29 stycznia 2010

2/78

Nowaccy wychodząc z domu natknęli się na Radka wysiadającego z windy.

- cześć , do pracy ? – przywitał się Michalski

- no hej. Do pracy rodacy - odpowiedział Paweł – a co Ty taki ranny ptaszek ?

- stary, pół nocy spędziliśmy na Izbie Przyjęć – westchnął Michalski

- a co się stało ? – zapytali równocześnie Nowaccy

- Bartek ciągle wymiotował więc pojechaliśmy – wyjaśnił Radek – okazało się , że to uczulenie na mleko. Kupiliśmy inne niż zwykle . Gośka odsypia a ja zrobiłem zakupy.

- nieźle – pokręcił głową Paweł

- wpadniecie dzisiaj na odreagowanie ? -zapytał jeszcze Radek

- jesteśmy umówieni – odpowiedziała Basia

- nic o tym nie wiem. Z kim ? – zdziwił się Paweł

- hmm, jest słodkim blondynem z brązowymi oczami i uwielbia lizaki – uśmiechnęła się Nowacka a Paweł również szeroko się uśmiechnął

- aaa, to bawcie się dobrze – odpowiedział Radek

- Baśkaaa ! Zaczekaaaj ! – zawołał Paweł widząc jak Basia zjeżdza po poręczy na dół – aa ! Mam cię !



Komenda

-cześć , znowu się spóźniliście – przywitał się Marek z Nowackimi , którzy weszli objęci na Komendę

- zrzęda – odpowiedziała Basia

- marudzisz – dodał Paweł unikając lecącej papierowej kulki – w dodatku masz zeza. To od czego zaczynamy tą fascynującą sprawę ?

- Baśka już wiesz ? – upewnił się Brodecki a widząc potakujące kiwnięcie głową koleżanki mówił dalej – no to musimy pojechać do Patologa , ustalić tożsamość denatki i prześwietlić Korka, przesłuchać okolicznych sklepikarzy , przyjaciółkę itd .

- to ja biorę na tapetę głównych bohaterów sprawy – odezwał się Paweł i włączył komputer

- pojadę do Patologa - westchnęła Basia – do 17:00 się chyba odrobimy , nie ?

- zobaczymy – Marek – a co ?

- idziemy do Łukasza . Chcesz kawy ? – Paweł

- co Wy z tym Małym ?

- nic, po prostu fajny jest – odpowiedział Nowacki właczając czajnik

- chcemy do adoptować – niespodziewanie powiedziała Basia a Paweł spojrzał na nią zdziwiony a po chwili w jego oczach pojawiła się radość – to paa !

- żartujecie czy serio ?

- serio. To chcesz tej kawy ? – zapytał raz jeszcze Nowacki

- nie teraz . Pojadę jeszcze raz do tego sklepu i pogadam z ludźmi - powiedział Marek i wyszedł również z komendy .

Zakład Medycyny Sądowej

- dzień dobry – przywitała się Nowacka
- cześć – Patolog oderwał się od komputera – jak się pracuje bez Adama ?

- dziwnie jakoś – Basia zrobiła błagalną minkę co oznaczało prośbę o szybkie przekazanie informacji

- proszę, tu macie wszystko – Patolog podał pani komisarz teczkę z dokumentami – mam jeszcze parę szczegółów do wyjaśnienia . Zadzwonię jak skończę .

- dziękuję – Basia prawie wybiegła z zimnego pomieszczenia i udała się na parking. Po drodze zadzwoniła do Marka i po krótkiej rozmowie pojechała na miejsce zbrodni.

- no i co ? – Basia weszła do środka – masz coś nowego ?

- chyba tak – odpowiedział Brodecki przyglądając się uważnie wnętrzu i pokazał otwarty sejf – wczoraj tego nie było

- ktoś się włamał ? – Basia również rozglądała się wokoło . Obydwoje zamarli słysząc dziwne odgłosy z zaplecza, więc wyjęli broń i powoli zbliżali się do drzwi odddzielających sklep od magazynu. Marek w myślach policzył do trzech, dał znak Basi i otworzył drzwi.

- Policja ! Nie ruszaj się ! – krzyknęła Basia mierząc do mężczyzny w skórzanej kurtce, który rzucił się do ucieczki, przeskoczył przez okno i zniknał za rogiem .

- stój ! – wrzasnął Marek który pobiegł za Nim , ale zanim dobiegł do zakrętu mężczyzny juz nie było- szlag by to trafił !

- Marek, zobacz ! – Basia przeglądała stos dokumentów leżących na ziemi – lista klientów, rachunki . Bierzemy to ?

- przyda sie – stwierdził Brodecki i zaczął również zbierać dokumenty – rozpoznasz gościa ?

- wątpisz we mnie ? – obraziła się Nowacka

- jakże bym śmiał – roześmiał się Marek- trzeba tu zostawić kogoś z naszych. Wracamy na Komendę.



- No nareszcie – przywitał ich Paweł – gdzie Was wcięło ?

- a co ? Tęskniłeś ? – zakpił Marek

- za tobą nie bardzo – odpowiedział Nowacki – znalazłem parę ciekawych faktów na temat naszego Denata.

- no to mów – Marek usiadł przy biurku

- Antoni Korek bardziej znany jako Antoni Korecki a wcześniej jeszcze jako Arkadiusz Korczak . Wielokrotnie karany za paserstwo, włamania, kradzieże . Jakieś 10 lat temu należał do grupy handlującej kobietami. Wywozili je do Niemiec i zmuszali do prostytucji. Po wyroku jeszcze parę razy siedział za drobne napady itp. Od 3 lat prowadzi ten sklep .

- niby legalnie ale nadal czerpie korzyści z prostytucji – Marek – Baśka , szukasz tego gościa ?

- mhmm – mruknęła Nowacka przeglądając bazę

- jakiego gościa ? – zaciekawił się Paweł

- włamał się i rozbroił sejf. Znaleźlismy te papiery – Brodecki pokazał stertę dokumentów

- roboty na tydzień – ocenił Paweł – nadal szukam czegoś o tej dziewczynie.

- a poszukałeś w zagranicznych bazach ? Może ją sprowadzili do Polski – Marek

- może – Paweł wrócil do komputera – Szczepan pojechał do telefonizacji , sprawdza jego telefony a Zuzia ogląda filmy z monitoringu.

- Mam ! – krzyknęła nagle Basia – to Mikołaj Ciszewski. Lat 35 , wielokrotnie notowany za pobicia , to alfons. Mam jego adres .

- no to może go odwiedzimy ? – zaproponował Marek



ciąg dalszy nastąpi .

23 stycznia 2010

Kłopoty kryminalnych cz.78

Cześć kochani ! Wróciłam na Kłopoty .

Komisarze siedzieli przy biurkach na Komendzie .

- to kiedy wraca Adam ? – zapytała Basia stawiając kubki z kawą na biurkach

- za 2 tygodnie. Od piątku zaczyna rehabilitację ale z nogą jest wszystko w porządku – Marek

- Iza zrobiła mu niezłą awanturę za to ,że jej nie powiadomił – roześmiał się Paweł – Marek włóż to do tego czerwonego segregatora. Masz bliżej.

- leniwiec pospolity – odezwała się Basia- kurcze już 16 :00 ! Umówiłam się z dziewczynami na ploty . Chłopaki mogę urwać się wcześniej ?

- byle nie z choinki – odpowiedział z uśmiechem Nowacki

- leć – Marek

- cześć ! – do biura zajrzał Jacek – macie coś dla mnie ?

- tak, w tej niebieskiej teczce jest zakończona sprawa Miętusa – Paweł podał prokuratorowi teczkę

- dzięki. Do jutra musi być wszystko zapięte na ostatni guzik- Jacek – to ja wracam do siebie. Jakbyście mnie potrzebowali to dajcie znać. Cześć !

- trzymaj sie – Paweł – oo, Zuzia dzwoni ” Nowacki słucham . No dobra to zaraz będziemy ” Marek zbieraj się , mamy robotę.

Na miejscu zbrodni

- stary, gdzie Ty mnie przywiozłeś ? – zdziwił się Brodecki widząc jak Paweł zatrzymuje się przy SEX SHOPIE – odbiło ci ?

- zamordowano właściciela tego sklepiku – wyszczerzył zęby komisarz – idziesz ?

- ide, tylko zadzwonię do Kasi , że się trochę spóźnie – pokręcił głową Marek

- myślałem , że jest na spotkaniu z dziewczynami ? – zdziwił się Paweł

- Monika trochę nam daje w kość i Kasia zrezygnowała – odpowiedział Marek i po kilku minutach dołączył do reszty zespołu.

- już jestem. I co macie ?

- zginął właściciel tego … no kurka sklepu – zaczął niepewnie Szczepan – nazywał się Antoni Korek .

- dostał 2 kulki, prosto w serce , precyzyjna robota – powiedział policyjny lekarz Leszek

- z bliska ? – Paweł przyglądał się zwłokom

- nie, najpierw został ogłuszony. O tu, widzisz ? – Leszek pokazał miejsce uderzenia na głowie

- a jak leżał to morderca posłał mu kulki – dokończył Marek – czym go ogłuszył ?

- tym – Zuzia pokazała zabezpieczony jeden z eksponatów sklepu- z czego się śmiejecie ?

- aa, nic – Marek opanował się a Paweł wyszedł na zewnątrz i dopiero tam parsknął śmiechem.

- nie wiem co w tym śmiesznego – obruszyła się Ostrowska

- Zuzia , przy wejściu jest uszkodzona kamera – zawołał Paweł – sprawdź w tej firmie , może mają nagranie.

- dobra – odpowiedziała aspirantka

- chłopaki ! Znalazłem ! Kurka ! Chodźcie szybko ! – wołał z zaplecza Żałoda

- tyle wykrzykników ? To musi być wielkie znalezisko – zakpił Nowacki i stanął jak wryty obok Marka . Na zapleczu znajdowało się profesjonalne studio oraz ustawiona kamera naprzeciwko łózka w którym leżała martwa kobieta . W szafie na półkach poustawiany były kasety oraz płyty CD.

- no nieźle – Marek – uduszenie , walczyła, widzisz zadrapania ?

- zapewne nie kręcił filmów dla dzieci – Paweł – co z tym robimy ? Kupujemy popcorn i robimy wieczór filmowy ?

- no weź przestań- z obrzydzeniem powiedział Marek - chłopaki zróbcie tu parę fotek i zabezpieczcie ślady.

- już się robi – odezwał się jeden z techników

Adam lekko kulejąc wszedł do kuchni.

- kochanie, miałeś odpoczywać ! – zdenerwowała się Iza wychodząc z łazienki

- już mam dość odpoczywania i czuję się dobrze – odpowiedział Zawada- gdzie się wybierasz ?

- umówiłam się z Basią i Małgosią na plotki – odpowiedziała dziennikarka

- no to baw się dobrze – Adam usiadł przy stole – Ala śpi jak suseł. Musiałem tylko 20 razy puścić jej ulubioną piosenkę.

- kiedyś zasnęła jak włączyłam suszarkę do włosów – roześmiała się Iza- no to ja lecę. Nie przemęczaj tej nogi. Paa !

- pa pa ! – mruknąl Zawada na pożegnanie

Komenda

- no to co mamy ? – zapytał Grodzki komisarzy

- dwa morderstwa . Ustalamy tożsamość kobiety a denat to właściciel SEX SHOPU – Marek

- późno już. Zostawcie to na jutro – polecił inspektor i wyszedł z pomieszczenia.

