31 lipca 2007

3/51

Adam z Pawłem udali się na parking na którym znaleziono auto.Już na miejscu Adam rzekł do Pawła
-Rozejrzyj się i podpytaj techników co znaleźli, a ja zadzwonię do Szczepana.

O cholera!!!- zaklął Szczepan rozmawiając przez komórkę z Adamem
-Co się dzieje?-Adam trochę zaniepokojony
-Nie będzie szef zadowolony, ale właśnie Marek nam nawiał
-Jak to nawiał? Mieliście go nie spuszczać z oczu!!! Kto jak kto, ale myślałem,że ty Szczepan jesteś w stanie go dopilnować!!!- Adam wrzasnął tak głośno,że aspirant aż podskoczył
-Przepraszam szefie, ale zadzwoniła moja komórka, a Zbyszek właśnie jest w toalecie.
- Zamiast gadać Szczepek,wsiadajcie w auto i za nim !!!
-Ale kurka jak szefie? Nie mamy wozu i nie wiemy dokąd pojechał.
-Pod domem Brodeckiej stoją dwa radiowozy pożyczcie jeden i w drogę! Musicie dorwać go zanim zrobi to któryś z ludzi Carlo, albo on sam. Marek napewno pojechał szukać Carlo.
-Ale dokąd pojechał?
-A to już Wasza zagadka!- krzyknął Adam i się wyłączył

Na komendzie
Basia własnie wróciła z kawą dla siebie i dla Adama.Gdy nadkomisarz podzielił się znią „radosną nowiną” obie kawy w jednej chwili wylądowały na dywanie.
-O cholera!!! Dokąd on pojechał? – Basia
-Może zadzwoń do Kasi i sprawdź, czy nie pojechał do domu. – Adam- Ja będę musiał zaraz odwiedzić Grodzkiego o poinformować go o wszystkim
-Może z tym jeszcze poczekaj.Może Marek sam się znajdzie.
-Baśka chyba nie wierzysz w to co mówisz! Ja znam Marka i wiem,że jak się uprze to jest nieobliczalny.
-Ale żeby zaraz informować o wszystkim inspektora. Adam daj szansę Markowi, zadzwoń do niego.
- Myślisz,że nie próbowałem??? Dzwoniłem już trzy razy, nie odbiera.

Baśka wybrała numer Kasi w nadziei,że Marek pojechał poprostu do domu odpocząć.Stało się jednak zgodnie z przewidywaniami Adama, Kasia nie miała pojęcia gdzie jest Marek.
- Kasiu, gdyby się odezwał, to zadzwoń zaraz do nas.- Basia-No i spróbuj nakłonić go by skontaktował się z nami
-Spróbuję, ale to pewnie na nie wiele się zda, bo Marek jest uparty.
Basia skończyła rozmowę i popatrzyła na Adama
-I co? Kaśka nic nie wie?-Adam
-Kasia jest teraz u Izy. Podobno ma się do was wprowadzić z dzieciakami na kilka dni.To propozycja twojego ojca.A o Marku nic nie wiadomo.
-Bardzo dobra propozycja. Kasia i dzieci będą u nas bezpieczne.-Adam westchnął głęboko i popatrzył w stronę drzwi- Muszę iść do Grodzkiego
Baśka nic nie odpowiedziała, popatrzyła tylko za odchodzącym nadkomisarzem

