Marek wychodząc z toalety zobaczył,że Basia cały czas stoi w korytarzu.
-A ty co? cały czas na mnie czekasz?
-Tak, musimy pogadać.Marek rozumiem cię, bo ja tez uważam,że źle się stało. Ale Adam też to wie.Nie musisz mu tego uświadamiać i to w takiej formie.
-Nic nie rozumiesz!On nie zapewnił ochrony tym dzieciakom. A wogóle od początku byłem zdania,że nie powinien wypuszczać tego zbira.Poza tym zrobił wszystko bez konsultacji z Grodzkim. Za takie coś powinien zostać zawieszony!!!
-Przestań wrzeszczeć.- Basia obejrzała się czy nikt na nich nie patrzy i chwyciła kolegę za ramię wpychając ponownie do męskiej toalety.Sama weszła za nim, zamykając za sobą drzwi.
-Co ty robisz?Ty chyba jesteś nienormalna!-Marek wyrwał się Basi i wyszedł z toalety
-Marek!-zawołała Basia, ale nieskutecznie, bo Marek wszedł już do kanciapy
Wciekła Nowacka weszła do pokoju w chwili gdy Paweł rozmawiał z Markiem.
-Marek rozumiem,że masz coś do Adama, ale nie wiem czemu krzyczysz na Basię.Daj chłopie na luz, bo atmosfera robi się nie do zniesienia. Chodzisz zdenerwowany i wciekasz się o wszystko.
-Gdzie Adam?- zapytała Basia przerywając chłopakom
-Na dywaniku u szefa.- odpowiedział Marek
W tej chwili wszedł nadkomisarz
-Paweł byłeś u matki Miętusa? Masz cos ciekawego?
-Matka dawno nie widziała się z synem.Ostatni raz jakis rok temu był u niej ze swoja dziewczyną. Mam namiary na tą dziewczynę, ale nie wiem czy jeszcze są razem.Facet podobno zmienia dziewczyny jak rekawiczki, takie jest zdanie matki.
-Dobra to bierz ten adres i jedziemy-Adam wziął z krzesła kurtkę
-Jedziemy moim samochodem?-Paweł
-Możemy twoim. Chodź- Adam
Po wyjściu Adama z Pawłem Basia podeszła do biurka Marka
-Musimy pogadać, bo tak dalej być nie może.- zaczęła
-Znowu o Adamie?-Marek patrząc cały czas w monitor
-Tak. Nie dokończyliśmy rozmowy bo uciekłeś.
- Basiu daruj sobie, rozmawiałem już dziś na ten temat z Pawłem.Umówiliście się czy co?
-Wiem,że rozmawiałeś z Pawłem, ale niestety nic to nie dało.
Marek odwrócił się w stronę koleżanki.
-Masz racje, nie zachowuję się w porządku bo nie powinienem krzyczeć na ciebie.Przepraszam
-Przyjmuję przeprosiny, ale tu nie chodzi o mnie.Chodzi o Adama.Marek ja wiem,że Adam zachował się nie całkiem w porządku, ale uwierz mi,że on bardzo przeżywa całą tą sytuację.
-No jasne,że przeżywa, aż za mocno. Zapomniał,że mamy dwie ofiary, a złapanie Rojka nie kończy tamtej sprawy.-Marek
-Co masz na myśli?
-Niedawno przypadkowo słyszałem rozmowę Adama z jakims policjantem który obserwował dom matki Rojka. Kręcił się tam ten Gapa, no wiesz były chłopak Doroty.
-No wiem, ale on nie ma nic wspólnego z jej zabóstwem. Już sprawdzaliśmy jego odciski nie pasują.
-Zgadza się, ale dziwne ,że się tam kręcił a nawet z nią rozmawiał.Słyszałem jak Adam powiedział,że sprawdzi to osobiście.Wygląda na to,że o tym zapomniał bo nawet nie podzielił się z nami tą informacją.-Marek
-Dobrze,że o tym mówisz, w takim razie my pojedziemy zaraz do tego Gapy.Zadzwonię tylko do Adama.
-Możemy jechać.Lepsze to niż ślęczenie tu bez sensu w tych papierach.