- słusznie, jutro też jest dzień – westchnął Paweł i wyłączył komputer- podrzucić Cię ?

- nie dzięki. Pójdę jeszcze na cmentarz – odpowiedział Brodecki i wyciągnał z portfela zdjęcie Krzysia

- brakuje Ci go co ? – Nowacki przysiadł na biurku

- bardzo – Marek zamyślił się – chciałbym dorwać tego …

- próbowałem ale nie dało to żadnych rezultatów . Samochód był kradziony a kamery nie zarejestrowały twarzy kierowcy- Paweł

- mówiłeś już – Marek – ale ja go kiedyś dorwę .

- to do jutra . Cześć – pożegnał się Nowacki i odjechał do domu.



ciąg dalszy nastąpi ! Przepraszam , że krótkie.

Ciekawy temat, pewnie się zastanawiacie skąd mi sie to wzięło ale zapewniam Was , że do czegoś prowadzi.

A teraz życzę miłego czytania i komentowania. Pozdrawiam !

16 stycznia 2010

6/77

Marek wychodząc z toalety zobaczył,że Basia cały czas stoi w korytarzu.
-A ty co? cały czas na mnie czekasz?
-Tak, musimy pogadać.Marek rozumiem cię, bo ja tez uważam,że źle się stało. Ale Adam też to wie.Nie musisz mu tego uświadamiać i to w takiej formie.
-Nic nie rozumiesz!On nie zapewnił ochrony tym dzieciakom. A wogóle od początku byłem zdania,że nie powinien wypuszczać tego zbira.Poza tym zrobił wszystko bez konsultacji z Grodzkim. Za takie coś powinien zostać zawieszony!!!
-Przestań wrzeszczeć.- Basia obejrzała się czy nikt na nich nie patrzy i chwyciła kolegę za ramię wpychając ponownie do męskiej toalety.Sama weszła za nim, zamykając za sobą drzwi.
-Co ty robisz?Ty chyba jesteś nienormalna!-Marek wyrwał się Basi i wyszedł z toalety
-Marek!-zawołała Basia, ale nieskutecznie, bo Marek wszedł już do kanciapy

Wciekła Nowacka weszła do pokoju w chwili gdy Paweł rozmawiał z Markiem.
-Marek rozumiem,że masz coś do Adama, ale nie wiem czemu krzyczysz na Basię.Daj chłopie na luz, bo atmosfera robi się nie do zniesienia. Chodzisz zdenerwowany i wciekasz się o wszystko.
-Gdzie Adam?- zapytała Basia przerywając chłopakom
-Na dywaniku u szefa.- odpowiedział Marek
W tej chwili wszedł nadkomisarz
-Paweł byłeś u matki Miętusa? Masz cos ciekawego?
-Matka dawno nie widziała się z synem.Ostatni raz jakis rok temu był u niej ze swoja dziewczyną. Mam namiary na tą dziewczynę, ale nie wiem czy jeszcze są razem.Facet podobno zmienia dziewczyny jak rekawiczki, takie jest zdanie matki.
-Dobra to bierz ten adres i jedziemy-Adam wziął z krzesła kurtkę
-Jedziemy moim samochodem?-Paweł
-Możemy twoim. Chodź- Adam

Po wyjściu Adama z Pawłem Basia podeszła do biurka Marka

-Musimy pogadać, bo tak dalej być nie może.- zaczęła
-Znowu o Adamie?-Marek patrząc cały czas w monitor
-Tak. Nie dokończyliśmy rozmowy bo uciekłeś.
- Basiu daruj sobie, rozmawiałem już dziś na ten temat z Pawłem.Umówiliście się czy co?
-Wiem,że rozmawiałeś z Pawłem, ale niestety nic to nie dało.

Marek odwrócił się w stronę koleżanki.
-Masz racje, nie zachowuję się w porządku bo nie powinienem krzyczeć na ciebie.Przepraszam
-Przyjmuję przeprosiny, ale tu nie chodzi o mnie.Chodzi o Adama.Marek ja wiem,że Adam zachował się nie całkiem w porządku, ale uwierz mi,że on bardzo przeżywa całą tą sytuację.
-No jasne,że przeżywa, aż za mocno. Zapomniał,że mamy dwie ofiary, a złapanie Rojka nie kończy tamtej sprawy.-Marek
-Co masz na myśli?
-Niedawno przypadkowo słyszałem rozmowę Adama z jakims policjantem który obserwował dom matki Rojka. Kręcił się tam ten Gapa, no wiesz były chłopak Doroty.
-No wiem, ale on nie ma nic wspólnego z jej zabóstwem. Już sprawdzaliśmy jego odciski nie pasują.
-Zgadza się, ale dziwne ,że się tam kręcił a nawet z nią rozmawiał.Słyszałem jak Adam powiedział,że sprawdzi to osobiście.Wygląda na to,że o tym zapomniał bo nawet nie podzielił się z nami tą informacją.-Marek
-Dobrze,że o tym mówisz, w takim razie my pojedziemy zaraz do tego Gapy.Zadzwonię tylko do Adama.
-Możemy jechać.Lepsze to niż ślęczenie tu bez sensu w tych papierach.

W samochodzie Marka
-Marek proszę Cię tylko byś nie zapominał,że jesteście z Adamem przyjaciółmi. Chciałabym by znów było tak jak dawniej.
-Mogę Ci obiecać,że przemyślę sprawę, a ty i Paweł zawsze będziecie moimi przyjaciółmi- Brodecki zerknął w stronę koleżanki uśmiechając się

Około 18tej na komendzie.
-Macie coś ciekawego?-Basia na widok wchodzących Adama i Pawła
-Nie było nikogo w domu.-Paweł-Rozmawialiśmy z sąsiadką. Mówiła,że kilka dni temu kręcił się tu jakiś facet, i, że chyba mieszka z tą dziewczyną.
-To jednak nic konkretnego, bo sąsiadka nie rozpoznała Miętusa.-Adam-Trzeba będzie jutro znowu tam pojechać.

Adam usiadł przy biurku i westchnął patrząc na stertę dokumentów do uzupełnienia i uporządkowania

-Możecie już iśc do domu.Już późno, a wy dzisiaj wykonaliście kawał dobrej roboty.-Adam
-A ty nie idziesz do domu?-Marek
-Nie mogę, bo Grodzki chce na jutro wszystkie raporty, ale jak macie wszystko uzupełnione to idźcie. Pewnie jesteście bardzo zmęczeni.-Adam
-Ja nie jestem zmęczony i mogę Ci pomóc.-Marek

Nowaccy popatrzyli na siebie zdziwieni zachowaniem kolegi.

-To my juz pójdziemy. Do jutra!- pożegnali się i wyszli

-Mam nadzieję,że się nie pozabijają.-szepnął Paweł do ucha żony gdy byli na korytarzu
-Nie, napewno nie.-Basia usmiechając się

W kanciapie po wyjściu Nowackich
-Marek to są moje sprawy, ty swoje raporty już uzupełniłeś, więc może idź do domu.-Adam
-Nie. Zostanę i pomogę Ci to wszystko ogarnąć.

Nowaccy w samochodzie jadąc do domu
- Paweł, może zaprosimy na jutro Michalskich? Może nawet zrobię szarlotkę.
-Fajny pomysł Basia, ale może poczekamy do zakończenia tej sprawy.Sama widzisz ile czasu nas to kosztuje.-Paweł
-Ja zadzwonię jednak do Gosi. Zaprosimy ich na jutro na 17.30. Wyrobimy się. Najwyżej wyjdziemy jutro troszkę wcześniej, za dzisiaj-Basia
-Dobrze.Rób jak chcesz.-Paweł

Rano na komendzie

Marek zaparkowała przed komendą kilka minut po ósmej. Szybkim krokiem wszedł na komendę myśląc:pewnie znowu będę ostatni.Wchodząc do kanciapy bardzo się zdziwił widząc tam tylko Adama.
-Cześć!- przywitał się
Zawada nie odpowiedział na przywitanie.Siedział zamyślony i patrzył w okno.
-Coś się stało?- Marek podchodząc bliżej
-Dzwoniłem do szpitala.Słowik nadal nie odzyskał przytomności, a Waldek będzie kaleką do końca życia- Adam
-Nie martw się to młode chłopaki napewno z tego wyjdą, a z tym Waldkiem to nic nie wiadomo.Słyszałem od Basi,że czeka go rehabilitacji i może będzie wszystko w porządku.-Marek

-Idę zanieść Grodzkiemu raporty, a ty jeśli możesz zrób kawy.Nowaccy znowu zaspali.-Adam wychodząc

Po kilku minutach do kanciapy weszli Nowaccy
-Adam, przepraszam.To już się nie powtórzy.-Basia
-Adama nie ma, ale przekaże my,że ten budzik wam się bardzo przyda.-Marek
-O kawę robisz kochany jesteś!-Basia czując aromat „małej czarnej” unoszący się w powietrzu.
-A ja?-Paweł chwytając Basię za rękę.
-Ty też jesteś kochany.

Po chwili wszedł Adam
-Twoja kawa stoi na biurku.Jak był o Grodzkiego?- Marek
Poczęstował mnie miętówkami i powiedział,że liczy na szybki koniec tej sprawy-Adam popatrzył na Nawackich i dodał po chwili
-Dobrze,że juz jesteście.Jedzcie może do domu tej zmarłej koleżanki Doroty.Tam powinien być jej brat.
-Oczywiście Adam -Basia wypijając ostatni łyk kawy.-Przywieziemy go tui pobierzemy odciski.
-Świetnie.Ja pojadę znowu do tej dziewczyny Miętusa.Może wezmę z soba jakiegoś aspiranta.-Adam biorąc kurtkę w wieszaka
-Poczekaj, pojadę z tobą.-Marek wychodząc za kolegą-Wiesz zastanawia mnie jedno, czy Miętus lubi miętówki.
-Jak go złapiemy to się spytasz.-Adam wybuchając śmiechem.

Policjanci czekali przed domem dziewczyny dłuższą chwilę, ale w końcu bramka się otworzyła , a na ganku stanęła dwudziestokolkuletnia kobieta
Po co tu policja?- spytała zdzwiwiona gdy pokazali legitymacje.
-Szukamy Jarosłwa Mięty-Adam
-Tu go nie ma. Niepotrzebnie pańtwo przyszli.-kobieta chciała zamknąć drzwi, ale Marek błyskawicznie wsunął nogę
-A może nas pani wpuscić?Porozmawiamy.-Brodecki
-Kobieta niechętnie wpusciła policjantów do mieszkania.
-Czyli twierdzi pani,żę nie ma tu Jarka Mięty?-Adam rozglądając się po mieszkaniu.
-Jestem sama. Nikogo tu nie ma.A Jarka to ja dawno nie widziałam.

Adam zwrócił uwagę na drzwi do piwnicy
-Mogę się tam rozejrzeć?
-Oczywiście, jak pan chce.Tylko z góry mówię,że nic ciekawego tam pan nie znajdzie.Chyba,że chce pan może jakieś przetwory na zimę?
Adam zszedł do piwnicy.
A ja jeśli można zobaczę u góry?- Marek wskazał schody
-Prosze bardzo. Chętnie potowarzyszę i pokażę mieszkanie.

