytkniętą do twarzy chusteczkę.Jej głowa leżała na ramieniu Lubeckiego.
Gdy Lubecki razem z Mrówczyńską wsiedli do samochodu Marek dotknął kluczyków
- Jedziemy za nimi
-Spokojnie Marek, za chwilę.Tak żeby się nie zorientowali- Basia.- Gdy podjechali pod cmentarz policjanci chcieli spokojnie zaparkować niedaleko obserwowanego samochodu. Niestety pech chciał, że jakaś kobieta wyjeżdzając z parkingu nie popatrzyła w lusterko i uderzyła w samochód Brodeckiego.Marek nie wiele myśląc wyskoczył z samochodu i wściekły ruszył w kierunku kobiety.
-Ślepa pani jest!!!Nie ma pani lusterka!!!
Nie trzeba było długo czekać na reakcje innych ludzi. Za chwilę przy aucie Brodeckiego zrobiło się zbiegowisko gapiów.Przyszedł też Lubecki z Mrówczyńśką.
Kobieta nie była zadowolona ze spotkania.
-Co wy tu robicie?Śledziliście nas?! Jakim prawem?!!! Nawet takiej chwili nie jesteście w stanie uszanować.-kobieta wybuchnęła płaczem
-Spokojnie.Nie denerwuj się Ewuniu.- Lubecki próbując ją uspokoić-A pan niech się tak nie patrzy. Złożę na was skargę- dodał patrząc na Marka
Policjanci szybko odjechali w kierunku komendy. W aucie panowała cisza.Paweł odezwał się pierwszy dopiero wysiadając z samochodu pod komendą
-Trzeba było się Marek tak nie ciskać. Jak byś siedział cicho, to może by nas nie zauważyli
-To niby moja wina?! To ta głupia baba wjechała w zderzak. – Marek
- Chłopaki nie kłóćcie się, nie warto- Basia chcąc uspokoić kolegów- I tak wszyscy w trójkę dostaniemy burę od Grodzkiego jak się dowie.

Marek, Paweł i Basia weszli do swojego biura. Zastali tam Szczepana
-Gdzie wyście kurka byli?Grodzki kurka już się wypytywał o Was. A ja mam wieści, podobno ta Mrówczyńśka przejęła klub po mężu.
-Szczepek dzięki, ale my już to wiemy.
W tej chwili zadzwonił telefon. Odebrał Marek.
-Przed chwilą. Już zaraz przyjdziemy i zdamy realacje.- odłożył słuchawkę
-To Dumicz.-wszyscy chórem jakby na potwierdzenie.
- Zgadza się.Basia i Paweł przygotujecie się na ostrą rozmowę.
W gabinecie prokuratora, był tak że Grodzki i Wiśniewska.Trójka policjantów śmiało weszła do środka.
-Możemy usiąść- zapytał Paweł
Dumicz ruchem ręki wskazał im wolne miejsca przy stole. Gdy usiedli inspektor przemówił pierwszy
- Gdzie byliście?-zapytał
- Złożyliśmy wizytę żonie Mrówczyńskiego.- Basia.
-Podejrzewamy, że ona i Lubecki mogli mieć związek z próbą otrucia Mrówczyńśkiego
- Lubecki i wdowa po Mrówczyńśkim są chyba w bliskich relacjach- Basia- Mrówczyńśki przepisał na nich udziały swojego klubu
- i to na krótko przed swoją śmiercią- Paweł
- Ciekawa hipoteza. Jednak przypominam,że bezpośrednią przyczyną śmierci Mrówczyńskiego był upadek z wysokości i uraz głowy. – prokurator
-Dobra Dumicz nie mędrkuj!- Paweł
Prokurator zmierzył Nowackiego ostrym spojrzeniem ale się nie odezwał.
-Inspektorze, chcielibyśmy dostać nakaz przeszukania mieszkania Mrówczyńskich
- Nie wiem czy macie na tyle silne dowody.- Grodzki
- Nie mamy ich jeszcze, ale będziemy mieli po przeszukaniu. Poza tym chcemy także nakaz przeszukania klubu.- Basia
-Klubu??? Pani Storosz, niby na jakiej podstawie mam wydać taki nakaz?- wtrącił się Dumicz.
-Z raportu z sekcji zwłok wynika,że ciele denata znaleziono radioaktywną i toksyczną substancję, a właściwie jej pozostałości. Możliwe,że podejrzani mają gdzieś schowane resztki tej substancji.- komisarz Storosz
- Mysli pani,że podejrzani trzymają radioaktywną substancję w domu albo wklubie?-Dumicz
-Nie wiem gdzie ją trzymają i czy wogóle jeszcze ją mają.Ale musimy działać.W klubie możemy znaleźć jakieś dokumenty, które pozwolą nam na wyjaśnienie postępowania wspólnika i żony denata.
- Brawo pani Nowacka, widzę, że rośnie nam tu godna następczyni nadkomisarza Zawady.- Wiśniewska, która do tej pory siedziała cicho-Na jutro, lub na pojutrze przygotujemy wam ten nakaz
- A narazie zalecam obserwacje domu Mrówczyńskich – Grodzki
- Tylko obserwacje?!- jęknął Brodecki
- A co?Chciałeś już ich Marek wsadzić za kratki?- inspektor
- Nie, ale obserwacja to może być za mało. Poza tym oni już chyba wiedzą,że ich podejrzewamy.- komisarz Brodecki zdecydował się opowiedzieć o ich niezbyt udanej akcji i zbitym reflektorze
-Ja wam nie kazałem ich śledzić. Zalecałem ostrożność by ich nie spłoszyć. A wy co?- Grodzki.
- Jak nam zwieją to będzie wasza wina.Musicie ich upilnować do jutra. A potem dobrze by było byście podczas przeszukania domu znaleźli jakieś twarde dowody.- Dumicz podsumowując spotkanie.

ciąg dalszy nastąpi !!!

Mam nadzieję,że się podobało. Czekam na komentarze.

