Szpital- wieczór około 17tej
Zawada i Nowaccy idąc korytarzem zobaczyli stojącą i opierającą się o szybę Brodecką
-No i oczywiście cały czas tu jest.-Basia-Podobno siedzi tu codziennie od rana do późnego popołudnia.Lekarz i pielęgniarki nie dają sobie już z nią rady.
- Basiu, chyba sama wiesz ,że z upartą Kasią trudno dać sobie radę- Paweł-Zamkniesz jej drzwi przed nosem to wejdzie oknem,ona już taka jest.
-Musimy ją wyrwać jutro na obiad.-Adam
Kasia nawet nie zwróciła uwagi na podchodzących do niej przyjaciół.Dopiero jak Basia pocałowała ją w policzek odwróciła się w jej stronę.Oczy miała zaczerwienione a po jej policzkach ciekły łzy.Basia przytuliła przyjaciółkę
-Nie płacz kochana. Jesteśmy tu z Tobą, będzie dobrze.
-Musisz być silna dla niego.-dodał Paweł
Kasia wyrwała się z uścisków przyjaciółki i popatrzyła w oczy Pawłowi.
-Ja już nie mam siły.Wszystko się skończyło.Zobaczcie on tu od tygodnia leży jak kłoda i nawet nie drgnie, a dzisiaj jeszcze te problemy z oddychaniem.-Kasia wybuchneła głośnym płaczem -Nie podejrzewałam,że to będzie takie trudne, patrzeć na niego jak jest w takim stanie.On już chyba nie chce żyć.
-Kasiu tak nie można – Adam – Marek wciąż walczy. Nie wolno ci tak mówić.Nie możesz wątpić.
-A czemu to nie wolno mi wątpić?- spytała Brodecka ocierając łzy ręką.- On już nawet nie oddycha samodzielnie.Dziś podłączono mu respirator.
-Kasiu pamiętam, gdy po wypadku samochodowym leżałem w spiączce.Uwierz mi,że Marek chce żyć, on walczy. – Paweł- Markowi jest teraz dobrze, bo nie czuje bólu i nie cierpi.Zbiera siły.
-Jutro o 14tej idziemy do „Do Lucynki” na obiad. Basia po Ciebie przyjedzie.-Adam
-O 14tej? To znaczy,że robimy sobie przerwą w środku dnia pracy?- zdziwił się Paweł
-Dokładnie tak. Kasiu będzie nam miło jak wybierzesz się z nami. – Adam
-Ja nie mogę Marka tak tutaj zostawić i iść z Wami na obiad.Przykro mi.
-Nie Kasiu, ty nie masz wyjścia.Skoro Adam daje nam wolny czas w środku dnia na obiad to ty też możesz.-Basia-Przyjadę po Ciebie i zabiorę siłą. Jak będzie trzeba to użyję tego – Basia pokazując kajdanki przypięte do paska od spodni.
Rano na komendzie
-Adam ty serio myslisz,że Kasia pójdzie z nami na ten obiad?-Paweł -Nie wiem czy z tym obiadem to trafiony pomysł.
-Pomysł jest jak najbardziej trafiony, bo już jest naukowo udowodnione,że dobrze odżywiony mózg pracuje lepiej i szybciej.-Adam – To czy Kasia pójdzie z nami zależy od Basi i jej siły perswazji.Zawada spojrzał na Nowacką i się usmiechnął
-No a co powie Dumicz na to,że zrywamy się z komendy w środku dnia na obiad?-zapytał Nowacki
-Nic nie powie , pójdzie z Wami.- odezwał się prokurator
Policjanci popatrzyli zaskoczeni, bo nie spodziewali się prokuratora akurat w tym momencie.
-Zaniemówiliście z wrażenia, czy nie chcecie ze mną iść na obiad?- Jacek Dumicz- Jeśli nie chcecie to szkoda.
-Właśnie miałem Ci to Jacek zaproponować.- Adam
-Oj Adam, Adam nie podlizuj się tak.- zażartował prokurator- Znaleźliście tę tajemniczą kobietę?
-Nie.- Adam -Wyprowadziła się z mieszkania w którym wynajmowała pokój i słuch po niej zaginął.
-To ją znajdźcie,skoro jesteście tacy dobrzy jak o Was mówią.-Jacek spoglądzając na twarze komisarzy -Jak Marek?Byliście wczoraj w szpitalu?
-Tak byliśmy. -Adam- Niestety nadal bez zmian
-Jak to bez zmian?-Basia- Jest gorzej niż było.Wcześniej oddychał samodzielnie, a teraz oddycha za niego respirator.
-Nie dobrze- zasmucił się prokurator, a po chwili dodał.-Słuchajcie musimy wypuścić Janasa. Nie macie na niego bezpośrednich dowodów na to,że maczał palce w tym zabójstwie.