W samochodzie Marka
-Marek proszę Cię tylko byś nie zapominał,że jesteście z Adamem przyjaciółmi. Chciałabym by znów było tak jak dawniej.
-Mogę Ci obiecać,że przemyślę sprawę, a ty i Paweł zawsze będziecie moimi przyjaciółmi- Brodecki zerknął w stronę koleżanki uśmiechając się
Około 18tej na komendzie.
-Macie coś ciekawego?-Basia na widok wchodzących Adama i Pawła
-Nie było nikogo w domu.-Paweł-Rozmawialiśmy z sąsiadką. Mówiła,że kilka dni temu kręcił się tu jakiś facet, i, że chyba mieszka z tą dziewczyną.
-To jednak nic konkretnego, bo sąsiadka nie rozpoznała Miętusa.-Adam-Trzeba będzie jutro znowu tam pojechać.
Adam usiadł przy biurku i westchnął patrząc na stertę dokumentów do uzupełnienia i uporządkowania
-Możecie już iśc do domu.Już późno, a wy dzisiaj wykonaliście kawał dobrej roboty.-Adam
-A ty nie idziesz do domu?-Marek
-Nie mogę, bo Grodzki chce na jutro wszystkie raporty, ale jak macie wszystko uzupełnione to idźcie. Pewnie jesteście bardzo zmęczeni.-Adam
-Ja nie jestem zmęczony i mogę Ci pomóc.-Marek
Nowaccy popatrzyli na siebie zdziwieni zachowaniem kolegi.
-To my juz pójdziemy. Do jutra!- pożegnali się i wyszli
-Mam nadzieję,że się nie pozabijają.-szepnął Paweł do ucha żony gdy byli na korytarzu
-Nie, napewno nie.-Basia usmiechając się
W kanciapie po wyjściu Nowackich
-Marek to są moje sprawy, ty swoje raporty już uzupełniłeś, więc może idź do domu.-Adam
-Nie. Zostanę i pomogę Ci to wszystko ogarnąć.
Nowaccy w samochodzie jadąc do domu
- Paweł, może zaprosimy na jutro Michalskich? Może nawet zrobię szarlotkę.
-Fajny pomysł Basia, ale może poczekamy do zakończenia tej sprawy.Sama widzisz ile czasu nas to kosztuje.-Paweł
-Ja zadzwonię jednak do Gosi. Zaprosimy ich na jutro na 17.30. Wyrobimy się. Najwyżej wyjdziemy jutro troszkę wcześniej, za dzisiaj-Basia
-Dobrze.Rób jak chcesz.-Paweł
Rano na komendzie
Marek zaparkowała przed komendą kilka minut po ósmej. Szybkim krokiem wszedł na komendę myśląc:pewnie znowu będę ostatni.Wchodząc do kanciapy bardzo się zdziwił widząc tam tylko Adama.
-Cześć!- przywitał się
Zawada nie odpowiedział na przywitanie.Siedział zamyślony i patrzył w okno.
-Coś się stało?- Marek podchodząc bliżej
-Dzwoniłem do szpitala.Słowik nadal nie odzyskał przytomności, a Waldek będzie kaleką do końca życia- Adam
-Nie martw się to młode chłopaki napewno z tego wyjdą, a z tym Waldkiem to nic nie wiadomo.Słyszałem od Basi,że czeka go rehabilitacji i może będzie wszystko w porządku.-Marek
-Idę zanieść Grodzkiemu raporty, a ty jeśli możesz zrób kawy.Nowaccy znowu zaspali.-Adam wychodząc
Po kilku minutach do kanciapy weszli Nowaccy
-Adam, przepraszam.To już się nie powtórzy.-Basia
-Adama nie ma, ale przekaże my,że ten budzik wam się bardzo przyda.-Marek
-O kawę robisz kochany jesteś!-Basia czując aromat „małej czarnej” unoszący się w powietrzu.
-A ja?-Paweł chwytając Basię za rękę.
-Ty też jesteś kochany.
Po chwili wszedł Adam
-Twoja kawa stoi na biurku.Jak był o Grodzkiego?- Marek
Poczęstował mnie miętówkami i powiedział,że liczy na szybki koniec tej sprawy-Adam popatrzył na Nawackich i dodał po chwili
-Dobrze,że juz jesteście.Jedzcie może do domu tej zmarłej koleżanki Doroty.Tam powinien być jej brat.