3/56

Na komendzie.
Adam, Basia i Marek siedzą przy komputerach
- Adam mam informacje na temat tego leku.- Basia- Faktycznie, on był u nas zakazany. Podobno wywoływał jakieś skutki uboczne.Tu pisze,że zdarzały się przypadki uszkadzania komórek nerwowych.tutaj jest napisane,że w USA zdarzały zię przypadki,że dzieci u których po zarzywaniu leku nastąpiła remisja choroby, występowały także zaburzenia pamięci i otępienie umysłowe.
Nagle otworzyły się drzwi i do gabinetu wpadł inspektor Grodzki.Policjanci nie zdąrzyli powiedzieć słowa. Grodzki szybkim krokiem podszedł do biurka Adama i rzucił mu na klawiaturę gazetę.
-Co to jest!!!!- wrzasnął
Adam spojrzał na Ryszarda
- spokojnie Rysiu. Nic nie jest warte aż takich emocji.
-Najpierw przeczytaj.I wiedz,że zaraz będziesz miał tu na karku Dumicza.- powiedział ispektor wskazując na gazetę.Potem skierował się w stronę wyjścia.
-Adam jak ty mogłeś!!!- krzyknął jeszcze przed trzaśnięciem drzwiami.
Dopiero po wyjściu inspektora nadkomisarz oprzytomniał i zaczął czytać artykuł na pierwszej stronie.
-Do jasnej cholery!!! Jak ona mogła- Adam chwycił za telefon i wybrał numer Izy- cholera zajęte
-Ale co? O co chodzi?-spytała wkońcu Basia
Marek podszedł do Adama i zajrzał mu przez ramię do gazety.Basia podbiegła z drugiej strony
-Macie i czytajcie-Adam wręczył Markowi gazetę. Chwycił się dwoma rękami za głowę i zaczął spacerować wkółko.Potem znowu próbował dodzwonić się do żony.
- Panie nadkomisarzu jest pan zawieszony i odsunięty od śledztwa!!!- krzyknął Dumicz, który wparował jak błyskawica
- Ale to wszystko nie tak. Ja spróbuję wyjaśnić-Adam
-Poproszę broń i odznakę! Tłumaczeń nie chcę słuchać!!!Niech pan zmyka do domu !!
-Ale jak to? Jacek tak nie można .Przecież to nie jego wina- Basia
- Pani Storosz niech pani lepiej zamilknie i wraca do pracy.Czy już wiecie kto był u Mrówczyńskiego rano w dzień tragedii?
-Nie ale pracujemy nad tym- odezwał się Brodecki.
-To pracujcie dalej, ale wydajnie. A pana panie Zawada za pięc minut nie chcę widzieć na komendzie A i jeszcze jedno, ma pan zakaz opuszczania kraju. Proszę zostać do naszej dyspozycji.
Prokurator wziął z biurka odznakę i broń Zawady i zniknął za drzwiami.Adam siadł na fotelu i zakrył twarz rękami. Marek i Baśka stanęli przy nim.
- Nie martw się Adam my tobie wierzymy.Nie wiem tylko jak Iza mogła zrobić coś takiego!-Marek
-no właśnie jak ona mogła. Przecież wiedziała,że te informacje są tajne.-Basia
- Ale ja jej nic nie mówiłem!!!To co tu pisze, to nie są moje słowa!!!
Adam podszedł do biurka i wziął z poręczy krzesła swoją kurtkę. Basia chwyciła go za rękę.
- Co robisz?
-Jadę do redakcji. Muszę z nią pogadać. A potem do domu zabrać swoje rzeczy.
-Co!!!! Przecież to twoje mieszkanie.- Marek
-Wiem, ale, co mam zrobić? Z dzieckiem ją na bruk nie wyrzucę, po za tym to moje dziecko!.- Adam wychodząc
- Poczekaj jadę z tobą- Baśka
- A ja?!Marek
- Ty zostań!!! Ktoś musi tu być i studzić zapędy Dumicza- poleciła komisarz Storosz

Adam z Basią weszli do budynku redakcji. Przy drzwiach zaczepił ich ochroniarz
- Ja jestem komisarz Storosz a to nadkomisarz Zawada- Baśka pokazała odznakę.Ochroniarz się ukłonił i pokazał im drogę do windy

Adam z Basią wpadli do pokoju Izy w chwili gdy rozmawiała przez telefon z naczelnym
- Odłóż ten telefon i posłuchaj!!!- wrzasnął Adam opierając się o biurko za którym siedziała Iza
- O co chodzi?- Iza z niewinną minką odkładając słuchawkę
Zawada nagle przypomniał sobie,że zostawił w aucie gazetę
- O twój artykuł.
-A co podoba się? Zrobiłam Ci niespodziankę?
-O pewnie i to jaką!!!!! Zostałem odsunięty od śledztwa i wywalony z policji!!!
Nastała cisza.Twarz Adama poczerwieniała, a dłoni uformowały się pięści
- Przepraszam, ale musiałam.
Adam popatrzył w oczy żony i zaraz znikł za drzwiami
- Naprawdę musiałaś?- spytała Basia z wyrzutem i pobiegła za kolegą
Storosz wsiadła do Toyoty w ostatniej chwili. Adam ruszył z piskiem opon
-Spokojnie, bo zaraz kogoś potrącisz-Basia widząc z jakim impetem przejechali przez przejście
- Co robimy?- zapytała
- My nic. Zostawię cię pod komendą i jadę do domu.Szczęście,że Dumicz nie kazał mi zwrócić samochodu
-Adam, ale jak my mamy pracować bez ciebie?
-Poradzicie sobie. Grodzki z Dumiczem pewnie zerwą Pawła z urlopu.
- Wiem, ale nawet z Pawłem, możemy sobie nie poradzić.
- Poradzicie sobie. A teraz biegnij szybko na komendę.Mam nadzieję,że Dumicz nie zauważył twojego zniknięcia.Możesz miec kłopoty, jeśli się dowie,że ze mną pojechałaś.
-Wiesz,że mam to w du…..!
- Wiem, ale lepiej będzie jak przez jakiś czas nie będziemy się kontaktować.Przekaż to Markowi i Pawłowi. Nie chciałbym byście mieli kłopoty z mojego powodu.
- I tak już mamy. Twoje kłopoty są naszymi. Trzymaj się Adam!- Basia wysiadając z samochodu

Gdy Basia weszła do kanciapy zastała tam całą czwórkę przyjaciół: Marka, Pawła, Szczepana i Zuzię.
-Brakuje tylko Adama – stwierdziła ze smutkiem
-Jak Grodzki zadzwonił do mnie i powiedział o wszystkim, myślałem,że żartuje- Paweł
-Jednak kurka nie żartował-Szczepan wgapiając się w artykuł
- Jak ona mogła!- Marek – Gdyby mi Kaśka wywinęła taki numer to nie wiem co bym zrobił.
-Co wy tu jeszcze robicie?Mam informacje. Właśnie dzwonili ze szpitala Mrówczyński zmarł przed chwilą. Szczepan z Zuzią zbierajcie się. Mieliście przywieść Lubeckiego na przesłuchanie.
-Kto to?- spytała Basia
- to przyjaciel Mrówczyńskiego, wspólnik.Jak byś była na miejscu to byś wiedziała- inspektor z wyrzutem- Poza tym trzeba było dokładnie przeczytać artykuł.
- Musiałam jechać z Adamem- usprawiedliwiła się Basia
-Nie wspominajcie przy mnie jego imienia proszę.
-Ale panie inspektorze. On jest niewinny. To Iza.- Basia broniąc swojego szefa i przyjaciela
- Nie zwalaj wszystkiego na nią. Gdyby Adam był wporządku to by trzymaj język za zębami.
-Nawet nie wiecie jaką przez niego mamy burzę!- dodał po chwili.
Szczepan jedź szybko po Lubeckiego, jeśli jeszcze nam nie zwiał.