U inspektora
Adam zapukał i odtworzył niepewnie drzwi . Oprócz Grodzkiego w gabinecie siedział też prokurator Dumicz.
- Przepraszam,że przeszkadzam, ale muszę zająć chwilkę-Adam zamykając drzwi
-Adasiu ty nigdy nie przeszkadzasz. Proszę usiądź – Grodzki uśmiechnął się
- Po za tym jsteśmy ciekawi jak tam postępy w śledztwie- włączył się Dumicz
- Nie mam dobrych wieści panie prokuratorze.
-Chcesz kawy Adam?- zapytał Grodzki wstając
-Nie. Rysiu nie rób sobie kłopotu, piłem przed chwilą- skłamał Adam przyponinając sobie kawę na dywanie we własnym gabinecie
-No to powiedź Adaś ci cię sprowadza w moje skromne progi?-inspektor
-Chodzi o to,że Marek pozbył się ochrony.- powiedział szybko Adam, choć przyszło mu to z wielkim trudem
-Jak to się pozbył ?- isnspektor niedowierzając
-Poprostu wykorzystał moment nieuwagi policjantów i zwiał.Chyba pojechał sam szukać Carlo
-To jakich pan ma ludzi komisarzu??!!!Nie umieli go dopilnować?-Dumicz
-Sam nie wiem jak to się mogło stać.-Adam spoglądając na młodego prokuratora
-Mam jeszcze jedno pytanie.- prokurator- Dlaczego pański podopieczny, nie został odsunięty od śledztwa???Pismo podpisane przeze mnie i inspektora podobno nie zostało mu doręczone.
-Ale on został odsunięty.Poleciłem mu by do zakończenia sprawy został w domu.
Adama wyraźnie denerwowała obecność Dumicza, ale starał się nieokazywać niechęci i zdenerwowania.
-Hm, polecił pan, tylko mu pan polecił .Ten Brodecki od początku mi się nie podobał. Co z niego za policjant! Chyba nie muszę panu przypominać nadkomisarzu,że odpowiada pan za poczynania pańskich ludzi.- stwierdził Dumicz i zmierzył Zawadę ostrym spojrzeniem
-Nie ważne co pan myśli o komisarzu Brodeckim, ale musimy zacząć działać- stwierdził Grodzki wstając z fotela.
-Już zarządziłem pościg.Szczepan i Zbyszek mają go złapać.- Adam- Poza tym dałem już informację wszystkim patrolom.
-Musimy go dorwać nim stanie mu się coś złego-Grodzki zaczął chodzić po gabinecie -Przecież Carlo też ma zamiar go złapać.
-A zawiadomiliście żonę komisarza?- Dumicz- Ukochana osoba może zdziałać tu bardzo wiele.
-Tak, powiadomiliśmi ją w pierwszej kolejności- nadkomisarz

Po wyjściu od inspektora Adam znów wykręcił numer Marka. Włączyła się automatyczna sekretarka, więc nagrał kilka słów i zrezygnowany schował komórkę do kieszeni
- Masz coś- Adam do Basi wchodząc do kanciapy.
- Znalazłam informacje na temat tej nastolatki- Basia odwróciła się w jego stronę- A co u inspektora?
- Lepiej nie pytaj! Nieprzyjemna rozmowa. Na dodatek siedział u niego Dumicz.On się wymądrzał, a ja czułem się jak jakiś kapuć, nadając na swoich ludzi.Ale przecież nie mogłem kazać mu wyjść!!!
- Masz rację Adam nie mogłeś, a poza tym Dumicz i tak by się wszystkiego dowiedział.- Basia
Adam oparł się rękami o biurko.
-Dokąd on mógł pojechać??-zastanawiał się chwilę w skupieniu.
-Baśka sprowadź tu ojca Marka, może on wie gdzie może ukrywać się teraz Carlo i jego ludzie.Niech nam powie cokolwiek.
Basia wybiegła z gabinetu i już za chwile wróciła zinformacją,że Krzysztof czeka w pokoju przesłuchań.

Pokój przesłuchań

-Panie komisarzu chętnie bym pomógł, ale nie wiem gdzie on mógł się udać. Wiem,że jego matka mieszka za Warszawą, ale ona już nie żyje, a mieszkanie dawno sprzedane.
-Niech pan pomyśli. Może jacyś dawni znajomi, jakiś domek za miastem? działka?, szałas w lesie? No cokolwiek, nawet mysia dziura!!!Musimy go wytropić- Adam robił się coraz bardziej nerwowy
- Mój syn jest w niebezpieczeństwie, więc chcę wam pomóc, ale……umysł juz nie ten, pamięć nie ta, stary już jestem.Przepraszam
Adam wstał zrezygnowany i chciał już zakończyć przesłuchanie, gdy ojciec Marka zaczął sobie coś przypominać
-panie komisarzu, coś jakbym wiedział.Karol miał kiedyś kumpla chyba na Ursynowie.Może tam się ukrywa.
-Dziękuję za pomoc. – Adam- Zaraz to sprawdzimy

ciąg dalszy nastąpi!!!

