Na komendzie
Basia przesłuchiwała Joannę Bielską podejrzaną o zabójstwo Justyny Kopackiej. Marek w tym czasie stał razem z Grodzkim za lustrem weneckim i przysłuchiwał się przesłuchaniu.
-Co za bzdury ktoś Pani naopowiadał, nie znam żadnej Kopackiej.Może kiedyś znałam Justynę, ale już od lat się nie spotykamy.- Asia
-Ale była pani w bibliotece, kilka dni przed zabójstwem i pytała się o nią?- Basia
-A nawet jeśli byłam to co? Nie wolno już normalnie przyjść do biblioteki?-Asia
-To była tam pani czy nie?
- Może i byłam, a co to panią obchodzi?Myslicie,że zabiłam tą idiotkę?- Asia
-To Pani to powiedziała.My się nad tym tylko zastanawiamy.- komisarz Nowacka
-Czy ma pani pozwolenie na broń?W aucie którym pani podróżowała znaleziono to.-Basia pokazała pistolet
- Tak mam. Od kilku lat razem z moim chłopakiem chodzimy na strzelnicę. On jest ochroniarzem. Ja od roku mam pozwolenie na broń. Zdałam egzaminy i testy psychologiczne, wszystko legalnie.-Asia
-O ile mi wiadomo, gdy wczoraj panią zatrzymała policja jechała pani do domu z jakiejś imprezy, a nie ze strzelnicy.Co w takim razie robiła ta broń w pani samochodzie?
-Leżała sobie w bagażniku.Widocznie nie wyjeliśmy jej po ćwiczeniach.W sobotę, razem z Markiem, moim chłopakiem byliśmy na strzelnicy sobie poćwiczyć.
-Zabezpieczyliśmy tę broń i sprawdzimy czy nie strzelano z niej do Justyny.Narazie jest pani wolna, ale niech pani zostanie na miejscu gdyby jednak była nam pani potrzebna.-Basia
-Oczywiscie.- mruknęła niezadowolona Bielska i wyszła z pokoju.
- No i jak?- zapytała Basia patrząc na Marka i Grodzkiego
-Jak dla mnie super!-Brodecki usmiechnął się.- Była zdenerwowana, a to znak,że jej aresztowanie to tylko kwestia czasu.Musimy mieć tylko dowody.
-Ja pójdę i załawię z prokuratury nakaz przeszukania mieszkania tego jej chłopaka.Coś mi mówi,że znajdziecie tam coś ciekawego.- powiedział inspektor i udał się w kierunku gabinetu Dumicza
W tym czasie Adam z Pawłem złożyli wizytę Długiemu.
-Po co tu państwo przyszli?-Długi nie chciał wpuścić policjantów do domu-Macie nakaz?
-Nie mamy.Chcemy porozmawiać.-Adam
-To słucham.-Długi wystawiając głowę przez pół otwarte drzwi
-Ej młody, chyba nie chcesz by cała okolica słyszała zczym przyszliśmy. – Paweł
Chłopak otworzył wreszcie drzwi i wpuscił policjantów do korytarza
-Mieszkasz z dziewczyną?-Paweł rozgladając sie po korytarzu zauważył damskie buty.
-Ej nie słyszałem byśmy byli ta „ty”.Rozglądajcie się szybko panowie policjanci i znikajcie.
- Mieszka tu z panem Ewa Kobyła?- zapytał Adam
- Czasami tu bywa, a bo co? Szukają jej państwo?
- Pojedzie pan znami na komedę, bo jest pan podejrzany o porwanie dziecka.-Adam
-Ciekawe, ja nic nie wiem.-chłopak złośliwie się usmiechnął
-Radziłbym szybko się dowiedzieć, nim stracę cierpliwość.- Adam spokojnym tonem
-Chodzi o dziecko nadkomisarza Baranie!-Paweł
-Spokojnie Paweł.-Adam
-Panowie, nie wiem o jakim dziecku mówicie?Naprawdę.-chłopak
-Kochanie co tu się dzieje?- spytała dziewczyna, która wtej chwili weszła do mieszkania.