Za pół godziny w pokoju przesłuchań,
- Ja wiem tylko tyle ile było w artykule. Nie kłóciłem się z Mrówczyńskim-Lubecki- Zawsze byliśmy kumplami.
-Ale chciałeś od niego kasy, którą mu pożyczyłeś na leczenie chłopca.-Basia- Wiemy,że byłeś u niego w dzień tragedii rano.Znaleźliśmy nawet twoje odciski palców
- I co z tego?Byłem, ale to jeszcze nie zbrodnia chyba?
-Ale od żony Mrówczyńskiego wiemy,że nie był pan zadowolony z pomysłu z tym lekiem
- Racja. Jestem lekarzem i odradzałem im tę kurację. Chciałem by zapisali chłopca do wybitnego onkologa. By zaczął chemioterapię.
-Czy lek pana zdaniem mógł się przyczynić do śmierci chłopca?-Basia
-Czemu pani mnie o to pyta?Przecież ustalili już pańśwto,że śmierć chłopca to nieszczęsliwy wypadek.Czytałem o tym.-Lubecki uśmiechnął się.
- O śmierci pana przyjaciela pan też już wie?
-Nie.O matko to jednak nie żyje. Przykro mi.Dla Ewy to napewno wielka tragedia.Została sama z tym kłopotem.

Po wyjściu świadka

- Jakoś nie wyglądał na bardzo zmartwionego tym,że przyjaciel nie żyje-Basia popijając kawę w kanciapie
- Ja też to zauważyłam- Zuzia- Wogóle był jakiś sztuczny. Na mój gust coś tu nie gra.
-Mówisz jak Adam-Marek-On też zawsze analizował każdą sprawę i dopatrywał się drugiego dna.
-Tylko,że tu dziewczyny sprawa jest prosta- Paweł- Twierdzę tak samo jak Marek,że to samobójstwo. Lubecki nie ma nic wspólnego z tą smiercią.
- Myślicie,że powiniem zamknąć sprawę- Grodzki pojawił się nagle w gabinecie
-Tak- Paweł z Markiem przytaknęli
Dziewczyny pokręciły głowami.
- Nie wiem, czy powinienem się wtrącac , ale kurka coś tu śmierdzi-Szczepan
-Panie inspektorze co będzie z Adamem?- spytała Basia korzystając z okazji.
- Narazie został odsunięty od śledztwa.- ispektor- Sprawa jest badana. Prawdopodobnie zostanie oskarżony, o ujawienie tajnych informacji ze śledztwa. Grozi mu nawet więzienie.
-Ale jak to? Nadkomisarz w więzieniu?- Zuzia z niepokojem spojrzała na Grodzkiego
-Adam już nie jest nadkomisarzem.Został zdegradowany do stopnia komisarza.On jest sam sobie winien. W głowie mi się nie mieści jak mogło do tego dojść! Jeszcze on nie przyznaje się do winy!!!
-My wierzymy w jego niewinność- Marek wypowiedział się za wszystkich., bo odebrało im mowę.Dziewczyny ze spuszczonymi głowami stały pod ścianą.W oczach Basi pojawiły się łzy.
Grodzki wyszedł bez słowa pozostawiając policjantów w zadumie.Nastała grobowa cisza.
Przyjaciele spoglądali na siebie, ale nikt nie był w stanie wydusić słowa. Adam był dla nich wielkim autorytetem i wzorowym policjantem.Nie mogli wyobrazić go sobie za kratami w więziennym ubranku, sponiewieranego, stłamszonego i uznanego za oszusta.

ciąg dalszy nastąpi!!!

Skończyło się smutno co?No zobaczymy co dalej wymyślę. Jedno wiadomo- sprawę trzeba wyjaśnić.Czekam na komty

14 grudnia 2007

2/56

Na komendzie, po przesłuchaniu żony Mrówczyńskiego
Adam wyszedł z pokoju przesłuchań i zamknął za sobą drzwi
- I co? Nie powiedziała nic ciekawego.Była w pracy, kiedy zdarzył się wypadek. Dzieckiem miał opiekować się mąż.-Basia
- Ale sąsiadka mówiła,że rano słychać było jak Mrówczyńscy rozmawiał z kimś, kłócił się. Górczyńska twierdziła,że to był jakiś męski głos, prawda Basiu- Adam
Basia skinęła głową, ale nic nie odpowiedziała
- Będziemy musieli to sprawdzić- Adam
- Ale po co?- Marek- Moim zdaniem wszystko się zgadza z naszą hipotezą. Mrówczyński miał pilnować syna, ale musiał wyjść na chwilę i zostawił go samego.A potem to już sami wiecie.Ja jestem pewny,że to samobójstwo.Przecież, nic nie wskazuje by było inaczej.
-Właśnie Marek nic nie wskazuje na to, ale nic nie wiemy na pewno. Facet nie zostawił żadnego listu. Poza tym nie wiemy też kiedy i jak naprawdę zginął chłopczyk.-Grodzki- Media bardzo interesują się tą sprawą, bo Mrówczyński był kiedyś słynnym trenerem koszykówki. Nie mogę zamknąć tej sprawy, tak poprostu, bo nam dziennikarze głowę urwą
W tej chwili zadzwoniła komórka Zawady.
-Tak już jadę.
- To od patologa, podobno ma coś ciekawego.- powiedział Nadkomisarz i już go nie było
- A co my mamy robić?- zapytał Szczepan
-Macie dwie nie rozwiązane sprawy, więc z pewnością zajęcie się znajdzie- rzekł Dumicz, który zjawił się nagle
- Dobra, a co ty taki zdenerwowany dzisiaj?.Nie udało Ci się wsadzić Nowackiego za kratki więc się pieklisz.-komisarz Brodecki
- Marek spokojnie. Moim zamiarem nie wcale było wsadzić waszego kumpla za kratki.Cieszę się,że okazał się niewinny.-prokurator
-Czyżby.- szepnął Marek i skierował się w stronę kanciapy.
-Czy wy wszyscy nie możecie zrozumieć,że ja nie jestem przeciw wam. Nie lubię tylko jak dziennikarze dobierają nam się do tyłka i wypisują głupoty.
- Nie ma czym się przejmować.Pismaki zawsze chcą wszystko wiedzieć- Grodzki próbując trochę uspokoić prokuratora.
-Łatwo Ci mówić Rysiu. To nie do ciebie wydzwania ta redaktorka co chwila.Mam już jej po dziurki w nosie.Ta Liszewska dzwoniła już chyba z dziesięć razy. Chce mieć materiał na pierwszą stronę
-Kto?-Basia przystanęła na chwilę i odwróciła się w stronę rozmawiających na dzwięk nazwiska Izy
- Liszewka, a co zna ją pani?-Dumicz
-Nie, nie, tak tylko zapytałam