Cieszę się,że notki Wam się tak podobają.Jak widzicie sprawa się komplikuje.Teraz nasi komisarze muszą także zająć się poszukiwaniami swojego kolegi.Marek jak widać, nie chce od nich żadnej pomocy.Czy uda mu się samemu na własną rękę odnaleźć Carlo i jego ludzi? Kto kogo pierwszy odnajdzie i do kogo będzie należało ostatnie słowo dowiecie się już wkrótce.

30 lipca 2007

2/51

Chwilę po tym jak Grodzki ogłosił,że Carlo został zwolniony z aresztu.
-Jadę porozmawiać z matką, bo widzę,że Wam tu zawadzam.-wciekły Marek
-Marek poczekaj-Grodzki-Pojedzie z Tobą Szczepan i jeszcze ktoś z policjantów
-Nie potrzebuję niańki sam sobie poradzę !!!- wrzasnął Marek i wybiegł na korytarz
-Szczepan, weż kogoś z mundurowych i lećcie za nim- Grodzki- Macie nie spuszczać go z oczu!
-Tak jest szefie!
Szczepan razem z innym policjantem wsiedli do samochodu Marka..Brodecki ruszył z piskiem opon i rzucił w lusterko ostre spojrzenie.
-Kurka, lubi pan szybką jazdę komisarzu- odezwał się Szczepan by przerwać ciszę
-Zamknij się Szczepek, jeśli nie chcesz bym Cię wysadzi !!!.- odburknął Marek
-Adam radził …byś został w domu, dopłóki nie rozwiążemy tej sprawy.-powiedział niepewnie Szczepan
Marek słowem się nie odezwał, ale rzucił znowu ostre spójrzenie w lusterko.Zajechał pod kamienicę w której mieszkała jego matka i nie oglądając się za siebie pobiegł na górę.Zadzwonił i czekał dłuższą chwilę zanim otworzył mu policjant.W głębi pokoju na fotelu siedziała pani Brodecka.Marek minął policjanta bez słowa i podbiegł do matki.
-Jak ty się czujesz?- zapytał z troską w głosie
-Wszystko dobrze, tylko o was się boję.O Ciebie i o Wasze dzieci.
-Nie masz po co się bać.Wszystko będzie dobrze.
-Marek czy to prawda,że ten jak mu tam Carlos, wspólnik ojca jest na wolności?
-Niestety prawda.Przed chwilą zwolnili go z aresztu, ale nie martw się.Carlo długo się wolnością nie nacieszy.- Marek- Przyjechałem porozmawiać o ojcu
-Ja już wszystko co wiedziałam powiedziałam policji- powiedziała p. Brodecka i odwróciła się w stronę okna
-Policji opowiedziałaś,ale mi nie.Chciałbym wiedzieć czy ojciec po swoim wyjeździe do Hiszpani kontaktował się z Tobą
-Powiedziałam już,że nie!!! Zadzwonił tylko parę dni po przyjeździe i powiedział,że pracuje. Potem już się niekontaktował tylko wysyłał pieniądze.Nie wiedziałam, nawet skąd są te pieniądze.
-A jak tata poznał tego Carlo?
-Znali się już wcześniej..Krzysztof poznał się z Karolem, Carlo to pseudonim- kobieta przerwała na chwilę spojrzała na syna-Oni poznali się kiedy Krzysztof był jeszcze w liceum.