-No nie mamy, ale nie mamy też absolutnej pewności,że chociażby nie pomagał w zabójstwie.-Adam
-Trudno, minęło 48 godzin i musimy go puścić.
-A co z Brzydalem i z Kulasem?-Basia
-Jeszcze ich potrzymamy.- prokurator-Niestety twardych dowodów na nich też nie macie.W gorszej sytuacji jest Kulas, bo pod paznokciami ofiary zabezpieczono jego naskórek.Co prawda obaj przyznali się do pobicia, ale to za mało.Nadal nie wiemy co dokładnie stało się nad rzeką.-Dumicz wyszedł.
-Adam! Z tego co sobie przypominam, to ten stomatolog mówił,że ta Julia była chyba właścicielką sklepu z używaną odzieżą.- Paweł – Trzeba to sprawdzić.
-No to możesz jechać, tylko nie wiem gdzie pojedziesz. -Adam-Takich sklepów jest w Warszawie bardzo dużo, a facet nie wiedział który to.
-To co, może odwiedzimy wszystkie?-Basia- Przy okazji kupię sobie troszkę fajnych ciuszków.
-Chętnie tylko ich w Warszawie jest ze dwadzieścia, albo wiecej.W takim tempie możemy nie zdążyć nie tylko na obiad ale i na kolacje.-Adam
-Gdzie chcecie zdążyć?-spytała Oliwka która własnie weszła
-Na 14tą idziemy razem z Kasią na obiad.-wyjaśnił Adam
-No a teraz co?-Olka
-Paweł chce jeździć po wszystkich sklepach z używana odzieżą, bo właścicielką jednego z nich jest prawdopodobnie Julia Karmel
- U nas na osiedlu jest taki jeden sklep.Jakiś czas temu kupiłam tam sobie fajne szorty. Tu gdzieś mam paragon.- Oliwia zaczęła przeszukiwać kieszenie swoich spodni
-I co z tego?-Paweł- Chcesz się pochwalić jak tanio zapłaciłaś
-Nie zupełnie -Oliwia wyciągnęła paragon.- Już dawno kojarzyło mi się to nazwisko, ale nie wiedziałam skąd.Patrzcie „Sklep „JUMEL”, sprzedawca Jan Karmel. Pokomisarz pokazała nadkomisarzowi świstek wyjęty ze spodni.
-Faktycznie to samo nazwisko.- Adam- Myślicie,że to może coś znaczyć?
-Nie wiem. Sprawdźmy to.- Oliwia idąc w kierunku wyjścia
-To napewno zbierzność nazwisk.Karmelów jak psów.-niezadowolony Paweł
-Czemu się tak dąsasz? Dlatego,że to nie był Twój pomysł?-Oliwia
-Wcale nie dlatego,że nie ja to wymysliłem.-Nowacki-Wydaje mi się poprostu,że to strata czasu.Przecież Julia Karmel jest panną.
-A czy ja mówię,że ten Karmel to jej mąż?Może to jej brat, albo kuzyn?
-Zamiast się sprzeczać czy warto jechać , chodźcie już.- zawołał Adam
„JUMEL”- sklep z używana odzieżą
Oliwia pewnym krokiem podeszła do lady i odezwała się do młodej ekspedientki
-Czy jest dzisaj pan Karmel?
-Nie ,obawiam się,że już go nie ma. O co chodzi?
-Jestem z policji.-Oliwia pokazując odznakę.-Kto jest właścicielem tego sklepu?
-Pan Karmel i jego siostra, ale jej dawno tu nie było.To właśnie jej był pomysł by sklep nazwać JUMEL- JU – od Julii, a MEL od Karmel ma się rozumieć.
- Czy to jest ona?-Oliwia pokazała zdjęcie podejrzanej.
-Tak, chyba tak.Tylko,że właścicielka ostatnio jak ją widziałam miała rude włosy.
-Napewno rude, a nie czarne?- Adam, który właśnie podszedł do lady
-Tak rude. To był jej naturalny kolor włosów, ale go nie lubiła.Pewnie pofarbował się na blond.
-Kiedy ostatni raz ją pani widziała?-Oliwia
- Nie wiem dokładnie, ale to było jeszcze przed moim dwutygodniowym urlopem. Lepiej by było gdyby państwo porozmawiali z szefem.Podam numer jego komórki proszę chwilę zaczekać-kobieta znikła na zapleczu.
Oliwia spojrzała na Pawła i Basię stojących przy drzwiach i puściła oczko do Nowackiego.Podkomisarz była z siebie dumna.Za kilka minut pojawiła się ekspedientka i dała policjantom karteczkę z numerem komórki szefa i jego adresem zamieszkania.