Za pół godziny do kanciapy kryminalnych wpadł Adam z raportem w dłoni.
-Mam ciekawe informacje.- uśmiechnął się
-To gadaj!, bo my nie mamy nic.W bazie nic nie ma .- Basia zrezygnowana.
- Chłopczyk był chory na białaczkę.Zażywał specjalny, bardzo drogi eksperymentalny lek.
- Ciekawe,że Mrówczyńska nam nic o tym nie wspomniała-Marek
- A czym miała się chwalić?-Basia
-Racja Basiu.Poza tym lęk ten jest u nas jeszcze nie dopuszczony do użytku.Jest jeszcze na etapie testów.Sprzedają go jedynie na „czarnym rynku”
W tej chwili do kanciapy wpadł Szczepan.
-Adam, czy mógłym wcześniej wyjść?
-Niestety nie Szczepan, ale dobrze,że jesteś. Weź Zuzę i ściągnijcie nam ty jeszcze raz Mrówczyńską.
-Znowu? Przecież niedawno tu była.
-Tak, ale nie powiedziała nam wszystkiego.
-Już się kurka, robi- rzekł Szczepan i smutny pomaszerował do swojego pokoju.
-Zuzia zbieraj się. Adam kazał przywieźć nam Mrówczyńską znów na komendę.
- Dobra- Zuzia wzięła kurtkę i oboje pomaszerowali na parking
-A co ty taki zły Szczepan?
-No bo kurka chciałem wyjśc dziś wcześciej, a tu klops.-Szczepan wsiadając do auta
- A co umówiłeś się z Oliwką?
-Zgadłaś spryciulo!
-A co pogodziliście się już?
- Można tak powiedzieć. Znów się spotykamy, ale rzadko. Ona, kurka ciągle nie ma czasu.
- A ty biedaku usychasz z tęsknoty.- Zuzia wybuchnęła śmiechem.
- Kurka daj spokój. – aspirant szturchnął koleżankę
- Uważaj jak jedziesz!!!Przejechałeś na czerwonym!
-A wcale,że nie kurka, bo na żółtym!!!

Wieczorem na komendzie.
Dumicz wszedł do kanciapy i ku swojemu zdziwieniu przy biurku zobaczył Adama.
- Co ty tu robisz? Myślałem,że już nikogo tu nie ma.
- To byłeś w błędzie.Mówiłeś,że chcesz na rano uzupełnione akta sprawy i raporty.
- Zgadza się mówiłem, ale jest już po siódmej.- prokurator spojrzał na zegarek
- Po siódmej czy przed ósmą, nie ważne. Raporty same się nie napiszą.
-Adam, zostaw to i leć do domu. Wszyscy mieliśmy trudny dzień- Jacek uśmiechnął się i wyszedł
Nadkomisarz nie wiele myśląc spakował dokumenty do swojej torby i wyszedł z komendy.

U Zawadów
-Czemu tak póżno? Czekałam z kolacją, ale już wszystko zimne.- powiedziała z wyrzutem Iza otwierając drzwi.
- Przepraszam, ale nie jestem głodny.Wypiję herbatę i idę do siebie. Muszę jeszcze popracować

Kilka minut po 21szej Iza z Alicją na rękach zajrzała do pokoju w którym pracował Adam
-Mała wreszcie zasnęła. Położę ją zaraz do łóżeczka i czekam na ciebie w naszym łóżku.
-Izuniu kochanie, widzisz,że jeszcze pracuję.
Iza wyszła nadąsana. Położyła małą w łóżeczku.Póżniej poszła do łazienki.
- Adam ja sama nie umiem zasnąć- Izaznowu zajrzała do Zawady.
- Właśnie skończyłem-Adam zostawił dokumenty na biurku i poszedł do łazienki.
Gdy drzwi łazienki zamknęły się Iza podeszła do biurka Adama i otworzyła teczkę z napisem sprawa Mrówczyńskich.Wzięła z szuflady czystą kartkę i szybko napisała coś na niej.Popatrzyła w stronę drzwi czy przypadkiemAdam już nie wyszedł z łazienki.Poczym znów otworzyła teczkę i przekartkowała.Na koniec zostawiła wszystko tak jak zastała. Przysunęła lekko klawiaturę, która odsunęła jej się przy czytaniu raportu z ostatniego przesłuchania Mrówczyńskiej, który był widoczny na monitorze.

Adam położył się przy Izie.
-Ciężko pracujesz kochanie-Iza przytulając się do ukochanego
-Masz rację, ale już niedługo. Liczę na to,że niedługo rozwiążemy tą zagadkę
- Mówisz o sprawie Mrówczyńskiego? Jest jakiś przełom w śledztwie?
-Nie wiem jeszcze. Poza tym nie mogę o tym mówić.
-Ale prokurator Dumicz nic nie powiedział na konferencji prasowej.
-I dobrze.Dlatego właśnie ja też nie mogę.Wszystko powiemy dopiero jak będziemy pewni.
-Adam-Iza umilkła na chwilę
-No co?
-Czy ty gniewasz się na mnie, za tę ranną akcję z kamerą?
-Nie powiem,żebym był z tego zadowolony.Wiesz przecież jak nie lubię wścibstwa u dziennikarzy.Ludzka tragedia to nie jest materiał na pierwszą stronę.
- Ja wiem Adam, ale wy musicie zrozumieć,że my chcemy wam pomóc
-To uważaj byście nie zaszkodzili, bo pomóc nam raczej nie pomożecie.-Adam odwrócił się plecami do ukochanej i zasnął.

13 grudnia 2007

Kłopoty kryminalnych cz.56

Witajcie kochani !!!!
Bardzo dawno mnie tu nie było w tej roli. Ostatnie moje opowiadania publikowane na tym blogu są z sierpnia. Niedawno znowu zmieniłam pracę i nie miałam czasu na pisanie. Brak czasu objawił się też tym,że prawie nie zaglądałam na blogi, nie czytałam i nie komentowałam opowiadań. Zdarzało się,że jedym blogiem, który czytałam był ten.W końcu jestem współautorką tego bloga, więc nie mogłam tak całkiem sobie odpuścić.Ok, dosyć wstępu, zabieram się za notkę.