- Mamuś, a nie wiesz, gdzie Carlo może teraz być?Czy ma tu jakiś znajomych, rodzinę??
-Nie wiem. Ja nic nie wiem- zniecierpliwiona pytaniami syna Brodecka

W tym czasie na komendzie Adam kontunował przesłuchanie Krzysztofa Brodeckiego

-To było w Hiszpani na początku naszej współpracy. Karol zabił tego faceta własnoręcznie.Strzelił mu dwa razy w głowę z bliskiej odległości. Wtedy jeszcze nie wiedziałem co to za gościu i dlaczego Carlo go zabił.Ale teraz już wiem,że on chciał awansować.Zabił bossa bo chciał wskoczyć na jego miejsce.
Brodecki zgasił papierosa w popielniczce i popił łyk wody.
-Ma pan rację komisarzu, papierosy to straszny nałóg- po chwili ciszy Krzysztof znów zaczął-Ten facet jest niemożliwie inteligentny, potrafi się dobrze kamuflować.Jest też strasznie brutalny. To zabójtwo sprzed 17 lat to nie jedyne jakiego byłem świadkiem.Kilka dni przed moją ucieszką Carlo zabił młodą dziewczynę z Polski. Ona była tancerką w jego klubie.
Przesłuchiwany sięgnął do kieszeni i wyjął zdjęcie.
-To ona!- pokazał na zdjęciu pół nagą dziewczynę na drugim planie
-Rzeczywiście bardzo młodo wygląda.Jak się nazywa?
-Nazwiska nie znam, ale dziewczyny wołały na nią Sylwia.Dla Carlosa to zawsze była jego piękna Sewiilla.Ona nie chciała z nim……, no wie pan czego. No i tak się skończyło.
Do pokoju przesłuchań weszła Basia
- Baśka dobrze,że jesteś!-zagadnął ją Adam i podał zdjęcie dziewczyny-Poszukaj w bazie ludzi zaginionych. Ustal jej personalia.To jedna z ofiar Carlo
- Już Adam, ale teraz Ty posłuchaj, jeden z ochroniarzy Carlo nie żyje. Jego zwłoki wyrzucono przed chwilą z pędzącego samochodu pod komendą.To był Stefan Malik i to on zlecił pana zabójstwo-Basia zwracającsię do ojca Marka- chłopak rozpoznał go.
- Macie spisane numery tego samochodu?- Adam
-Nie.., ale mamy kolor i markę.To było czerwone Volvo
- Do cholery nie może tak być!!! Mordercy wywalają nam zwłoki przed komendą i smieją się w twarz, a wy nic!
-Nic się nie dało zrobić to było za szybko.Paweł próbował ich gonić Twoją Toyotą, ale zgubił ich na pierwszy zakręcie za komendą
Przesłuchanie się skończyło i jeden z policjantów odprowadził Krzysztofa Brodeckiego do celi.Basia z Adamem wrócili do kanciapy gdzie zastali Pawła przy komputerze.
- Przeszukuję bazę skradzionych samochodów.Chcę ustalić grono potencjalnych właścicieli
-Ja wiem,że Carlo nigdy nie jeździł czerwonym Volvo.Pytałam ojca Marka i on twierdzi,że Carlo miał granatowego Opla Corsę
-Baśka przestępcy znieniają auta jak rękawiczki- Paweł
Adam odebrał komórkę
-Na parkingu w cetrum znaleziono porzucony wóz. Chodź Paweł jedziemy, a ty Basia znajdź mi informacje o tej Sylwi. Przeszukaj bazy osób zaginionych z ostatnich kilku lat.

ciąg dalszy nastąpi !!!

29 lipca 2007

Kłopoty kryminalnych cz.51

Cześć!
Poznajecie? To ja Biedroneczka. Dawno mnie tu nie było w tej roli. Witam wszystkich serdecznie po długiej przerwie i zapraszam na kolejną notkę.Myślę,że się spodoba.

