31 sierpnia 2011

4/85

W samochodzie Nowackich

-Basieńko, może mogłabyś być mniej złośliwa w stosunku do Marka.Przecież chłopak się stara.-Paweł
- Nie wiedziałam,że Marek znalazł sobie takiego adwokata.-Basia
-O co ci chodzi?-Paweł
-Nie wiem sama, może o to,że za łatwo wybaczasz i zapominasz.
-Widzę,że się zmieniłaś.Kiedyś to ty byłaś Marka przyjaciółką i powierniczką.To ty rozumiałaś go najlepiej, ty przemawiałaś mu do rozumu, wybaczałaś. Przyznam się,że parę razy byłem nawet o to zazdrosny.
-Masz rację taka byłam.Kiedyś myślałam,że go znam, rozumiem, ale teraz wiem jak bardzo się myliłam. Tego co zrobił Kasi nie jestem wstanie zrozumieć i w żaden sposób wytłumaczyć.On się zmienił i to według mnie już przed wypadkiem.Kiedyś myślałam,że on tylko bywa porywczy i czasami szybciej mówi niż myśli, ale teraz wiem,że to dupek i egoista.-Basia-Żadną amnezją mi tego nie wytłumaczy.Ostatnio nawet zaczęłam się zastanawiać, czy ta jego amnezja była prawdziwa.

-Nie wiedziałem,że tak źle o nim myślisz.Nawet pomyślałem by zaprosić go do nas kiedyś na kawę albo na obiad.Rozmawiałem z nim wczoraj i odniosłem wrażenie,że on zrozumiał do czego doprowadził i teraz żałuje.
-Paweł, tego już za wiele!Marek progu naszego domu już nigdy nie przekroczy.Jak chcesz się z nim umawiać to możesz ale poza domem.Teraz to na jego żale i wyrzuty sumienia jest po prostu za późno.

Paweł zaparkował pod komendą
- Chodź, chyba jesteśmy pierwsi.Nie ma ani samochodu Adama ani samochodu Marka

Nowaccy weszli do kanciapy
-Basiu włącz czajnik.. Jak przyjdą na pewno będą chcieli kawy.
Po kilkunastu minutach do pomieszczenia wszedł bardzo zdenerwowany nadkomisarz.
Bez przywitania skierował się w kierunku szafki z kawą.
- Cześć Adam, stało się coś?-zapytała Basia
-Cześć gołąbeczki!-Zawada nasypał kawy do swojego kubka-Fajnie,że wstawiliście wodę.
-Pomyśleliśmy,że będziesz chciał kawy-Basia-Do głowy nam jednak nie przyszło,że przyjdziesz taki zdenerwowany.Co się stało?
Zawada zalał sobie kawę, potem wziął kubek do ręki i odwrócił się do przyjaciół
-Iza dostała propozycję nowej pracy.- wypił łyk kawy-Naczelny podobno postawił jej ultimatum, albo za dwa miesiące wyjedzie do Francji jako dziennikarz korespondencyjny, albo dostanie wymówienie.
-Co!!!Czemu od razu wymówienie?
-Właściwie nie wymówienie tylko kończy się jej kontrakt tutaj.Za dwa miesiące do jej działu podobno ma zostać zatrudniona jakaś młoda dziennikarka, chyba znajoma naczelnego.Nie będzie tu pracy dla ich dwóch więc naczelny postanowił wysłać Izę jako tą bardziej doświadczoną za granicę.-Adam

Cześć! Nad czym tak burzliwie dyskutujecie?- Ostrowska
-Cześć dobrze,że już jesteś, bo to znaczy,że jesteśmy prawie w komplecie i możemy zaczynać pracę.-Adam
-A o czym tak dyskutowaliście nim weszłam;Słyszałam podniesione głosy już z korytarza.Ma to związek ze śledztwem?
-Nie to prywatna sprawa.Iza wyjeżdża za granicę.-Zawada
-Jak to wyjeżdża? Na długo?- Ostrowska
-Nie wiem. Ona chciałaby nawet na stałe, ale ja nie jestem gotów by się tam przenieść.-Zawada
Zadzwonił telefon
Odebrała Zuzia, która zaraz potem przekazała słuchawkę Adamowi.
-Dzwoniła pani Bębenek, mama Marysi, pytała jak idzie śledztwo.-Adam
-Co jej powiedziałeś?-Zuzia
-A co miałem mówić? Powiedziałem,że badamy sprawę i przesłuchujemy świadków. Iza mnie też dzisiaj pytała jak sobie radzimy.Izy koleżanka z redakcji mieszka na Hutniczej i boi się teraz wypuszczać córkę samą z domu.Odwodzi ją przed pracą do szkoły, a w ciągu dnia specjalnie zwalnia się by móc ją odebrać ze szkoły i zabrać do domu.Denerwuje mnie,że jeszcze nie mamy drania.
- Cześć!Co ja słyszę? Jeszcze go nie dorwaliście do pokoju wszedł prokurator.
-Niestety nie.Nie jest to Jacek takie proste.-Adam
-Rozumiem. Siedzicie nad tą sprawą już czwarty dzień.W mieście psychoza, bo do mediów wyciekła informacja,że to seryjny gwałciciel.
-Skąd ci dziennikarze wszystko wiedzą wcześniej!-zdenerwowany Adam- My sami jeszcze nie wiemy czy za te przestępstwa odpowiedzialna jest jedna osoba.
-Jest raport z sekcji drugiej ofiary?- prokurator
-Jeszcze nie ma. Oni tam chyba działają jak muchy w smole.Ciekawe czy ta sekcja już się w ogóle odbyła i na co oni czekają?! -Zawada
-Musisz Adam kogoś tam wysłać.-Dumicz
-Wiem Jacek. Chciałem tam wysłać Marka ale jeszcze go nie ma.
Prokurator spojrzał na zegarek, było kilka minut po 9tej.
-Widać Marek dziś się do pracy nie spieszy.Stwierdził Dumicz i wyszedł
-Adam ja pojadę skoro nie ma Marka -Zuzia
-Już jestem pojadę.-Marek-Tylko pożycz samochód
-Co ci się stało?-Adam zobaczył,że Marek ma opatrunek na czole.
-Mały wypadek.Pies mi wyleciał na jezdnię i chciałem go ominąć ale,wpadłem w poślizg i wylądowałem na drzewie.
-Dobrze się czujesz?Czemu nie zadzwoniłeś?
-Komórkę zostawiłem w domu.Rozwaliłem tylko łuk brwiowy o kierownicę.Dasz mi kluczyki? Przy okazji nwpadnę do domu po tą komórkę.
- Proszę-Adam sięgnął do kieszeni-Tylko jedź ostrożnie
-Obiecuję. – Marek
- Zuzia jak chcesz gdzieś jechać to jedźcie z Basią do szkoły do której chodziły obie dziewczyny.Porozmawiajcie z nauczycielami, uczniami. Starajcie się jak najwierniej odtworzyć ostatnie dni z życia dziewczyn. Co robiły, Gdzie chodziły, z kim się spotykały.Wszystko co może nam pomóc.
-Adam my wiemy o co pytać , nie jesteśmy nowicjuszki.-Zuzia
-Może pojadę do domów ofiar i spytam czy mogę przejrzeć komputery. Może tam znajdę coś ciekawego. Wiesz Adam, korespondencja mailowa, komunikatory.-Paweł
-Dobry pomysł, tylko czym ty pojedziesz?Mamy dwa auta w naprawie.Po za tym laptopa Karoliny już sprawdzałeś, zaraz po zabójstwie, pamiętasz.
-Wtedy zajrzałem tylko to jej poczty i to na szybkiego.Teraz przywiozę tego laptopa tu na komendę.Pójdę do Jacka, poproszę go może pożyczy mi samochód. Zaraz wracam.
Po kilku minutach Paweł zjawił się z kluczykami od samochodu prokuratora.
-Widzę Paweł,że masz dar przekonywania-Adam uśmiechnął się zerkając na kluczyki.
-Wcale nie było trudno. Powiedziałam,że Adam prosi o kluczyki.Pomysłowe co?
-Paweł ja Cię zabiję!-zażartował Zawada, a po chwili dodał- Serio to chętnie bym z Tobą pojechał ale ktoś musi tu zostać.
-Rozumiem-Paweł skierował się w kierunku wyjścia podrzucając kluczyki od samochodu prokuratora.