W pewnej chwili gdy Marek z kobietą byli na strychu, rozległy się strzały.
-Mówiła pani,że tu nikogo nie.-komisarz łapiąc za broń
-Bo tak jest. To pewnie telewizor, zostawiłam na dole włączony.

Marek pobiegł schodami na dół. Gdy zbiegał ze schodów ponownie usłyszał strzały
-Adam!- krzyknął otwierając drzwi do piwnicy-Adam wszystko w porządku?
-Marek tutaj szybko!!!!-usłyszał nagle głos kolegi
Wbiegł do pomieszczenia i zobaczył za drzwiami Adama
-Co jest?-kucknął przy nim i zobaczył,że krwawi
-Nic to tylko noga. Miętus , tam- nadkomisarz wskazał ogródki-Biegnij za nim.

Marek chwilę się wahał patrząc na cierpiącego kolegę, ale pobiegł za poszukiwanym.
-Ty jeszcze tu jesteś? Przecież miałeś dzwonić po karetkę.-Marek wyjmując telefon z kieszeni
-Dzwoniłem, napewno juz jadą.Co z Miętusem?-Adam
-Dorwałem go. Już go odwieźli na komendę. Ale dziewczyna zwiała.
Adam poruszył się i syknął z bólu
-Gdzie ta cholerna karetka, ty strasznie krwawisz – Marek- o już jadą!
Brodecki wybiegł przed dom by pokazać kierunek lekarce i sanitariuszom.

Gdy sanitariusze na noszach ładowali nadkomisarza do karetki Brodecki wyciągnął telefon.
-Co robisz? -spytał Adam
-Zadzwonię do Grodzkiego.Wszystko będzie dobrze.
-Ani mi się waż dzwonić przyjacielu. Ja jeszcze nie umieram.-Adam lekko się zaśmiał.
Karetka odjechała na sygnale,a Marek pojechał za nią.

Po zabiegu wyjęcia kuli, lekarz opatrzył Adamowi ranę. Potem zawieziono nadkomisarza na salę.
- Co z nim? Mogę wejść do niego?- Marek
-Wszystko będzie dobrze, poleży tu u nas dwa dni a potem puścimy go do domu. Potem czeka go jakas dwutygodniowa rekonwalescencja i rehabilitacja. Może pan do niego wejść ale na krótko.Niech odpoczywa.
-Oczywiście.- Marek nakładając szpitalny fartuch
-Może być troszkę osłabiony, stracił trochę krwi. – lekarz
-Cześć!Jak się czujesz?-Marek- przywitał się wchodząc na salę
-Dobrze. Trochę boli, ale to normalne.-Adam usmiechnął sie lekko-Bardziej bym się martwił jakby nie bolało.

Marek siadł na krześle przy łóżku rannego
-Dobrze,że to tylko tak się skończyło.
-Miętus wykrzyczał mi w twarz ,że zabił tamtego człowieka.Chciał pokazać młodszym jak działa pistolet,żeby ich nastraszyć.-Adam
-To mamy przyznanie się do winy.-Marek-Pewnie myślał,że uda mu się
uciec.
-Gdyby nie ty pewnie by mu się udało.Poza tym uratowałeś mi życie, bo go spłoszyłeś. – Adam – Wiesz Marek to wszystko to pewnie kara za to,że go puściłem.
-Adam co ty mówisz?
-Marek daj spokój, przecież wiem,że w myślach przyznajesz mi racje.Ja chyba już jestem za stary do tej roboty.Podejmuje złe decyzje a potem jeszcze daje się podejść takim gnojkom jak Miętus.
-Adam nie gadaj bzdur!
-Jakich bzdur, przecież wiem,że ty chętnie byś mnie zastąpił.

Markowi zrobiło się przykro, wróciły do niego wspomnienia ostatnich dni na komendzie.
-Adam, nikt nie byłby w stanie ciebie zastąpić, więc wracaj szybko do zdrowia.
-A ty jedź szybko na komendę. Dopilnuj zakończenia sprawy. Mam nadzieję,że Basi i Pawłowi się poszczęsciło i ,że złapali tamtego chłopaka.
-Napewno, się udało.Ty się już tym nie marw i jeszcze jedno -Marek przerwał na chwilę-Przepraszam Adam, przepraszam za wszystko. Trzymaj się!

Na komendzie

-Gdzie Adam?- spytała Basia- Widziałam już przez okno,że przyjechałeś sam, samochodem Adama
-A gdzie Paweł?-Marek rozglądając się po pokoju.
-Rozmawia jeszcze z Antkiem, bratem tej koleżanki Doroty. Odciski się zgadzają.Ale powiedz….
-Już jestem. Wygląda na to,że mamy koniec sprawy. Chłopak się przyznał, mamy jego odciski. – Paweł
W tej chwili zadzwonił telefon.Basia stała najbliżej, więc odebrała.
-Mają dziewczynę Mietusa!!!- wykrzyknęła odkładając słuchawkę
-A gdzie Adam?- Paweł
-No właśnie, już się o to Marka pytałam.-Basia spoglądając na kolegę
-W szpitalu, ale to nic poważnego.
-No masz ci los, nic poważnego?Gdzie? -Basia przerażona
-Spokojnie.Jest na Banacha, ale sytuacja już opanowana.
-Co się stało?-Paweł
-Chodźcie jedziemy.- Basia- Opowiesz nam wszystko w drodze

Wychodząc policjanci natchnęli się na inspektora
-Co jest młodzieży? Gdzie wam tak śpieszno?
-Do szpitala, do Adama!-Basia
-To Adam w szpitalu?Gadać mi tu zaraz co się stało?
-Został ranny w nogę, podczas akcji.-Marek
-Czemu znów dowiaduję sie o wszystkim ostatni?Podczas jakiej znów akcji?-Grodzki
-Adam nie chciał was niepokoić. Zabronił mi dzwonić-Marek
-Cały Adam.Przekażcie mu ode mnie pozdrowienia, niech szybko wraca do zdrowia.-Grodzki odchodząc do swojego gabinetu
-Jesteś wspaniałomyślny Marek ,gratulacje!-Basia
-O co ci chodzi?
-Musiałeś go posłuchać!
-Przecież to mój przyjaciel.-Marek
-Ach Marek z ciebie to niezłe ziółko jest-Basia

U Adama
-A co wy tu wszyscy robicie?-spytał nadkomisarz, widząc czwórkę przyjaciół
-Miłe przywitanie. Nie spodziewałam się tego Adam.-Basia
-Nie potrzebnie przyjechaliście. Marek był już dziś u mnie.
Widział ,że wszystko jest dobrze.
-A my to co?Grodzki cię pozdrawia.- Paweł
-No właśnie inspektor,jak wrócę to chyba zaraz na dywanik do niego pójdę.
-Za co?Sprawa zakończona, Miętus złapany, a inspektor zadowolony.-Basia
-A jak się czują dzieciaki?Co ze Słowikiem?
- Słowik odzyskał przytomność, a Waldek niedługo wychodzi ze szpitala-Paweł
-Wiecie co, chyba jestem na to wszystko za stary.-Adam
-No masz go, znowu gada bzdury. – Marek
-Idę do domu po młotek będę mu wybijał te głupie pomysły-Paweł

Wszyscy wybuchnęli śmiechem
-Paweł musimy jechać. Już 17sta, a my zaprosiliśmi Michalskich.-Basia patrząc na zegarek
-Nie odwołałaś ich, w czasie gdy jechalismy do szpitala?-Paweł
-Gdzie tam, nie myślałam o tym.Adam my idziemy , bo jeszcze do cukierni trzeba wstapić.-Basia
-Dobrze kochani. Dziękuję, wam za odwiedziny i przepraszam
-Za co?-wszyscy chórem
-Wy już wiecie za co. Od dzisiaj obiecuję,że będę słuchał waszych rad.

W cukierni Basia, kupiła torcik bezowy i jabłecznik. Ledwo co Nowaccy weszli do domu zadzwonił dzwonek.
-Cześć. Widzieliśmy,że już jesteście to jesteśmy.-Radek
-Świetnie. zapraszam i bardzo przepraszam,że tak to wyszło.-Basia
-Racja byliśmy tu kilkanaście minut temu, a tu zamknięte.-Gosia- Myśleliśmy,że zapomnieliście.

-To nie tak.-Paweł-Byliśmy w szpitalu. Adam został ranny podczas akcji.
-Co z nim?-Radek
-Już wszystko w porządku, za kilka dni wróci do domu.Postawiłam wodę na herbatkę. Zapraszam do stołu.-Basia

- Paweł, a co to jest?- Basia rozpakowując tort bezowy.Zobaczyła na nim odcisk dużej dłoni.
Nowacki spojrzał na tort
-Chyba ślad yeti albo godzilli- zaśmiał się
-Och Paweł, a ja tak chciałam,żeby wszystko było tak pięknie.-Basia smutnym głosem- Chciałam nawet upiec szarlotkę

Nowacki objął żonę
-Kochanie, tak to jest jak się człowiek spieszy to się diabeł cieszy.
-No nie zupełnie. Jak się Paweł spieszy to się godzilla cieszy.- poprawił Radek
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.

Koniec cześci 77

Czekam na komentarze. Niedługo na bloga wraca alice_b.Pozdrawiam

13 stycznia 2010

5/77

Policjanci wbiegli do szkoły, akurat gdy była przerwa.Przed wejściem do klasy czekała na nich dyrektorka szkoły i wychowawczyni klasy Słowika i Walczaka.Obie kobiety nie były w stanie udzielić odpowiedzi gdzie są chłopcy.
-Wydaje mi się,że na terenie szkoły może być ten Miętus.- powiedziała niepewnie wychowawczyni-Jeden z uczniów podobno widział go na szkolnym boisku
-Skąd pani to może wiedzieć?To bzdury!- dyrektorka szkoły

Adam zarządził ewakucje i poprosił dyektorkę o jak najszbysze wyprowadzenie uczniów i pracowników szkoły z budynku.Potem razem z Basią i Pawłem poszedł na poszukiwania napastnika.Kiedy tak w trójkę przemierzali puste korytarze, usłyszeli płacz dochodzący z łazienki.Adam otworzył drzwi i razem z Basią weszli do środka.Paweł pobiegł dalej w głąb korytarza.