Na komendzie
Adam był pierwszy,i już za 15 ósma szperał w komputerze.
- Cześć!Ładny dziś dzień- zawołała Basia od progu. Za kilka minut wbiegł wesoły Paweł
Adam przeciągnął się na krześle.
-Zgadza się ładny dzień.Basia jak możesz to zrób mi kawy i zabieramy się do pracy
- Mamy nową sprawę?- Paweł
- Nie nową, a starą.Musimy doprowadzić ją szybko do końca.Nie znamy personaliów tej małej i nie wiemy dlaczego zginęła.
-To ja może polecę po raport z sekcji?- zaproponował Paweł i nie czekając na nic zniknął za drzwiami.
-A Carlo?- Basia stawiając na biurku Adama kawę-Pewnie on wie co się stało tej małej.
-Wiśniewska męczyła go zaraz po przesłuchaniu na komendę, ale on milczy jak grób.Zaraz przesłucham ojca Marka, może on wkońcu powie nam coś ciekawego.
W tej chwili do gabinetu wbiegł ziajany i blady jak ściana Szczepan
-Czy wy już wiecie kurka-zamilkł i długo nie mógł wymówić słowa
-Co? Gadaj zamiast sterczeć tu jak kołek!!!-Adam nie mogąc się doczekać
- W nocy ktoś chciał udusić Marka ojca. Gdyby nie jakiś mundurowy było by po wszystkim.
-Co ty chrzanisz???On przecież jest u nas w areszcie, miał być pilnowany!!!!- wrzasnął przerażony Marek, który właśnie się zjawił nieco spóźniony.
Młody Brodecki chwyciła aspiranta za ramiona i lekko potrząsnął
-No mów!!! Co znim?
-Przecież mówiłem,że żyje. Puść mnie!!!
-A co z napastnikiem?: Macie go?
- To był jakiś gówniarz. Gliniarz go złapał, ale ten mały nic nie wie. Zwiał z poprawczaka, skończyły mu się pieniądzie, a jakiś gostek dał mu 200zł zaliczkiby udusił starego Brodeckiego. Więcej młody gadać nie chce
-No to masz zadanie Szczepan, musisz wydusić od niego kto go nasłał!-MArek-a ja idę pogadać z ojcem

Adam zagrodził drogę Markowi
-Dokąd to? Ja go przesłucham. Ty co najwyżej jeśli Grodzki pozwoli, posłuchasz za lustra.
-Ale Adam, pozwól mi.- Marek składając ręce zrobił błagalny wyraz twarzy.
-Przykro mi, ale nie mogę.Jesteś osobiście zaangażowany w tą sprawę. Możesz co najwyżej pogadać,ze swoją matką i to też nie oficjalnie.- powiedział Adam i wyszedł. Za nim poszła Basia, zostawiając Marka
-A ja???Poczekajcie!-Marek po chwili dołączył do kolegów.