Adam siadł przed komputerem i wprowadził do bazy odciski palców, które Marek pobrał od studenta.Po kilkunastu minutach porównywania na komputerze znalazła się informacja,że znaleziono takie same odciski.
-Mam Cię! -Zawada sam do siebie sprawdzając dane osoby pasują do odcisków.
-Nono, kradzież w sex shopie, kto by się spodziewał?
-Masz coś ?-zaciekawił się Brodecki, który właśnie przyszedł i stanął za Zawadą
-Popatrz.-Zawada odsłaniając monitor
-Super. Mi wczoraj nie wpadło do głowy by wprowadzić te odciski, bo sprawdziłem po nazwisku,że facet był nie karany, nie figurował w bazie.Nawet nie pomyślałem,że ktoś mógł wprowadził do bazy błędne nazwisko.
-Ktoś wpisał Niedbałek zamiast Niedorobek.i dlatego wczoraj wyskoczył ci komunikat ,że żadnego Niedorobka w bazie nie ma.-Adam-Co z raportem?
Marek podał Adamowi raport.
-Wygląda na to,że media mogą mieć rację,że to seryjniak..Obie dziewczyna zostały zgwałcone, obie były duszone. Przy obu nie znaleziono telefonów komórkowych.-Adam
-Obie ofiary miały w dłoniach też podobny kawałek tkaniny.dzinsowej ubrudzonej cementem i białą farbą. -Marek- Możliwe,że sprawca specjalnie na koniec włożył ofiarom w dłonie tę tkaninę.
-Być może, a być może dziewczyny same ją urwały z ubrania sprawcy bo np się broniły.-Adam przyglądając się kawałkowi tkaniny-To pewnie była koszula dzinsowa. Tu jest nawet guzik, duży niebieski.

Po chwili Adam zapytał czy z tych tkanin udało się technikom zebrać jakieś odciski palców.
-Nie zabezpieczono żadnych odcisków, ani w pierwszych ani w drugim przypadku.-Marek-Myślisz,że gwałcicielem może być studencik?Ja uważam,że to całkiem możliwe.Chyba nikt normalny nie włamuje się do sex-shopu
-Poza tym ten sex-shop jest w Poznaniu, a nie w Warszawie, a ty mówiłeś,że on jest z Poznania.- Adam
Do kanciapy wrócił Paweł.
-Klawo się jechało.Ten Dumicz to ma wóz.Czarne BMW, prawie jak limuzyna.
-Jechałeś autem Jacka?-zdziwiony Marek
-A czym miał jechać, jak ty jechałeś moim.Oddaj kluczyki.-Adam
-Ja lecę oddać kluczyki Dumiczowi.Zostawiam laptopa, należał do Karoliny.-Paweł
-Poczekaj bo my chyba już mamy gwałciciela.-Adam
-Kto to?
-Prawdopodobnie ten student z Poznania, którego przesłuchiwałem.-Marek
-Już wczoraj go podejrzewałeś.Mówiłeś,że wydawał ci się dziwny.-Paweł -To co jedziemy po niego?
-Ja pojadę z Adamem, a ty zajmij się tym laptopem.

Marek z Adamem najpierw pojechali do akademika, ale tam nie zastali Wiktora Niedorobka.Rozmawiali z jego współlokatorami.
-Wiecie dokąd mógł pójść?-Zawada
-Z tego co ja wiem to pojechał do Poznania. Wczoraj kupił bilet – . jeden z kolegów
-Chyba,że pojechał jeszcze wcześniej na uczelnię.- zastanawiał się drugi kolega
-Coś Wam wczoraj mówił? Chciał odwiedzić rodziców?- Brodecki
-Mówił,że rzuca studia,że to nie dla niego.Nie braliśmy tego na serio bo był trochę wstawiony.-kolega-Myśleliśmy ,że mu przejdzie.Był zły bo zawalił jakieś kolokwium
-Nie wiem czy to ważne, ale jego mama nie żyje.Coś kiedyś wspominał,że została zamordowana. Po śmierci matki zajmowała się nim jakaś ciotka.Nie chciał o tym nigdy mówić, więc nie znamy szczegółów
-Możemy zobaczyć jego szafkę i łóżko-Adam
Koledzy wpuścili policjantów do środka
-Adam on chyba naprawdę się wyprowadził-Marek otwierając pustą szafkę-Nic tu nie zostawił
-To samo szuflady-Adam zajrzał do jednej z nich-pusta- otworzył drugą -też pusta-powiedział i już chciał zamknąć szufladę gdy coś przykuło jego wzrok
-Marek mam coś, to karta SIM-Adam-Czy ona należy do kogoś z was?- spytał kolegów Wiktora-Może to karta Wiktora?
Obaj mężczyźni zaprzeczyli.
-To nie jego numer.-powiedział jeden z kolegów przyglądając się karcie
-Jesteście tego pewni?-Marek
-Tak jesteśmy.Jego numer to 879564666

-Marek chodź jedziemy jeszcze na politechnikę, może go jeszcze zastaniemy-Adam- Dziękujemy chłopaki za pomoc. Gdyby się tu jeszcze Wiktor pojawił to dajcie nam zdać- podał jednemu chłopakowi wizytówkę.
-A możemy wiedzieć dlaczego go państwo szukacie?-zapytał jeden
-To tajemnica śledztwa.On już będzie wiedział dlaczego.- Marek

Zawada i Brodecki byli na uczelni a potem w dziekanacie. Tam dowiedzieli się,że chłopak rano zabrał swoje dokumenty.Potem pojechali na dworzec centralny, ale tam też nie było podejrzanego.

W samochodzie jadąc na komendę
-Spóźniliśmy się. Wygląda na to,że pojechał do Poznania.-Adam-Powiadomiłem komendę w Poznanie więc złapanie go to tylko kwestia czasu.Wysłałem też policjantów w rejon u uczelni i akademika.Jak się zjawi to nas zawiadomią.
- Powinienem był go wczoraj zatrzymać! Dlaczego do cholery tego nie zrobiłem?-Marek
-Bo nie miałeś dowodów.Sprawdziłeś w bazie i wynikało,że nigdy nie był karany.-Adam-Nie obwiniaj się to nie ma sensu.Złapiemy go.
-Jeżeli wyjechał do Poznania możliwe,że będzie to dłużej trwało.-Marek spuścił głowę- Było tak blisko. Mogłem go zatrzymać chociaż na 48, jeżeli nie byłem pewien.
- Marek nie miałeś dowodów,Dumicz by go zaraz wypuścił .Teraz też nie mamy mocnych dowodów, chyba,że ta znaleziona karta należała do Karoliny, albo do Marysi.

Na komendzie
Kiedy tylko Brodecki z Zawadą weszli do kanciapy posypał się na nich grad pytań ze strony kolegów.
-Złapaliście go?-Paweł
-Kto idzie przesłuchiwać?-Zuzia-Macie jakieś dowody?
-Mamy koniec sprawy?-Basia
-Nie mamy go. Prawdopodobnie uciekł do Poznania-Adam-Zawiadomiłem już komendę w Poznaniu.
-Jak to zwiał? Niemożliwe – Zuzia- Prawie go mieliśmy.
-Marek trzeba go było zatrzymać zaraz po przesłuchaniu.-Basia
-Wiem. Podejrzewałem, go ale nie mieliśmy dowodów.-Marek
-Czemu ty Marek zawsze musisz wszystko schrzanić!!!-Basia
-Mogłeś zatrzymać go na 48 godzin- Zuzia – Nie wiadomo czy facet nie zaatakuje ponownie.
Marek spuścił głowę.Czuł się jak w matni.Wiedział doskonale,że dziewczyny mają trochę racji.Nie chciał nawet zaprzeczać.
-Spokój wreszcie!!!- krzyknął Zawada-To nie Marka wina,że nam uciekł.Po prostu jest sprytny.Poza tym poszlaki i przypuszczenia to nie dowody. Paweł zajmij się tym-Adam podając Pawłowi woreczek z kartą SIM-Zanieś ją do laboratorium niech spróbują zdjąć odciski.Potem sprawdź czy nie należała do którejś z ofiar.

-Zdjęto odciski- zameldował Paweł-Teraz zabieram się za odczytywanie danych.
Paweł włożył kartę do zapasowego telefonu komórkowego- ta karta należała do Karoliny
-Da się coś odtworzyć?-Adam-Może jest zepsuta?
-Spokojnie najpierw muszę włączyć komórkę zobaczymy.Ona nie wygląda na zniszczoną.
-Jest, działa.Ostatnia rozmowa jest z numerem mamy Karoliny. Córka dzwoniła do niej w czwartek, dzień przed zabójstwem.Zobaczymy czy są tu jakieś zdjęcia.
- O kurka! patrz!. Paweł pokazał ekran telefonu Adamowi.To są chyba zdjęcia ofiary robione przez sprawce po zabójstwie
-Nie wierzę , pokaż.Zwyrodnialec robił jej zdjęcia- Basia podbiegła do Pawła
-Wygląda na to,że fotografował swoje ofiary.-Adam-Możesz to zgrać na komputer?
-Już się robi.-Paweł- Zgram na komputera z komputera na płytkę.-Adam tu jest coś jeszcze, to filmik. posłuchajcie.-Paweł włączył głośniczek.