Na komendzie
- Macie sprawę.Zbierajcie się i jedźcie na Szmaragdową.- Grodzki
-Nową sprawę? A stara jeszcze nie wyjaśniona- jęknął Marek przeciągając się leniwie
-Nie moja to wina. Mordercy widać nie próżnują- odpowiedział Grodzki, poczym opuścił pokój.
- Już zaraz- powiedział Adam i popił ostatni łyk kawy. Potem wstał i razem z Markiem poszli w kierunki drzwi. Basia nadal siedziała patrząc w okno
- Baśka nie słyszałaś? Zbieraj się!- krzyknął Marek, chcąc wyrwać koleżankę z zamyślenia
Adam podszedł do Basi, położył jej rękę na ramieniu
- Co ci jest? Z Pawłem już chyba wszystko w porządku, skoro nawet Dumicz uwierzył w jego niewinność.
-Wiem, ale głupio mi, bo ja zwątpiłam. Poza tym sprawa z Marzeną nie jest do końca jasna Paweł jest jakiś dziwny, jakby nieobecny. Boję się tych jego tajemnic.- Basia- Może zostanę tutaj? Poszukam czegoś w komputerze.
-Nie możesz tu sama zostać. Wstawaj i weź się w garść- Adam
Po tych słowach wszyscy skierowali się na parking do czarnej Toyoty

Marek usiadł z przodu obok Adama, a Baśka powoli wpakowała się na tylne siedzenie.

-A gdzie jest Paweł? -Marek- Chyba już powinien być w pracy, skoro już się wszystko wyjaśniło.
-Wziął kilka dni wolnego, odpoczywa.- Basia.
Gdy wysiedli przed domem gdzie doszło do zabójstwa Adam wśród tłumu dziennikarzy rozpoznał Izę.
- Co ty tu robisz?- zapytał zdziwiony.
- Jak to co? Mrówczyński i jego 4letni synek nie żyją, a ty mnie pytasz co tu robię?
- Przecież nie jesteś policjantką.- Adam trochę zirytowany postawą Izy – Poza tym dla dziennikarzy nie ma jeszcze żadnych informacji.Powiemy wam tyle ile możemy, ale dopiero po zakończeniu śledztwa.
- Ale jak stąd wyjdziecie to informację będą?Wtedy powie nam pan, panie Nadkomisarzu czy to było samobójstwo prawda?- Iza zaczęła się dopytywać i podetknęła Adamowi mikrofon. Zaraz za nią przyleciał jakiś facet z kamerą
-Nie kręcie tego i zmiatajcie stąd!!!- wściekły Adam odepchnął mikrofon- Już powiedziałem,że narazie nie macie co liczyć na informacje.
-Ale panie komisarzu, społeczeństwo ma prawo wiedzieć co tu się stało. -Iza nie dając za wygraną.

Policjanci weszli do środka.
- Co ona robi!?Czyżby zaczęła uprawiać dziennikarstwo śledcze?! – burknął pod nosem Adam
- Co tu się stało?- Marek zwrócił się do jednego z techników zbierających ślady w salonie
-Na pierwszym piętrze przy schodach leżą zwłoki 4 letniego Łukasza Mrówczyńskiego. A jego ojca w ciężkim stanie przedchwilą zabrała stąd karetka. Skoczył z dachu, ale na jego szczęście drzewo rosnące obok trochę zaamortyzowało upadek. Wyhamowało go trochę. Jednak facet nie zatrzymał się na drzewie tylko upadł na betonową wylewkę.Jest w stanie krytycznym, prawdopodobnie nie przeżyje.
-Czy myślicie,że to mogła być próba samobójcza?-Adam
-Jeśli chodzi o Mrówczyńskiego bardzo możliwe. Z synkiem to prawdopodobnie nieszczęsliwy wypadek. Narazie jednak niczego chyba nie można wykluczyć.- rzekł technik spoglądając na policjantów.
- Czy wiadomo, coś o matce dziecka?-Adam
- Nie było jej tutaj. Odlależć ją to Wasze zadanie.
- Kto zaalarmował policję?- Adam
- Przypadkowy przechodzień. Facet zobaczył Mrówczyńskiego na dachu.Zaalarmował pogotowie , straż pożarną i policję.My przyjechaliśmy wezwani przez policjantów ze Śródmieścia.Zadzwonili po nas gdy w domu odkryli zwłoki chłopca.Gdy przyjechaliśmy karetka pogotowia zabierała właśnie Mrówczyńskiego do szpitala.
- Są jacyś świadkowie?- spytał Marek
-Są. Jak zwykle w takich przypadkach, pełno gapiów.- Technik popatrzył przez okno- Poza tym jest jeszcze sąsiadka. Starsza pani.
- Gdzie ona jest?- Adam
- Pod 16stką, domek obok. To pani Górczyńska.
- Baśka zajmij się tą sąsiadką,a ja z Markiem zajmiemy się tym tłumem gapiów na dole.
- i dziennikarzami- dokończył Brodecki.Poczym Zawada rzucił mu ostre spojrzenie.

Po przesłuchaniu świadków Policjanci udali się na komendę.

Na komendzie
-Ta Górczyńska mówiła, że Ci Mrówczyńscy to spokojni ludzie byli.- Baśka- Adam czy ty myślisz,że to było samobójstwo?
- Może faktycznie, było tak.- do rozmowy włączył się Marek- Mrówczyński podobno chwilę przed tragedią wychodził z domu. Może poszedł na przykład do sklepu, na chwilę, zostawił synka w domu.Mały bawił się, a potem jakoś tak nieszczęśliwie spadł z tych schodów. Ojciec wrócił i zobaczył co się stało, poczym wszedł na dach i skoczył. Obwiniał się pewnie za śmierć syna.
-To co mówicie, jest prawdopodobne, ale narazie to tylko nie sprawdzona hipoteza. Trzeba pogadać z żoną Mrówczyńskiego, gdy tylko się znajdzie.- Adam
Zadzwonił telefon. Po odłożeniu słuchawki komisarz Storosz oznajmiła.
- Mrówczyńska wróciła do domu. Szczepan już ją do nas wiezie.

Ciąg dalszy nastąpi !!!
Pozdrawiam jeszcze raz serdecznie i liczę na komentarze. Proszę też o trochę wyrozumiałości, dawno nie pisałam, więc trochę tak dziwnie mi ta notka wyszła.No ale mówi się trudno.

8 grudnia 2007

5/55

Na miejscu zbrodni zapadła niespodziewana cisza.

- ktoś tu chyba żartuje – pierwszy oprzytomniał Paweł

- Szczepan, zajmij sie Panią – odezwał sie Dumicz- to jest poważne oskarżenie !