-Oczywiście Adam -Basia wypijając ostatni łyk kawy.-Przywieziemy go tui pobierzemy odciski.
-Świetnie.Ja pojadę znowu do tej dziewczyny Miętusa.Może wezmę z soba jakiegoś aspiranta.-Adam biorąc kurtkę w wieszaka
-Poczekaj, pojadę z tobą.-Marek wychodząc za kolegą-Wiesz zastanawia mnie jedno, czy Miętus lubi miętówki.
-Jak go złapiemy to się spytasz.-Adam wybuchając śmiechem.
Policjanci czekali przed domem dziewczyny dłuższą chwilę, ale w końcu bramka się otworzyła , a na ganku stanęła dwudziestokolkuletnia kobieta
Po co tu policja?- spytała zdzwiwiona gdy pokazali legitymacje.
-Szukamy Jarosłwa Mięty-Adam
-Tu go nie ma. Niepotrzebnie pańtwo przyszli.-kobieta chciała zamknąć drzwi, ale Marek błyskawicznie wsunął nogę
-A może nas pani wpuscić?Porozmawiamy.-Brodecki
-Kobieta niechętnie wpusciła policjantów do mieszkania.
-Czyli twierdzi pani,żę nie ma tu Jarka Mięty?-Adam rozglądając się po mieszkaniu.
-Jestem sama. Nikogo tu nie ma.A Jarka to ja dawno nie widziałam.
Adam zwrócił uwagę na drzwi do piwnicy
-Mogę się tam rozejrzeć?
-Oczywiście, jak pan chce.Tylko z góry mówię,że nic ciekawego tam pan nie znajdzie.Chyba,że chce pan może jakieś przetwory na zimę?
Adam zszedł do piwnicy.
A ja jeśli można zobaczę u góry?- Marek wskazał schody
-Prosze bardzo. Chętnie potowarzyszę i pokażę mieszkanie.
W pewnej chwili gdy Marek z kobietą byli na strychu, rozległy się strzały.
-Mówiła pani,że tu nikogo nie.-komisarz łapiąc za broń
-Bo tak jest. To pewnie telewizor, zostawiłam na dole włączony.
Marek pobiegł schodami na dół. Gdy zbiegał ze schodów ponownie usłyszał strzały
-Adam!- krzyknął otwierając drzwi do piwnicy-Adam wszystko w porządku?
-Marek tutaj szybko!!!!-usłyszał nagle głos kolegi
Wbiegł do pomieszczenia i zobaczył za drzwiami Adama
-Co jest?-kucknął przy nim i zobaczył,że krwawi
-Nic to tylko noga. Miętus , tam- nadkomisarz wskazał ogródki-Biegnij za nim.
Marek chwilę się wahał patrząc na cierpiącego kolegę, ale pobiegł za poszukiwanym.
-Ty jeszcze tu jesteś? Przecież miałeś dzwonić po karetkę.-Marek wyjmując telefon z kieszeni
-Dzwoniłem, napewno juz jadą.Co z Miętusem?-Adam
-Dorwałem go. Już go odwieźli na komendę. Ale dziewczyna zwiała.
Adam poruszył się i syknął z bólu
-Gdzie ta cholerna karetka, ty strasznie krwawisz – Marek- o już jadą!
Brodecki wybiegł przed dom by pokazać kierunek lekarce i sanitariuszom.
Gdy sanitariusze na noszach ładowali nadkomisarza do karetki Brodecki wyciągnął telefon.
-Co robisz? -spytał Adam
-Zadzwonię do Grodzkiego.Wszystko będzie dobrze.
-Ani mi się waż dzwonić przyjacielu. Ja jeszcze nie umieram.-Adam lekko się zaśmiał.
Karetka odjechała na sygnale,a Marek pojechał za nią.
Po zabiegu wyjęcia kuli, lekarz opatrzył Adamowi ranę. Potem zawieziono nadkomisarza na salę.
- Co z nim? Mogę wejść do niego?- Marek
-Wszystko będzie dobrze, poleży tu u nas dwa dni a potem puścimy go do domu. Potem czeka go jakas dwutygodniowa rekonwalescencja i rehabilitacja. Może pan do niego wejść ale na krótko.Niech odpoczywa.