Pokój przesłuchań

Adam wszedł do środka, a Basia z Markiem zostali na zewnątrz.Za chwilę zjawił się także inspektor Grodzki
-Czy mogę papierosa?- spytał ojciec Marka gdy tylko Adam usiadł na przeciwko niego
-Prosze bardzo-Adam wyjął z kieszenie papierosy i zapalniczkę.-Ja nie palę, ale noszę tak na wszelki wypadek Odzywyczajam się-nadkomisarz uśmiechnął się by rozładować napiętą atmosferę.
Stary Brodecki zapalił papierosa.
- W nocy o mało nie straciłem życia komisarzu-przesłuchiwany włożył papierosa do ust zaciągnął się.- Pan by nie palił wtakiej sytuacji?
-Niech nam Pan powie o co tu chodzi?Pan pewnie wie, dlaczego ktoś chciał Pana zabić
-To Carlos to znaczy Carlo – odpowiedział szybko Brodecki i znów się zaciągnął-Gdzie Marek?- zapytał potem
-Spokojnie, pański syn i jego rodzina są już bezpieczni.Daliśmy im ochronę.-Adam
- Oni grozili,że wybiją całą moją rodzinę-ojciec Marka trzynając papierosa w trzesącej się dłoni
-Spokojnie i powoli.Niech pan zacznie od tego co pana łączy z tym jak pan mówi Carlosem?
-Wspólne interesy.Wyjechałem by zarobić pieniądze myślałem,że to legalny biznes.Na początku tak miało być, sprzedaż dzieł sztuki.
-A co potem?
- No a potem. No wie Pan komisarzu, apetyt rożnie w miarę jedzenia, ja chciałem tylko zarobić. Carlo zaproponował przemycanie szlachetnych kamieni przez granicę. Po za tym zwierzęta egzotyczne i skóry.
- wiedział pan,że to nielegelne, a mimo to się zgodził?
-Na początku nie chciałem, ale Carlo mnie zmusił.Przez przypadek natchnołem się na skórę wężą i słonie kły w jego gabinecie, więc Carlo zmusił mnie bym został jego wspólnikiem.
-Dlaczego pan zdecydował się wrócić do kraju i jeszcze opowiedzieć wszystko policji?
-Tu nie chodziło tylko o handel dzikimi zwierzętami i diamenty. Ludzie Carlosa zajmowali się także handlem żywym towarem. Sprowadzali polskie i ukraińskie dziewczyny i zmuszali do prostytucji. Wpadłem naprawdę wniezłe bagno, chciałem zrezygnować, ale Carlo powiedział,że u niego nie ma pożegnań. Kilka dni po tym jak chciałem mu kulturalnie podziękować i wrócić do kraju zaginął nam transport diamentów.Kilka z nich Carlo znalazł w mojej torbie.
-Pewnie ktoś je Panu podłożył.
-Tak, to napewno ktoś z ludzi Carlosa.On torturował mnie , bo myśli,że ja wiem gdzie jest reszta diamentów.
Drzwi lekko się uchyliły i zajrzał Paweł
-Adam możesz wyjść na chwilę.
-Co jest?-nadkomisarz szczelnie zamykając za sobą drzwi.
-Mam raport z sekcji tej małej-Paweł podając kilka zapisanych kartek Adamowi
- Tylko po to mnie wołasz?Mogłeś ztym poczekać
-Nie Adaś to nie to- włączył się Grodzki podchodząc kilka kroków blirzej Adama
- No to co?Ktoś umarł?, Bo jak nie to pozwólcie dokończyć przesłuchanie.
-Adam, musieliśmy zwolnić Carlo. Nie mamy nic na niego, a poza tym był tu jego adwokat
-Jak to nie mamy!!! Słyszałeś co mówił ojciec Marka? Cała gama przestępstw i to nie tylko te małego kalibru. JAk mogliście go puścić???
-Były naciski z prokuratury. Przykro mi.
-Ktoś kurka dał w łapę i to dużo!!!- zdenerwowany Szczepan
Inspektor przyłożył palec do ust prosząc wszystkich o ciszę.
-Możliwe Szczepan,że nasz Carlo ma znajomości w prokuraturze, ale fakt faktem,że mamy tylko zeznania i to zeznania niwiarygodnego świadka.
-JAk to niewiarygodny?? Mój ojciec niewiarygodny??-MArek w jednej chwili zrobił się czerwony ja burak- Przecież pan inspektor wszystko słyszał!!!
ciąg dalsz nastąpi

Ok muszę kończyć, a chcę dziś dać notkę. Pozdrawiam serdecznie i czekam na komenty

18 lipca 2007

5/50

Witam Was kochani !

Juz połowa lipca a tu notki nie ma! Skandal ! No cóz ale ostatnio wiecej czasu poswieam na poszukiwania miejsca w Wisle. Chciałabym miło spedzić urlop wiec szukam.

Mam nadzieje ze mi to wybaczycie i z niecierpliwoscią czekaliście na kolejną cześć.