-Nie krzycz kochana, nikt nie usłyszy nikogo tu nie ma. hahahah
-Zostaw mnie błagam!!! Pomocy!!!
-Jak się rozluźnisz będzie mniej mniej bolało chodź malutka. Wyglądasz na przestraszoną, podoba mi się to.hahahha

-Cholera co za bestia! – Marek – Dureń ze mnie , jak mogłem go wczoraj wypuścić!
-Marek, składasz samokrytykę-Paweł uśmiechając się lekko
-Paweł, to nie jest śmieszne tylko tragiczne.-Basia-Wiem,że masz specyficzne poczucie humoru ale to już przesada.Śmiech tego gościa jest po prostu przerażający.

-Może pójdziemy „do Lucynki” na wspólny obiad?-zaproponował Adam
-Adam, czy naprawdę nie możemy już nic zrobić? – Marek
-Jeżeli uciekł do Poznania to musimy czekać na wieści z tamtejszej komendy.-Adam
-A jeżeli nie uciekł? Może ma tu jakiś znajomych?-Marek-Może on chce byśmy myśleli,że wyjechał.
-Moźliwe, ale jeśli nawet tu jest, to na razie nie mamy pomysłu gdzie go szukać.Pytaliśmy ludzi, którzy z nim studiowali, nikt nic sensownego nie powiedział.Wiktor był samotnikiem i nie zdradzał nikomu swoich planów.Tak mówili jego koledzy, sam słyszałeś.
-Trzeba wysłać patrol w okolice dworca centralnego, niech stoją na peronie i obserwują.-Marek
-Już wysłałem tam patrol teraz możemy tylko czekać.-Adam-Pójdę do Dumicza zdać mu relacje, a potem jedziemy na obiad

Gdy Adam wyszedł Basia szturchnęła Marka łokciem.
-Co ty tu jeszcze robisz?To ty powinieneś się przed Dumiczem tłumaczyć, a nie Adam.
-Basia daj mu już spokój. Przecież sam złożył samokrytykę.- Zuzia
-Zuzia ma rację. Spokojnie Basia, chyba nie chcesz zaszkodzić dziecku-Paweł
-Naszego dziecka w to nie mieszaj! Pamiętacie jak Marek się zachowywał, jak to Adam popełnił błąd i wypuścił jakiegoś zbira za wcześnie?-Basia.-Dokładnie to pamiętam to wtedy co facet porwał te dzieciaki.
-Pamiętam sprawę.Wtedy ze Szczepanem mieliśmy śledzić podejrzanego, ale chyba się zorientował i nam uciekł.Zgubiliśmy go i od tego zaczęły się kłopoty.- Zuzia
-A pamiętasz jak się Marek wtedy zachowywał ,bo ja tak.-Basia-Oskarżał Adama,że to jego wina.Nawet Dumiczowi powiedział pierwszy kto podjął samodzielną decyzję o puszczeniu tamtego zbira.Chciał by Adam sam złożył rezygnację, albo został przez Grodzkiego zawieszony.Teraz jest inaczej.On tu spokojnie siedzi a Adam tłumaczy się za niego u prokuratora.Może teraz to ciebie Marek powinni zawiesić?

Tego już Brodecki nie wytrzymał. Wstał i wyszedł trzaskając drzwiami.
-Basia teraz przesadziłaś.Chyba diabeł w ciebie wstąpił-Paweł wstał i pobiegł za Markiem

Brodecki zamknął się w kabinie. Paweł zastukał do niej po chwili.
-Hej Marek, widzę twoje nogi!Są owłosione jak u goryla heh- Paweł zaczął żartować
-Przestań robić z siebie debila-Marek do Pawła przez drzwi-Pozwól mi w spokoju posiedzieć
-To otwórz drzwi, bo zachowujesz się jak baba.

Po chwili Marek wyszedł z kabiny minął Pawła i wyszedł z łazienki. Brodecki ruszył korytarzem w kierunku gabinetu Grodzkiego i Dumicza Paweł pobiegał za Markiem
-Dokąd to Ci tak spieszno?-Paweł szczerząc ząbki w szerokim uśmiechu
-Idę do Dumicza, a ty wracaj do kanciapy.-Marek-Czekają tam na ciebie.
-Marek poczekaj Adam z Dumiczem wszystko sobie wyjaśnią i idziemy na obiad „do Lucynki”.
-Paweł daj mi spokój i tak pójdę do Dumicza czy tego chcesz czy nie.Wiem,że schrzaniłem i nikt nie musi mi tego mówić.
-Marek dorwiemy go, słyszałeś co mówił Adam?-Paweł
-Słyszałem i mam nadzieję,że tak będzie. Jeżeli jednak go nie dorwiemy, albo co gorsza ten gnój znów zaatakuje i zrobi komuś krzywdę to ja składam rezygnację i oddaję odznakę.To właśnie idę powiedzieć Dumiczowi.
W tej chwili drzwi gabinetu prokuratora otwarły się i wyszedł Adam
-Co się tu dzieje?Słychać was było przez zamknięte drzwi.
-To przez Pawła, bo usiłował mnie zatrzymać.
-Paweł ma rację, nie musisz iść do Dumicza, ja mu już wszystko wyjaśniłem.Teraz chodźcie jedziemy na obiad

-Ja nie jestem głodny idźcie sami.-Marek wchodząc do gabinetu prokuratora.
-Co mu się stało?Aż tak się przejął sprawą?-Adam
-Idź Adam do kanciapy , weź Basię i Zuzię i jedźcie razem na ten obiad. Ja pojadę z Markiem. spotkamy się „u Lucynki”-Paweł
-Skoro tak chcesz to dobra już znikam

Adam poszedł do kanciapy a Paweł czekał na Marka. po drugiej stronie korytarza.Po około 10minutach Marek wyszedł.Brodecki bardzo się zdziwił widząc Pawła.
-Czemu nie pojechałeś z nimi?-Marek-Mówiłem już nie jestem głodny.
-Chodź pojedziemy razem po drodze porozmawiamy.-W końcu Nowackiemu udało się przekonać Brodeckiego

W samochodzie podczas jazdy.
-Chcę żebyś wiedział,że ja nie myślę tak jak Basia.-Paweł-Dzisiaj to normalnie przegięła, nie wiedziałem,że jest do tego zdolna.Nie rozumiem dlaczego ona tak się zachowuje.

-Czego tu nie rozumieć?-Marek-Basia miała rację ja schrzaniłem,więc to ja powinienem się tłumaczyć.O tamtej dawnej sprawie też mówiła prawdę.Zachowywałem się wtedy okropnie.Teraz mi wstyd,że wtedy tak strasznie zachowywałem się w stosunku do Adama, a teraz w podobnej sytuacji gdy to ja zawaliłem on bierze mnie w obronę.Kiedy przyszedłem do pracy po pobycie w sanatorium to on pierwszy wyciągnął do mnie rękę.

-Adam zawsze cię lubił i to się na pewno się nie zmieni.Na mnie też możesz zawsze liczyć. Od tego przecież ma się przyjaciół.Musisz tylko pamiętać,że każdy popełnia błędy.

Marek podczas obiadu”U Lucynki wcale się nie odzywał. Patrzył tylko w talerz i powoli jadł swoją porcję.

ciąg dalszy nastąpi!!!

3/85

W samochodzie Marek z Zuzią
-Myślisz,że ktoś z tej ekipy robotników którzy robili salę gimnastyczną może być zabójcą?- zapytał Marek by przerwać wreszcie panującą ciszę.
-Nie wiem.Niedaleko budują tam wiadukt.-Zuzia-Może z tymi robotnikami też trzeba pogadać.
-Rozmawiałem z nimi kiedy ty byłaś w sklepie Większość z nich skończyła pracę w piątek w o 16tej.Dłużej został podobno tylko geodeta no i młody praktykant.
- Sprzedawczyni mówiła,że po 16stej robotnicy kupowali piwo i wódkę.-Zuzia
-Czy to jakaś zbrodnia,że przyszli po pracy kupić alkohol?
-Nie, ale sprzedawczyni powiedziała mi,że słyszała,że oni wybierali się do parku.-Zuzia
- Mam namiary na tych robotników to możemy ich jeszcze dodatkowo przesłuchać, ale z tego co mówili , to około 17tej przyjechał po nich bus i pojechali do domu. Oni wszyscy mieszkają gdzieś za Warszawą.
-A masz namiary na tego geodetę i tego młodego praktykanta. Ciekawe do której zostali na budowie i czy byli w parku.Park jest niedaleko, może coś słyszeli.
-Namiary na geodetę mam.

