9 września 2011

7/85

Adam z Pawłem weszli do domu w którym miał znajdować się podejrzany. Nagle zobaczyli jak Wiktor spuszcza się po linie z balkonu i im ucieka.Paweł skoczył za nim, a Adam pobiegł schodami na dół by odciąć Wiktorowi drogę z drugiej strony.Paweł biegł za podejrzanym między blokami.Wiktor znał to osiedle, więc bieg szybko bez zastanowienia.
Stój bo strzelam!!!- krzyknął Paweł i strzelił kilka razy w nogi uciekającego. Nie trafił jednak, a Wiktor wskoczył na dach hydroforni.Gdy z niego zeskoczył drogę próbował zablokować mu Adam.Zawada podszedł do Wiktora od tyłu jak ten zaczął wspinać się na ogrodzenie z metalowej siatki.
-Mam cię! Schodź tu powoli bo strzelam!
Podejrzany , nie usłuchał i zaczął się wspinać po metalowej siatce do góry.Zawada strzelił go w stopę i to sprawiło,że zwolnił. Z trudem wspiął się na ogrodzenia i zeskoczył z drugiej strony, ale tam dopadł go Paweł.

Nagle nie wiadomo skąd pojawił się Marek.
-Wspaniale sobie poradziliście! A ty gnoju zgnijesz w więzieniu!
-Za co?Nic na mnie nie macie!
-Mylisz się , bardzo się mylisz.- Marek -Tym razem tak szybko cię nie puszczę.

Po odprowadzeniu podejrzanego do samochodu Paweł podszedł do Marka i zapytał
-Skąd ty się tu wziąłeś? Martwiliśmy się o ciebie.
- Musiałem trochę pobyć sam.Dopadła mnie chyba jakaś chandra.-Marek
-Następnym razem napisz chociaż sms-a.- Adam- Zachowałeś się znowu jak egoista!Masz w nosie pracę i cały zespół, nie można na ciebie liczyć!
-Przepraszam-Marek za odchodzącym Adamem-Przepraszam!!!! Słyszysz!!!!
- Nie krzycz, głuchy nie jestem-Adam wsiadając do samochodu.
- Marek jedziesz na komendę?-Paweł
-Tak.Wczoraj odebrałem samochód z warsztatu.

Paweł wsiadł do samochodu Adama, a Marek poszedł w kierunku swojego auta.

Na komendzie

Gdy wszedł Marek Adam nawet się do niego nie odwrócił, tylko powiedział
-Paweł go przesłuchuje.
-Dlaczego nie poczekaliście na mnie? Ja chciałem go przesłuchać i naprawić to co schrzaniłem.
-Skąd miałem przypuszczać,że się tu zjawisz?- Adam
-Mówiłem przecież Pawłowi.
-Może i mówiłeś, ale jak mamy ci wierzyć?Miałeś być dzisiaj przed siódmą w pracy. Spójrz na zegarek.Jest po 12tej.-Adam odwrócił się na krześle w stronę Marka
- Dlaczego Paweł mi to zrobił?Wiedział,że to ja miałem go przesłuchiwać.
-Ja mu kazałem.Jak ty chciałeś go przesłuchiwać to trzeba było być tu od rana a nie tylko pojawić się przy zatrzymaniu.Podziękuj Pawłowi,że cie o tym w ogóle poinformował, bo ja bym ci sms-a nie wysłał.-Adam popatrzył poważnie na Marka i znów odwrócił się do monitora
-Przepraszam.Wiem,że znowu zachowałem się jak egoista,ale nie pomyślałem,że się o mnie martwicie.Miałem ciężką noc, znowu nie mogłem zasnąć.Dużo myślałem o swoim życiu. Potem poszedłem nad Wisłę bo tam najlepiej mi się myśli.
-Dobra Marek chodź za lustro weneckie, zobaczymy jak idzie Pawłowi.

Po przesłuchaniu w kanciapie
-Mamy koniec sprawy!- Paweł
-Prawie koniec. Jeszcze trzeba zaprosić tu Alinę Parzydełko na okazanie.-Adam-Facet faktycznie ma zarost jakby co najmniej od tygodnia się nie golił
-Dobrze,że ta sprawa się wreszcie skończyła-Zuzia
-No i dobrze,że mamy tylko dwie ofiary śmiertelne-Basia
-Dziękuję wam bardzo i przepraszam-Marek
-Za często nie przepraszaj bo to słowo straci magiczną moc-Basia- Masz szczęście,że tak się ta sprawa skończyła.