-Oczywiście.- Marek nakładając szpitalny fartuch
-Może być troszkę osłabiony, stracił trochę krwi. – lekarz
-Cześć!Jak się czujesz?-Marek- przywitał się wchodząc na salę
-Dobrze. Trochę boli, ale to normalne.-Adam usmiechnął sie lekko-Bardziej bym się martwił jakby nie bolało.
Marek siadł na krześle przy łóżku rannego
-Dobrze,że to tylko tak się skończyło.
-Miętus wykrzyczał mi w twarz ,że zabił tamtego człowieka.Chciał pokazać młodszym jak działa pistolet,żeby ich nastraszyć.-Adam
-To mamy przyznanie się do winy.-Marek-Pewnie myślał,że uda mu się
uciec.
-Gdyby nie ty pewnie by mu się udało.Poza tym uratowałeś mi życie, bo go spłoszyłeś. – Adam – Wiesz Marek to wszystko to pewnie kara za to,że go puściłem.
-Adam co ty mówisz?
-Marek daj spokój, przecież wiem,że w myślach przyznajesz mi racje.Ja chyba już jestem za stary do tej roboty.Podejmuje złe decyzje a potem jeszcze daje się podejść takim gnojkom jak Miętus.
-Adam nie gadaj bzdur!
-Jakich bzdur, przecież wiem,że ty chętnie byś mnie zastąpił.
Markowi zrobiło się przykro, wróciły do niego wspomnienia ostatnich dni na komendzie.
-Adam, nikt nie byłby w stanie ciebie zastąpić, więc wracaj szybko do zdrowia.
-A ty jedź szybko na komendę. Dopilnuj zakończenia sprawy. Mam nadzieję,że Basi i Pawłowi się poszczęsciło i ,że złapali tamtego chłopaka.
-Napewno, się udało.Ty się już tym nie marw i jeszcze jedno -Marek przerwał na chwilę-Przepraszam Adam, przepraszam za wszystko. Trzymaj się!
Na komendzie
-Gdzie Adam?- spytała Basia- Widziałam już przez okno,że przyjechałeś sam, samochodem Adama
-A gdzie Paweł?-Marek rozglądając się po pokoju.
-Rozmawia jeszcze z Antkiem, bratem tej koleżanki Doroty. Odciski się zgadzają.Ale powiedz….
-Już jestem. Wygląda na to,że mamy koniec sprawy. Chłopak się przyznał, mamy jego odciski. – Paweł
W tej chwili zadzwonił telefon.Basia stała najbliżej, więc odebrała.
-Mają dziewczynę Mietusa!!!- wykrzyknęła odkładając słuchawkę
-A gdzie Adam?- Paweł
-No właśnie, już się o to Marka pytałam.-Basia spoglądając na kolegę
-W szpitalu, ale to nic poważnego.
-No masz ci los, nic poważnego?Gdzie? -Basia przerażona
-Spokojnie.Jest na Banacha, ale sytuacja już opanowana.
-Co się stało?-Paweł
-Chodźcie jedziemy.- Basia- Opowiesz nam wszystko w drodze
Wychodząc policjanci natchnęli się na inspektora
-Co jest młodzieży? Gdzie wam tak śpieszno?
-Do szpitala, do Adama!-Basia
-To Adam w szpitalu?Gadać mi tu zaraz co się stało?
-Został ranny w nogę, podczas akcji.-Marek
-Czemu znów dowiaduję sie o wszystkim ostatni?Podczas jakiej znów akcji?-Grodzki
-Adam nie chciał was niepokoić. Zabronił mi dzwonić-Marek
-Cały Adam.Przekażcie mu ode mnie pozdrowienia, niech szybko wraca do zdrowia.-Grodzki odchodząc do swojego gabinetu
-Jesteś wspaniałomyślny Marek ,gratulacje!-Basia
-O co ci chodzi?
-Musiałeś go posłuchać!
-Przecież to mój przyjaciel.-Marek
-Ach Marek z ciebie to niezłe ziółko jest-Basia
U Adama
-A co wy tu wszyscy robicie?-spytał nadkomisarz, widząc czwórkę przyjaciół
-Miłe przywitanie. Nie spodziewałam się tego Adam.-Basia
-Nie potrzebnie przyjechaliście. Marek był już dziś u mnie.
