U Brodeckich
Marek wrócił do domu koło ósmej wieczorem. Drzwi otworzyła mu Kasia
- Dobrze,że już jesteś. Mamy gościa. Adam jest w łazience.
- Cześć!- przywitał się Adam
-Cześć! Dobrze,że jesteś.- Marek- Wszyscy jesteśmy z tobą, ale chyba nie muszę tego mówić.
Adam spuścił głowę
- Marek, wiem,że stawiam was w bardzo kłopotliwej sytuacji, ale to tylko jedna noc. Poza tym Kasia powiedziała,że mnie dziś nigdzie nie puści.
- Daj spokój stary! Możesz zostać ile chcesz.
Kasia poszła do kuchni przygotować kolację.
- Nie mogę tu zostać, bo jak Dumicz, albo Grodzki się dowie, to będziesz miał duże nieprzyjemności. Nie mogę was wszystkich pakować w kłopoty.
- A co zamierzasz?
- Nie wiem jeszcze.Do ojca nie wrócę, bo nie mogę patrzeć na Izę.
- Ale to twoje mieszkanie, więc to chyba ona powinna brać nogi za pas.
- Tak, ale z dzieckiem jej na bruk nie wyrzucę. Po za tym Ala to moje dziecko i mała, nie jest niczemu winna.Nie pozwolę by ktoś cierpiał przeze mnie, a zwłaszcza ona.- Adam robiąc wymuszony uśmiech- Nie martw się o mnie. Wynajmę coś na mieście, albo zostanie mi hotel.
- Kolacja gotowa!!!- zawołała Kasia z kuchni
Po zjedzeniu Adam wstał od stołu, podziękował i udał się do pokoju gościnnego. Tam Kasia przygotowała dla niego wcześniej posłanie.
Po wyjściu Adama
-Strasznie mi go żal.Przyszedł kilka minut przed tobą. W rozpiętej kurtce, z jedną torbą i bez parasola.A to lało jak z cebra.Pytał o ciebie, chciał pożyczyć tylko pieniądze. Nie mogłam go puścić w takim deszczu.
- Bardzo dobrze zrobiłaś kochanie- Marek ucałował żonę, a potem oboje poszli spać.
Rano wstał o 6stej i zastał Kasię kszątającą się po kuchni.
Widząc go zapytała.
-Adam jeszcze śpi.
- Tak i bardzo dobrze.Postaraj się by został tu jak najdłużej i poproś go koniecznie by dał nam znać gdzie się zatrzyma.- Marek sięgnął do portfela i wyciągnął dwieście złotych- Daj mu to i powiedz,że nie podlega zwrotowi.
Na komendzie
- Marek dobrze,że jesteś. Był przed chwilą Dumicz i spytał czy znów zamierzasz się spóźnić.
-Adam spał dziś u mnie.- wyszeptał wsześniej sprawdzając czy drzwi są dobrze zamknięte
- Co!- krzyknęła Basia
-Cii-Marek przyłożył palec do ust
- A co on ma zamiar zrobić?- do rozmowy włączył się Paweł
- Nie chce u nas mieszkać by mnie nie narażać na kłopoty. Chce coś wynająć – Marek
- Mam tylko nadzieję,że nie zaszyje się gdzieś sam by zniknąć nam z oczu.- Paweł
-Też mam taką nadzieję- Marek
Zapanowała cisza, którą przerwała dzwoniąca komórka komisarza Brodeckiego. Marek po rozmowie.
- Dzwonił patolog. Na polecenie prokuratury i Grodzkiego wykonano sekcje zwłok Mrówczyńskiego.
- I co? Znaleźli coś?- Basia z zaciekawieniem
- W jego ciele znaleziono pozostałości jakiegoś dziwnego środka.Możliwe, że jest on radioaktywny.Robią dokładniejsze badania.
- Czyli wygląda, żę ktoś chciał go otruć.- podsumowała Basia.