Na komendzie.
Przesłuchanie geodety
-Tak byłem w parku około 19tej, ale szybko poszedłem na przystanek.W parku został tylko młody, ten praktykant
-Ma pan jakieś namiary na tego praktykanta.-Brodecki
-Ja nie. Wiem tylko,że jest z Politechniki Warszawskiej.On nie jest geodezji, tylko z Inżynierii Lądowej. Kierownik budowy powinien udzielić państwu tych informacji
-Wie pan może co ten praktykant robił w parku, dlaczego tam został ?
-Nie mam pojęcia panie komisarzu. Jak już mówiłem, nie znam go dobrze.Widziałam chłopaka może dwa razy.Nazywa się Wiktor. Nazwiska nie kojarzę. Coś na N. Niedorobek chyba, albo raczej Niedbałek..Interesował się geodezją chciał pomóc to mu pozwoliłem zostać na budowie
-Rozumiem. W takim razie dziękuję panu za przyjazd do nas i za informacje.Do widzenia

-Zuzia zlokalizuj tego praktykanta i sprowadź na komendę- Brodecki wchodząc do kanciapy-Gdzie Adam?
-Pojechał już do domu.Iza dzwoniła i po telefonie od niej po prostu wyszedł. Poprosił byśmy sami się zajęli sprawą.-Basia
-Coś się stało?
-Nie wiem. Spytaj Adama.-Basia
-Zuzia prosiłem cię o coś prawda!-Marek podniósł głos na aspirantkę.
-Nie krzycz na mnie! Uzupełniam raporty jak chcesz to natychmiast to sam go zlokalizuj.
-Przepraszam nie chciałem. Jestem po prostu zmęczony.Od rana jeździliśmy po osiedlu i rozmawialiśmy z sąsiadami ofiary, potem jeszcze wizyta w tej szkole.Do tego tak naprawdę nie mamy jeszcze nic konkretnego.Żadnego punktu zaczepienia. Śledztwo stoi w miejscu!
-Dobrze,że powiedziałeś jeździliśmy.Ja też tam byłam- mruknęła niezadowolona aspirantka.-Też jestem zmęczona, ale ja w przeciwieństwie do ciebie, nie wydzieram się na innych.
-Chodź Zuzia idziemy coś zjeść.Należy chyba się nam przerwa obiadowa Jestem bardzo głodna-Basia wstała i zaczęła ciągnąc koleżankę za rękę.
-Wspaniały pomysł. Chodź.Pójdziemy „do Lucynki”?-Zuzia
Zanim Marek zdążył zareagować obie policjantki były już na korytarzu
-Ej dziewczyny ja też jestem głodny, ale ktoś musi pracować.

Marek westchnął i sam wziął się za dzwonienie.Po chwili do kanciapy zajrzał Paweł.
-Gdzie dziewczyny i Adam?- zapytał od progu
-Adam pojechał do domu, a dziewczyny zrobiły sobie przerwę obiadową.-Marek
-Ja byłem na pizzy tu niedaleko, też sobie przerwę zrobiłem-Paweł- Przejrzeliście z Adamem te wszystkie kasety z ZKM-u i ze stacji Metra?
-Tak, siedzieliśmy nad tym w niedzielę, ale nic to nie dało.- Marek wpatrując się w monitor
-Marek a może jesteś głodny? Mam pyszną kanapkę i ogórki kiszone chcesz?
-Nie dzięki.Mam własne kanapki i zaraz je zjem, ale dzięki,że zapytałeś.-Marek-Jak Łukasz? Dawno go nie widziałem, pewnie urósł.
-Tak trochę się wyciągnął ostatnio.Lubi chodzić do zerówki. Jak tam Wasze dziewczy…przepraszam zagalopowałem się.-Paweł
-Nie przepraszaj, rozumiem. Od czasu kiedy wróciłem z sanatorium nie mam kontaktu z dziećmi i z Kasią też nie.Powiedziała mi tylko,że przyjedzie na sprawę rozwodową i,że mi nigdy nie daruje.Monika i Ania pewnie też urosły.
-Z tego co wiem to ty sam chciałeś tego rozwodu.-Paweł
-Kiedyś może chciałem ale już nie chcę.Przecież sam Paweł wiesz,że wtedy w szpitalu nie byłem całkiem sobą.Już nie wiem czego chcę tak naprawdę. Bardzo chciałbym zobaczyć dzieciaki i chciałbym ,żeby Kasia wróciła.-Marek posmutniał nagle.
-Chyba się przesłyszałem, chcesz by Kasia wróciła? O ile pamiętam to nazwałeś ją dziwką i powiedziałeś,że nigdy jej nie wybaczysz tego,że zginął Krzysiu.
- W czwartek byłem na grobie Krzysia, modliłem się.Nigdy nie zapomnę o tym co się stało, ale to nie wina Kasi.Przypomniałem sobie wszystko i pamiętam,że ona też kochała Krzysia.
-Pamiętasz jak Ci kiedyś mówiłem,że kiedyś będziesz żałował tego co zrobiłeś?Jak Ci tłumaczyłem,że Kaśka kochała Krzyśka i że gdyby mogła zrobiłaby wszystko by móc cofnąć czas.

- Dzień dobry! Chciałem rozmawiać z komisarzem Brodeckim. Jestem Wiktor Niedorobek- przedstawił się młody student
-Ja jestem Brodecki.Zaraz porozmawiamy-Marek wstał i skierował się w stronę chłopaka
-Marek, może ja z panem pogadam?- Paweł
-Nie dzięki, poradzę sobie.
Marek razem ze studentem poszli do pokoju przesłuchań
-Pan Niedorobek? Myślałem,że nazywa się pan Niedbałek.
-Niedorobek-student pokazując dowód osobisty.
Po przesłuchaniu Brodecki wrócił do pozostałych policjantów.Dziewczyny wróciły już z przerwy obiadowej
-No i co? Powiedział coś istotnego ten studencik?-Basia
Marek pokręcił głową i usiadł przy biurku. Wpisał w bazę nazwisko i imię studenta Po chwili na monitorze pokazał się napis „nie znaleziono w bazie”
-Facet nie notowany, ale nie wygląda na świętoszka-Marek
-Dlaczego?- Paweł- Według mnie wyglądał całkiem normalnie.
-Może i wyglądał, ale z jego wypowiedzi wywnioskowałem,że to jakiś, dziwak, samotnik. Nigdy nie miał dziewczyny.Powiedział,że nigdy nie miał czasu na poważne związki a poza tym,że nigdy nie miał łatwo z kobietami.W piątek podobno pił z kolegą piwo w parku.Poza tym nic podejrzanego nie widział. Dokładnie nie pamięta o której wrócił do akademika.-Marek
-Pobraliśmy od niego jakieś próbki do testów DNA?-zapytała Zuzia
-Jeszcze jest za wcześnie by go podejrzewać i o coś takiego prosić.Jest nienotowany.Na pewno by się na to nie zgodził.-Marek
-Trzeba mu było włosa urwać albo dać coś do picia,mielibyśmy próbkę na badanie ze śliny.-Basia
-Nie pomyślałem o tym. Zapomniałem.
-Uważaj,żebyś kiedyś głowy nie zapomniał.- Baśka-Wypuściłeś typka o którym sam twierdzisz,że jest podejrzany .Ciekawe czy zdjąłeś chociaż odciski palców.
-Tak. W to nie musisz wątpić Basieńko.- Marek uśmiechnął się do koleżanki-Mamy adres akademika w którym mieszka,możemy go w każdej chwili ściągnąć tu ponownie.
-Mam coś!- Zuzia z niedowierzaniem wpatrywała się w komputer.-Wiecie, gdzie mieści się główna siedziba firmy Eksbud?Na ulicy Hutniczej, a tam znaleziono drugą ofiarę prawda?
-Tak Zuziu.-Marek-Trzeba jeszcze sprawdzić czy oni przypadkiem w rejonach Hutniczej czegoś nie wykonywali.Jeśli ten student jest tam na praktyce to może to mieć znaczenie.
-Mam już spis wszystkich przetargów wygranych przez firmę Eksbud, ale żadna inwestycja nie mieści się w rejonie Hutniczej.-Zuzia
-No to czyli fałszywy trop.- Marek spojrzał na zegarek
-Już prawie 19sta zbieramy się do domów?- zapytał i ziewnął zakrywając buzię ręką
-Jeśli chcesz to jedź sobie. Nikt Cię tu nie trzyma na siłę.-Basia-Może ty będziesz mógł spać spokojnie w czasie gdy ten zbir, może właśnie ten którego wypuściłeś będzie szukał kolejnej ofiary.
-Basieńka co Cię ugryzło kochanie.-Paweł-Nie bądź taka złośliwa
-Nie jestem złośliwa. Po prostu chcę wam uświadomić,że nic nie mamy,śledztwo stoi w miejscu a w mieście już panuje pewnie psychoza strachu.Oglądał ktoś z was wczorajsze wiadomości?
- Ja oglądałam.- Zuzia-Podali ,że po Warszawie prawdopodobnie grasuje seryjny gwałciciel. Ludzie się boją to zrozumiałe, ale to chyba nie powód byśmy siedzieli tu do nocy.Wszyscy jesteśmy zmęczeni.Wracajmy do domu