- to jest bzdura a nie oskarżenie !- odpowiedział Paweł

- byłeś tutaj ? – zapytał Zawada

- a masz problemy z pamiecią ? – Paweł – sam mi powiedziałeś ze mam przyjechać i wyjaśnić sprawę

- On tu był ! Widziałam Go ! Morderca ! – krzyczała sąsiadka

- spokojnie, prosze wejść do środka – Marek pomógł Szczepanowi

- chwila moment. Leszek , mozesz podać przybliżony czas zgonu ? – Adam

- nie żyje od około 4 godzin – Leszek

- komisarzu Nowacki, prosze oddać broń, odznakę i zapraszam do radiowozu – Dumicz

- Jacek, co Ty wyrabiasz ? – odezwała sie Basia – Paweł tego nie zrobił!

- paranoja jakaś – pokręcił głową Nowacki – kajdanki też mi załozysz ?

- Paweł , nie dyskutuj. Sytuacja jest poważna – Adam- Jacek, daruj sobie to przedstawienie. Pogadamy na komendzie. Marek zajmij sie tu wszystkim i wszystko chce mieć na wczoraj.

- jasne – kiwnął głową Brodecki i razem ze Szczepanem zniknął w mieszkaniu sąsiadki a Zuzia zajęła sie Marzeną

W milczeniu dojechali na komendę i weszli do budynku. Dumicz poszedł porozmawiać z Grodzkim a Basia , Adam i Paweł weszli do siebie

- jest godzina 18:50, dziewczyna nie żyje od 4 godzin- zaczął Zawada – z komendy wyszedłeś po 13-stej. Która była jak tam dojechałeś ?

- jak wysiadałem to w radiu były wiadomości , wiec chyba 14:30. Korki były – odpowiedział Paweł – chwila! Ty chyba nie wierzysz , że ja …

- ja nie, ale Dumicz owszem – Adam

- z Dumiczem sobie poradze – mruknął Nowacki ukradkiem spoglądając na zamyślona Basię.

- no to co? Zapraszam do pokoju przesłuchań – wszedł Dumicz

- tutaj wygodniej – rozsiadł sie wygodnie Nowacki

- poczekamy na Marka i Zuzie – Adam

- własnie parkują – Dumicz

Kilka minut pózniej kryminalni byli w komplecie.

- denatka nazywała sie Justyna Korczak, lat 32, bezrobotna. Była kuzynką Marzeny Zalewskiej – zaczeła Zuzia- wczoraj przyjechała w odwiedziny. Zalewska wróciła z pracy przed 18-stą i znalazła zwłoki w kuchni.

- a co sąsiadka ciekawego powiedziała ? – zapytał Paweł

- koło 15-stej usłyszała głosne pukanie do drzwi i jakieś krzyki więc wyjrzała na korytarz – Marek

- a to sie zgadza – Paweł – nikt nie otwierał drzwi wiec wróciłem do samochodu. Chciałem poczekać na Marzenę ale zmieniłem zdanie i pojechałem do domu

- o której był w domu ? – Dumicz zapytał Basię

- przed 16-stą – odpowiedziała Basia patrząc w okno a Paweł pokręcił głową

- Basiu, przecież wiesz , ze to nieprawda – powiedział Nowacki – byłem tuż przed 17-stą.-

- Basia jest odsunięta od sprawy – wtrącił Dumicz a Basia spuściła głowę i przygryzła wargę

- no to masz godzinę w plecy – Marek- ofiara zginęła tak samo jak poprzednia. Nóż spręzynowy. Masz coś takiego ?

- mam , scyzoryk. Mogę pokazać – zakpił Paweł – coś jeszcze ?

- po co do niej pojechałeś ? – Dumicz

- ciekawość to pierwszy stopień do piekła- Paweł

- dziewczyna twierdzi , że jest w ciąży z Pawłem- wtrącił Adam – poradziłem ,żeby pojechał i wyjaśnił tą bzdurę.

- no to mamy motyw – Dumicz

- mhm jasne. Pojechałem, włamałem sie i pomyliłem Marzenę z jej kuzynką. Jasne ! Swietnie to wymyśliłeś ! – parsknął Paweł

- masz brakującą godzinę do wyjaśnienia – odezwała sie Basia

- byłem w parku – Paweł

- ktoś Cie widział ? – Dumicz

- owszem, parę wróbli i jeden pies ale wątpie czy czegoś sie od nich dowiesz. Jakoś mało rozmowni byli – kpił Paweł

- w mieszkaniu znalazłem to – Marek połozył na biurku breloczek – to chyba Twój ?

Paweł spojrzał na przedmiot, siegnął do kieszeni spodni i wyciągnął klucze z doczepionym identycznym breloczkiem.

- takie coś mozna kupić w każdym sklepie – Dumicz

- można, ale na odwrocie mojego jest wygrawerowana moja grupa krwi. Dostałem go jakieś 10 lat temu . Mój brat i Ojciec mieli takie same. Mamy żadką grupę B Rh(-)- Paweł odpowiedział poważnie- poza tym ten jest nowy a mój jak widać już trochę sfatygowany.

Dumicz porównał obydwa breloczki i oddał Pawłowi jego własność.

- szefie! Chyba coś mam ! – wparował Żałoda

- no co tam ? – zapytał Adam

- druga sąsiadka wychodziła z domu chwilę przed zabójstwem- Szczepan – i jeszcze jakiś chłopak coś ma do powiedzenia.

- dobra, to jedziemy tam- Dumicz- wszyscy!

- Oni tu są ! – Szczepan- w pokoju przesluchań

Za weneckim lustrem zostały Basia z Zuzią i Szczepan.

- dzień dobry – przywitał sie Zawada – może sie pani przedstawi ?

- Elżbieta Jaworska, mieszkam naprzeciwko pani Zalewskiej – powiedziała kobieta

- moze nam pani powiedzieć co pani widziała ? – Dumicz

- kilka minut po 15-stej wracałam do domu. Jakiś mężczyzna dobijał sie do jej mieszkania- Jaworska

- czy to był On? – Dumicz wskazał Pawła

- cięzko mi stwierdzić. Miał ubraną kurtkę – Jaworska

- jaką ? Ciemną, jasną ? Jak był ubrany ? – Marek

- kurtka była czarna, skórzana. Na głowie miał czapkę z daszkiem i granatowe dzinsy- Jaworska – i chyba był wyższy i trochę grubszy

- przebierałeś sie ? – Adam zapytał Pawła

- nie a poza tym nie mam czarnej skórzanej kurtki – Paweł

- dobrze, dziekujemy pani – Zawada – Szczepan, gdzie jest ten chłopak ?

- już po niego ide – Żałoda po chwili wprowadził nastolatka

- cześć – przywitał sie Brodecki

- cześć- chłopak – widziałem go jak siedział w aucie.