- Kogo?- zapytał Grodzki, który właśnie zajrzał do gabinetu
- Mrówczyńskiego. Dzwonił patolog- wyjaśniła Basia.- Ja myślę,że w to jest zamieszany Lubecki.W końcu jest lekarzem, a kiedyś studiował też chemię.
- Brawo Baśka!!! Dobrze, że nie zamknęliśmy tej sprawy.- Grodzki
-Może złożymy wizytę pani Mrówczyńskiej i wypytamy o Lubeckiego? – zaproponował Marek
- Zalecałbym ostrożność. Poczekajmy narazie na wyniki badań.- Grodzki- Pamiętajcie,że narazie nic na niego nie mamy, a nie chcemy go spłoszyć.
- A może Mrówczyńska też jest w tą sprawę zamieszana. -Basia-Może jak zaczniemy wypytywać, to się przestraszy i popełni błąd.
- Możliwe, ale narazie czekajcie na wyniki i szukajcie ewentualnego motywu.- inspektor wychodząc
-Mam! Jest motyw !!!- krzyknął Paweł wychylając się zza monitora.-Wiecie kto jest właścicielem klubu „Falanga”?
- To ten klub Mrówczyńskiego?-Marek
-Otóż już nie jego.Mrówczyński większość udziałów przekazał żonie.
- Dziwne, a ja myślałam,że to Lubecki jest jego wspólnikiem- Basia
-No bo był. Lubeckiemu też zresztą przekazał część udziałów, ale większość ma jego żona.- wyjaśnił Paweł
- Ale dlaczego to zrobił?- Marek
-Może ze względów podatkowych? Kiedyś słyszałam, że było głośno o tym,że nie płacić podatków za wynajem sal czy coś takiego.
-Dobrze, zbierajcie się jedziemy! – Marek
- A Grodzki? Nie powininniśmy go powiadomić- Paweł
- Daj spokój! Od kiedy razem z Dumiczem odsunęli Adama od śledztwa, nie pracujemy już w jednej drużynie.
-Marek ma racje. – Basia- Nie ma czasu, Grodzkim zajmiemy się później
Przed domem Mrówczyńskich.
Stali dość długo pod drzwiami. W końcu otworzyła im Mrówczyńska. Była ubrana w czarną sukienkę i ciemny płaszcz.
- Co wy tu chcecie?Nie macie ani trochę wyczucia.- kobieta przez otwarte drzwi.-Dziś jest pogrzeb Łukaszka.
- My tylko na chwilę. Nie zajmiemy pani dużo czasu- Basia- wpuści nas pani?
Mrówczyńska uchyliła drzwi więc całą trójką weszli do środka.
-Chcieliśmy zrobić wspólny pogrzeb, ale policja i prokuratura nie chcą wydać ciała Zbigniewa.- zaczęła się żalić kobieta
-Policja nie chce wydać pani ciała męża ponieważ, po sekcji zwłok okazało się, że ktoś chciał otruć pani męża.- Basia
- Tego już za wiele!!! Jakieś bzdury!Poza tym ja nie wyraziłam zgody na sekcje. Biedny Zbysio, co oni z nim zrobili! Zbeszcześciliście jego ciało!!!- Mrówczyńska zaczęła krzyczeć.W jej oczach pojawiły się łzy.
Marek podał jej opakowanie chusteczek i poprosił by sprubowała się uspokoić
Kobieta zerknęła na zegarek.
- Właśnie miałam dzwonić po taksówkę.Jestem już prawie spóźniona. O 12tej zaczyna się msza.- Mrówczyńska przez łzy
- Nie musi pani wołać taksówki. My zawieziemy panią na ten pogrzeb, a przy okazji porozmawiamy o mężu.- Basia. Zapraszamy do samochodu.
Kobieta, niezbyt chętnie przystała na propozycję policjantów.Paweł usiadł z przodu koło Marka, a Mrówczyńśka na tylnym siedzeniu z Basią.Komisarz Storosz przez całą drogę starała się zdobyć od kobiety jak najwięcej informacji.Po 15 minutach zajęchali na miejsce.
