9 marca 2009

7/72

Adamowi udało się dobiec do Izy w chwili gdy ta wsiadała do samochodu.
-Wysiadaj! Ja poprowadzę , bo jesteś za bardzo zdenerwowana. Znajdziemy ją.
Iza popatrzyła na niego mokrymi od łez oczyma i zapytała z lekką ironią
-Znajdziemy?To jednak się tym zajmiesz?
- Nie bądź złośliwa.To wkońcu moje dziecko.
-Masz rację Adam dość tych złośliwości i wzajemnych oskarżeń.-Iza przesiadła się na miejsce dla pasażera- Musimy działać.
-Najpierw jedziemy do domu do ojca.Trzeba go trochę uspokoić, a poza tym jedno z nas powinno zostać w domu na wypadek jakby porywacze dzwonili.- Adam-Cholera szkoda,że nie ma Pawła bo byłby nam potrzebny.

Gdy tylko zajechali pod dom ojciec Adama otworzył im drzwi. Był blady jak ściana.Adam z Izą weszli szybko do domu i zamkęli za sobą drzwi.
-Czy coś się stało, Tatuś?- zapytał Adam
- Było kilka głuchych telefonów.Za jednym razem w tle słyszałem jakby płacz dziecka.
-O Boże! To mogła być Ala. -Iza
-Spokojnie. Mogła być to Ala, ale mogły to równie dobrze byc głupie żarty.Adam- Musimy się zastanowić spokojnie nad tym co mamy robić.Zadzwonię do Pawła by tu przyjechał jak najszybciej. Niech założy tu urządzenia namierzajace i podsłuchujące.
-A co nam to da Adam? Może Ala już nie żyje, a oni nigdy nie zadzwonią.-Iza rozpłakała się.
-Spokojnie.Nie możemy wpadać w panikę. Zamiast płakać opowiedz mi wszystko o sprawie tych zaginięć i o tych telefonach do redakcji.Kto dzwonił i co dokładnie mówił.

Do Zawadów przyjechał Paweł i zamontował urządzenia.Ojciec Adama został przez Pawła poinstruowany co ma zrobić jak porywacze zadzwonią. Potem Iza z Adamem pojechali do redakcji.Adam porozmawiał z naczelnym a Iza z Anią i z Szymonem.
-Adam dzwoniła do mnie matka jednego chłopca. Ponoć dzisiaj dzieciak się przyznał gdzie był przetrzymywany przez kilka dni. Pozwól,że pojadę do niej sama.Ona nie ufa policji, ale chyba to rozumiesz.
W tym momencie zadzwoniła komórka Adama. Grodzki poprosił go by przyjechał spowrotem na komendę
-Jak tylko się dowiesz czegoś od tego chłopaka to zadzwoń do mnie.Pamiętaj Iza sama nigdzie nie jedź.Ci ludzie są niebezpieczni.
-Dobrze obiecuję. Cieszę się,że wkońcu się tym zająłeś.

Grodzki czekał na Adama w jego gabinecie.
- O co chodzi?Czemu masz taki poważny wyraz twarzy? Coś się stało?
-Mam coś dla ciebie? Ktoś zostawił to u dyżurnego na dole.Rysiek podał Adamowi kopertę.

W kopercie było zdjęcie Alicji i krótki list napisany odręcznie.
-Marek dajcie to do grafologa, a zdjęcie do techników.Niech sprawdzą czy nie ma tu odcisków palców.
-Już sprawdziliśmy.Nie ma żadnych odcisków, działał w rekawiczkach.- odezwał się Grodzki.- Adam wiem,że to trudna sytuacja dla Ciebie i bardzo współczuję ale co ze sprawą Justyny?
-No własnie MArek, co ze sprawą? Paweł mówił ze byliście wtym domu gdzie Asia wynajmuje pokój.
- Już nie wynajmuje. Wyniosła sie kilka dni temu. Zapłaciła za wszystko z góry, nawet za następny miesiąc i poszła.Właściciele są z niej zadowoleni. Podobno bardzo miła dziewczyna, kłopotów nie sprawia. Żadko tam spała.Przychodziła czasami kilka razy w ciągu dnia. Spotykała się z jakimiś ludzmi, a na noce znikała.- Marek
- Przeszukaliście ten pokój?- spytał Adam
-Niestety nie. Nie mieliśmy nakazu, a właściciele nie zgodzili się na przeszukanie. Pokazali nam go tylko. Było czysto. Puste szafy, łóżko, dwa krzesła. Normalny pokój.-Marek- chyba nie mamy tam czego szukać skoro się wyniosła i zabrała wszystkie swoje rzeczy.
- Mimo wszystko ja załatwię nakaz od Dumicza.Może coś tam znajdziemy.