W łazience(parter)
W rogu pomieszczenia na podłodze siedział Waldek Walczak.Chłopak trzymał się za zakrwawione kolano i jęczał cicho z bólu.
-Spokojnie. Wszystko będzie dobrze-Basia uklękła przy chłopcu.
Adam odszedł parę kroków i zadzwonił po karetkę.Po chwili podszedł i kucnął przy chłopcu koło Basi.
-Zaraz będą lekarze i zabiorą Cię do szpitala.Powiedz mi dokąd on uciekł i gdzie jest Słowik
Chłopiec pokazał ręką budynek starej sali gimnastycznej za oknem.
-Tam pobiegł Miętus?-Adam
-Tak, pobiegł za Słowikiem. Powiedział,że jeszcze ze mną nie skończył i,że wróci.
-Trzymaj się młody!!!- Adam pogłaskał chłopca po głowie i wyskoczył przez okno
-Zostań z nim!- krzyknął do Basi gdy był już na trawie.Pobiegł w kierunku który wskazał mu Walczak

Gdy Adam wyjrzał zza rogu budynku zobaczył Miętusa który przycisłał do ściany młodego Słowika. Nadkomisarz chciał po cichu podejść do nich. Niestety nadepnął na starą puszkę.Miętus natychmiast się odwrócił.
-Nawet nie podchodź , bo go zabije!!!- krzyknął przykładając przerażonemu chłopakowipistolet do szyji.
-Puść go!!!- wrzasnął Adam
-Ani myślę! Rzuć broń!!!-Miętus chwycił chłopaka za włosy i ochylił mu głowę do tyłu, a lufę pistoletu wsunął mu do ust
Adam widząc to natychmiast rzucił broń i oddalił się kilka kroków.
Wtedy podjechał czerwony Golf.Ktoś otworzył tylne drzwi. Miętus wsiadł do środka, ciągnąc za sobą znieruchomiałego i przestraszonego chłopaka.Samochód ruszył z piskiem opon.
W mgnieniu oka znaleźli się Paweł z Markiem i zaczęli strzelać w kierunku samochodu.
-Przestańcie, on ma Słowika- krzyknął Adam
Nadkomisarz czym prędzej pobiegł do swojego samochodu i nadał komunikat do wszystkich patroli w mieście.
-Spokojnie Adam. Jesteśmy niedaleko, bierzemy to.-odezwała się Zuzia
-Dzięki. Tylko ostrożnie,podejrzany ma zakładnika.
-Masz to co chciałeś!-Marek do Adama gdy ten wyszedł z samochodu.
Adam chciał coś odpowiedzieć, ale nie zdążył, bo przez radio w samochodzie odezwała się Zuzia
-A niech to diabli zgubiliśmy go!!!Potem Zuzia podała jeszcze raz numery rejestracyjne ściganego samochodu i opis sytuacji do wszystkich patroli.
-A ty skąd się tu znalazłeś?-Adam do Marka
-Czy to ważne? Lepiej powiedz co teraz robimy, w końcu to ty kierujesz tą akcją.-Brodecki z ironią w głosie
-Wracamy wszyscy na komendę.Musimy opracować jakiś plan. W czasie jazdy zadzwonię do Grodzkiego.
-Jakiś plan?Ciekawe.- burknął pod nosem Marek i poszedł w kierunku swojego samochodu.
-Nie denerwuj się Adam. Przejdzie mu.-Paweł
-Gdzie Basia?- Adam
- Już jestem.Rozmawiałam jeszcze chwile z ojcem Waldka i z dyrektorką.-Nowacka wsiadając do samochodu
-A co z Waldkiem?-Adam
-Zabrali go do szpitala.Mniejmy nadzieje,że jakoś go poskładają.- uśmiechnęła się Basia

Na komendzie
Na korytarzu zaraz po wyjściu z windy podszedł Grodzki
-Był u mnie Słowik. Adam co ty wyprawiasz!Co to za akcja ztym porwaniem?
-Rysiu wejdź do nas. Musimy ustalić jakiś wspólny plan działania.

Gdy wszyscy weszli do kanciapy inspektor zamknął drzwi
-Nie rozumiem Adam czemu zwolniliście tego Miętusa, bez porozumienia ze mną.
-Ja też nie rozumiem inspektorze, ale to była jego decyzja!- Marek podniesionym głosem wskazując na Adama
Nadkomisarz zmierzył Brodeckiego lodowatym spojrzeniem.Marek zamilkł i odsunął się kilka kroków opierając plecami o swoje biurko.
-To prawda Rysiu, to była moja decyzja.Nie mieliśmy dowodów, musieliśmy zaryzykować. Chciałem by facet się odkrył, popełnił jakiś błąd, bysmy mogli mieć mocne dowody.
-Rozumiem Adam, ale czemu nie zapewniłeś należytej ochrony świadkom?W tej sytuacji należało przedewszystkim chronić tych chłopców. Dlaczego nie skonsultowałeś ze mną tej decyzji? Czemu o wszystkim dowiaduje sie ostatni?Po porwaniu chłopca dowiedziałem się od jego ojca, a nie od ciebie. Uważasz,że to w porządku?
-Dzwoniłem przecież.-Adam
- Tak, ale dopiero jak Szczepan cie poinformował,że ich zgubili.Jak dzwoniłeś, był u mnie ojciec porwanego.O wszystkim mi powiedział, o waszej akcji w szkole i o porwaniu.
-Rysiu przykro mi.Myślałem,że Szczepan z Zuzią sobie poradzą.Myślę,że teraz zamiast zastanawiac się nad tym co było powinniśmy opracować jakiś plan działania.-Adam

-Musimy się zastanowić gdzie mogli pojechać i pozostaje nam chyba tylko czekać na dalszy rozwój wypadków.-Grodzki
-No i mieć nadzieję,że Miętus nie zabije chłopaka- Paweł
-Może gdy zobaczy,że nikt go nie ściga i poczuje się bezpieczny poprostu puści chłopaka.- Basia

-Na to bym nie liczył.-Marek- Myślicie,że weźmie go na litość i puści dzieciaka który go wsypał?

Zapanowała cisza, którą przerwała dzwoniąca komórka Adama
-To Szczepan- wyjaśnił Zawada odbierając, poczym zbladł jak ściana

-Żyje?
-Tak żyje.Przypadkowi świadkowie wezwali karetkę.Podobno był nieprzytomny jak zabierali go do szpitala. Stracił kurka sporo krwi.
-Gdzie go zabrali?
-Tam gdzie leży Walczak

- Marek przesłuchaj proszę Rojka. Postarajsię od niego wydobyć jak najwięcej informacji i jakieś namiary na tego jego kompana.Ja jadę do szpitala, zobaczyć co z chłopakiem.-Adam chowając komórkę do kieszeni.
-Pojadę z tobą.- powiedziała Basia i wzieła kutkę z wieszaka
-Poczekaj. Niech nasz nadkomisarz sam naprawia swoje błędy.-Marek
-Dobrze, jak chcesz to chodź.-Adam nie zwracając uwagi na słowa Marka -A ty Paweł poszukaj prosze czegoś o Miętusie. Musimy mieć jak najwięcej informacji. Może jedź do jego matki, może pogadaj z dzieciakami z osiedla.
-Dobrze Adam.Nie martw się znajdziemy go.

Przez całą drogę do szpitala Adam nie odezwał się słowem.Nawet przy wysiadaniu z samochodu, nie zwrócił uwagi na jadącą z nim Basię.
Wysiadł i poszedł w kierunku szpitala jakby był sam.
-Zamknij samochód.- powiedziała Basia i ścisnęła go za ręke
- Dzięki, gdyby nie ty jeszcze by nam auto ukradli.- Adam wciskając pilota.- Pogadasz z Waldkiem, a ja spróbuję dowiedziec się czegoś o młodym Słowiku.
- Będzie dobrze Adam.-Basia znów ścisnęła jego rękę i popatrzyła w oczy.
-Oby.Nie chce nawet myśleć co się stanie jeśli chłopak umrze.Ojciec chłopaka razem z Grodzkim żywcem mnie ze skóry obedrą.I będą mieli racje.
-Adam przestań! To nie Twoja wina.

Na komendzie. Po powrocie adama i Basi ze szpitala
-Rojek przyznał się do zabicia Doroty, ale kumpla nie zdradził. Zakochał się bez wzajemności i to kolejny raz w Dorocie.Nie wiem czy zdawał sobie sprawę z tego co zrobił więc poprosiłem psychiatre o konsultacje.Dziwnie się zachowywał w trakcie przesłuchania mówił o jakiś duchach i głosach , które nakłaniały go do zbrodni.
-Świetna robota Marek dzięki!-Adam bez entuzjazmu, nawet nie spojrzał na Brodeckiego
-A co wy macie?Jak chłopak?-Marek
- Słowik,żyje, ale stracił sporo krwi.Był operowany, wyciąęto kulę, która utkwiła niedaleko serca, ale na szczęście nie uszkodziła go.-Adam
-Czułem,że tak się to skończy. Trzeba było mysleć nim wypuściłeś Miętusa, ale przecież ty zawsze wiesz lepiej!- krzyknął MArek i wyszedł trzaskając drzwiami
Basia wybiegła za kolegą

- Marek nie napadaj na niego tak, przeciez chciał dobrze.
- A ty Baśka co, miłosierna kobieto!Ciekawe co byś powiedział gdyby na miejscu tego chłopaka był twój syn.Dobrymi chęciami to jest piekło wybrukowane.-powiedział Marek i znikł w męskiej toalecie.

cdn !

10 stycznia 2010

4/77

U Michalskich

-Cześć. O jak u was ładnie. A ten obraz to jest chyba nowy- Basia wskazała na obrazek w korytarzu
-Nie jest nowy. Poprostu bardzo dawno was tu nie było.-Gosia
-Proszę to dla was- Paweł wyciagnął wino
-Dzięki Paweł zaraz wypijemy razem. Mieszkamy obok siebie a widujemy sie tylko czasami przelotem rano wychodząc do pracy.Może czas to zmienić?- Radek
-Nie wiem czy się da. To wszystko przez ta pracę a właściwie służbę.Praca w policji to nie jest zwykłe zajęcie przez osiem godzin dziennie.
-Zgadza się, ale służba swoje a przyjaźń swoje.-Radek- Dawniej nie powiedziałbyś,że nie masz dla nas czasu.
-Dawniej to byliśmy dzieciakami i mieliśmy dużo wolnego czasu, a poza tym praktycznie wszystko robilismy razem.- Paweł
-No własnie razem, całą czwó…Gosia urwała wypowiedź i na chwilę wróciły do niej wspomnienia.
-Teraz też jesteśmy w czwórkę i wszystko jest w porządku. Duchy przeszłości już oswoiłem.-odpowiedział Paweł uśmiechając się szeroko.

-Zapraszam do stołu. Zrobiłam pyszny bigos.- Gosia -Radek a ty otwórz to wino.

Koło 10tej na komendzie.
Po przeszukaniu domu Jarosława Mięty(pseudo Miętus)policjanci przywieźli na przesłuchanie Miętusa.

Po kwadransie Adam wyszedł niezadowolony z pokoju przesłuchań.
- Co jest?- Marek widząc kwaśną minę nadkomisarza.
- Nic.Miętus nie powiedział nic ciekawego. Nie znaleźliy u niego broni. Jedyne u co możemy go oskarżyć to włamanie do Słowików-Adam
-No ale mamy zeznania syna Słowika i tego Waldka. Młody słowik widział jak Miętus pakował pistolet do plecaka.-Marek

-No i co z tego? W mieszkaniu nie ma nawet odcisków palców Miętusa.Facet w odróznieniu do tych dzieciaków działał w rękawiczkach i nie zostawił żadnych śladów.On powiedział,że żadnej broni tam nie widział.-Adam
-No to co robimy?Może pojedziemy jeszcze raz do mieszkania Mietusa i wszystko na spokojnie znów przeszukamy?

-Strata czasu. Musimy go puścić.
-Co! Chcesz wypuscić Mietusa?Przecież oboje wiemy,że facet kłamie.- Marek zdziwiony decyzją nadkomisarza
-Właśnie dlatego puścimy go i damy mu ogon. Zuzia ze Szczepanem pojadą za nim.
-Adam nie pomyślałeś co będzie z Waldkiem i młodym Słowikiem. Facet nie jest głupi,napewno wie kto go sypnął
-Szczepan z Zuzia będą go pilnować. Nie mamy na Miętusa dowodów i musimu go puścić.Zawołaj tu Szczepana i Zuzię

Po wypuszczeniu Miętusa w kanciapie

Co się tak patrzycie?- spytał Adam by przerwać panującą ciszę.