-Dzień dobry pani. Jesteśmy z policji a pani to chyba Ewa Kobyła czy tak?- Adam
-Zgadza się, ale nie wiem o co chodzi?- dziewczyna wydawała się być zaskoczona wizytą policjantów
-Chodzi o małą dziewczynkę Alicję Zawadę.-Paweł- Została niedawno porwana i wydaje nam się,że ma pani coś z tym wspólnego.
-Skoro nie chcecie to rozmawiać to chyba musimy zabrać państwa na komendę.-Adam-Tam się wszystko wyjaśni.
-Ale tu nie ma nic do wyjaśniania! Ja nigdzie nie jadę!- krzyknął chłopak- A wy psy wypad stąd!
-Spokojnie chłopie!-Paweł- Skoro się tak denerwujesz to chyba jednak jest coś na rzeczy.
Adam chwycił chłopaka za rękę
-To pójda państwo z nami dobrowolnie, czy przyda się to?- pokazał kajdanki
-Dobrze już idziemy,tylko zadzwonię do koleżanki.- Ewa Kobyła- A ty kochanie się uspokój, przecież nie mamy nic na sumieniu. Panowie chcą tylko porozmawiać
-A nie możemy tutaj rozmawiać?- spytał chłopak
-Nie pojedziemy na komendę bo jeszcze zdejmiemy wasze odciski palców.-Adam
-Czyli jednak jesteśmy o coś oskarżeni?- Długi- To jakiś absurd!
Ewa wyszła do pokoju i wybrała numer koleżanki. Paweł ruszył pocichu w kierunku pokoju.
Ewa szybko skończyła rozmowę i usmiechnęła się do Pawła
-Już idę
Przed blokiem Ewa zauważyła swoją koleżankę z wózkiem dziecięcym. Ta na widok policjantów zaczęła uciekać. Adam rzucił się w pogoń za kobietą. Dziewczyna najpierw nie dawała za wygraną i uciekała z wózkiem. W pewnej chwili wbiegła z wózkiem na przejście dla pieszych na ruchliwym skrzyżowaniu.Nie zważając na czerwone światło dziewczczyna biegła pchając przed sobą wózek uciekając między samochodami. Gdy była już prawie na drugiej stronie skrzyżowania w bok wózka uderzył samochód.Wózek się przewróził na bok, a dziewczyna pobiegła dalej przed siebie. Do wózka podbiegł szybko kierowca.Schylił się i podniósł kocyk w który zawinięte było dziecko.
-Prosze pani! Dziecko!- zawołał za kobietą, ale ta nie obejrzała się.
Za chwilę przy mężczyźnie zatrzymał się Adam. Gdy popatrzył na nieruchome dziecko na rekach mężczyzny, zbladł jak papier.
-Niech Pan da mi to dziecko i dzwoni po karetkę
Adam wziął dziecko od mężczyzna. Twarz małej była marmurowo blada, wargi sine.Policjant sprawdził, dziecko nie oddychało!
-Ala, kochanie, nie rób mi tego!!! – krzyknął. Potem położył ją na ziemi i ukląkł przy małej. Nie wiele myśląc zaczał robić małej sztuczne oddychanie.Kiedyś jeszcze w szkole policyjnej sie tego uczył
- przecież ono jeszcze niedawno oddychało!- powiedział mężczyzna
-Niech pan dzwoni po kartetkę szybko!112! krzyknął nadbiegający Paweł
Gdy kucnął przy koledze ten na chwilę przewał sztuczne oddychanie. Za moment mała zaczeła się krztusić, jakby kaszleć.Później oddech powrócił
- Już dobrze malutka, tylko oddychaj, oddychaj.- Adam powtarzał jak mantrę głaszcząc Alicje po główce.-Paweł zamiast tu stać jak baran mogłeś łapać dziewczynę! Cholera jasna gdzie ty masz łeb!!!! Podejrzani uciekają!!!-komisarz zobaczył Długiego z dziewczyną jak znikają za blokiem na końcu ulicy.