Ahaa! Jeżeli ktoś ostatnio wam robił problemy na gadu to nie byłam ja! Jakiś ktoś był bezczelny i sie włamał na moje gg. Wykopałam drania! Mam nadzieję ze to był ostatni raz !



Kasia w ramionach Marka powoli sie uspokajała

- już dobrze, to nie jest Ania. Juz nie płacz- szeptał Marek

Basia patrzyła na Brodeckich siedząc w aucie. Paweł z ponurą miną stał przy bagażniku i nad czyms rozmyslał. Zawada krązył gdzieś nad brzegiem Wisły rozmawiając przez telefon. W koncu rozłączył sie i przyjrzał sie komisarzom.

- i jak? Juz lepiej?- Adam zapytał Marka

- tak, juz dobrze- powiedziała Kasia ocierając łzy

- mam pewne informacje, dzieciaki zbieramy sie na komendę. Żałoda i Zuzia zajmą sie sprawą tej dziewczynki – zadecydował Zawada- Paweł !

- coo? Mówiłes coś?- zamyslony Nowacki wrócił do rzeczywistości

- wracamy- powtórzył Adam-Basiu musimy przesłuchać Ojca Marka a Paweł ma zadanie bojowe

- jakie?- niechetnie zapytał Paweł

- Carlo czyli wszystko o Nim. Jasne?- Adam- Basia, prowadzisz! Uszy do góry. Bedzie dobrze

- dzieki Adasiu- przytuliła sie Brodecka

- a ja ?- Marek- mam siedzieć bezczynnie i czekać na cud ?

- Marek , uspokój sie- powiedział Adam ostrym tonem

Komenda 1,5 godziny pózniej

Basia i Adam wyszli z pokoju przesłuchań z mnóstwem informacji. Marek nerwowo krązyl po pomieszczeniu .

- mozesz w koncu usiąść na tyłku ?- nie wytrzymał Nowacki- zdaję sobie sprawe co czujesz ale wyluzuj !

- gówno wiesz- naskoczył na niego Marek

- panowie spokój- interweniował Grodzki

- masz coś?- zapytał Zawada

- ten cały Carlo to jest taki Hiszpan jak ja Włoch. Owszem, urodził sie w Hiszpani ale rodzice są Polakami. Naprawde nazywa sie Karol Barczewski, lat 49. W wieku 21 lat wyjechał do Hiszpanii i tam juz został- czytał Paweł- na koncie ma pare włamań z młodości

- a do reszty ma ludzi- dodał Adam- wydaje polecenia i sam jest czysty.

- z wyjątkiem tego jednego zabójstwa – Basia- porozmawiaj z Ojcem, wszystko Ci wyjasni

- w dupie mam jego wyjasnienia! Cholera , czemu nic nie robicie!- krzyczał Marek

- Marek przestań! Mam już dość Twoich krzyków! – zawołała Kasia- ja też sie boję o dzieci a Ty mi wcale nie pomagasz!

- słuchajcie, chyba coś mamy!- zawiadomił ich Dumicz wchodząc do biura tazem z Wisniewską

- no to dawaj!- Basia

- godzinę temu widzano wasze dzieci. Siedziały w cukierni na ulicy Karłowej. Były pod opieką jakies kobiety. – Dumicz

- sprawdziłam już tą osobę. To matka Krystiana- Wisniewska

- Basia…- zaczął Zawada

- Wiktoriańska 15 – wykrzyknęła Basia adres

- zbieramy sie!- krzyknął Marek

- Ty zostajesz!- Grodzki

- ale szefie…- Marek

- tak wiem , ale zostajesz! To rozkaz- twardo powiedział Grodzki- zbierajcie sie! Migiem!

Pozostałym nie trzeba była dwa razy powtarzać. Zebrali sie w parę minut i z piskiem opon wyjechali spod Komendy.