Basia podeszła do Adama
-Umówiłam się z Izą.Czy mogłabym już do niej pojechać skoro sprawa już prawie skończona.
-Dobrze Basiu.Możesz jechać. Okazaniem i raportami my się zajmiemy.
-Dziękuję

Po godzinie na komendę przyjechała Alina Parzydełko i rozpoznała podejrzanego. Z czterech pokazanych jej mężczyzn wskazała na Wiktora.Mówiła co prawda,że było ciemno i,że go zbyt dokładnie nie widziała, ale zgromadzone dowody wskazywały jednoznacznie na niego.

Wieczorem już po ostatecznym okazaniu i skończeniu raportów
-Marek odwieziesz mnie?-Paweł
-Oczywiście, ale wcześniej muszę zajrzeć do Tesco bo mam pustą lodówkę.
-Dobrze.

Po zakupach Paweł uparł się,że pomoże koledze wnieść zakupy do mieszkania
-Dziękuję Paweł , poradzę sobie. Nie wchodź bo mam bałagan-Marek

Paweł wnosząc zakupy do korytarza zajrzał do środka. W mieszkaniu rzeczywiście panował okropny bałagan. Na podłodze rozrzucone były ubrania i albumy ze zdjęciami. Drzwi do łazienki były uchylone a światło zapalone.Paweł skierował się w kierunku łazienki.
-Nie wchodź tam słyszysz!-Marek usiłując go zatrzymać.
Paweł wszedł i w jednej chwili stanął nieruchomo. Na podłodze w łazience leżało opakowanie tabletek nasennych. Kilka tabletek luzem leżało na podłodze koło sedesu.
-Marek do cholery co to jest!
-Rozsypały mi się tylko. Idź już proszę.

Paweł podszedł do wanny i zobaczył tam rozbitą butelkę wódki i zrobioną ze sznura pętlę.
-Marek co ty chciałeś zrobić?O Matko!!!!

Po dłuższej chwili ciszy Brodecki przełknął ślinę i
-Chciałem zawiesić ją w salonie na żyrandolu, ale nie mogłem. Nie byłem w stanie.Wtedy dostałem twojego sms-a.Napisałeś,że się o mnie martwisz.
-Ty piłeś?Coś brałeś?-Paweł
-Nie. Przecież mówiłem,że tabletki mi się tylko wysypały. Nie piłem,tylko stłukłem tę butelkę. Nic się nie stało. Dostałem sms-a i wybiegłem stąd zostawiając bałagan.
Paweł wyjął z kieszeni telefon
-Co robisz?!- Marek szybkim ruchem wytrącił mu komórkę z ręki.Potem kopnął ją pod ścianę.
-Chciałem dzwonić do Adama albo lepiej do Kasi.Niech tu natychmiast przyleci i zobaczy co narobiła
-Nie zrobiłbym tego rozumiesz!Kaśka pewnie by się tym nie przejęła,ale dzieci i moja mama.Nigdy bym im tego nie zrobił! Paweł musisz mi uwierzyć i nikomu nie mów, słyszysz.Nic się nie stało.

-Marek jak to nic się nie stało?Gdybym nie napisał tego sms-a to by się stało!?.Czy ty jesteś nienormalny!!!Mówisz, rodzina, dzieci, a my: Adam, ja Basia, Zuzia, Szczepan, Oliwia jak ty sobie to wyobrażasz?-Paweł poczuł,że do oczu napływają mu łzy i nie może nad tym zapanować.-Jesteśmy jak jedna wielka rodzina, pamiętasz to?A Kasia? Myślisz,że ona już ciebie nie kocha?
-Ja już zniszczyłem tę miłość, ale ona i tak o niczym nie może się dowiedzieć.
-Nie tak łatwo zniszczyć miłość. Kaśce było bardzo ciężko z stąd wyjechać, a to dlatego,że myślę,że wciąż ciebie kochała i pewnie kocha nadal.-Paweł- Ciekaw jestem czy o mnie choć przez chwile pomyślałeś robiąc tę pętlę ze sznurka.
-Przepraszam Paweł, ale obiecaj,że nikomu o tym nie powiesz.Błagam! Proszę !
-Dobrze, zachowam to w tajemnicy, ale pod jednym warunkiem.Dziś u ciebie zostanę na noc Posprzątamy ten bałagan, a potem obejrzymy coś fajnego. Może którąś z części Szklanej Pułapki.albo Rambo. Obaj lubimy nierealne i trochę głupie filmy.
-Dobrze- zgodził się Marek
-To nie wszystko. Później zgłosisz się do swojego psychiatry na kontrolę i wszystko mu opowiesz.
-Paweł nie , niech to zostanie tylko między nami.
-Marek masz wybór albo pójdziesz ze mną na kontrolę do tego psychiatry i sam mu wszystko opowiesz, albo Adam i Kasia dowiedzą się o wszystkim.
-Dobra Paweł jutro umówię się do tego lekarza. Masz ty dar przekonywania.
-Dobrze a teraz bierzmy się za porządki. Zadzwonię tylko do Basi,że zostaję u ciebie, a potem też do Adama że,jutro bierzemy sobie dzień wolny.