-Odprowadzić panią?- spytał Marek
- Nie dziękuję, poradzę sobie.
- Dobrze, to by bardzo dziękujemy- Basia- i proszę przyjąc szczere wyrazy współczucia od nas.
Gdy Mrówczyńśka znikła w cmentarnej kaplicy Marek chciał odjęchać, ale Basia nie pozwoliła.
-Czekajcie.Poobserwujemy trochę.
Po 30 minutach jak nabożeństwo się zakończyło, goście zaczęli wychodzić. Czterech grabaży zapakowało małą dziecięcą trumienkę do karawanu i ruszyli. A za karawanem reszta gości.
-Jest nasza wdowa.- zauważył Marek- Oj jak czule pociesza się w ramionach Lubeckiego
Marek miał racje.Mrówczyńska i Lubecki szli objęci w kierunku samochodu.Kobieta cały czas płakała i miała przytkniętą do twarzy chusteczkę.Jej głowa leżała na ramieniu Lubeckiego.
Gdy Lubecki razem z Mrówczyńską wsiedli do samochodu Marek dotknął kluczyków
- Jedziemy za nimi
-Spokojnie Marek, za chwilę.Tak żeby się nie zorientowali- Basia.- Gdy podjechali pod cmentarz policjanci chcieli spokojnie zaparkować niedaleko obserwowanego samochodu. Niestety pech chciał, że jakaś kobieta wyjeżdzając z parkingu nie popatrzyła w lusterko i uderzyła w samochód Brodeckiego.Marek nie wiele myśląc wyskoczył z samochodu i wściekły ruszył w kierunku kobiety.
-Ślepa pani jest!!!Nie ma pani lusterka!!!
Nie trzeba było długo czekać na reakcje innych ludzi. Za chwilę przy aucie Brodeckiego zrobiło się zbiegowisko gapiów.Przyszedł też Lubecki z Mrówczyńśką.
Kobieta nie była zadowolona ze spotkania.
-Co wy tu robicie?Śledziliście nas?! Jakim prawem?!!! Nawet takiej chwili nie jesteście w stanie uszanować.-kobieta wybuchnęła płaczem
-Spokojnie.Nie denerwuj się Ewuniu.- Lubecki próbując ją uspokoić-A pan niech się tak nie patrzy. Złożę na was skargę- dodał patrząc na Marka
Policjanci szybko odjechali w kierunku komendy. W aucie panowała cisza.Paweł odezwał się pierwszy dopiero wysiadając z samochodu pod komendą
-Trzeba było się Marek tak nie ciskać. Jak byś siedział cicho, to może by nas nie zauważyli
-To niby moja wina?! To ta głupia baba wjechała w zderzak. – Marek
- Chłopaki nie kłóćcie się, nie warto- Basia chcąc uspokoić kolegów- I tak wszyscy w trójkę dostaniemy burę od Grodzkiego jak się dowie.
Marek, Paweł i Basia weszli do swojego biura. Zastali tam Szczepana
-Gdzie wyście kurka byli?Grodzki kurka już się wypytywał o Was. A ja mam wieści, podobno ta Mrówczyńśka przejęła klub po mężu.
-Szczepek dzięki, ale my już to wiemy.
W tej chwili zadzwonił telefon. Odebrał Marek.
-Przed chwilą. Już zaraz przyjdziemy i zdamy realacje.- odłożył słuchawkę
-To Dumicz.-wszyscy chórem jakby na potwierdzenie.
- Zgadza się.Basia i Paweł przygotujecie się na ostrą rozmowę.
W gabinecie prokuratora, był tak że Grodzki i Wiśniewska.Trójka policjantów śmiało weszła do środka.
-Możemy usiąść- zapytał Paweł
Dumicz ruchem ręki wskazał im wolne miejsca przy stole. Gdy usiedli inspektor przemówił pierwszy
- Gdzie byliście?-zapytał
- Złożyliśmy wizytę żonie Mrówczyńskiego.- Basia.