Brodecki wszedł do pustego mieszkania i rzucił kurtkę na krzesło. Potem zdjął buty. Skierował się do kuchni.Odsłuchał sekretarkę w nadziei,że może odezwała się Kasia.Jedyne wiadomości które usłyszał były od mamy.Marek wziął do ręki słuchawkę i wykręcił numer matki.Dawno do niej nie dzwonił

-Halo
-Cześć Mamuś to ja
-O mój synek wreszcie przypomniał sobie,że się o niego martwię.
-Nie martw się mamo, już wszystko ze mną w porządku.
-Czemu tak rzadko mnie odwiedzasz?Od powrotu z sanatorium byłeś u mnie tylko raz
-Wróciłem do pracy nie mam czasu.Przecież wiesz,że praca policjanta nie trwa pięć dni w tygodniu po 8 godzin.
-Wiem synku, zawsze mi to powtarzasz.
-Mamuś czy…-Marek przerwał i zagryzł wargi. Chciał zapytać czy przypadkiem Kasia się z nią nie kontaktowała, ale nie mógł tego z siebie wydusić.
-Czy co kochanie? Jesteś tam jeszcze?
-Jestem Mamo. Chciałem się spytać jak się czujesz?Czy kontrolujesz swoje ciśnienie?
-Tak badam się regularnie. Nie musisz się martwić o mnie.Dobrze się czuję.


Po rozmowie z mamą Marek podszedł do szafki i wyjął z szuflady zdjęcie.Byli na nim w czwórkę:Marek, Kasia, Ania i Krzyś. Marek popatrzył na zdjęcie i łzy same napłynęły mu do oczu.
-Oddałbym wszystko by cofnąć czas pomyślał. Byliśmy wtedy taką szczęśliwą rodziną.
Brodecki sięgnął głębiej do szuflady i wyjął zdjęcie na którym była Kasia z malutką Moniką.
-Czy możemy jeszcze być taką wspaniałą rodziną?-Marek zapytał sam siebie- Czy już na zawsze będę sam wśród czterech ścian, bez ciebie i bez naszych dzieci.
Po tych rozmyślaniach nie wiele myśląc wykręcić numer Kasi komórki.Czekał, czekał, ale nikt nie odbierał. Po chwili włączyła się automatyczna sekretarka. Brodecki się wyłączył. Nie umiem gadać z automatami.

ciąg dalszy nastąpi!

30 sierpnia 2011

2/85

Komenda niedziela rano

-Czy ty Marek tu nocowałeś? Jest niedziela siódma rano.
-Nie. Przyjechałem jakieś pół godziny temu.Oglądam te kasety z ZKM-u. Tu leżą jeszcze te ze stacji metra.
- Szkoda,że mamy jeden odtwarzacz do kaset.-Adam usiadł obok Marka
-Te ze stacji metra są nagrane na płytkach DVD.Odpalisz to z kompa.
-Dobrze wezmę się za to,ale najpierw kawa.Chcesz też
-Możesz mi zrobić.-Marek-Ostatnio mam kłopoty ze snem
-Coś się stało?-Adam wsypując kawę do kubków.
Po dłuższej chwili Marek zapytał.
-Myślisz,że Kasia kiedyś do mnie wróci?Nie mam możliwości kontaktu z nią. Nie odbiera telefonów, nie wiem nawet gdzie się zatrzymała w tych Stanach. Podobno nie u jej ciotki. Dzwoniłem tam. Adam wiesz,że ja teraz nie mam możliwości tam nawet polecieć?Lekarze zabronili mi na razie latania.- Marek przewinął taśmę- Adam patrz to ta koleżanka ofiary, a tam jakiś typ. Chyba ją śledził
Nadkomisarz zerknął na kasetę.
-Nie sądzę ,to normalny pasażer. Popatrzył na nią to fakt, ale potem wysiadł na następnym przystanku.
-Ale on jechał z nią od Akermańskiej.Tam znaleziono ofiarę.-Marek
-Marek zrób sobie przerwę, bo chyba jesteś za bardzo podejrzliwy. Popatrz on był już w autobusie gdy ten podjechał na przystanek.-Adam cofnął kasetę i puścił ponownie.- On stał przy drzwiach, więc wysiadł i wsiadł potem razem z koleżanką Karoliny, to wiadomo,że nie mógł w tym samym czasie zaczaić się w parku.

Marek włączył pauzę i wziął łyk kawy.
-Adam dziękuję Ci.
-A to za co?Za kawę?-spytał zdziwiony nadkomisarz
-Nie zgrywaj się, wiesz o czym mówię.Przyjąłeś mnie z powrotem do zespołu i jako jedyny traktujesz mnie jakby nic się nie stało.
-Marek chodzi ci o Baśkę?Jeżeli tak to wyluzuj,kobiety w ciąży mają różne humory.Szybciej się denerwują, bywają złośliwe.Chyba nie muszę Ci tego tłumaczyć.
-Tego nie, ale dobrze wiesz,że nie o to chodzi.Nie chodzi tylko o Basię.Wszyscy traktują mnie jakbym był trędowaty.Ja doskonale….
-Daj spokój, przesadzasz.- Adam wszedł Markowi w słowo.
-Nie przesadzam i nie przerywaj mi.Doskonale wiem jak bardzo skrzywdziłem Kasię,ale na razie nie mogę tego naprawić.Podejrzewam,że nie chodzi tylko o Kasię.Wiem,że wtedy w szpitalu byłem nie miły.Przez te problemy z pamięcią mogłem powiedzieć coś czego powinienem teraz żałować.Najgorsze,że nadal nie wszystko pamiętam.
-Może nie chcesz sobie tego przypomnieć.-Adam- Skoro tak szczerze rozmawiamy to ci Marek przypomnę,że kiedy stąd odchodziłeś nie byłeś zbyt miły.Poza tym i ty i ja wiemy jak trudno Ci czasami przyznać się do błędu.Słowo przepraszam niezwykle rzadko występuje w twoim słowniku.

W uchylone drzwi zapukał Grodzki.
- Poczułem zapach kawy. Mogę się do was przyłączyć.Kawa mi się skończyła
-Siadaj Rysiu.Zaraz Ci zrobię, bo woda jeszcze gorąca.
-Inspektor usiadł na krześle przy biurku Basi i spojrzał na Marka
-Dobrze się już czujesz?Jak wczorajsze badania
-Dziękuję już naprawdę wszystko w porządku.-Brodecki
-No a co ze sprawą?
-Nic na razie nie mamy.Marek ogląda kasetę z autobusu, myśleliśmy,że znajdą się świadkowie, ale na Akermańskiej nikt o 21.10. z przystanku nie wsiadał nikt oprócz tej koleżanki ofiary.-Adam – Jeszcze zobaczymy kasetę z autobusu który podjechał wcześniej a ruszył prawie jednocześnie z tym w którym jechała koleżanka ofiary.