U Zawadów
-Naprawdę chcesz wyjechać?-Iza
-Adam, zrozum,że nie mam wyboru.Za dwa miesiące wyjadę. Potem na pewno tu wrócę, ale muszę spróbować.Naczelny postawił mi ultimatum, poza tym to dla mnie szansa. Rozumiesz to?
-A co z Alicją? Czy chociaż przez chwilę pomyślałaś o niej?
-Tak, zabiorę ją ze sobą.Jest jeszcze mała nie poczuje różnicy czy tu czy tam.
-Iza to nie jest już nie niemowlak. Ona ma już prawie 3lata.Niedługo trzeba będzie jej załatwiać przedszkole.
-Na ile wy chcecie wyjechać? miesiąc, dwa czy rok?
-Nie wiem, może pół roku
- Sześć miesięcy! Zwariowałaś!!!A ja?
-Może za jakiś czas dołączysz do nas.
-Iza zgupiałaś do reszty?! A mój ojciec?Zabierzemy go ze sobą?
-Możemy go zabrać. Naczelny obiecał,że załatwi mi tam mieszkanie.
-Iza. Starych drzew się nie przesadza, słyszałaś o tym? On tu ma znajomych, przyzwyczaił się. On nie przeżyje zmiany.Jego kłopoty z sercem, ja sobie tego nie wyobrażam.

W tym momencie zadzwonił telefon Adama. Zawada popatrzył na wyświetlacz odrzucił połączenie i odłożył komórkę na komodę.
-Kto dzwonił-Iza
-Nie ważne. Rozmawiamy teraz !
Do pokoju zajrzał Zawada senior
-Nie rozmawiacie tylko krzyczycie na siebie.Dziwne ,że Ali jeszcze nie obudziliście.
- Oddzwoń, To był Paweł
-Wiem, oddzwonię. Powiedz mi tylko kiedy będziesz wiedziała kiedy dokładnie i na ile wyjeżdżasz?
-Za dwa tygodnie powinnam już coś wiedzieć.Muszę przecież jeszcze kupić bilety i załatwić formalności związane z wyjazdem.Ali muszę wyrobić paszport.

Następnego dnia wieczorem u Basi i Pawła.

Kiedy Basia myła się w łazience Paweł wyjął z jej torebki notes z telefonami.Postanowił zadzwonić do Kasi.Nowacki szybko spisał nowy numer Kasi na kartkę i schował notes z powrotem do torebki żony.Basia była tego dnia bardzo zmęczona, więc zasnęła przed 22gą.

Paweł zamknął się w łazience. Wziął komórkę i po chwili wykręcił numer Kasi

-Halo. Tutaj Katarzyna Brodecka.- przedstawiła się bo nie poznała numeru Pawła
-Cześć Kasieńko!
-Paweł to ty?- zapytała zaskoczona Brodecka- Coś się stało,że dzwonisz?
-A musiało coś się stać?Przyjaciele czasami, do siebie dzwonią.Wziąłem numer od Basi. Dobrze Ci tam jest?
-Ciężko jest bo bardzo tęsknię za wami. Co u Adama i Izy. Od Basi słyszałam,że Iza chce wyjechać do Francji.
-Tak chce wyjechać i zabrać Alę.To bardzo nie podoba się Adamowi
-Jak wasz Łukasz?
-Świetny chłopak. Super sobie radzi w szkole. Umie już coraz więcej. Uczy się angielskiego i całkiem nieźle mu to wychodzi.Mogłabyś wejść na skype’a na chwilę, bo szykuję się na dłuższą rozmowę?
-Dobra zaraz będę. do usłyszenia

Za chwilę na skypie pisząc rozmawiali dalej:

Kasia: Jak pracuje wam się z Markiem.Basia mówiła,że wam ostatnio przeszkadza i przez niego nie możecie zamknąć sprawy.Dopadliście w końcu tego gwałciciela.
Paweł :Sprawa już zakończona, ale dobrze,że pytasz o Marka.Myślałem,że już nie zapytasz w ogóle o niego.
Kasia: Z Baśką obiecałyśmy sobie,że nie będziemy o nim rozmawiać.
Paweł: Wiem o tym, ale muszę o nim pogadać.
Kasia: Coś się stało?
Paweł: Marek jest w złym stanie. Po twoim wyjeździe kompletnie się rozsypał.
Kasia: Basia coś wspominała,że marudzi,że chciałby zobaczyć dzieciaki.Dzwonił do mnie kilka razy, ale nie odbierałam.
Paweł: To trzeba było odebrać. Myślę, że powinniście pogadać. Kasiu on się naprawdę zmienił. To nie jest już ten sam Marek.
Kasia:Ja już nie wierzę,że mógł się zmienić.On mi nie może wybaczyć tego,że zginął Krzyś a ja mu nie wybaczę tego jak zachowywał się na rozprawie.Jak on chce wojny to będzie ją miał !
Paweł: Gdybym z nim nie rozmawiał też bym nie uwierzył. Nie zawracał bym ci głowy, gdyby sprawa nie była poważna.Proszę pakuj siebie i dzieciaki i przylatuj jak najszybciej.
Kasia: Paweł nawet gdybym chciała to teraz nie mogę. Ciotka jest chora.Niedawno wykryto u niej guza na wątrobie. To nowotwór i chyba są przeżuty. Na razie ją diagnozują.
Paweł: Czemu nie zadzwoniłaś?
Kasia: To świeża sprawa, więc chciałam być najpierw pewna co to jest i jakie są rokowania.Widzisz sam jakie piekło tu teraz przechodzę. Nie mam teraz siły na kłótnie z Markiem.
Paweł: On już nie chce rozwodu. Bardzo tęskni za tobą i za dziewczynkami.Przypomniał sobie,że kochałaś Krzysia i zrozumiał,że ten wypadek to nie twoja wina.
Kasia: Nie wierzę,że za mną tęskni. Może zaczął wreszcie tęsknić za dziewczynkami, chociaż jeszcze nie tak dawno wcale go nie obchodziły.Możesz mu przekazać,że postaram się przysłać dziewczynki do mojej mamy.Atmosfera tutaj nie jest dla nich dobra.Ania wszystko rozumie i mimo,że nie mówię jej wszystkiego ona wie,że ciotka jest bardzo chora.Monika jest za mała by cokolwiek rozumieć, ale ona wyczuwa nasze emocje i bardzo często płacze.
Paweł: Wyślesz dziewczyny same samolotem?
Kasia: Nie.Polecą z moją znajomą. Ona ma rodzinę w Polsce.
Paweł: Co mam powiedzieć Markowi jak będzie o ciebie pytał?
Kasia: O mnie nic mu nie mów. Przekaż mu tylko,że zadzwonię do niego i powiem kiedy dokładnie przylecą dzieciaki.Może będzie mógł odebrać je z lotniska, żeby moja znajoma nie musiała ich zawozić do mojej mamy.
Paweł: Kasiu obawiam się,ze ten wasz rozwód odbije się na zdrowiu Marka.
Kasia: A o mnie nie pomyślałeś? Mam nerwicę i kłopoty ze snem.Zaczęłam obgryzać paznoknie i ogólnie jestem kłębek nerwów
Paweł: Marek ma kłopoty ze snem. Wcale o siebie nie dba.Strasznie schudł i nie pamięta o wizytach lekarskich.

Koniec części 35.

Teraz na bloga wraca alice_b.

3 września 2011

6/85

-Panie nadkomisarzu telefon do pana- przybiegł jeden z mundurowych.-Dzwoni pani Niedłabek
-Chyba pani Niedorobek odbiorę u siebie.
- Na Mokotowie kuzynka sprawcy ma mieszkanie.Marek jedziemy.Dzwoniła siostra matki Wiktora, która opiekowała się nim po jej śmierci.
-A ja mam się tu nudzić?- Basia
- Baśka w twoim stanie to niemożliwe.Jedziemy być może zatrzymać sprawcę.-Adam
-A jeśli obiecam,że zostanę w samochodzie?
-Basiu nie przeginaj. Uzupełnił raporty i zadzwoń do Zuzi.Rano dzwoniła do mnie,że czyś się struła.Zapytaj czy już jej lepiej i czy będzie jutro .Podobno jutro wieczorem jest impreza Grodzkiego.-Adam

W samochodzie
Adam, czy to prawda,że jutro mianujesz oficjalnie swojego następcę?
-Marek nawet mi o tym nie przypominaj. Nie dość,że nie chcę wcale tego robić to jeszcze przez Baśki ciążę sprawa się skomplikowała
-Chciałeś mianować Basię na nadkomisarza?
- Nie podjąłem jeszcze decyzji , dowiecie się jutro.A jeżeli faktycznie chciałbym mianować Basię to co o tym myślisz.
-Nie mam żadnego prawa się w do tego mieszać.Powiem tylko,że Basia jest wzorowym komisarzem.