-Nie myślałam,że go wypuścisz.-Basia

Nadkomisarz spojrzał na zapatrzonych w niego podwładnych
-Wiem,że wszyscy jesteście zawiedzeni i zaskoczeni tą decyzją, ale nie było wyboru. Nie chcemy przecież wsadzać faceta za włamanie tylko chcemy dojść do prawdy.

-A pomyslałeś co powiesz rodzicom tych dzieciaków jak on w akcie zemsty któregoś zabije.-Paweł

-Powiedziałem już to Markowi, a teraz wam powtórzę.Szczepan i Zuzia go pilnują, więc spokojnie bez niepotrzebnych nerwów.Musieliśmy zaryzykować.
-Musieliśmy?Przecież to była twoja decyzja
-Zamiast…- Zawada niedokończył bo przerwała mu jego komórka
Po chwili
-Złapali Rojka i już go do nas wiozą.JEchał za szybko i przejechał skrzyżowanie na czerwonym świetle. Drogówka miała jego rysopis więc zadzwonili do nas.-Adam

Po co go tu wiozą? Byś znów miał kogo wypuścić!!!- krzyknął Marek i wściekły opuścił pokój.
-Marek wracaj!!! To ty go przesłuchasz!!!- krzyknął za nim Adam
Komisarz jednak nawet się nie odrócił i zniknął w końcu korytarza.

Przesłuchanie Rojka prowadził Adam bo Marek się nie pojawił

-Po co mnie tu sprowadziliście?!Po co była ta cała gonitwa i te kajdanki?!Przekroczyłem tylko prędkość o niecałe 10km.!- krzyczał wciekły Rojek
-Panie Rojek proszę się uspokoić.Zna pan zapewne Dorotę Krzykalską-Adam
-Nie przypominam sobie.

Adam rzucił na stół zdjęcia ofiary
-A teraz też nie pamiętasz?-podsunął zdjęcia bliżej podejrzanego-Na miejscu zbrodni znaleziono twoje odciski palców.
W tej chwili do pokoju przesłuchań weszła Basia i zawołała Adama
-Przepraszam na chwilę. Zaraz wrócę-Adam wychodząc
-Przed chwilą dzwoniła Zuzia. Miętus im nawiał. Porzuciła auto i się rozpłynął-Basia

-Jasna cholera!!!Trzeba czym prędzej zawiadomić o tym Słowka i Walczaka.-Adam
Już poinformowałam Walczaka, ale Słowik nie odbiera komórki, a w pracy go nie ma.Szczepan z Zuzia pojechali do domu Słowika
-Dzieciaki mogą być w szkole.-Adam -Jedziemy tam.
- Oby tylko nie było za późno.-Basia
- Ciekawe gdzie jest Marek?-Paweł- Dzwoniłem, ale nie odbiera
-To zadzwoń jeszcze raz.-Adam- Niech też jedzie pod szkołę- Adam
-Zostawiłem mu wiadomośc na sekretarce.-Paweł

ciąg dalszy nastąpi!!!

Chyba robi się ciekawie co? Czekam na komentarze.

9 stycznia 2010

3/77

Na komendzie
kilka minut po 8mej do kanciapy wbiegła Zuzia.Przy komputerze siedział Adam
-Gdzie są wszyscy ?
-Jak widzisz nie ma komu pracować.- odburknął niezadowolony Zawada
-Słuchaj Adam z tym naszym podejrzanym to nie wszystko takie proste ten Rojek ze Szczecina i ten nasz Rojek to nie ta sama osoba. To penie tylko zbieżność nazwisk i zły trop.Przepraszam, bo to ja wczoraj namieszłam.

Adam odwrócił się w kierunku Zuzi
-To nie jest zbieżność nazwisk.Przed paroma minutami dostałem faks ze Szczecina. Czytaj- nadkomisarz podał aspirantce kartke papieru
-Nieprawdopodobne-Zuzia pokręciła głową- To bracia
-Na to wygląda. Startowali do tej samej dziewczyny.No i dziewczyna zginęła bez wieści. A do tego wszystkiego starszego z braci Adama znaleziono w stawie razem z autem-Adam
-No właśnie czytam.Dziwne,że uznali to za wypadek, nawet nie wczęli śledztwa a sprawę Doroty zamknęli z braku dowodów.-Zuzia
-Tam Dorota i tu u nas też Dorota. To musi mieć jakiś związek. Trzeba znaleźć tego Filipa.Facet nie mógł się tak poprostu rozpłynąć!-Adam rozejrzał sie po pokoju a potem spojrzał na zegarek
W tym momencie wbiegli Nowaccy
-Adam chyba masz wyłączoną komórkę, bo dzwoniłam. Przepraszam zaspaliśmy.
Adam wyjął z kieszeni komórkę
-Padła mi bateria, ale to was nie usprawiedliwia. Myślałem,że mieliście dosyć leżenia w łóżkach po tej waszej grypie.Może kupię Wam nowy budzik na rocznicę ślubu.

-Przyda się po stary się popsuł, ale nie wiem czy doczekamy do grudnia- Paweł
-Adam przepraszam,że przerywam interesującą dyskusję, ale pan Słowik do Ciebie.-Marek

Nadkomisarz wstał i przywitał się z mężczyzną.
-Dzieńdobry!
-Dla mnie nie taki dobry. Wycofałem już oskarżenie. Chcę zabrać syna do domu.
-Niestety to nie takie proste, bo syn nie chce z nami współpracować.
-Nie chce wkopywać kumpli,to nic dziwnego.On wziął tylko 200zł, więc proszę go wypuścić.Nie chcę by dłużej siedział w zamknięciu.
-Chciałbym, ale to nie takie proste. Z pańskiego mieszkania zginęła broń z której prawdopodobnie zabito pana Sumskiego.-Adam
-Ale mój syn napewno nie zabrał tej broni.
-My tego nie wiemy, a on nie chce z nami rozmawiać. Przykro mi ale nie mogę go wypuścić.
-Nie chce pan!!!Dobrze zaraz złoże na pana skargę.Chcę rozmawiać z pańskim przełożonym!!!- mężczyzna podniesionym głosem
-Proszę się uspokoić. Mam propozycje.Jeśli panu uda się namówić syna by nam powiedział kto jeszcze jest odpowiedzialny za to włamanie, to jeszcze dziś syn pojedzie z panem do domu.
-Dobrze spróbuję, ale nie wiem co ztego wyjdzie. On jak się zatnie to jest strasznie uparty.Ale to nie jego wina,że wpadł w złe towarzystwo. Może się boi, ci chuligani mogli go zastraszyć.
-Co ma pan na myśli mówiąc złe towarzystwo?-Adam
-No to ci z bloków.Wagarują, kradną, wyłudzaja pieniądze od młodszych uczniów.Dyrekcja nic z tym nie robi.Nie wiem nawet, czy zawiadomili o całej sprawie policje.-Słowik
-Marek przyprowadź chłopaka do pokoju przesłuchań. Ja z panem zaraz tam przyjdziemy.
-Już się robi.- powiedział Marek i znikł za drzwiami
-Czy pan zna tych kolegów pana syna, te złe towarzystwo jak pan to ujął?
-Wstyd mi, ale nie. Ostatnio razem z żoną jesteśmy strasznie zapracowani. Nie mieliśmy dla niego czasu.Syn mieszkał u mojej matki i robił co chciał. Żona nie umiała znim rozmawiać, a ja chyba nie miałem czasu spróbować.- mężczyzna spuścił głowę.
-Niech pan się nie martwi-nadkomisarz- Może to wszystko da się jeszcze naprawić.Chodźmy, porozmawia pan z synem.

Gdy Słowik rozmawiał z synem Adam z Markiem obserwowali całą sytuacje zza lustra weneckiego.Po dziesięciu minutach męzczyzna wyszedł i poprosił Adama
-Syn chce z panem rozmawiać.
-Dobrze. Proszę zaczekać na syna w korytarzu-Adam wszedł do środka i usiadł na przeciwko chłopaka.Młody uniósł na chwilę głowę i spojrzał na policjanta.
- To Miętus znalazł w szufladzie ten pistolet ojca. Ja nawet nie wiedziałem,że tata trzyma w domu broń.Słowo honoru, nie wiedziałem.
-Dobrze, spokojnie w to ci akurat wierzę.Powiedź to było potem.
-No Miętus znalazł ten pistolet.On był w takiej drewnianej skrzyneczce w szufladzie z ubraniami.Ja prosiłem go by odłożył ten pistolet.Ale on nie słuchał. Włożył go do swojego plecaka i uciekł.
-Zostawił Cię samego, czy był tam ktoś jeszcze.
-Był jeszcze Waldek, mój przyjaciel, ale on tylko pilnował by nikt nas nie nakrył.
Adam podsunął chłopakowi kawałek kartki i poprosił o namiary na kolegów.
-Napisałem tu numer komórki Waldka, on chodzi ze mną do klasy,ale to włamanie to był mój pomysł. Waldek nie chciał iśc z nami.Miętus zaciągnął go siłą.
-A kto to ten Miętus?-Adam
Chłopak wzuszył ramionami i zamilkł
-Nic o nim nie wiem.- wyszeptał chłopak
-Napewno?- spytał Adam i spojrzał dzieciakowi w oczy
-To taki facet z sąsiedztwa. Może Waldek coś o nim wie, bo to on ostatnio się znim trzyma.
-Dobrze pojedziemy to tego Waldka i pogadamy.Powiedz mi jeszcze czy wtedy w czasie tego włamania widzeliście pana Sumskiego?Był wtedy w domu?
-Chyba nie. Specjalnie wybraliśmy taką godzinę, kiedy wszyscy są w pracy. Nikt nas nie wypłoszył. Najpierw uciekł Miętus a potem ja razem z Waldkiem. Nikt nas chyba nie widział. Wiem tylko,że ojciec po powrocie do domu zadzwonił na policje i zgłosił włamanie.
-Skąd to wiesz?
-Tego dnia wieczorem byłem w domu i tata powiedział mi,że włamali się dzisiaj do nich i powiedział,że zginął jego pistolet.
- Dobrze skoro to wszystko co masz mi do powiedzenia to zmykaj do domu.Na korytarzu czeka twój ojciec.-Adam
-Naprawdę mogę iść? Nie pójdę do poprawczaka?
-Nie, jeszcze nie tym razem – zaśmiał się Zawada- Podziękuj ojcu bo stanął w twojej obronie, wycofał oskarżenie.

Marek i Adam wrócili do kanciapy, a chłopak pobiegł do ojca.