-Nie ma więc żadnych świadków.A co z dowodami zabezpieczonymi na miejscu zbrodni?-Grodzki
-Możliwe,że to jakiś budowlaniec.W dłoni ofiara miała kawałek tkaniny zabrudzony cementem.-Marek
-Trzeba sprawdzić kto z mieszkańców osiedla ostatnio zatrudniał ekipę remontową.-Grodzki
-W poniedziałek się tam przejedziemy i popytamy.-Adam- Po drugiej stronie Akermańskiej jest Szkoła podstawowa. Może tam prowadzą jakieś prace remontowe.
-Trzeba to sprawdzić .- Grodzki wyszedł

Poniedziałek rano na komendzie.
Marek od rana uzupełniał raporty z poprzedniego dnia.Nagle do pomieszczenia wszedł Grodzki
-Cześć Marek, sam jesteś?
-Adam powinien zaraz przyjechać.
-Adam nie przyjedzie szybko, pojechał na Hutniczą – inspektor – Mamy kolejną ofiarę.
- Można łączyć obie sprawy?-Marek
-Nie wiem. Jak wróci Adam to będzie znał więcej szczegółów.Tym razem ofiara to 15letnia Marysia Bębenek
-Zgwałcona?
-Nie wiem.Sekcja zwłok to wykaże.
-Co wykaże sekcja?-do kanciapy wszedł Nowacki z Ostrowską
-Mamy kolejną ofiarę – wyjaśnił Marek
-Czyli seryjniak?-Paweł patrząc na inspektora
-Ja nic nie wiem. to wasze zadanie to sprawdzić- Grodzki opuścił kanciapę.
-Nie będzie dziś Basi?- zdziwił się Marek
-Będzie. Nie chciała zostać w domu.-Paweł
-Już jestem!Ale się zasapałam. -Basia-Wcześniej nie wiedziałam,że te schody w komendzie są takie strome.Co z moja kondycją?Chyba zapiszę się na gimnastykę.
-W twoim stanie kochanie to chyba nie najlepszy pomysł.-Paweł
-Na gimnastykę dla ciężarnych.- Basia – Coś się stało? Spotkałam Grodzkiego, był tu?
-Jest kolejna ofiara.-zakomunikowała Ostrowska
-Jasna cholera!!!-Basia siadając na krześle- musimy go znaleźć nim będzie kolejna.
-Nie denerwuj się.Ta sprawa jest zbyt stresująca dla ciebie – Zuzia- Paweł zabierz ją do domu. Zobacz aż dostała wypieków ze zdenerwowania.
-Nie ze zdenerwowania tylko z gorąca.Coraz trudniej mi się chodzi.Robię się coraz cięższa i bardziej się pocę.
Paweł wziął kluczyki z biurka
-Zawiozę Cię. Zuzia ma rację.Wrócę za chwilę sam,a ty posiedzisz z Pawełkiem
-Paweł jest w zerówce.Michalska go odwiozła. Myślicie,że będę umiała spokojnie siedzieć w domu podczas gdy ten bydlak szuka kolejnej ofiary.?! – Basia- Mowy nie ma, zostaję.
-Skąd wiesz,że szuka kolejnej? Może ta druga ofiara to tylko przypadek.- Marek – Na razie nie mamy dowodów by łączyć obie sprawy.
-Sam jesteś przypadek! Ja tam nie wierzę w takie przypadki.Obie nastolatki zostają zamordowane w nie wielkim odstępie czasowym. Hutniczą od Akermańskiej też nie dzielą kilometry to sąsiednie osiedle. Lepiej jedź do prosektorium.-Basia-Nie przysłali jeszcze raportu z sekcji .
-Dzwoniłem tam, mają przesłać faksem.Trzeba jechać na Akermańską, porozmawiać z ludźmi Kto pojedzie ze mną?-Marek
-Ja mogę, ale jedziemy twoim wozem, bo mój w warsztacie.-Zuzia
-Jest raport z sekcji!- krzyknął Paweł słysząc dźwięk faksu.
Ostrowska z Brodeckim wychodząc z komendy minęli się z Zawadą.

-Nie wiem czy to ważne,ale obie dziewczyny nie miały za sobą komórek.Technicy ich nie znaleźli. Trochę to dziwne by ani jedna ani druga ofiara nie wzięła komórki z domu.- Adam – Możliwe, że zabrał je sprawca.
-Trzeba popytać rodziców o to. Zaraz się tego dowiem – Basia wzięła do ręki słuchawkę telefonu
-Masz rację Adam obydwie komórki zniknęły.Rozmawiałam z matkami obu ofiar.Matka Karoliny mówiła,że jej córka nie rozstawała się z komórką nigdy.Tamtego wieczoru napewno miała ją ze sobą.Matka Marysi też jest pewna,że córka miała komórkę z sobą.Około 12tej w nocy próbowała podobno skontaktować się z córką, ale nie udało się.
-Paweł co z raportem z sekcji pierwszej ofiary?Przysłali coś?
-Tak jest już.- Paweł podał Adamowi kartkę papieru.
-Czyli jesteśmy pewni,że między ofiarą a sprawcą doszło do stosunku seksualnego.Zgon nastąpił około 22giej, więc prawdopodobnie sprawca zostawił ją żywą.Udusiła się ponieważ przykrył ja gruzem i gałęziami, poza tym miała dosyć głęboką ranę w okolicach pachwiny.

ciąg dalszy nastąpi!!!

Widać,że sprawa naszym komisarzom się komplikuje.Jest kolejna ofiara.Jeśli chcecie wiedzieć jak to się skończy zapraszam do śledzenia bloga.

29 sierpnia 2011

Kłopoty kryminalnych cz.85

Witajcie kochani!!! To ja biedroneczka Stęskniłam się już za Wami i za pisaniem, więc bez zbędnego gadulstwa daję notkę.

Sobota około 4 nad ranem dzwoni komórka Basi

-Dobrze Adam już się zbieramy.Gdzie?-komisarz spisała adres, potem poszła budzić męża
-Paweł śpiochu!!! musimy jechać!
-Co ??? Gdzie?-Paweł przetarł oczy
-Adam dzwonił.
-Dobra już jadę-Paweł wychodząc z łóżka zahaczył nogą o stołek idąc do łazienki
-Zrobię Ci mocnej kawy.Pojadę z Tobą.-Basia skierowała się w stronę kuchni
-Gdzie ty chcesz jechać?Sam pojadę!-Paweł wchodząc do łazienki
-Około 2giej skończyłeś pić z Michalskimi, nie możesz prowadzić, w ogóle nie powinieneś tam jechać!!
-Skończyłem pić po pierwszej.Poza tym to było tylko kilka piw.-Paweł krzyknął zza zamkniętych drzwi łazienki

W kuchni
Basia postawiła przed mężem mocną gorzką kawę.
-Sugerujesz,że jestem pijany???
-Nie pijany, ale pod wpływem alkoholu.-Basia – Może zadzwonię po Marka. Chyba miał do nas wracać?!
-Żartujesz?Czuję się całkiem dobrze.Właściwie to czemu Adam nie dzwonił do mnie?
-Padła Ci bateria, włączyłam komórkę do ładowania.Zaraz wyjmę podładujemy w aucie w czasie jazdy.
-Na pewno dobrze się czujesz i chcesz jechać?Paweł dopijając kawę.
-Ciąża to nie choroba, chodź!-Basia zabierając komórki ze stołu.Zapukam tylko jeszcze do Michalskich by mieli oko na Łukasza i poproszę by potem wzięli go do siebie jak się obudzi.

Na miejscu zbrodni
-UUU to jeszcze dziecko!-Basia skrzywiła się podchodząc do nagich zwłok młodej dziewczyny.
-Miała 14lat.Kiedy matka ją znalazła już nie żyła.-Adam patrząc w stronę Paweł -Na pewno dobrze się czujesz?
-Trochę jestem niewyspany, a poza tym dobrze.O której ją znaleziono?
-Jakąś godzinę temu.Basiu ,jeśli możesz, porozmawiaj z matką ofiary. Zuzia miała to zrobić ale coś się spóźnia
-W porządku zajmę się tym.
-Dobrze się czujesz? Może chcesz wolne?-Adam do Basi
- Nie, dziękuję za troskę, ale chcę pracować.