Następnego dnia na komendzie.

Rano o 9tej przyjechała matka Justyny.Opowiedziała komisarzom o swoich relacjach z Justyną.
- Nie dogadywałysmy się. Trudno nam to szło.Justyna była na mnie zła,że nie dbam o nią a tylko zajmuję się soba i swoimi problemami.Nie zwierzała mi się. Praktycznie nic o niej nie wiedziałam. Pewnego dnia, po maturze zakomunikowała tylko,że jedzie na egzaminy do Warszawy.Dostała się na studia i wyjechała.Gdy była na pierwszym roku zachorowałam. Przeszłam poważne załamanie nerwowe, potem wypadek. Potraciłam młodego człowieka, umarł w szpitalu. Chłopak był pijany leżał na drodze. Nie zauwazyłam go poprostu, było ciemno.Po tym wypadku trafiłam do szpitala psychitrycznego , bo wczesniej próbowałam się zabić.
-Czy Justyna panią często odwiedzała?
-Tak przyjeżdzała. Jak dowiedziała,się o wypadku chciała rzucić studia i ze mną znowu zamieszkać , ale nie pozwoliłam na to.
-A pani mąż?- spytała Basia?
-On odszedł jeszcze przed urodzeniem Justyny.Znalazł sobie młodszą, urodziła mu dziecko i zamieszkali razem.
-A co z Justyną? Wiedział o jej istnieniu?- Basia
Kobieta pokręciła przecząco głową
- Nie. Wyjechał za granicę, nie mogłam najpierw znaleźć z nim żadnego kontaktu, a potem już go nie szukałam. Nie zależało mi.
Na komendzie.
Adam, Basia , Paweł i Marek pili poranną kawę.
-Co z Kasią?Kiedy wyjdzie ze szpitala?- spytała Basia
-Dzisiaj ma mieć jeszcze badania. Lekarz powiedział,że jak wszystko będzie dobrze, to jutro ją wypuści, chociaż najchętniej zatrzymał by ją w szpitalu do końca ciąży.-Marek
-Dlaczego?
-Nie wiem dokładnie. Były jakieś problemy z tętnem u dziecka.- Marek- Kasia jednak nie chce zostać tam ani dnia dłużej.Chce wracać do domu.Dzisiaj wieczorem jadę do jej mamy po nasze dzieciaki.Stęskniłem się za nimi.

Do gabinetu weszła Zuzia
-Przepraszam,że przeszkadzam.Dostaliśmy telefon z drogówki.Złapali Asię.
-To super. Trzeba ją natychmiast tu przewieźć.
-Narazie to nie możliwe. Musi wytrzeźwieć.Jechała po alkoholu, więc po badaniach zostawili ją do jutra na Izbie.
-Cholera. Ta sprawa ciągnie się strasznie.-Marek
Nagle zadzwoniła Adama komórka. Po rozmowie nadkomisarz powiedział
-Iza ponoć namierzyła jakieś podejrzane typy pod redakcją. Muszę tam jechać.Zajmiecie się wszystkim?
-Oczywiście Adam. Zajmiemy się wszystkim.Zadzwoń tylko jak już będziesz coś wiedzia-Basia- My też martwimy się o Alicję

Iza czekała na Adam na korytarzu w redakcji.

-Cześć! Naczelny złapał jednego chłopaka w czasie gdy ten wciskał to pod drzwi jego gabinetu.- kobieta pokazała mu kolejny list z pogrużkami.
Tym razem list nie był pisany odręcznie tylko na komputerze.Na dole kartki był ułozony napis z liter wyciętych z gazety: Kto pod kim dołki kopie ten sam w nie wpada
-Interesujące!-uśmiechnął się Zawada- Gdzie jest ten chłopak?
-Naczelny zamknął go w swoim biurze.To na górze chodź.- Iza poprowadziła Adama schodami na górę.
-Dzień dobry komisarzu!- przywitał się naczelny- Dobrze,że pan tak szybko przyjechał.Załapałem tego gnoja na gorącym uczynku.- naczelny otworzył drzwi gabinetu