Marek z Adamem przyjechali pod wskazany adres, ale nikogo tam nie zastali.Komisarze pukali, a nikt im nie otworzył.Po dłuższej chwili, gdy już chcieli iść wyszła sąsiadka
-Dzień dobry! Państwo tu nikogo nie znajdą.Ewa wyjechała już jakiś czas temu.
- Jesteśmy z policji. Proszę pani a czy ktoś inny oprócz pani Ewy mieszka tu.-Marek
-A może ktoś opiekuje się tym mieszkaniem pod nieobecność właścicielki.-Adam
- Wczoraj był tu na chwilę taki jeden pan, chyba kuzyn czy brat.Wszedł tam wieczorem i chyba nocował w mieszkaniu, ale dziś wczesnym rankiem koło 7mej wyjechał.Był nawet u mnie. Powiedział,że jest kimś z rodziny, ale ze względu na kłopoty osobiste nie może doglądać już mieszkania.Dał mi klucz i poprosił bym przez okres dwóch tygodni zajęła się mieszkaniem.
-Zgodziła się pani?-Marek- Ma pani ten klucz.
-Tak mam ten klucz. Niech państwo nie myślą,ze ja tak w ciemno się zgodziłam.Ja od paru lat znam panią Ewę.To wspaniała młoda dziewczyna.Po studiach nie mogła znaleźć pracy, więc na początku roku wyjechała za granicę.
-Moglibyśmy razem z panią zajrzeć do tego mieszkania-Adam pokazał odznakę
-Oczywiście, chwileczkę pójdę po klucz.

-Może tam znajdziemy coś ciekawego. – Marek -Coś co naprowadzi nas na jakiś trop
-Spokojnie.Nie mamy nakazu,więc nie możemy zrobić tu przeszukania.Zadzwonię do Dumicza. Jak załatwi nam nakaz to tu wrócimy.
-Już pan klucz, proszę bardzo.- kobieta podeszła do drzwi mieszkania i otworzyła dwa zamki.
Komisarze weszli pierwsi do mieszkania, a za nimi weszła kobieta.Wzrok kobiety przykuł pusty stolik w salonie.
- Tu stał telewizor. Ten miły pan pewnie wziął go do naprawy, ale nic mi nie mówił

Adam popatrzył na kalendarz na stole.Na kalendarzu były zaznaczone dwie daty.Gdy Marek otworzyła kanapę w salonie Adam zwrócił mu uwagę.
-Marek chodź musimy już iść.
-Panie komisarzu ciekawi mnie jedna rzecz czy mogę o coś zapytać?
-Pytać pani może o wszystko, ewentualnie nie odpowiem. -Adam
-Dlaczego szukacie te go mężczyzny?
-Chcemy,żeby nam pomógł w wyjaśnieniu pewnej zagadki.Możliwe,że widział coś ważnego.Gdyby się tu pojawił to niech mu pani powie,że go szukamy.-Adam
-Dobrze przekaże mu jeżeli tu wróci.-kobieta

Na komendzie
- Mamy dowody bo bo mamy zdjęcia i nagrania z telefonu ofiary.-Marek-To jest jego głos. Troszkę co prawda zniekształcony, ale ja dziś przesłuchałem ponownie nagranie i jestem pewien.Po za tym Są wyniki badania DNA. Udało się też znaleść fragment odcisku palca, który nie należy do żadnej z ofiar.
-To porównaj go z odciskami Wiktora.-Basia
-To tylko fragment, więc i tak nie da stu procentowej pewności.-Marek
-Zamiast się mądrzyć sprawdź to.-Basia
-A te ślady opon?-Paweł
-Nie wiele nam to dało. Dziewczyny miały rację. Dużo aut tam jeździ, więc odciski tych opon wcale nie muszą należeć do samochodu sprawcy.

Do pomieszczenia wszedł Grodzki
-Mam smutną nowinę, jutro imprezy nie ma.Komendant Główny nie może przyjechać.
-To dobrze,że przełożyłeś. Mamy jeszcze sprawę do dokończenia-Adam-Jak skończymy będzie dodatkowy powód do świętowania.