Adam z Pawłem odjechali w kierunku komendy, a Basia podeszła do matki ofiary. Kobieta była w towarzystwie starszego syna.W chwili gdy komisarz podeszła chłopiec zapytał.
-Złapiecie tego bydlaka?
-Postaramy się.To ty znalazłeś siostrę?
-Chłopak pokręcił przecząco głową patrząc na mamę.Ja przyszedłem później
-Ja ją znalazłam- kobieta wycierając łzy chusteczką. Ona, onana… była kompletnie zimna i naga
- Przykro mi naprawdę. Wiem,że pani będzie trudno o tym mówić ale spróbujemy.Proszę usiąść-Basia wskazała kobiecie ławkę.
-Ona wyszła około 21tej odprowadzić koleżankę na przystanek. Nie chciałam jej puścić samej, ale mam jeszcze młodsze dziecko- 4miesięczne.Syn był u kolegi, męża nie było.- kobieta wciąż łkając
-Czy mąż jest teraz z młodszym dzieckiem
Kobieta przytaknęła, potem rozpłakała, łkając zaczęła obwiniać siebie za śmierć córki.
Mamo to nie twoja wina!-syn przytulił matkę- uczyłem się z kolegą do egzaminu kiedy to się stało. Mama szukała Karoliny, ale nigdzie nie mogła jej znaleźć.Potem ja z kolegą też szukaliśmy.Szukaliśmy całą noc. Znaleźliśmy ją w parku nie daleko przystanku około trzeciej. Ciało było przysypane gruzem i zakryte gałęziami.
-To moja wina!!! Nigdy sobie nie wybaczę,że puściłam je same.Myślałam,że tu jest bezpiecznie.
-To nie jest pani wina. Obiecuję,że znajdziemy odpowiedzialnych za tę tragedię.Proszę oto moja wizytówka. Jeśli mogłabym w jakiś sposób pomóc proszę dzwonić.
W chwili gdy Basia żegnała się z kobietą podbiegła do niej Zuzia.
-Przepraszam, ale nie mogłam dojechać. Musiałam wzywać taksówkę.Urwałam miskę olejową i prawdopodobnie zalałam silnik.Przez awarię wodociągu zalało ulicę, a do tego dziury straszne.
-Chodź jedziemy na komendę, wykonałam już za Ciebie całą robotę.- komisarz uśmiechając się.-wyobraź sobie,że Adam zapomniał uwzględnić mnie w grafiku.Gdyby mógł się skontaktować z Pawłem mnie wcale by nie powiadomił.
-I słusznie! Ty powinnaś spokojnie siedzieć w domu i się nie denerwować.-Zuzia spojrzała, na brzuszek komisarz ukryty pod obszerną sukienką.-już widać- uśmiechnęła się
-Mam się zanudzić sama w domu?! Ciążą to nie choroba, nie jesteś pierwsza której to mówię.
-Wiem Basiu, ale martwimy się o Ciebie.
-Daj już spokój!-Basia szturchnęła koleżankę wsiadając do samochodu.

Na komendzie
-Co ze Szczepanem?-Adam- patrząc na Zuzię.Wyjechał przecież na urlop do Grecji, nie pamiętasz?
-Nie przypominam sobie, może to Grodzki mu go udzielał. Formalnie to jeszcze on tu rządzi.
-A kiedy impreza pożegnalna?- spytała Nowacka
-Ryszard nic mi nie mówił. A może byście zajęli się sprawą zamiast pogaduszkami?-Adam
-Kiedy będzie raport z sekcji?- Zuzia przeglądając zeznania matki ofiary
-Jutro albo pojutrze.
-Trzeba wezwać do nas na komendę tę koleżankę ofiary.Może widziała coś podejrzanego.Masz jej dane?-Zuzia zaglądając znów w notatki Basi.
-koleżanka ofiary przyjedzie z mamą za jakąś godzinę.-Basia siadając na krzesło ib włączając komputer
Po chwili Nowacka zwróciła się do Zawady Adam mamy jakieś odciski palców?
-Nic.Technicy znaleźli za to skrawki materiału ubrudzone cementem i zabezpieczyli ślady opon niedaleko od miejsca zbrodni.
-Odlew zrobiony?Trzeba zobaczyć jaki typ bieżnika-Zuzia
-Przecież tam jest niedaleko osiedle domków jednorodzinnych i pełno samochodów tam jeździ.-Basia- wzruszając ramionami-Chyba nic nam te odciski nie dadzą.
-Cześć!- do pomieszczenia wszedł Brodecki
-Witaj na pokładzie !!!!- entuzjastycznie przywitał go Zawada.
Zuzia, Basia i Paweł jedynie skinęli głowami.
-Co jest? Nie cieszycie się,że wróciłem?- Brodecki się uśmiechnął
-Pewnie,że się cieszymy.Byłeś u Grodzkiego?-Adam próbując ratować sytuację.Zawada doskonale wiedział o nastrojach panujących w zespole po wyjeździe Kasi.Nowaccy i Ostrowska mieli dosyć wcześniejszych zachowań i awantur Brodeckiego.
-Tak byłem, ale on wysłał mnie do Ciebie.Mówił coś,że pod koniec tygodnia ma być jego oficjalna impreza pożegnalna.Przyjedzie podobno sam komendant główny.-Marek- Może ktoś chce soku pomidorowego? Lekarz zalecił mi pić podobno jest bardzo zdrowy
-Nie dzięki! Ja dzisiaj wolę mleko-Nowacki szeroko się uśmiechnął i spojrzał na Basię- sok pomidorowy podobno dobry dla kobiet w ciąży.
-Daj spokój! Przepraszam muszę do łazienki-Nowacka wybiegając na korytarz.
-Iść z Tobą- krzyknęła za nią Zuzia.
Basia nie odpowiedziała. Gdy Nowacka wróciła po kilkunastu minutach Brodecki podszedł do niej i spytał
-Dobrze się czujesz?
-Jak kobieta w ciąży.Przypomnij sobie czasy, kiedy Kasia była w ciąży z waszym dzieckiem to będziesz wiedział.
Wszyscy zamilkli, a nadkomisarz zganił podwładną ostrym spojrzeniem.Po chwili ciszy powiedział do niej:
-Skoro jest już Brodecki,możesz iść do domu.Poradzimy sobie.
-Wszystko już w porządku.Po prostu wymiotuję na samą myśl o soku pomidorowym.Mogę pracować.
-Zapoznacie mnie ze sprawą?-Brodecki
-Proszę- powiedziała ostro Basia,kładąc akta na biurko Marka-Następnym razem przychodź od rana to nikt ci nic nie będzie musiał tłumaczyć.
-Byłem na badaniach kontrolnych, dlaczego taka jesteś nie miła?

Pukanie do drzwi przerwało komisarzom ostrą wymianę zdań.Do kanciapy zajrzała mama z dziewczynką.
Dzień dobry nazywam się Justyna Duda i przyjechałam z córką w sprawie zabójstwa Karoliny.
-Basiu porozmawiasz z paniami?- Adam- Pani psycholog czeka już w pokoju przesłuchań.

Po przesłuchaniu Basia wróciła do kanciapy
-No i co? Mamy coś istotnego?- Adam
-Niewiele tego jest.-Basia podając raport z przesłuchania Adamowi-Emilia, koleżanka ofiary miała wrażenie,że ktoś ich śledził. Szły przez park na przystanek.
-Do jakiego autobusu wsiadła? O której to było dokładnie?- Adam
-Nie wiem.Nie chce mi się już tego czytać.-Basia usiadła i westchnęła ciężko-To przesłuchanie było ciężkie. Jej matka nam nie pomagała.
-Widzę,że jesteś zmęczona. Wracaj z Pawłem do domu, a ja z Markiem sobie poradzimy.-Adam
-Jak chcesz możemy tak zrobić. Czuję się jak bym przewaliła tonę węgla.Paweł wracamy.- Basia
-Przyjedzcie w poniedziałek rano. Jutro niedziela to i tak niewiele zrobimy.Trzeba jechać do Zakładu komunikacji Miejskiej- sprawdzić monitoring.
-Ja pojadę-Marek wziął kurtkę z krzesła
-Pojedziemy razem-Adam-Odprowadzimy Basię i Pawła do samochodu.

ciąg dalszy nastąpi!!!

14 sierpnia 2011

2/84

Gdy Adam wszedł rano do biura zastał już siedzącego przy biurku Pawła.