-I co Nowaccy, macie coś?Udało się namierzyć tego Rojka?
Paweł odwrócił się od komputera by cos powiedzieć, ale nie zdąrzył bo wszedł inspektor.
-Cześc Rysiu, co cię sprowadza w nasze skromne progi?- przywitał się Adam
-Adaś nie błaznuj proszę, bo nie jest mi do śmiechu.Ruszacie się z tym śledztwem jak muchy w smole.-Grodzki
-Wiem Rysiu, ale sam wiesz,że sprawa się skomplikowała. Właściwie z jednej sprawy wyszły nam dwie.-Adam
-To już macie pewność,że te dwa zabójstwa nie mają ze sobą nic wspólnego?
-No jeszcze nie na sto procent, ale nie znaleźliśmy żadnych powiązań.-Adam
-Nie znaleźliście też jeszcze narzędzi zbrodni.-Grodzki
-MAsz racje, ale po przesłuchaniu Słowika mamy przynajmniej jakieś informacje. Może to nam pomoże znaleśc zabójce Sumskiego.
-Cieszę się, ale co z dziewczyną?Może podzielicie się na dwa zespoły skoro wam trudno pracowac razem nad dwoma zabójstwami.- zaproponował inspektor.
-Narazie radzimy sobie, ale przemyślę twoją propozycje.
-A co z tym zezwoleniem na podsłuch inspektorze?- Paweł
-Musicie mieć więcej dowodów na to,że Rojek kontaktuje, lub może kontaktowac się z matką. Z tego co mi wiadomo to on od roku nie był w domu, a niedawno rzucił studia w Szczecinie.
-Jego matka twierdzi,że dalej tam studiuje. Jest o tym przekonana- Zawada
-Zgadza sie Adam. Właśnie to pozwala mi myśleć,że chłopak nie kontaktuje się z matką.Obserwujcie dom matki i znajdźcie go wreszcie.- Grodzki wychodząc

Zadzwoniła komórka Pawła
-Cześć Radek!Jestem w pracy i nie za bardzo mogę rozmawiać.
-Wiem. Dzwonię z zaproszeniem. Gosia robi jutro kolacje, wpadniecie?
-No nie wiem. Może zadzwonię później.-Paweł
-Nie dzwoń. Rozumiem,że wpadacie jutro na 17tą. Super. To pa!
-No pa!-odpowiedział Paweł ale Radek juz chyba tego nie dosłyszał.
Paweł schował komórkę do kieszeni i spojrzał na żonę.
-Co tak patrzysz?
-No nic, chyba słyszałaś. Jutro o 17tej idziemy do Michalskich.
-Słyszałam, ale nie wiem czy to nam pasuje tak z dnia na dzień.Może trzeba by kupić jakiś prezent no i kwiaty.Czy to jakas okazja?
-Nie, poprostu dawno się nie widzieliśmy, a to nasi przyjaciele. Kwiaty kupimy jutro, albo dziś po pracy.
-To kupicie po pracy, a teraz jedźcie pod dom matki Filipa. Przedchwilą dostałem smsa od chłopaków.
-A dzieje sie tam coś?-zapytał Paweł
-Matkę odwiedził jakiś młody chłopak, ale to nie jej syn.
-No to niech obserwują i przyślą nam zdjęcie gostka i będzie po
sprawie.-Paweł
-Nasi chłopcy siedzą tam od wczoraj, jedźcie ich zmienić. Przy okazji może pogadajcie jeszcze raz z kobietą.
-Po co?-Paweł wzruszył ramionami.-Według mnie to nic nie da.Możliwe,że chłopaka wcale nie ma mieście a my go tu szukamy jak głupcy.
-A masz lepszy pomysł!-Adam się zdenerwował-Jeśli nie masz to jedź tam i nie dyskutuj!
-Dobra Adam juz jadę.Baśka chodź!.

ciag dalszy nastąpi!!!

5 stycznia 2010

2/77

Na komendzie

-Słuchajcie dzwonił sąsiad tego faceta co zginął. Sąsiad kilka dni przed zabójstwem zgłosił kradzież broni.-Adam
-Oooo to ciekawe.-Marek- A wyniki z miejsca zbrodni są już? Wiadomo z jakiej broni strzelano?
-Już wiadomo!-Basia-właśnie przyszedł faks

Adam wziął od Basi kartkę papieru
-No to mamy jasność, to ten sam rodzaj broni co został skradziony.
-Adam wiemy też do kogo należą odciski palców te z framugi.-Paweł- Nasz podejrzany to Filip Rojek , ksywka Flap.

-Co to za jeden?- zainteresował sie Adam i spojrzał Pawłowi przez ramię na monitor.
-A odciski z poręczy schodów?-Basia
-Tam jest dużo odcisków ofiary ale znaleziono też jeden inny.Nie należy on jednak do Rojka.Nie moge go zidentyfikować.
-A gdzie teraz może znajdowac się ten Rojek?-Adam
Paweł wzruszył ramionami i pokazała Adamowi monitor swojego komputera.
-Chłopak był w poprawczaku ale to dawno było, więc chyba odsiedział swoje.-Adam- Jedziemy do jego domu rodzinnego, może tam się czegoś dowiemy

W chwili gdy Basia z MArkiem wsiadali do samochodu nadkomisarza(Paweł został na komendzie) zadzwoniła komórka Marka.
-Cześć kochanie!- przywitał się Brodecki patrząc na wyświetlacz komórki
-Cześc! Jadę z Moniką do lekarza
-Coś się stało?-Marek przestraszony
-Nie wiem.Mała od rana jest niespokojna, nie chce jeść. Płacze i nieustannie się kręci.
-Mierzyłaś jej temperaturę?Może się przeziębiła
- Nie ma gorączki, ale jest coś innego.Przewijając ją odkryłam brzydką wysypkę na nóżkach.Narazie nie jest tego dużo, tylko w jednym miejscu.- Kasia- Niepokoi mnie jednak jej zachowanie.
-To jedź szybko do tego lekarza, a potem zadzwoń, będę czekał.
-Dobrze, a kiedy wrócisz?
-Nie wiem, może koło 18tej?Postaram się szybciej.Pa!

Co się stało?- spytała Basia gdy Marek chował komórkę do kieszeni
-Monika ma jakąs wysypkę.Strasznie marudzi.Kasia pojechała znią do lekarza
-Nie przejmuj się Marek , to pewnie nic poważnego.-Adam-Może mała jest uczulona na coś.Pamiętam jak nasza Ala miała wysypkę.Okazało się,że była uczulona na oliwkę dla niemowląt.Iza kupiła jakąś nową , nie tą co zwykle i wystarczyło.
-No i co zrobiliście?
-Właściwie niewiele.-Adam- Odstawiliśmy oliwkę i wysypka sama znikła po kilku dniach. Lekarka co prawda przepisała jakąs maść łagodzącą swędzenie ale Iza tego chyba nie używała.

Niestety policjanci nie zastali podejrzanego w domu. Porozmawiali tylko z jego matką.Dowiedzieli sie od kobiety,że chłopak wyjechał na studia do Szczecina.
-A ostatnio nie widziała się pani z synem?-Adam
-Nie. Rozmawiałam z nim tylko telefonicznie, kilka dni temu. Dzwonił ze Szczecina.- kobieta
-Czy syn ma tu jakiś kolegów, kogos u kogo mógłby sie zatrzymać na kilka dni?-Basia
- Ma tu kolegów, ale ja nie wiem o co chodzi!Dlaczego go szukacie.
-W związku z morderstwem pewnej młodej dziewczyny-Adam
-Chyba nie myślicie państwo,że mój syn ma coś z tym wspólnego?
-Niestety jesteśmy prawie pewnie ,że tak-Adam-Na……
-To niemozliwe!- zdenerwowana kobieta przerwała policjantowi Prosze nie robić z mojego syna żadnego kozła ofiarnego!!!Pewnie wiecie państwo,że był w poprawczaku i dlatego go podejrzewacie.

-Przykro mi, ale na miejscu zbrodni znaleziono jego odciski palców pani syna.- Basia
Adam skrzywił sie lekko patrząc na Basię. Nie był zadowolony,z tego co komisarz powiedziała przed chwilą
-Musiało dojść do jakiejś pomyłki- kobieta cały czas niedowierzając policjantom
-Być może doszło do pomyłki. Musimy to wyjaśnić z pani synem.-Basia
-Rozumiem i napewno jak tylko się zgłosi to wyślę do was na komendę
Teraz przepraszam, ale muszę jechać do lekarza. Nie chciałabym się spóźnić.- kobieta usmiechnęła się
- Oczywiście rozumiemy. W takim razie dowidzenie. Tylko prosimy o kontakt gdyby pani spotkała się z synem.Adam

W samochodzie
-Basiu mogłas nie mówić o odciskach palców.-Adam
-Przecież, chyba sam chciałeś o tym powiedzieć.-Basia
-Niezupełnie o to chodziło.Nie chciałem mówić wszystkiego, bo obawiam się,że matka może teraz chronić chłopaka Rozumiesz?
-Tak teraz rozumiem. Przepraszam,że się wciełam w tą waszą rozmowę.-Basia

U Brodeckich
-Cześć! Co z małą?- zapytał Brodecki od progu.
-Teraz śpi.Chodź i zjedz obiad.- Kasia
- Byłaś u lekarza?
-Tak byłam, ale chodź do kuchni. Nie chce by mała się obudziła.Usypiałam ją ponad godzinę.
W kuchni podczas obiadu
-Marek, czy ty przypadkiem ostatnio nie prałeś rzeczy małej?
-Nie, a o co chodzi?
-Przypomnij sobie. Prosiłam Cię byś włączył pralkę.
-Tak to pamiętam. Włączyłem i tyle.
-A pamiętasz czy wsypywałeś proszek?
-Nie pamiętam, a czy to ważne?- Marek
- Nie wiem, ale może się pomyliłeś i wsypałeś do prania normalny proszek, a nie ten dla dzieci. To jest prawdopodobnie przyczyna uczulenia Moniki.
-Kasiu, za kogo ty mnie bierzesz? Przecież wiem w jakim proszku pierzemy rzeczy małej, nie mogłem się pomylić.Ten proszek dla dzieci zawsze stoi w szafce bliżej pralki prawda?-Marek
-Nie wiem. Mogłam go przecież postawić w innym miejsce, trzeba było czytać etykiety.Czytałeś?
-No tak, chyba taak.
-Ach Marek!!!- Kasia pokręciła głową-Na drugi raz patrz co robisz.

Następnego dnia na komendzie.

-Mają dziś nam przywieźć chłopaka który ma związek z tym włamaniem u pana Słowika.-Adam-Okazało się,że to jego syn.
-To on zabrał broń ojca?- Basia
-Tego nie wiem. Wiadomo tylko,że z kilkoma kolegami włamał sie do własnego domu przez drzwi balkonowe.Na tarasie znaleziono m.in jego zakrwawione odciski palców.-Adam
-Ciekawe czy powie nam coś o zniknięciu broni ojca.
-Ja sobie znim porozmawiam.-Adam- A wy zajmijcie się szukaniem Rojka.Paweł podobno znalazłeś jakieś namiary na kolegę Rojka?
-Namiary mam, ale to jeszcze z czasów jak siedzieli razem w poprawczaku za pobicia i kradzieże.
-No to bierz Basię i jedźcie, skoro się już dobrze czujesz.
-Dzieki Adam. Mam już dośc tego siedzenia na komendzie.- Nowacki usmiechnał się do szefa. Potem wział kurtkę i wyszedł. Basia pobiegła za nim.