Zadzwonię od razu stwierdził Zawada biorąc kartkę ze sklepowej lady.Niestety właściciciel nie odbierał telefonu. Nadkomisarz zadzwonił jeszcze raz a potem jeszcze kilka razy aż w końcu zrezygnował.
Na komendzie kilka minut przed 13tej
-Basiu jedź po Kasię do szpitala.Ja pojadę jeszcze do patologa po ostateczny raport i ostateczne wyniki z laboratorium-Adam.-Kilka minut po 14tej wszyscy spotykamy się
„U Lucynki”
-A co jeśli nie uda mi się jej wyciągnąć?
-Ja nie widzę takiej opcji.To polecenie służbowe.
-Spróbuję je wykonać-Nowacka wychodząc z pokoju.
-Myślicie,że ten Karmel może coś wiedzieć na temat siostry.-Oliwia- Właśnie do niego dzwoniłam,ale znów nie odbiera.
-Trzeba pojechać do niego do domu.-Adam -Być może tam znajdziemy Julię. Paweł, może mógłbyś faceta odwiedzić?
-Pojadę z Tobą.-Ola bez czekania na odpowiedz Pawła skierowała się do wyjścia
-Zdążymy w godzinę?- Nowacki spojrzał na zegarek.-Może pojedziemy jutro?
-Jutro to będzie futro Paweł, jedziemy-Oliwia
-Oliwia ma racje, nie ociągaj się.-Adam-Chodźcie podrzucicie mnie do patologa.
„U Lucynki”
Przy stole siedział już Adam i czekał na przyjaciół.Wysłał smsa do Dumicza.Po kilku minutach do stolika przy którym siedział Zawada podeszła Lucynka by przyjąc zamówienie
- Narazie nic nie podawaj,bo czekam na resztę grupy.- Adam uśmiechając się
-To tu ma być więcej głodomorów?W takim razie podejdę do Was jak już wszyscy
będą.Lucynka odeszła do innego stolika.Adam patrząc przez okno dostrzegł samochód Pawła. Po chwili Paweł z Oliwią weszli do lokalu.
-Nie ma jeszcze dziewczyn?-Oliwia
-No nie ma, ale wy siadajcie.-Adam-Zanim przyjdzie Basia z Kasią, mówcie co ze sprawą.
-Nic.Rozmawialiśmy z bratem Julii, ale nic z tego nie wynikło.Nie potrzebnie tam jechaliśmy-Paweł
-To czy potrzebnie, czy niepotrzebnie wiecie dopiero teraz.-Adam
Po chwili do stolika podszedł prokurator
-Cześć, mogę się przyłączyć?
-Siadaj – Zawada pokazał mu krzesło obok siebie.
-Jak tam ze sprawą? – prokurator
-Nie będziemy rozmawiać o sprawie, przyda nam się chwila oddechu.-Adam spojrzał na Jacka- Mają tu naprawdę dobre jedzenie. Cieszę się,że się z nami wybrałeś
-Ja tylko na chwilę, ale też się cieszę,że zjem obiad w waszym towarzystwie
Zawada zobaczył Nowacką i Brodecką zbliżające się do stolika
-Idą nasze koleżanki, więc możecie zacząć myśleć o tym co chcecie jeść.
-Czy mogę już przyjąć zamówienie?-Lucynka podeszła do piątki przyjaciół
-Tak.Ja poproszę pierogi z mięsem, a wy co tam chcecie?-Adam spojrzał na przyjaciół
Basia z Pawłem zamówili panierowne udka z kuczaka z frytkami Oliwia placki ziemniaczane, a Dumicz pierogi ruskie
-A ty Kasiu co?-Lucynka spojrzała na Brodecką, która wciąż wertowała menu nie mogąc się zdecydować
-Nie wiem. Nie jestem głodna,może tylko kawę poproszę.
-Kasiu ty musisz coś zjeść. Jak wszyscy to wszyscy.-Basia
-No dobrze, to wezmę sałatkę grecką, a tę kawę poprosze później, dobrze?
Po dwudziestu minutach Lucynka przyniosła zamówione dania.Wszyscy oprócz Kasi jedli z apetytem.Prokurator zjadł najszybciej i już po dziesięciu minutach się pożegnał.Brodecka podparła głowę lewą ręką, a prawą grzebała widelcem w sałatce.
-Czemu nie jesz?-Oliwia spoglądając na Brodecką-Myśmy już prawie skończyli.
-Jem, tylko powoli.-odpowiedziała Kasia,poczym nabiła na widelec kawałek pomidora, a potem oliwkę -Mniam smaczne te oliwki
-Uważaj koleżanko, chyba siedzisz za blisko Kasi-Basia szturchając lekko Oliwkę łokciem
-Ja się nie boję – Oliwia- Mam dosyć grubą skórkę i jestem trochę niedojrzała.