Wieczorem u Nowackich przy kolacji

-Basiu wiesz co niezręcznie się czuję patrząc na Marka.Przykro mi patrzeć jak on się męczy.Mówił mi ostatnio,że Kasia nie odbiera jego telefonów nie oddzwania.
-A po co ma odbierać i wysłuchiwać jego żali.Trzeba dać jej spokój. Należy się jej wypoczynek po tych nerwach jakie zafundował jej Brodecki.
-Basiu ale przecież my wiemy,że Kasia ma nową komórkę. Myślałem o tym byśmy ułatwili im kontakt -Paweł
-Przecież obiecaliśmy. Poza tym na całe szczęście nowy numer do Kasi mam ja a nie ty.Ja mu go na pewno nie podam. Jeśli by Kasia chciała z nim rozmawiać to oddzwoniła by do niego.Przecież jej stara komórka nadal działa.-Basia
-Nigdy nie byłaś taka uparta.Nie widzisz,że Marek się zmienił. Mimo wszystko jestem trochę zły na Kasię,że go tak tutaj zostawiła i zabrała dzieci. Ty wiesz,że on nie widział dzieciaków od powrotu z sanatorium?
-Jakoś wcześniej mu to nie przeszkadzało. Niech sobie teraz potęskni i pocierpi.Przecież zasłużył
-Basia co to jest? Wasza głupia kobieca solidarność.!-Idę spać, bo z tobą się nie da rozmawiać.
-Poczekaj, powiem ci tylko jeszcze,że Marek już wie,że Kasia ma drugi numer.
-Dałaś mu go?
-Nie. Potwierdziłam tylko jego przypuszczenia.Rano gdy Ciebie i Adama nie było Marek podszedł do mnie i poprosił bym podała mu ten Kasi nowy numer.Ach gdybyś Ty go widział jak przyszedł do mnie z tą swoją miną zbitego kundla.
-Basia jak możesz tak mówić?! Kasia i Marek nadal są naszymi przyjaciółmi.
-Mylisz się Paweł ,Marek nie jest już moim przyjacielem. Przyjaciół się tak nie traktuje jak on nas potraktował.Pamiętasz jak odchodził od nas i mówił,ze nie będzie pracował z oszustami?Adam miał rację mówiąc,że wróci z podkulonym ogonem.
-W nerwach i w rozpaczy mówi się różne rzeczy.Pamiętaj kochanie,że on stracił syna.Po za tym Marek już nas za to przeprosił.

Następnego dnia na komendzie Nowaccy zajechali na parking w tym samych czasie co Zawada
Za chwilę przyjechała Zuzia.Podeszła do przyjaciół i powiedziała
- Wszyscy spotykamy się na parkingu, fajnie
-Nie wszyscy bo nie ma Marka-zauważył Paweł
-Pewnie się spóźni-Basia.
-Na pewno przyjdzie. Bardzo się angażuje w tę sprawę.-Adam-Ogólnie zauważyłem ,że się bardziej pracowity ostatnio zrobił
-Nie musielibyśmy tyle pracować nad tą sprawą, gdyby Marek nie wypuścił podejrzanego. Trzeba było chociaż puścić za nim patrol.
-Widzisz Basia sama mówisz,ze trzeba było puścić patrol.-Adam- Czemu wtedy nie podpowiedziałaś Markowi.?
-Bo było już za późno.-Basia-Mnie i Zuzi nie było przy tym przesłuchaniu.

kanciapa

-Gdzie Marek? zainteresował się Paweł gdy było kilka minut po 9tej
-Spóźni się.-Basia wzruszyła ramionami- Jak zwykle .
W tej chwili zadzwonił telefon. Adam odebrał a po chwili dał komendę do wyjazdu.
- Wiktor pojawił się na osiedlu na którym ma mieszkanie jego kuzynka.Jedziemy go
zatrzymać
-Marek tak chciał być przy zatrzymaniu tego gnoja.- Paweł po raz kolejny wybrał numer Brodeckiego-.Nie odbiera. Adam może podjedziemy pod jego dom, może coś się stało.

-Spokojnie złego diabli nie biorą.-Basia- Pewnie zaspał, albo stwierdził,że weźmie sobie wolne.
-Na pewno nie. Gdyby wziął wolne zadzwoniłby do mnie.

ciąg dalszy nastąpi!!!

1 września 2011

5/85

Komenda
Kiedy rano Marek wszedł do kanciapy zastał tam tylko Basię.
-Cześć! Gdzie są wszyscy.
-Adam i Zuzia jeszcze nie przyszli a Paweł poszedł do sklepu.Nie zdążyłam dziś zrobić kanapek do pracy. Poza tym mam ochotę na sałatkę z oliwkami i z fetą.