Gdy Nowaccy wyszli z komendy Adam zwrócił się do Marka.
-A co ty taki markotny dzisiaj?Jak się czuje Monika?
-Nie markotny tylko zmęczony. Spać nie mogłem, bo mała całą noc praktycznie płakała.Kasia nawet wzięła ją na chwilę do nas do łóżka, ale było jeszcze gorzej.Żadne z nas się nie wyspało.
-A skąd na wysypka?
- prawdopodobnie proszek do prania.
-Adam, w pokoju przesłuchań czeka młody Słowik-poinformował Szczepan
-Dobra,to zaraz idę. Dopiję tylko kawę.
-Tylko szybko szefie, by kurka Słowiczek nam nie odlecił.- zaśmiał się Szczepan i wyszedł
-Marek chodź ze mną.Posłuchasz troszkę zamiast spać tu na klawiaturze, bo i tak nic od rana nie robisz.- Adam

Przesłuchanie „młodego Słowika” (syna sąsiada ofiary)

-Ja nic nie wiem. Nie wiedziałem nawet gdzie ojciec trzyma broń.
-A po co w takim razie włamałeś się do własnego domu?-Adam do przesłuchiwanego czternastolatka
-Po kasę! Byłem winny kumplowi, nie miałem jak oddać.
-Ile?
Młody milczał, ostentacyjnie żując gumę.
- Niesłyszałeś? Pytałem ile kasy pożyczyłeś od tego kumpla?
-Dwieście złoty.Pożyczyłem bo musiałem oddać takiemu jednemu. Przegrałem zakład.
-Jaki zakład? Komu byłeś winny tą kasę.
-Tajemnica-odpowiedział chłopak i zrobił z gumy balona.
-Ty mnie młody nie rób w balona, tylko gadaj.O co ten zakład i z kim.
-Z takim jednym o taką jedną laskę.Założyliśmy się o to kto pierwszy się z nia umówi.
-Z kim się włamałeś do mieszkania?To był twój pomysł?
-Mój, jakoś musiałem zdobyć kasę.Ostatnio mieszkałem u babci, bo to bliżej szkoły.- chłopak znowu zamilkł na dłuższą chwilę.
-Nie wiem czemu ty nie chcesz ze mną rozmawiać. Ja jestem narzie grzeczny, ale mogę zaraz nie byc już taki miły.Zacznij współpracować wreszcie!!!- krzyknął Adam
-chce rozmawiac z moim ojcem.On wycofa oskarżenie i będzie po sprawie.
-Tak się składa,że po sprawie nie będzie.Morderstwo to nie jest taka prosta sprawa.

Chłopak walnął pięścią w stół
-Tego już za wiele, w co wy chcecie mnie wrobić? Jakie morderstwo?
-Ktoś zamordował sąsiada twoich rodziców prawdopodobnie z broni twojego ojca.
Chłopak wzruszył ramionami
-Może to tata myślał po pijaku,że strzela do kaczek.- Słowik wybunął śmiechem.
- Jak sobie posiedzisz trochę w areszcie to ci przejdzie ochota na żarty!Szczepan zabierz go!Posadź go na 48.
Aspirant posłusznie wykonał rozkaz nadkomisarza i zaprowadził chłopaka do celi.
-Zawiadom rodziców chłopaka,że zostaje u nas.- krzyknął jeszcze nadkomisarz.Potem podszedł do Marka
-Co o tym myslisz?- zapytał wdychajac ciężko.
–Chłopak widocznie nie chce być kapusiem, chroni kolegów.Myślę,że to nie on zabił tego faceta.A pistolet ojca może zwinął przypadkowo ktryś z jego koleżków.-Marek
-Myslę tak samo jak ty, ale dopłóki chłopak nie zacznie współpracować to się prawdy nie dowiemy.-Adam

-Słuchajcie mam niusa!!!-Zuzia zaczepiła Adama i Marka na korytarzu gdy szli do swojego biura.
-No co to takiego?- spytał Adam gdy byli już w swojej kanciapie

-Znalazłam w internecie fragment o zaginionej studentce ze Szczecina. Poszperałam trochę i wiem,że przesłuchiwany w związku z tą sprawą był Adam Rojek.-aspirantka
-O nasz podejrzany, ciekawe?I co z tą dziewczyna odnaleźli ją?
-Nie, do tej pory jej szukają, z a zaginęła w zeszłym roku. Co ciekawe była przyjaciółka Adama, razem studiowali.Wysłałam Ci na maila informacje wraz ze zdjęciem dziewczyny.

-Adam siadł do komputera i odebrał pocztę. Potem otworzył zdjęcie zaginionej dziewczyny.
-Zuzia ta studentka miała na imię Dorota, czyli tak samo jak nasza ofiara
-Adam czy ty myślisz,że to może mieć jakiś związek?-Marek
-Nie wiem, ale zbierznośc imion chyba nie może być całkiem przypadkowa.-Adam
-Nie sądzę Adam.Te dziewczyny nie są nawet do siebie podobne.Tamta Dorota zaginęła rok temu czyli dosyć dawno.

- Niestety nie znaleźliśmy Rojka- Basia która właśnie weszła, a za nią wbiegł Paweł-Rozmawialiśmy z tym jego kumplem, podobno już się nie przyjaźnią.
-Po wyjściu z poprawczaka Rojek podobno całkowicie zmienił znajomych- Paweł
-Szkoda. Musimy jakś znaleźć tego Rojka.Pod dom jego matki wysłałem już mundurowych. Mają obserwać i dać z kiedy chłopak się pojawi
-A może założymy podsłuch u niej?-Paweł
-To całkiem niezły pomysł.- Adam- Pójde pogadać z Grodzkim i z Dumiczem, niech nam załatwią zezwolenie.

Po kwadransie nadkomisarz wrócił niezadowolony
-I co?- Paweł- Czyżby nie spodobał im się mój pomysł?
-Na wydanie zgody musimy troche poczekać.Grodzki radzi byśmy spróbowali znaleźć Rojka w inny sposób.-Adam
-Przecież próbujemy!-Marek- Od kilku dni nie robimy nic więcej tylko próbujemy.
-Nie musisz mi tego tłumaczyć.-Adam- Nawiąż kontakt z policją ze Szczecina. Wypytaj o tą zaginioną rok temu Dorotę.No i o udział Rojka wtej sprawie.
-Dobra.-Marek poszedł zadzwonić do komendy w Szczecinie
Po chwili przyszedł.
-Obiecali przysłać nam jutro faksem dokumenty tej sprawy.
-Dopiero jutro?-Adam
-Podobno muszą ich poszukać, a poza tym nie ma już dzisiaj ich inspektora.-Marek

-Hm, to chyba nie pozostaje nam nic innego jak uzupełnianie dokumentacji.Grodzki zwrócił mi uwagę,że nie mamy jeszcze wszystkich raportów z przesłuchań świadków z miejsca zbrodni.-Adam
-To od czego my jesteśmy! Od łapania przestępców czy od papierologii.- oburzyła się Basia

-Doskonale rozumiem wasze oburzenie, ale dokumentacje też musimy uzupełniać.-Adam- Więc teraz proponuję się tym zająć.JA napisze Raport z przesłuchania Słowika, a ty Basiu razem z Markiem dokończcie raporty z rozmów ze świadkami. Przecież i tak macie niewiele pracy, bo jakoś świadków nie było.
-Racja Adam. Z tego co pamiętam to tylko jedna sąsiadka udzieliła nam dłuższej wypowiedzi, ale i tak nie wiele to wniosło do sprawy.
-Basia

Wieczorem u Zawadów
-Adam odgrzej sobie obiad jeśli wogóle będziesz jadł, bo jest już prawie ósma.- niezadowolona Iza

-Wiem kochanie, ale musiałem zostać dłużej. Nie możemy ruszyć z miejsca z tą sprawą, a właściwie chyba mamy dwie różne sprawy.-Adam – wkładając obiad do mikrofalówki-Poza tym Grodzki i Dumicz upominają sie o raporty, a sama wiesz jak nie lubię tej papierologii.
-Jako nadkomisarz chyba nie jesteś od tego.Może powinnieneś więcej pracy dawać swoim podwładnym.-Iza-Może to Brodecki i Nowaccy powinni częściej zostawać po godzinanch a nie ty.

- Kochanie jesteś niesprawiedliwa.Nie moge przeciez ich zawalić tą biurokracja a sam iśc do domu.
-Nie możesz, czy nie chcesz?- Iza stanęła przed Adamem patrząc mu prosto w oczy.
-Nie wszystko jest takie proste.Lepiej zmieńmy temat, bo nie chcę się kłócić
-My się nie kłócimy. Chciałam ci tylko zwrócić uwagę na to,że masz żonę i dziecko.
-Iza przestań.- szepnął Adam wyjmując jedzenie z mikroweli. Zmęczony jestem.
-Alicja ma ostatnio straszne kolki i nie chce jeść.Brzuszek ma napięty, kupki nie robi, albo robi ale prawie nic.-Iza
-A te herbatki ziołowe, które kupiłas niedawno nie pomagają?
-Na początku działały, ale teraz coraz częsciej nie ma po nich efektu.
-To może idź z małą do lekarza. Albo zawdzwonię jutro do Alicji tej lekarki, może poleci nam jakiegoś dobrego pediatrę. Ta lekarka do której chodzisz chyba nie jest zbyt kompetentna, a poza tym ciągle zajęta.
-Masz racje.Wizyty u niej nie trwaja dłużej niż pięć minut.Nie zawsze odbiera komórkę gdy do niej dzwonię. Może czas zmienic małej lekarza.-Iza

ciąg dalszy nastąpi!!!
-

2 stycznia 2010

Kłopoty kryminalnych cz.77

Basia z Pawłem przyszli na komendę trochę spóźnieni.

-Dobrze was widzieć-Adam-Już zdrowi?

-Ja tak, ale Paweł nie całkiem.-Basia

-Nic mi nie jest- zachrypiał Paweł

-Fajny masz głosik-Marek zaśmiewając się

-Grypa mu przeszła w zapalenie krtani, ale już jest lepiej.Jutro kończy antibiotyk-Basia

-Kochanie nie jestem dzieckiem!!!-Paweł- Byłem u lekarza i jest ok, mam tylko trochę oszczędzać głos.

- No to można Ci teraz dogadywać ile się chce bo i tak nie odpowiesz – zakpił Marek
Po chwili odezwała się Marka komórka.Komisarz wyjał ją z kieszeni i odczytał smsa:spadaj na drzewo banany prostować!!!

Marek zaśmiał sie poczym spoważniał i zwrócił się do kolegi
-Chyba wiesz,że żartowałem.
-Nie kłóćcie się.-Adam-Basiu zrób kawę.

-Zuzia mi opowiadała,że mieliście bardzo trudną sprawę jak nas nie było.

-Tak, ale poradziliśmy sobie jakoś.-Adam- Własciwie główny podejrzany pomógł nam ją rozwikłać.

-Dokładnie tak.- Zuzia weszła- O widzę,że trafiłam na kawę.

-Wy tu sobie kawkujecie, a mordercy nie próżnują.-wszedł inspektor

-Jak zwykle Rysiu.-Adam- Co masz dla nas tym razem?

-Mamy dwa ciała.W domku jednorodzinnym znaleziono ciało młodej dziewczyny, a dwie ulice dalej na tym samym osiedlu znaleziono ciało mężczyzny w przydomowym ogródku

-Ciekawe. -Adam – Możliwe,że tych zbrodni dokonała jedna osoba?