Wszyscy łącznie z Kasią zaczęli się śmiać
-Co tam u Was? Jak ma sie Łukasz?-Adam do Pawła
-Wszystko dobrze.Ostatnio kupiłem Łukaszowi rower na urodziny i teraz od trzech dni każdą chwilę chce spędzać na świeżym powietrzu.Ostatnio był na rowerze z Gosią jak my byliśmy w pracy.
-To już duży chłopak z niego.Skończył 7lat?-Adam
-Tak, kilka dni temu. Dzisiaj planujemy zrobić mu przyjęcie niespodziankę.Wczoraj w nocy Basia upiekła jego ulubioną szarlotkę. Ja zamówiłem tort w cukierni
-A jak tam w przedszkolu?Zaklimatyzował się?-Kasia
-Jest w zerówce, a od września idzie do pierwszej klasy.Teraz od połowy lipca będzie miał wakacje.- Basia -Na początku było mu trochę trudno dogadać się z nowymi kolegami, ale już jest dobrze.Szybko się uczy. Już zna wszystkie litery i nawet dobrze czyta łatwiejsze teksty.
-Basia ma racje.Jak jedziemy gdzieś autem czy gdzieś idziemy to on czyta napisy na witrynach sklepowych i tablice rejestracyjne samochodów..Czasami pyta co to za litera jak zapomina, ale to żadko.-Paweł
Rozmowę przerwał nagle dzwięk komórki Kasi.Zdenerwowana Brodecka zaczęła szukać w pośpiechu telefonu w torebce.Gdy telefon przestał dzwonić Kasia wreszcie go wyciągneła z boczej kieszonki.Popatrzała na wyświetlacz, poczym wybiegła z lokalu.
-Ciekawe co się stało?-Basia-Pewnie coś z Markiem
-Może wyjdź do niej i dowiedź się.-zaproponował Paweł
-A potem odwieź ją do szpitala!- zawołał Adam gdy Basia już była prawie przy wyjściu.
Po krótkiej chwili Basia znowu znalazła się przy stoliku.
-To była mama Marka.Podobno odzyskał na chwilę przytomnośc, ale nie był za bardzo świadomy.Jadę z Kasią do szpitala dowiedzieć się czegoś więcej
-Dobrze, to my wracamy na komendę-Adam spoglądając na Pawła i Oliwię
-Basiu, tylko bądź o 17tej w domu, bo na 18stą poprosiłem Michalskich by przyszli z Łukaszem- Paweł .-Mają odebrać go z przedszkola a potem zabrać na chwilę do siebie.
-Dobrze, zdążę.Nakryj tylko do stołu i włóż soki do lodówki by były zimne.-Basia
napisane przez ~biedroneczka
OdpowiedzUsuńokoło 2 lata temu
Hej! Widać,że ze mnie zapominalska. Oczywiście ciąg dalszy nastąpi i będzie jeszcze jedna notka w moim wykonaniu, bo sprawy komisarze jeszcze nie rozwiązali.Myślę,że końcową notkę dam niestety dopiero w środę, bo wcześniej nie będę miała czasu.
napisane przez ~alice_b
OdpowiedzUsuńokoło 2 lata temu
skleroza to fajna choroba . Boska noteczka ! Oliwka widać ma poczucie humoru bo umie śmiać się z własnego imienia i nawet z Pawłem się nie pozabijali . Biedna Kasia , bardzo to przeżywa . Swietnie Ci idzie pisanie !
napisane przez ~M.
OdpowiedzUsuńokoło 2 lata temu
Cześć Dziękuję za miły komentarz na moim blogu i za dodanie mnie do linków ;D Przeczytałam również kilka notek i bardzo się martwię o Marka. Mam nadzieję, że czas do środy zleci szybko i dowiem się, czy się obudzi czy nie. Pozdrawiam i zapraszam na http://www.kryminalni-m.blog.onet.pl. Nowa notka wraz z niespodzianką już się pojawiła
napisane przez ~MonIKA
OdpowiedzUsuńokoło 2 lata temu
cudna notka już się nie mogę doczekać następnej. Niech ten Marek w końcu się obudzi !!
napisane przez ~QASIA
OdpowiedzUsuńokoło 2 lata temu
co się dzieje z Markiem ? Mógłby się juz obudzić . Fajna atmosfera podczas obiadu z Oliwką i oliwkami . Opko bardzo fajne.
napisane przez ~kryminalna
OdpowiedzUsuńokoło 2 lata temu
już się nie mogę doczekac następnej notki. Jakoś trzeba przeżyć do środy. Wciągnęłam się w czytanie. Łukasz to mądry chłopczyk, po tatusiu !! Hi hi !