- masz jakis pomysł?- zapytał Paweł zapinając kamizelkę kuloodporną

- żadnego, a wy?- szczerze powiedział Zawada

- też nie- mruknął Paweł

- a Ty co taki markotny? – zainteresował sie Adam

- niewazne. Adam! Jedz za nimi !- zawołał nagle Paweł pokazując coś w oddali

- o cholera. Basia gaz do dechy ! I nie zgub ich!- Adam- Paweł, gdzie ty lecisz?

- do domu! dzieci mogą byc w srodku- krzyknął komisarz

- Szczepan , Zuzia do roboty! Tylko ostroznie!- wydał komendę Zawada wskakując do auta.

Aspiranci pognali za Nowackim, który dopadł już okien domu. Basia i Adam z łatwoscią wyprzedzili i zablokowali kierowcę samochodu, którym okazał sie jeden z ochroniarzy Carlo.

- wyłaź! Rece ! – wołał Adam- tylko bez żadnych sztuczek! Gdzie dzieci?

- ja nic nie wiem- warknął męzczyzna- nic na mnie nie macie

- to sie jeszcze okaze- Basia- gdzie są dzieci?

- są bezpieczne- powiedział ochroniarz- wiecej nie mogę powiedziec bo Carlo mnie wykonczy

- chcesz gnic w pierdlu za Niego? Prosze bardzo- ironizował Zawada

W tym samym czasie Zuzia, Szczepan i Paweł sprawdzali wszystkie pomieszczenia domu.

- nikogu to nie ma- cięzko westchneła Zuzia

- nic z tego nie rozumiem- powiedział zrezygnowany Paweł

- kurka, przecież nie wyparowali- Szczepan- muszą gdzieć być

- no i masz rację psie!-usłyszeli złowrogi głos za nimi- odłozyć bron i pod scianę

- niech zgadnę, Carlo we własnej osobie- zakpił Nowacki- swietnie mówisz po polsku

- zamknij sie!- warknął Carlo- gdzie Brodecki?

- gdzie są dzieci?- odpowiedział pytaniem na pytanie Szczepan

- zaraz sie dowiesz- Carlo podszedł do Zuzi- niezłe laski macie w psiarni ! Z taką urodą mogłabyś niezle zarobić

- zostaw mnie- ostrzegawczo powiedziała Ostrowska odpychając napastnika a Paweł podstawił mu nogę. Carlo klnąc wylądował na podłodze a nagle znikąd pojawili sie Basia z Adamem.

- zostaw to!- krzyknęła Basia widzac ze Carlo wyciąga broń

- odwiezcie ich na KOmende- powiedział Adam do Zuzi i Szczepana – a my odwiedzimy sąsiadów. Paweł, od tyłu a my frontem.

Policjanci rozdzielili sie. Basia i Adam ostroznie weszli do budynku. W kuchni siedziało dwóch facetów popijając piwo.

- piwo jest bardzo niezdrowe- głośno powiedział Zawada- pod scianę !

Zaskoczeni faceci po chwili siedzieli skuci przy kaloryferze a policjanci ruszyli dalej. Paweł zatrzymał sie przy piwnicznym i zajrzał do srodka. W pomieszczeniu był Krystuan wiec szybko przyłozył palce do ust widzac ze Ania go zauwazyła. Nagle wydarzenia potoczyły sie z szybkoscią błyskawicy. Nowacki wybił szybę wskakując do srodka a Zawada wpadł do piwnicy.Krystian nie miał szans . Po chwili cała akcja zakonczyła a na podwórko wjechały radiowozy. Ze srodka wyszli Adam, Basia z Krzysiem i Paweł z Ania na rekach. Z ostatniego radiowozu wyskoczyli Brodeccy

- to była akcja super expres- podsumował Nowacki z zadowoleniem ogladając cała i zdrową rodzinkę

- najważniejsze ze sie dobrze skonczyła- Adam- idziemy na piwo?

- podobno jest niezdrowe- Basia

- zalezy dla kogo- usmiechnął sie Adam



KOniec cz. 50 !



N ie wyszła mi ta notka. Tak bywa. Upał mi nie słuzy.

Pozdrawiam!