-Nie wiem Adam. Wiem tylko,że dziewczyna zginęła od ciosów nożem, a mężczyzna od strzału z pistoletu.Dopijajcie kawę i jedźcie na to osiedle, nie ma na co czekać.- Grodzki

-Dobrze! Basia i Marek chodźcie ze mną – Adam

-A ja?- Paweł

-A ty zostań tutaj i poszperaj w bazie. Masz tu dane ofiar.-nadkomisarz

-Ale ja chce jechać – zachrypiał Paweł

-No masz Ci los!!! Rysiu zobacz jakich ja mam upartych ludzi.-Adam zwrócił się do inspektora

Ten zaśmiał sie pod nosem i wyszedł

-Sam mówiłeś,że musisz oszczędzać głos, więc po jakie licho tam chcesz jechać?-Adam- Skrzeczysz jak stare radio a my jedziemy tam z ludzmi pogadać.Nie bądź dzieckiem

-Jak zwykle masz racje.-wychrypiał Paweł i niezadowolony siadł przy komputerze.

Po godzinie na miejscu zbrodni.

-Macie coś ciekawego?- zapytał nadkomisarz

-Nie. Jak zwykle nikt nic nie widział, nie słyszał- Marek

-Może nie chcą mówić, bo według lekarza oboje zginęli około 15tej, przeciez to jest środek dnia.-Basia

-Dokładnie -Adam.- Jakoś trudno mi uwierzyć,że nie było tu akurat żadnych świadków.Nikt nie słyszał strzałów?

-Jedna kobieta stwierdziła,że słyszała jakiś huk, ale myślała,że to dzieci się bawią petardami.- Basia

-Petardami w marcu???- zdziwił się Adam

-Ja też tak zareagowałam.-Basia- Kobieta powiedziała,że tutejsi chuligani często robią dużo hałasu i strzelają petardami.

-Po za tym nikt nic nie wie?-Adam

Komisarze pokręcili głowami

-A co mają technicy?-Marek

-Niewiele.Wiadomo tylko,że z domu dziewczyny nic nie zginęło, więc to nie był napad rabunkowy.Rozmawiałem z rodzicami ofiary.To się stało kiedy byli w Egipcie. O wszystkim poinformowała ich jakaś krewna.

-Może ofiara znała napastnika?-Marek

-Być może. W każdym razie wszystko rozegrało się na ganku, a właściwie na schodach.

-A co z drugą ofiara?-Basia

-Znaleziono jedną kulę, robią badania balistyczne.Facet został postrzelony dwa razy w brzuch i w nogę. -Adam -Prawdopodobnie zmarł z wykrwawienia.Lekarz stwierdził,że istnieje duże prawdopodobieństwo,że po postrzale facet jeszcze żył.Być może facet widział napastnika bądź napastników. Może zwrócił im za coś uwagę?

-Dziwne. Jeśli facet miał pistolet, to czemu dziewczynę zadźgał nożem.-Basia- Może faktycznie napastników było kilku.

-Chodźcie pojedziemy do byłego chłopaka dziewczyny.Od jej matki dostałem adres.-Adam

-Myślisz,że to on ją zabił?-Basia- Może motywem był zawód miłosny?

-Ach Baśka, ty to się chyba za dużo romansów naoglądałaś- Marek wsiadając do samochodu.

-Dziewczyna zerwała z nim kilka dni przed wyjazdem rodziców.-Adam- Rodzice podobno byli zaskoczeni jej decyzją, ponieważ młodzi wcześniej planowali ślub.

Policjanci zaparkowali na parkingu przed blokiem.

-Które piętro?- spytała Basia

- siódme. Jedziemy windą -Adam – Niestety nie działa. Czeka nas sprawdzian kondycyjny.- nadkomisarz uśmiechnął się

- Nic dziwnego,że dziewczyna nie chciała mieć Gapy za męża- Marek roześmiał się czytając tabliczkę z nazwiskiem

-Cicho.- Basia upomniała kolegę

Po kilku minutach otworzył im nastolatek

-Dzieńdobry. Jesteśmy z policji, chcielibyśmy rozmawiać z panem Igorem

-To mój brat. Proszę wejść i zaczekać.-Igor policja do ciebie!!!Co znowu przeskrobałeś!!!

Z jednego z pokoi wyszedł dwudziestoparolatek.

-Pan Igor Gapa?- upewnił się nadkomisarz

-Tak, a o co chodzi?

-O Dorotę Krzykalską.

- O Dorotę?-zdziwił się chłopak- Czy coś się stało?

- Wczoraj została zamordowana.-nadkomisarz

-Niemożliwe!!! Jesteście pewni ,że chodzi o Dorotę? Może to jakaś pomyłka. – chłopak wziął ze stołu komórkę.- Zadzwonię do niej ,to musi być jakaś pomyłka.

-Niech pan nie dzwoni to nie ma sensu. Ona nie żyje- do rozmowy włączyła się komisarz Nowacka

-Wczoraj z nią rozmawiałem. Może nie chce odebrać telefonu ode mnie, niech Pani zadzwoni , proszę.- chłopak spojrzał na policjantkę

-O której pan z nią rozmawiał?-komisarz Nowacka

-Chyba koło 12tej, zaraz sprawdzę-popatrzył na ekran swojej komórki- dokładnie o 11.55- pokazał Basi komórkę- my się znowu pokłóciliśmy, a własciwie to się nie pogodziliśmy.Rzuciła słuchawką.

-Co pan robił wczoraj około 14tej?- spytał Adam

Chłopak spojrzał na niego szeroko otwartymi oczami

-Byłem w pracy. Pan chyba nie sądzi,że ja…..- przerwał na chwilę- Nie to niemożliwe!!!- podniósł głos

- Ja nic nie sądzę, tylko pytałem.Proszę nie krzyczeć. Widział się pan z nią wczoraj?

-Nie. Byłem w pracy, nie mogłem.Przedwczoraj wysłałem jej kwiaty a wczoraj dzwoniłem.Chciałem sie pogodzić.Miałem nawet zamiar zajrzeć do niej wczoraj po pracy, ale powiedziała,że idzie z koleżanką do kina i,że mam dać jej spokój.Poza tym wyszedłem z pracy dopiero po 18tej bo była dostawa towaru.Musiałem z szefem to wszystko rozpakować i poukładać.Gdybym wiedział co się stanie, tak strasznie chciałem ją zobaczyć, miałem złe przeczucia.- chłopak zakrył twarz rękoma a z jego oczu poleciały łzy.

W korytarzu stanął młodszy brat Igora, ten który otworzył policjantom drzwi

-To Dorota nie żyje?- spytał

-Idź młody do siebie do pokoju i nie podłuchuj!-krzyknął Igor- A może państwo chcą się czegoś napić kawy, herbaty?

-Nie dziękujemy. My już zaraz pójdziemy -Adam- Mam jeszcze jedno pytanie. Kiedy widział pan Dorotę po raz ostatni?

-To było trzy dni temu, jeszcze przed wyjazdem jej rodziców.Byliśmy razem na imprezie u wspólnych znajomych. Po tej imprezie właśnie zerwała ze mną.Właściwie do dzisiaj nie wiem o co chodziło.Trochę za dużo wypiłem na tej imprezie, ale to napewno nie oto chodzi. Od kilku tygodni nam się nie układało. Dorota była jakaś dziwna, inna niż kiedyś, taka cicha i tajemnicza.Pół roku temu oświadczyłem się jej. W czerwcu mieliśmy brać ślub.

- Może ostatnio wydarzyło się w jej życiu coś ważnego?Może zkimś się spotykała ostatnio?-Marek

-Nie wiem czy to ważne,ale jakieś dwa miesiące temu zmarła koleżanka Doroty.Dziewczyna miała wypadek samochodowy.Właściwie nie wiem dlaczego Dorota tak bardzo przeżyła tą sytuację bo ona nigdy nie była blisko z tamtą dziewczyną.Chodziły razem do liceum, potem ta dziewczyna wyjechała na kilka lat do USA.Z tego co wiem tam mieszkał jej ojciec.Jakiś rok temu wróciła do Polski. Po jej powrocie one z Dorotą znów zaczęły się kumplować. To było chyba po spotkaniu klasowym.

-Może pan nam zapisać jak się nazywała tamta dziewczyna i może jakieś namiary na jej rodziców-Basia

Chłopak napisał parę słów na kartce z notatnika i dał ją policjance.

-Dziękujemy za rozmowę.Jakby pan sobie przypomniał coś istotnego to proszę zdzwonić.- Adam podał swoją wizytówkę- lub przyjść do nas na komendę.

Policjanci pojechali pod podany przez chłopaka adres by porozmawiać z rodzicami koleżanki Doroty, ale nikogo nie było w domu.

Na komendzie

-Co myślicie o tym wszystkim? – Adam opierając się o swoje biurko.

-Nie wiem. Mamy mało danych -Marek- Sąsiedzi nie chcą pomóc.

-Ten chłopak wyglądał na bardzo przejętego śmiercią dziewczyny, nie sądzę by miał coś z tym wspólnego-Basia

-Dzwoniłem do sklepu w którym pracuje i jego szef potwierdził,że wczoraj mieli dostawę towaru.Gapa rozładowywał z nim towar do końca.-Adam

-Mam kurka wstępny raport od patologa -Szczepan

-Dzięki?-Adam spojrzał na raport w sprawie śmierci dziewczyny- A co z druga ofiarą?

-Drugiego raportu jeszcze nie ma.Było tylko to.

-Nie mamy też żadnego narzędzia zbrodni. Ani pistoletu ani noża-Marek

-Ale mamy jakieś odciski palców ściągnięte z poręczy schodów i z framugi drzwi-Paweł- Właśnie sprawdzam w bazie.

Adam stanął za Pawłem

-No i masz coś

-Narazie nie.Nie pasują do naszych lokalnych opryszków- zaśmiał sie Paweł

-To szukaj aż do skutku, coś musi być.

-Szczepan a badania balistyczne już są.-Adam

-Jeszcze nie. Podobno szukają drugiej kuli.

-Trzeba jechać jeszcze raz do rodziców tamtej koleżanki Doroty.Może śmierć tamtej dziewczyny ma coś wspólnego ostatnim dziwnym zachowaniem Doroty -Basia- To takie ich zerwanie na kilka miesięcy przed ślubem , dziwne.

-Może dziewczyna miała kogoś na boku-Marek-Zakochała się i stwierdziła,że nie będzie oszukiwać narzeczonego

-Ach dzieciaki, wy zaraz o romansach myślicie.-Adam- Jak narazie szukamy mordercy a nie kochanka pamiętajcie o tym.

- Sam zawsze mówisz,że trzeba sprawdzić wszystkie tropy, a teraz się czepiasz-Basia robiąc obrażona minę

-Może pojedźcie do rodziny tego staruszka. On mieszkał na tym osiedlu sam- zaproponowała Zuzia

-Staruszka powiadasz-Adam zerknął w dokumenty- Nie nazywaj mi szęśdziesięcioletniego faceta staruszkiem!

- On miał 65- Marek

-A co ty taki dokładny?To był facet w kwiecie wieku, żaden staruszek!-Adam zaśmiał się

Po tym stwierdzeniu wszyscy wybuchneli śmiechem

-haha, kurka staruszekkkk-śmiał się Szczepan

-Jaki staruszek, o co chodzi? Co wam tu tak wesoło?-wszedł Grodzki

-Nic takiego Rysiu.-Adam- Poprostu ustalamy od jakiego wieku zaczyna się starość.

- Z grzeczności nie spytam was co ustaliliście, ale myslcie nad sprawą- inspektor zrobił poważną mine i wyszedł

Ciąg dalszy nastąpii!!!

Długo czekaliscie na notkę, ale się doczekaliście:) Zapraszam do czytania i prosze o komentarze.