- o której ? – Marek

- wracałem z budy to chyba była 15:00. Widziałem jak włącza alarm , otwiera bagażnik i coś ze środka wyjmuje . Zaraz potem odjechał – wyjaśnił nastolatek

- samochód zapalił od razu ? – zaciekawił sie Adam

- taaak – potwierdził chłopak

- to moze przyjrzymy sie mojego Golfowi co ? – Paweł

Wszyscy wyszli na parking a Paweł wręczył kluczyki Dumiczowi

- to wyłącz alarm, którego nie mam, otwórz bagażnik, który sie nie otwiera bo zamek sie zepsuł i uruchom silnik – powiedział do prokuratora z kpiącą miną

- dobra, wystarczy tej szopki – wtrącił sie Zawada – w mieszkaniu nie ma żadnych śladów, w przypadku wcześniejszego morderstwa mamy dość dowodów , zeby przymknąć Filipa. To jego krew była za paznkociami denatki. Natomiast w tym przypadku bedziemy musieli poczekać na kolejny ruch zabójcy.



KONIEC cz. 55 !!

7 grudnia 2007

4/55

Adam i Marek siedzieli u Lucynki juz po obiedzie , dopijając kawę.

- patrz kto idzie – Marek szturchnał Adama

- witamy Nowackich – przywitał sie Zawada- jak sie mają sprawy ?

- cześć – Basia usiadła koło Marka – nasze sprawy sie prostują.

- a w ogóle to co mamy do roboty ? – zapytał Paweł z konieczności siadając koło Adama

- zamordowaną dziewczynę i zazdrosnego , byłego narzeczonego – Marek- ale równie dobrze to mógł być jakiś klient z klubu

- mhm, czyli ulubiona wersja spraw Adama – zażartowała Basia

- cześć ! – wpadła Zuzia – Beata dzwoniła. Z mieszkania nic nie zginęło. Biżuteria i kilka innych cennych przedmiotów są na swoim miejscu

-czyli odpada wersja rabunkowa – zamyślił sie Zawada

- dlaczego ? – Marek

- Marek, pomyśl. Zabójca miał dość czasu , żeby zabić, ukraść i wyjść- Zuzia

- trzeba sprawdzić Filipa i tym sie zajmie Paweł. Basia z Markiem bedziecie go obserwować- Adam

- a Ty ? – Paweł

- a ja standardowo , pojadę do prosektorium – Adam- Basia, zostajesz z nami czy wracasz do domu, bo masz wolne ?

- wolę z wami – odpowiedziała Storosz

- no to do roboty – Marek- Adam, podrzucimy Cie do patologa i jedziemy popilnować Filipka.

- a ja mam nadzieję , że dojadę do komendy bo Błyskawica znowu strajkuje – Paweł

- Grodzki już szuka ofert firm samochodowych- powiedział Zawada i wraz z resztą wyszedł na zewnątrz.

- to co? Widzimy sie na komendzie tak za około 2 godziny. Markowicz powinien już kończyć prace – Marek

- jasne. Zmienią was Zuzia ze Szczepanem- Zawada

- to na razie !- Paweł uśmiechnął sie do Basi i wsiadł do samochodu. Reszta obserwowała z rozbawieniem wysiłki Pawła , który usiłował uruchomić Golfa. Marek popukał w szybę i Nowacki wyjrzał z auta

- obiecaj mu , że dostanie nagrodę jak zapali – smiał sie Marek

- dostanie w kierownicę jak nie zapali . Noo nareszcie – Paweł

Marek zaparkował pod budynkiem firmy i rozejrzał sie

- jest jeszcze jego samochód – Marek

- niezły pracuś – stwierdziła Basia – napiłabym sie kawy.

- taa. Pogodziliście sie ? – Marek

- nie chce o tym rozmawiać – ucieła rozmowę Basia

- wiec jednak nie wierzysz Pawłowi tylko Marzenie , tak? – nie ustępował Brodecki

- Marek, niedługo sie okaże kto kłamie – poważnie powiedziała Basia – Filip wsiada do samochodu

- Marzena to typ Patrycji- powiedział Marek ruszając za Filipem

- rozumiem co masz na myśli – Basia – skręcił w lewo

- widze – Brodecki – skubany, gdzie On jedzie ?

Zawada wszedł do prosektorium

- zimno tu masz – powiedział do patologa

- im to nie przeszkadza – patolog – mam coś dla Ciebie

- noo? – zaciekawił sie Zawada

- w gardle dziewczny znalazłem naskórek- patolog- prawdopobnie ugryzła napastnika. Miała również krew pod paznokciami.

- czyli zabójca również ucierpiał – Adam

- nie ciesz sie tak, bo jego DNA nie ma w żadnych bazach- patolog- ale mogę Ci za to powiedzieć , że to był nóż spręzynowy, na jednej krawędzi gładki a na drugiej zakończony ząbkami. Długość ostrza ma jakieś 5 cm

- dzieki i za to . Cześć !- Zawada

Kryminalni w komplecie spotkali sie na komendzie

- no i co macie ? – zapytał Dumicz

- muchy w nosie – wymamrotał Paweł pod nosem a Dumicz udał , że nie słyszy

- Zuzia i Szczepan pilnują Markowicza – Adam

- wygląda na to , że Markowicz szybko sie pocieszył. Po pracy spotkał sie z jakąś dziewczyną i to nie wyglądało na zwykłą znajomość – powiedział Brodecki

- znalazłem coś o Nim- Paweł – był podejrzany o branie łapówek za przetargi. Ale śledztwa umorzono. Pracuje jako dyrektor w firmie budowlanej i zajmuje sie zamówieniami na materiały. Jakieś 2 lata temu inspekcja wykazała , że materiały były wadliwe a koszty zakupu zawyzone. I takie tam jeszcze inne pierdoły. Jest jeszcze jedno: znalazłem raport z dnia 12.07.2006 . Anita zgłosiła sie na policję jako ofiara przemocy. Tu jest ksero z obdukcji. Po paru dniach wycofała skargę.

- czekajcie. No co jest Szczepan? – Zawada odebrał telefon – co ? Gdzie ? Dobra już tam jedziemy !

- co znowu ? – Basia

- kolejne zabójstwo i chyba ten sam sprawca – Adam- zbierajcie sie wszyscy

- jade z Wami – powiedział Dumicz – masz adres ?

- Akacjowa 65- Adam

- co? Tam mieszka Artur ! – zaniepokoiła sie Basia- i chyba Marzena też ?