-Ja też lubię oliwki- Marek usiadł i włączył komputer. Później pomyślał,że skoro jest sam z Basią to skorzysta z okazji i porozmawia z nią. Brodecki podszedł do biurka Nowackiej i stał chwilę za jej plecami.
- Co tak stoisz? -Nowacka – Jeśli chcesz spytać czy chcę kawę, to powiem,że nie.Nie mogę teraz pić kawy.Możesz mi ewentualnie zrobić zielonej herbaty, albo nie.wstaw tylko wodę, sama sobie zrobię.
Marek włączył czajnik a potem znów podszedł do Basi.
-Wiem,ze nie powinnaś pić teraz kawy, nie o to mi chodziło.
-A o co? Mógłbyś to wreszcie z siebie wydusić.
-Dzwoniłem wczoraj do Kasi. Nie mogę się z nią skontaktować.Wiesz może czy ona przypadkiem nie zmieniła numeru telefonu?
Basia odwróciła się twarzą do Marka
- Ma drugą komórkę.Po co chciałeś się z nią skontaktować? Chciałeś zobaczyć dzieci?
-Chciałem z nią porozmawiać, mogłabyś dać mi ten jej nowy numer.
-Mogę jej przekazać,ze chcesz się spotkać z dziećmi, to za jakiś czas przyleci i zostawi je na trochę u swojej matki ,żebyś mógł się z nimi zobaczyć.
-Nie chodzi tylko o dzieci. Ja chcę porozmawiać z Kasią.Proszę pomóż mi.-Marek zrobił błagalny wyraz twarzy i spojrzał Basi w oczy – Proszę.
-Za jakiś miesiąc zobaczysz Kasię na rozprawie rozwodowej.Wtedy może porozmawiacie,jeśli ona w ogóle będzie miała na to ochotę.- powiedziała ostro Basia i odwróciła się z powrotem do monitora.
-Basiu, proszę cię tylko o numer do Kasi. Chcę jej wszystko wyjaśnić,.Basiu!
-Teraz to Basiu Basiu. Nie uważasz,że już jest za późno?Co ty jej możesz wyjaśnić co?! To,że jesteś idiotą?!. Zapewniam Cię,że to, to ona wie doskonale.Nie dam Ci tego numeru, bo nie chcę i nie mogę ci go dać.
-To przekaż jej chociaż żeby do mnie zadzwoniła, albo,żeby przynajmniej odbierała swoją starą komórką jak do niej dzwonię.
-Mogę jej to przekazać, ale nie licz na to,że ona będzie odbierała telefony od ciebie.Nagraj jej się na sekretarkę, może kiedyś odsłucha.
-Basiu, litości, wiesz,że nie umiem gadać z automatycznymi sekretarkami.Po za tym już kiedyś zostawiłem jej wiadomość z prośbą o kontakt. Do tej pory nie zadzwoniła.
-Marek masz szczęście!- Adam, który właśnie wszedł
-Dzwonili z Poznania? -Marek- Mają tego gwałciciela?
-Tak dobrze nie ma, ale istnienie prawdopodobieństwo,że on może być jeszcze w Warszawie. Dzisiaj około piątej rano zaatakował dziewczynę w okolicach dworca.-Adam-Tylko tym razem dziewczynie udało się uciec.Na komisariacie przy dworcu zgłosiła próbę gwałtu.
- Całe szczęście,że mu uciekła.-Marek
-Zaraz ją tu przywiozą-Adam poszedł w stronę czajniki. Zagotowała się woda. Co wam zrobić?

-Mi kawę, a Basi zieloną herbatę,- Marek ziewnął
Zalej tylko kawę dla siebie i dla Marka. Herbatę zaleję sobie później, bo jej nie zalewa się wrzątkiem.-Basia
-Wiem Basiu. Oliwia mnie tego kiedyś nauczyła.Ona stale piła zieloną herbatę.-
-Dzień dobry, ja przyjechałam z komisariatu przy dworcu chciałam…-kobieta popatrzyła na komisarzy i zamilkła
Adam popatrzył w stronę Basi.Nowacka zrozumiała natychmiast o co chodzi i zaraz podeszła do kobiety
-Dzień dobry! Jestem Basia, zaraz przejdziemy do drugiego pomieszczenia i porozmawiamy
-Młodo pani wygląda, ma Pani 18lat?- spytała Storosz w drodze do pokoju przesłuchań
-Mam 23 lata ale miło,że młodziej wyglądam.

W pokoju przesłuchań

Młoda kobieta usiadła na przeciw Nowackiej
-Nazywam się Alina Parzydełko- kobieta przedstawiła się i pokazała dowód osobisty Spuściła głowę., wzrok utkwiła w podłodze.Nerwowo zaciskała ręce na pasku od torebki-trudno mi…-przerwała a po jej policzkach popłynęły łzy
Nowacka usiadła obok kobiety i położyła jej rękę na ramieniu kobiety
-Wiem,że trudno pani o tym mówić, ale dzięki pani zeznaniom być może ten drań nie skrzywdzi już innej dziewczyny.
-Wiem o tym. On zaczaił się na mnie w tunelu prowadzącym do miasta.Przyjechałam pociągiem przed 5tą.Byłam głodna więc zjadłam moje kanapki w dworcowym bufecie , no a potem jeszcze zamówiłam jajecznicę. Dobrze,że tu jest całodobowy bufet.
-W jakim celu pani tu przyjechałam na szkolenie dla księgowych i sekretarek. Jestem z Poznania. Firma mnie tu przysłała..Zjadłam posiłek w bufecie i chciałam przejść postój taksówek.
-Szła pani na lewo tunelem?Postój taksówek jest w zupełni innym kierunku.
-Niestety nie znam Warszawy. Przyjechałam tu po raz pierwszy.Szli tędy ludzie, pytałam o postój taksówek i ktoś mnie tak skierował.Tunel wydawał mi się krótki ,szli tędy ludzie.
-Nie szła pani sama tym tunelem
-Prawie sama. w tym samym kierunku para z jakimś dzieckiem.Chyba mąż i żona, zerknęłam na jej miała obrączkę na palcu.Zerknęłam bo prowadziła wózek, więc było widać obrączkę.
-Która to mogła być godzina, kiedy pani przechodziła przez ten tunel.
-Nie wiem dokładnie ale chyba coś około 5.40.Może trochę później.
-Co było dalej?-Basia
-Przechodziłam z nimi przez ten tunel i w pewnym momencie spadł mi pierścionek.Przekładałam torebkę na drugie ramię i tak jakoś zahaczyłam.On mi się zsunął bo był trochę za duży.To pamiątka rodzinna więc musiałam go znaleźć.Ci ludzie już poszli, więc zostałam sama. Na szczęście znalazłam pierścionek. Schowałam go do kieszeni by go już nie upuścić i poszłam szybkim krokiem.