Widział ,że wszystko jest dobrze.
-A my to co?Grodzki cię pozdrawia.- Paweł
-No właśnie inspektor,jak wrócę to chyba zaraz na dywanik do niego pójdę.
-Za co?Sprawa zakończona, Miętus złapany, a inspektor zadowolony.-Basia
-A jak się czują dzieciaki?Co ze Słowikiem?
- Słowik odzyskał przytomność, a Waldek niedługo wychodzi ze szpitala-Paweł
-Wiecie co, chyba jestem na to wszystko za stary.-Adam
-No masz go, znowu gada bzdury. – Marek
-Idę do domu po młotek będę mu wybijał te głupie pomysły-Paweł
Wszyscy wybuchnęli śmiechem
-Paweł musimy jechać. Już 17sta, a my zaprosiliśmi Michalskich.-Basia patrząc na zegarek
-Nie odwołałaś ich, w czasie gdy jechalismy do szpitala?-Paweł
-Gdzie tam, nie myślałam o tym.Adam my idziemy , bo jeszcze do cukierni trzeba wstapić.-Basia
-Dobrze kochani. Dziękuję, wam za odwiedziny i przepraszam
-Za co?-wszyscy chórem
-Wy już wiecie za co. Od dzisiaj obiecuję,że będę słuchał waszych rad.
W cukierni Basia, kupiła torcik bezowy i jabłecznik. Ledwo co Nowaccy weszli do domu zadzwonił dzwonek.
-Cześć. Widzieliśmy,że już jesteście to jesteśmy.-Radek
-Świetnie. zapraszam i bardzo przepraszam,że tak to wyszło.-Basia
-Racja byliśmy tu kilkanaście minut temu, a tu zamknięte.-Gosia- Myśleliśmy,że zapomnieliście.
-To nie tak.-Paweł-Byliśmy w szpitalu. Adam został ranny podczas akcji.
-Co z nim?-Radek
-Już wszystko w porządku, za kilka dni wróci do domu.Postawiłam wodę na herbatkę. Zapraszam do stołu.-Basia
- Paweł, a co to jest?- Basia rozpakowując tort bezowy.Zobaczyła na nim odcisk dużej dłoni.
Nowacki spojrzał na tort
-Chyba ślad yeti albo godzilli- zaśmiał się
-Och Paweł, a ja tak chciałam,żeby wszystko było tak pięknie.-Basia smutnym głosem- Chciałam nawet upiec szarlotkę
Nowacki objął żonę
-Kochanie, tak to jest jak się człowiek spieszy to się diabeł cieszy.
-No nie zupełnie. Jak się Paweł spieszy to się godzilla cieszy.- poprawił Radek
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Koniec cześci 77
Czekam na komentarze. Niedługo na bloga wraca alice_b.Pozdrawiam
napisane przez ~alice_b
OdpowiedzUsuńokoło 3 lata temu
i sprawa zakończona, Adam prawie w całości tylko chyba zapomniał o żonie . Niezły tekst na końcu, uśmiałam się do łez ! Jak się Paweł spieszy to się godzilla cieszy – boskie !!!!!!
napisane przez ~pati
OdpowiedzUsuńokoło 3 lata temu
oj Adam ma brzydkie myśli . Basieńka wczuła się w rolę gospodyni tylko trochę jej nie wyszło. Ha ha ha ! fajne teskty !
napisane przez ~Kristina
OdpowiedzUsuńokoło 3 lata temu
Super notka fajne teksty az sie buzia usmiechneła
napisane przez ~kryminalna
OdpowiedzUsuńokoło 3 lata temu
sprawa rozwiązana , wszyscy złapani i wszystko dobrze siię skończyło. Bardzo fajnie, impreza również na końcu !
napisane przez ~QASIA
OdpowiedzUsuńokoło 3 lata temu
przepraszam że dopiero dziś komentuję ale byłam w rozjadach i nie miałam kiedy zajrzeć na bloga. Bardzo fajnie się skończyła ta część. Zal mi trochę Adama ale On to jest twardziel. Niech wraca do zdrowia.Pozdrawiam