- zamordowano jakąs dziewczynę. Znowu wspólokatorka znalazła zwłoki – Adam wyjaśniał po drodze

Na miejscu

- Szczepan, gdzie był Filip w chwili zabójstwa ? – zapytał od razu Zawada

- w kawiarni razem ze znajomą – powiedział Żałoda

- jak mogłeś ! – krzyknęła Marzena patrząc na Pawła

- co znowu zrobiłem ? - zapytał Paweł

- To On ! – zawołała sąsiadka wskazując Nowackiego – dobijał sie tutaj dzisiaj ! I groził !



ciąg dalszy nastąpi !!

1 grudnia 2007

3/55

Cześc wszystkim !

Żyję i zabieram sie za blogi !

Chciałam wam powiedzieć , że niektóre wątki związane z Pawłem i jego aktualnymi perypetiami będą później uzupełnione na Sile przyjaźni . Po prostu na Kłopotach będą ominięte a w odpowiednim czasie wyjdzie , dodatkowo opisane z osobistymi przeżyciami danej chwili. Tak chyba bedzie dobrze?



Marek z Adamem wrócili na komendę i zastali tam już Pawła

- co tu robisz ? – zdziwił sie Adam

- pracuję – mruknął w odpowiedzi Nowacki klepiąc ze złością w klawiaturę

- zamiast znęcać sie nad klawiaturą , jedź do domu i pogadaj szczerze z Basią – poradził Brodecki – a tak w ogole to o co chodzi ?

- nie Twój interes ! – Paweł

- chłopaki spokojnie ! – odezwał sie Zawada – Paweł masz wybór . Albo zostajesz w pracy i powiesz nam o co chodzi albo wracasz do domu !

- Marzena powiedziała Basi, ze jest w ciąży. Podobno ze mną . Spotkaliśmy sie tylko raz, i cholera , do niczego nie doszło ! Nie wiem o co jej chodzi ! – wybuchnął Paweł – Basia mi nie wierzy !

- no to stary masz problem – westchnął Adam

- jakbym nie wiedział – zakpił Paweł

- na pewno do niczego nie doszło ? – zaciekawił sie Marek- cofam pytanie ! – zawołał Brodecki widząc wciekłe spojrzenie kolegi .

- jedź do tej Marzeny i pogadaj z nią. Potem wracaj do domu i jutro chcę was widzieć na komendzie pogodzonych. Jasne ? – doradził Zawada – a my sobie poradzimy. O Zuzia masz coś ?

- niewiele. Sąsiedzi nic nie słyszeli ani nic nie widzieli. Czyli standard- opadła na fotel Ostrowska.

- a co wyciągnęłaś od tej koleżanki ? – zapytał Marek

-Beata Marzec. Pracuje w tym samym klubie jako barmanka. Mówiła , że Anita rozstała sie z narzeczonym. Nazywa sie Filip Markowicz. Podobno bywał agresywny i bardzo zazdrosny. Chciał zeby zrezygnowała z pracy – powiedziała Zuzia

- myślisz, że to On? Pokłócili sie i ją zabił ? – zapytał Marek

- nie, to by było za proste – stwierdził Zawada a Marek cięzko westchnął słysząc te słowa- Zuzia, czy z mieszkania zniknęły jakieś cenne przedmioty ?

- jeszcze nie wiem. Beata miała sie rozejrzeć i zadzwonić – Zuzia

- moze odwiedzimy Filipa ? – zapytał Brodecki

- dobry pomysł – Adam

Basia nie umiała sobie znaleść miejsca i kręciła sie po całym mieszkaniu. Z zamyslenia wyrwal ją dzwonek do drzwi.

- cześć . Słuchaj, głupia sprawa , zabrakło mi kawy a nie mogę sie wyrwać z domu- weszła Małgosia

- mam tylko rozpuszczalną – Basia odwróciła głowę , żeby sąsiadka nie zobaczyła łez- wejdz

- dzieki. Jak Radek wróci to go wyślę na zakupy. Baśka , co sie stało ? – Małgosia

- nic – powiedziała Basia siadajac na kanapie a łzy same popłynęły z oczu

- własnie widzę , że nic – Gosia natychmiast zajęła sie sie Basią – masz chusteczki i wyrzuć to z siebie

- Paweł mnie zdradza – rozpłakała sie na dobre Basia – bedzie miał dziecko z jakąś …

- dziewczyno ! On świata poza Tobą nie widzi – Małgosia – znam go bardzo dobrze i jestem pewna ze to największa bzdura jaką ta dziewcznyna mogła wymysleć.

-ale coś ich kiedyś łączyło – nie dawała za wygraną Basia – w ogóle dlaczego mam Ci wierzyć? Wszyscy coś ukrywacie !

- nam też nie jest łatwo – westchnęła Małgosia – ale to sie zdarzyło dawno temu a Paweł na pewno Cie nie zdradził

- dzięki ale nie potrzebuję adwokata – odezwał sie Paweł – spotkałem sie z Marzeną , wtedy gdy Ty byłas z Arturem w teatrze. Poszliśmy na kolację i trochę powspominaliśmy. Nie przespałem sie z Nią ! Chciała mnie zaciągnąć do łóżka ale wyszedłem zanim cokolwiek sie zaczęło! Teraz sie odgywa za to . Goska, kawa jest w szafce nad zlewem

- ok – Gosia szybko wyciągnęła słoik z kawą i wyszła. Nowaccy zostali sami w mieszkaniu. Basia już nie płakała, Paweł usiadł naprzeciwko niej w fotelu.

- wiem,że mi nie wierzysz – Paweł – ale ja Cie nigdy nie oszukałem. Własnie wracam od Marzeny ale nie bylo jej w domu. Chciałem wszystko wyjaśnić.

- przytul mnie – szepnęła Basia

Adam z Markiem weszli do małego biura , gdzie pracował Filip

- dzień dobry, jesteśmy z Policji . Nadkomisarz Zawada a to komisarz Brodecki . Możemy chwilkę porozmawiać ? – zaczął Adam

- tak, proszę. Coś sie stało ? – Filip

- niestety tak. Anita została zamordowana – powiedział wprost Adam a Marek uważnie obserwował reakcję mężczyzny

- coo? Kiedy ? Gdzie ? Mówiłem jej ,zeby skończyła z tą robotą w tym idiotycznym klubie bo to sie źle skończy !

- gdzie pan był wczoraj w nocy między 3 a 5 w nocy ? – zapytał Brodecki

- w samolocie. Wracałem z Frankfurtu z przetargu – Filip – sekretarka moze udostępnić wszystko czego panowie bedą potrzebować.

- widzę , że nie przejął sie pan śmiercią narzeczonej – stwierdził Adam

- byłej narzeczonej -poprawił Filip – nie zabiłem jej !

Adam z Markiem wymienili spojrzenia i wyszli .

- miły gość – zakpił Brodecki – idziemy do Lucynki na obiad ?

- dobry pomysł . A jego dokładnie sprawdzimy – Adam



ciąg dalszy nastąpi !!