W rogu na podłodze przy kaloryferze siedział młody chłopak.Zawada podszedł do niego, ale młody nawet na nadkomisarza nie spojrzał.
-Cześć! Może byś wstał, bo przyszedłem pogadać.
-A bo co?- odburknął młody
- Ej ty!-Adam chwycił go za ramię i ustawił do pionu.- Zachowuj się bo inaczej Ci taki dół wykopię,że z niego nie wyjdziesz!.
-Ja nic nic nie zrobiłem.-chłopak wzruszył ramionami.
-To się okaże.Ręce do tyłu!!!-Adam założył kajdanki- Jedziemy na komendę.
-Poczekaj, może lepiej zadzwonimy do jego rodziców.-do rozmowy włączyła się Iza.- On nie wygląda na 18lat.
-Może nam powiesz jak się nazywasz i co tu robiłeś?- Adam trochę łagodniejszym tonem-No i daj nam telefon do któregoś z rodziców.
-Odwal się! Nie potrzebuję telefonów rodziców, mam własną komórkę.!
-Iza, sama widzisz, nie idzie z nim normalnie rozmawiać. Musimy go zabrać na komendę. Tam ustalimy tożsamość i oczywiście zadzwonimy do rodziców.-Adam
Chłopak w pewnym momencie zaparł się i nie chciał iść dalej.
-Nigdzie nie idę! Zostaw mnie!- wrzasnął i spojrzał Zawadzie w oczy.
-Straszny chojrak z ciebie.- zaśmiał się komisarz-Ciekawe, kiedy zmiękniesz.Może jak usłyszysz ile Ci grozi za porwanie.
-Jakie porwanie?Oszaleliscie kompletnie? Ja tylko dostarczałem te listy, nie pisałem ich. Słowo honoru! Poza tym jakie porwanie?Nikogo nie porwałem.- Chłopak wyglądał na wystraszonego.
-Wyjaśnimy wszystko na komendzie.-Adam schodząc ze schodów prowadząc chłopaka do samochodu.
-Mam jechać z Wami?- spytała Iza
-Nie to wykluczone. Dziękuję ,że mnie zawołałaś, ale teraz to już sprawa policji. Powiadomię Cię jak się czegoś dowiemy.

Na komendzie

-Paweł!Zaprowadź tego chłopaka, niech zdejmą odciski palców.Porównami je z tymi z listów.A potem do grafologa.- Adam
-Ja chcę adwokata!- krzyknął chłopak
-Nie bój się, załatwię Ci adwokata- uśmiechnął się Adam- Jak nie zaczniesz mówić to będzie to adwokat diabła
-O tak!-Marek zaśmiał się a potem spowazniał- nadkomisarz nigdy nie żartuje
-Marek, tu masz legitymacje chłopaka, znalazłem w jego kurtce.Zadzwoń do szkoły i weź namiary na rodziców.Niech tu przyjadą.
-Oczywiście już się robi!-Marek biorąc legitymacje od Adama.
-Chodź młody zobaczymy jakie masz fajne identyfikatory na paluszkach.- Paweł do chłopaka

Za godzinę na komendzie zjawili się rodzice chłopaka.Byli bardzo zdziwieni jak usłyszeli o co podejrzewany jest ich syn.
-On napewno nikogo by nie skrzywdził. To dobry chłopak. – Matka – On napewno nikogo nie porwała, a tym razem dziecka.Panie komisarzu, niech pan mi uwierzy
-Przykro mi, ale trudno mi w to uwierzyć, bo Pani syn nie chce nic nam powiedzieć.
-Adam odciski tego chłopaka i odciski z pierwszego listu są jednakowe.Ale są tam jeszcze jakieś niezidentyfikowane odciski.- Paweł