Za lustrem weneckim stał Zawada z Brodeckim
-Słyszałeś Adam, ona jest z Poznania, z ten gwałciciel też .Mógł ją kojarzyć.
-Nie sądzę by ją poznał w tunelu o piątej nad ranem -Adam
-Może masz rację.- Marek ziewnął – zmęczony jestem. Ta sprawa mogłaby się wreszcie skończyć.
-Jak jesteś zmęczony i jedź do domu.Byłeś tu ze mną w niedzielę, więc za to przysługuje ci dzień wolny.
-Wiem Adam, ale musimy dorwać gnoja.Poza tym ja i tak nie zasnę.
-Od dawna masz te kłopoty ze snem?
-Od czasu powrotu z sanatorium.
-No to może idź do lekarza niech ci zapisze jakieś tabletki nasenne.-Zawada- Twój organizm potrzebuje wypoczynku. Powinieneś też regularnie się odżywiać, widzę,że schudłeś.
-Dziękuję za troskę Adam, ale mi nic nie pomoże.Nie ma tabletek które zagłuszą tęsknotę i wyrzuty sumienia.
-A może przyszedłbyś w niedzielę do nas na obiad.Iza ugotuje na pewno coś dobrego.
-Dzięki Adam, ale poradzę sobie. Nie jestem dzieckiem,więc nie potrzebuję niańki.
-Niańki może i nie potrzebujesz, ale przyjaciół tak.
-Co słychać w pokoju?- do Adama i Marka dołączył Paweł

w pokoju przesłuchań
-Nagle na końcu tunelu pojawił się on, wyrósł jak z pod ziemi.Nie mam pojęcia skąd się wziął.- kobieta zaczęła trząść się z nerwów i łzy spływały jej po policzkach. On szybkim krokiem szedł w moim kierunki,więc odwróciłam się i zaczęłam uciekać. Jednak przewróciłam się o kamień i wtedy mnie dopadł. Chwycił mnie mocno za ręce. Czułam jego oddech na swoich plecach.Odwrócił mnie i chciał się na mnie położyć, ale zaczęłam kopać go nogami.Chciał chwycić mnie za szyję,ale kopnęłam go silnie w brzuch. Gdy się skulił z bólu i puścił moje ręce, zaczęłam uciekać.Bieg za mną do końca tunelu, ale udało mi się uciec.Wołałam:Ratunku! Pomocy!, ale nikogo nie było w pobliżu.Na moje szczęście kiedyś w firmie zafundowali nam kurs samoobrony.
- A mogła by pani spojrzeć na te zdjęcia i powiedzieć czy to on panią napadł-Nowacka pokazała zdjęcia.
-Chyba tak, ale było ciemno więc nie jestem pewna. Miał ciemne okulary i brodę.
- Brodę? spytała Nowacka
-No nie wiem,może raczej to był większy zarost.Poczułam to gdy odpychałam jego głowę.Potem chwycił mnie mocno za ręce. Stąd te siniaki.
-Dziękuję pani bardzo,że nam pani to opowiedziała.Była pani u lekarza-Basia spojrzała na siniaki na rękach kobiety -
-Tak zawieźli mnie policjanci z dworcowego komisariatu.Dokumenty są albo Szpitalu Miejskim, albo w tamtym komisariacie.Basia wyprowadziła kobietę i zostawiła z policjantem dyżurnym.Weszła za lustro weneckie.
-Paweł mógłbyś odwieźć Panią do hotelu.
-Oczywiście.
-Paweł powiedz jej jeszcze,że w hotelu są policjanci w cywilu, którzy zapewnią jej ochronę.Możliwe,że sprawca jest jeszcze w Warszawie.Powiedz,że gdyby chciała to podeślemy tam też naszego psychologa.

ciąg dalszy nastąpi!