-Podejrzewamy, że ona i Lubecki mogli mieć związek z próbą otrucia Mrówczyńśkiego
- Lubecki i wdowa po Mrówczyńśkim są chyba w bliskich relacjach- Basia- Mrówczyńśki przepisał na nich udziały swojego klubu
- i to na krótko przed swoją śmiercią- Paweł
- Ciekawa hipoteza. Jednak przypominam,że bezpośrednią przyczyną śmierci Mrówczyńskiego był upadek z wysokości i uraz głowy. – prokurator
-Dobra Dumicz nie mędrkuj!- Paweł
Prokurator zmierzył Nowackiego ostrym spojrzeniem ale się nie odezwał.
-Inspektorze, chcielibyśmy dostać nakaz przeszukania mieszkania Mrówczyńskich
- Nie wiem czy macie na tyle silne dowody.- Grodzki
- Nie mamy ich jeszcze, ale będziemy mieli po przeszukaniu. Poza tym chcemy także nakaz przeszukania klubu.- Basia
-Klubu??? Pani Storosz, niby na jakiej podstawie mam wydać taki nakaz?- wtrącił się Dumicz.
-Z raportu z sekcji zwłok wynika,że ciele denata znaleziono radioaktywną i toksyczną substancję, a właściwie jej pozostałości. Możliwe,że podejrzani mają gdzieś schowane resztki tej substancji.- komisarz Storosz
- Mysli pani,że podejrzani trzymają radioaktywną substancję w domu albo wklubie?-Dumicz
-Nie wiem gdzie ją trzymają i czy wogóle jeszcze ją mają.Ale musimy działać.W klubie możemy znaleźć jakieś dokumenty, które pozwolą nam na wyjaśnienie postępowania wspólnika i żony denata.
- Brawo pani Nowacka, widzę, że rośnie nam tu godna następczyni nadkomisarza Zawady.- Wiśniewska, która do tej pory siedziała cicho-Na jutro, lub na pojutrze przygotujemy wam ten nakaz
- A narazie zalecam obserwacje domu Mrówczyńskich – Grodzki
- Tylko obserwacje?!- jęknął Brodecki
- A co?Chciałeś już ich Marek wsadzić za kratki?- inspektor
- Nie, ale obserwacja to może być za mało. Poza tym oni już chyba wiedzą,że ich podejrzewamy.- komisarz Brodecki zdecydował się opowiedzieć o ich niezbyt udanej akcji i zbitym reflektorze
-Ja wam nie kazałem ich śledzić. Zalecałem ostrożność by ich nie spłoszyć. A wy co?- Grodzki.
- Jak nam zwieją to będzie wasza wina.Musicie ich upilnować do jutra. A potem dobrze by było byście podczas przeszukania domu znaleźli jakieś twarde dowody.- Dumicz podsumowując spotkanie.
ciąg dalszy nastąpi !!!
Mam nadzieję,że się podobało. Czekam na komentarze.
napisane przez ~Krysia
OdpowiedzUsuńokoło 5 lata temu
Hej! Notka super szkoda e nie ma Adama przy tej sprawie
napisane przez stokrotka_07@poczta.onet.pl
OdpowiedzUsuńokoło 5 lata temu
Notka bardzo intrygująca, masz ciekawe pomysły na sprawy:)
napisane przez ~Patka
OdpowiedzUsuńokoło 5 lata temu
Super opowiadanko tylko szkoda mi Adama..Biedny Zawada ! kryminalna-patusia.blog.onet.pl
napisane przez Megg
OdpowiedzUsuńokoło 5 lata temu
fajne chociaż wolę jak pisze alice.
napisane przez ~alice_b
OdpowiedzUsuńokoło 5 lata temu
biedny Adaś ! Sprawa ciekawie sie rozwija !! Marek jak zwykle w gorącej wodzie kąpany ! Szkoda ze nie wiadomo co sie z Izą dzieje !
napisane przez ~Asik:)
OdpowiedzUsuńokoło 5 lata temu
Ostra akcja. Żal mi Adama. Normalnie blog lepszy niz serial Czytam dalej.