-Czyli nie działał sam.-Adam spojrzał na chłopaka- Może wreszcie podniesiesz głowę i zaczniesz mówić.
Chłopak milczał
-No mów coś wreszcie!- krzyknął ojciec i zamachnął się by uderzyć chłopaka
-Niech pan go zostawi. -Adam złapał mężczyznę za rękę – Proszę się uspokoić.
-Jak mam się uspokoić, kiedy wiem,że mój syn tego nie zrobił! Ktoś go wrabia.
-Mozliwe, ale niech nam powie kto.Podejrzewamy,że Antek nie działała sam.-Adam popatrzył na chłopaka, który nadal milczał. Siedział ze spuszczoną głową, na która miał nasunięty kaptur.
-Przykro mi to mówić, ale Antek musi tu zostać.-nadkomisarz zwrócił się do rodziców.
-Ale on nie ma jeszcze 18lat.To jeszcze dziecko.Chcemy go zabrać do domu.-matka
-Niestety , nie ma takiej mozliwości.Chłopak musi tu zostać, przynajmniej do płóki nie zacznie mówić.Jeśli państwo sobie życzą możemy przewieżć go na Izbę Dziecka, ponieważ jest nieletni
-18 lat skończy za 1,5miesiąca- powiedział Marek patrząc w legitymację.
-Świetnie!Czyli na sprawie będziesz już sądzony jak dorosły, bez żadnej taryfy ulgowej.-Adam- Trafisz do celi na jakieś 15 lat.Zastanów się więc dobrze, czy nie opłaca Ci się znami współpracować.
-Dobrze! Będe mówił. Ja nic nie zrobiłem.Nosiłem tylko te listy.Słowo honoru!To Długi i ta jego laska wymyśli całą tę aferę z porwaniami.Ojciec Długiego pracował jakiś czas temu w gazecie i to dzięki jego kontaktom Długi nagłośnił tę sprawę.
-Kto jest ten Długi, może jakieś nazwisko.-Adam
-Bartek Długusiński. A jego dziewczyna to Ewa Kobyła. Naprawdę nizała z niej kobyła.Niska i gruba. Ewa chciała strasznie pomagać w przedszkolu jako wolontariuszka. Bardzo lubiła dzieci.Ona właściwie miała fioła na ich punkcie. Strasznie chciała mieć już własne dziecko, tylko,że Bartek nie chciał.
-No i co? Chcesz powiedzieć,że porywali dzieci by się nimi opiekować?- Adam
-Dokładnie tak!. Porywali je na kilka dni, a właściwie to nie porywali. Dzieciaki przychodziły do nich dobrowolnie.Zwabiali je, zamykali na kilka dni i organizowali im czas.Robili coś w rodzaju takiego tajnego mimi przedszkola.
-A ty wiesz gdzie mieści się to ich tajne mimi przedszkole.
-Niestety nie wiem. Z tego co mówił Bartek miesciło się wkilku miejscach.Na strychach, w osiedlowych pralniach,a nawet w lesie w prowisorycznych szałasach.Jak oni zaczeli tę akcję to było jeszcze lato, końcówka lata.
-A czy ojciec Bartka wiedział o tych porwaniach?
-Nie wiedział,że to jego zyn jest w to zamieszany.Zajmował się tą sprawą, bo odkryli ją przypadkowo jego koledzy dziennikarze.-Antek
-Dobrze się spisałeś Antek. Cieszę się,że zdecydowałeś sie mówić.Teraz w nagrodę pojedziesz z rodzicami do domu.-Adam pochwalił chłopaka
-Oszaleliście! Po tym wszystkich co powiedziałem ja nie mogę wrócić. Zostawcie mnie tu w areszcie błagam!Inaczej Długi mnie zabije.
-Spokojnie nic Ci nie zrobi. Zaraz pojedziemy i zgarniemy go i tę jego panienkę opiekunkę od siedmiu boleści.-Adam
-Nie wie pan co mówi! Jak nie Długi to jego kumple dorwą mnie napewno.Wtedy to w najlepszym wypadku wyląduje na chirurgii, może mnie tam jakoś poskładają, a może nie będzie już czego składać.-Antek
-Nie bój się. Jedź z rodzicami do domu. A my załatwimy Ci ochronę.

ciąg dalszy nastapi!!!

No i jeszcze nie koniec, ale już coraz więcej spraw się wyjaśnia.Pozdrawiam i czekam na komty

5 komentarzy:

  1. napisane przez ~alice_b
    około 3 lata temu
    notka wyszła bombowo !! Trochę humoru ale w końcu obydwie sprawy się wyjaśniają. Mam nadzieję , że Alicja się znajdzie !

    OdpowiedzUsuń
  2. napisane przez ~Kristina
    około 3 lata temu
    Jusz sie wyjasniło o to dobrze interesująca notka jak zawsze

    OdpowiedzUsuń
  3. napisane przez ~Stokrotka07
    około 3 lata temu
    Bardzo fajna notka, mam tylko nadzieję, że mała się znajdzie!;)

    OdpowiedzUsuń
  4. napisane przez ~basieńka
    około 3 lata temu
    coraz wiecej wiadomo , znajdą dziecko ? Czekam na cedeka !

    OdpowiedzUsuń
  5. napisane przez ~K@rolcia
    około 3 lata temu
    przepraszam, ze nie komentowałam, ale znowu narobiłam sobie zaległości… notki super jestem ciekawa jak to wszystko się skończy:P Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Komisarze dziękują za pomoc w rozwiązaniu sprawy :-))