- cześć, co tu robisz ? – zdziwił się Zawada ale zamyślony komisarz nie odpowiedział na pytanie- Paweł !
- co ??? – zapytał Paweł wracając do rzeczywistości
- pytam co Tu robisz ? Przecież macie już urlop – Zawada uważnie przyglądał się Nowackiemu
- ukrywam się- zażartował Paweł – a na poważnie to mam nasze raporty. Leżą na biurku.
- ok. Gdzie masz swoje dziewczyny ? – Adam podszedł do stolika i włączył czajnik
- dziewczynę mam tylko jedną i właśnie jest w przychodni . Jakieś badania ma robić czy coś – odpowiedział zamyślony komisarz
- rozmawiałeś z Asią ? – dopytywał się Adam
- oj daj mi spokój , dobra? Adam ja mam już dość dziwnych sytuacji i naprawde nie potrzebuję kolejnych atrakcji ! – zdenerwował się Paweł – nie musisz jeszcze Ty mnie dobijać !
- a czy ja coś mówię ? Pytam się tylko grzecznie ! – zdziwiony wybuchem kolegi, Adam również podniósł głos – znowu uciekasz przed problemami zamiast je rozwiązać . Porozmawiajcie ze sobą . Przejechała taki szmat drogi a Ty przed Nią uciekasz bo się boisz nie wiadomo czego!!
- przepraszam , masz rację – stwierdził Paweł – Basia też chce żebym jechał teraz z Michalskimi a Ona z Łukaszem dojedzie za parę dni .
- no widzisz. Nawet Basia daje Ci szansę na rozmówienie się z Asią – Adam postawił kubek z kawą na biurku. Nowackiego
- myślisz że Basia chce żebym dokonał wyboru : albo Ona albo Asia ?
- a powiedziała coś takiego ? – Zawada
- noo.. nie ,ale mogła mieć to na myśli
- gdyby Babcia miała wąsy to by była Dziadkiem. Przestań wymyślać głupoty tylko jedź już do tej Wisły i pogadajcie – zniecierpliwił się Adam
- cześć chłopaki – przywitała się Zuzia – mam parę informacji o Kuligu i jego wspólniku
- cześć, za chwilę mi opowiesz – nadkomisarz uśmiechnął się do Ostrowskiej – Paweł zjeżdzaj do domu i wiesz co masz zrobić. Postaramy się przyjechać na parę dni do Wisły . Udanego urlopu życzę .
- wzajemnie – westchnął Nowacki i wyszedł z Komendy.
- Kulig i jego wspólnik Jerzy Marzec pracowali razem jako deweloperzy- zaczęła Zuzia – może znasz tą firmę ? Mają siedzibę w wieżowcu na ulicy Złotej.
- ” Zbudujemy dom dla Ciebie ” – zacytował Zawada reklamę firmy – ostatnio mieli jakieś problemy
- no właśnie – potwierdziła Zuzia- dzwoniłam do Marca ale powiedział że jest zajęty i może nas przyjąc dopiero jutro rano.
- dobrze Zuziu. To odwiedzimy go jutro. Wyjeżdzamy dopiero w sobotę więc poprowadzę jeszcze tę sprawę – oświadczył Adam- a jak się nie uda do piątku to wtedy przekażę ją Czerwińskiemu.
- super. Cześć Baśka ! I co ? – Zuzia przywitała się z Basią
- no hej. Na razie nic , będę wiedziała jak odbiorę wyniki – uśmiechnęła się Nowacka – o widzę że Paweł przyniósł raporty.
- i milion głupich myśli . Wygoniłem go już do domu – Adam
- tak myślałam . Pomogę ci w tej sprawie. Dojadę do Nich w niedzielę – Basia usiadła przy biurku – poszukam czegoś o tej firmie
- zostaw to , pojedziemy do Marka – zaproponował Zawada- pojutrze go wypisują i jedzie do sanatorium
- Adam, nie obraź się ale nie mam ochoty z Nim rozmawiać – Basia odwróciła się od Adama
- jak wróci na Komendę też nie będziesz z Nim rozmawiać ? Baśka , tworzymy zespół i nie możemy doprowadzać do takich sytuacji że jedno na drugie się obraża bo to wpływa na naszą pracę – wytłumaczył nadkomisarz
- nie tłumacz mi rzeczy oczywistych, proszę Cię . Nie wiadomo czy Marek będzie mógł wrócić do Nas – Basia
- to co? Jedziesz ? – zapytał raz jeszcze Adam ale usłyszał ” Nie” więc zostawił koleżankę w biurze zapatrzoną w okno. Po kilku minutach zadzwoniła do Izy z którą umówiła się na kawe.

Wisła – późny wieczór
- Pawelec pobudka ! Jesteśmy na miejscu !- Radek potrząsnął za ramię przyjaciela , który zasnął w samochodzie
- już ? Szybko Ci to poszło – obudził się Nowacki
- pokazał paru patrolom twoją odznakę i nas puścili – zażartowała Joasia wyciągając z bagażnika torby podróżne
- zostaw , daj te torby – Paweł zabrał dziewczynie dwie walizki – Gośka gdzie to zanieść ?
- no jak to gdzie? Na poddasze ! – odkrzyknęła Michalska
- moje dzieci kochane – wzruszyła się Ciocia Halina – nadal nie mogę w to uwierzyć . Cieszę się że Was wszystkich widzę
- ja też ! – odpowiedziała Joasia a gdy weszła na górę po jej twarzy spłynęły łzy wzruszenia – nic tu się nie zmieniło
- znowu w komplecie – Radek wszedł za siostrą i przytulił – jak dawniej .
- nie Braciszku , nigdy już nie będzie jak dawniej – odpowiedziała dziewczyna spoglądając na Pawła , który postawił walizki w pokoju i zbiegł na dół do kuchni .

Warszawa – 2 dni później
- mam nareszcie wyniki z balistyki – Basia weszła do biura
- coś im się nie spieszyło – mruknął Adam przeglądając akta
- no i nadal niewiele mamy – Basia – pociski pochodzą z niezarejestrowanej u Nas broni
- czyli dupa – westchnął Zawada
- nie całkiem . Jak wiesz każda broń …
- zostawia jakiś ślad na pociskach – przerwał Adam
- no właśnie. Technicy szukają w bazie takich samych podpisów oraz kiedy i przez kogo była używana broń. A nie powinni długo szukać bo to stary model – wyjasniła Basia -co czytasz ?
- raport z przesłuchania Marca – odpowiedział Adam popijając kawę
- slyszałam że mają duże problemy – Basia
- mhm. Paru inwestorów wycofało się z projektu planowanej budowy nowego osiedla . Marzec szuka nowego wspólnika oraz nowych inwestorów- Adam- ludzie są wściekli , żądają zwrotu zaliczek . Wiele osób wpłaciło cała kwotę. Marzec chyba będzie musiał ogłosić bankructwo .
- no to mamy około mnóstwo motywów i tyle samo potencjalnych morderców – stwierdziła Basia
- fajnie , co ? – Adam spojrzał na Basię – a jak Twoje wyniki ?
- jutro mam kolejną wizytę to się dowiem – Basia
- cholera – mruknął Zawada na dzwięk dzwonka telefonu – Zawada, co ? Jesteś pewna ? Zaraz tam będziemy !


Wisła
- no co ty ? To Marzec zabił Kuliga i potem popełnił samobójstwo ? – Paweł siedział pod drzewem na łące i rozmawiał z Adamem przez telefon – no tak, co nie zmienia faktu że ludzie zostali bez kasy i bez obiecanych mieszkań. Co ? U nas pogoda świetna . Wam też życze udanego wypoczynku. Adam, muszę kończyć i czekamy tu na Was . Na razie- Nowacki szybko rozłączył się kątem oka widząc zbliżającą się Asię
- tu się ukrywasz ? – dziewczyna podeszła bliżej
- wcale się nie ukrywam – odpowiedział Paweł
- czyżby ? Odkąd tu przyjechaliśmy ciągle mnie unikasz – z lekką pretensją powiedziała Joasia- i nie wmawiaj mi że to nieprawda bo Cię znam . Może jednak porozmawiamy ?
- przepraszam, masz rację – Nowacki spojrzał na dziewczynę – wybaczysz mi ?
- co takiego ?
- że nie dotrzymałem słowa i że wtedy … – Paweł spuścił głowę
- dotrzymałeś słowa . Żyjemy .Jesteś szczęśliwy ? – zapytała Asia – chodź przejdziemy się

- od niedawna tak – westchnął Nowacki – a Ty ?
- nie i nigdy już nie będę szczęśliwa – Asia wyraźnie posmutniała – straciłam Ciebie , nasze dziecko . Grzesiek , mój partner chce żebyśmy wzieli ślub ale nie umiem się zdecydować na ten krok.
Paweł odetchnął głęboko i opowiedział dziewczynie o wszystkim co przeżył w ciągu paru ostatnich lat.
Basia stała na skraju łąki i obserwowała jak trzymajac się za ręce szli w kierunku domu, jak obejmują się , jak Paweł poprawia grzywkę Joasi i uśmiechnęła się widząc jak mąż biegnie do Niej zostawiając dziewczynę na ścieżce.
- Taataa !! – krzyczy Łukasz wpadając w ramiona Ojca – a wiesz co ? Bedę miał braciszka albo siostrzyczkę !!

Koniec cz. 84

No i się wszystko wyjaśniło . Prawie a jak wiadomo prawie robi wielką różnicę. Sytuację między Asią i Pawłem oraz całą ich rozmowe napisze na Sile przyjaźni . Sprawę zrobiłam łatwą bo i krótką bo postaram się w następnych częściach o coś mocniejszego . Miłego czytania i proszę o komentarze !! Buziaki !!