-Nie ważne Adam! Teraz nic nie jest ważne. Zaraz przyjedzie karetka-Paweł
-Cholera czemu to tak długo trwa! Mówił pan,że poszkodowane jest dziecko?
-Tak, mówiłem. Pewnie nie mogą przepchać sie przez korki
-Cholera co pan najlepszego zrobił!!!-Adam popatrzył na męzczyznę, a ten odsunął się kilka kroków- Przecież widział pan wózek z dzieckiem
- To nie moja wina!!! Ta kobieta z wózkiem wbiegła mi pod maskę w ostatniej chwili. Nie mogłem zahamować. Nie zdążyłem!- mężczyzna złapał się za głowę
W tej chwili podjęchała karetka. Wybiegło, dwóch ratowników a za nimi lekarka. Kobieta ostrożnie podniosła dziecko. Mała zachęła się ksztusić
-Cholera jasna ona się dusi!!!-Adam blady z przerażenia
-Spokojnie poradzimy sobie. Niech panowie się odsuną- powiedziała do Adama i Pawła i wzieła się za sztuczne oddychanie- Szybko zestaw do intubacji!
Po kilku minutach karetka odjechała z Alicją w kierunku szpitala.Adam z Pawłem pojechali za karetką.
- Paweł zawiadom patrole,że uciekli nam podejrzani!Jak się Długi dobierze do skóry temu chłopakowi, którego wczoraj przesłuchiwaliśmy to będzie jatka. Trzeba pod ich dom wysłac patrol.- Adam
- Jak ty możesz myśleć o tym w takim momencie. Podziwiam Cię- Paweł
Po dziesięciu minutach karetka była już pod szpitalem. Policjanci zatrzymali się na szpitalnym parkingu tuż za karetką.Małą Alicję wzięli zaraz na blok operacyjny z powodu problemów z oddychaniem spowodowanym obrzekiem płuc. Adam razem z Pawłem czekali na korytarzu. Adam zadzwonił do Izy by ja poinformowac,że ich córka jest w szpitalu.
Na komendzie
Basia przesłuchiwała Joannę Bielską podejrzaną o zabójstwo Justyny Kopackiej. Marek w tym czasie stał razem z Grodzkim za lustrem weneckim i przysłuchiwał się przesłuchaniu.
-Co za bzdury ktoś Pani naopowiadał, nie znam żadnej Kopackiej.Może kiedyś znałam Justynę, ale już od lat się nie spotykamy.- Asia
-Ale była pani w bibliotece, kilka dni przed zabójstwem i pytała się o nią?- Basia
-A nawet jeśli byłam to co? Nie wolno już normalnie przyjść do biblioteki?-Asia
-To była tam pani czy nie?
- Może i byłam, a co to panią obchodzi?Myslicie,że zabiłam tą idiotkę?- Asia
-To Pani to powiedziała.My się nad tym tylko zastanawiamy.- komisarz Nowacka
-Czy ma pani pozwolenie na broń?W aucie którym pani podróżowała znaleziono to.-Basia pokazała pistolet
- Tak mam. Od kilku lat razem z moim chłopakiem chodzimy na strzelnicę. On jest ochroniarzem. Ja od roku mam pozwolenie na broń. Zdałam egzaminy i testy psychologiczne, wszystko legalnie.-Asia
-O ile mi wiadomo, gdy wczoraj panią zatrzymała policja jechała pani do domu z jakiejś imprezy, a nie ze strzelnicy.Co w takim razie robiła ta broń w pani samochodzie?
-Leżała sobie w bagażniku.Widocznie nie wyjeliśmy jej po ćwiczeniach.W sobotę, razem z Markiem, moim chłopakiem byliśmy na strzelnicy sobie poćwiczyć.
-Zabezpieczyliśmy tę broń i sprawdzimy czy nie strzelano z niej do Justyny.Narazie jest pani wolna, ale niech pani zostanie na miejscu gdyby jednak była nam pani potrzebna.-Basia
-Oczywiscie.- mruknęła niezadowolona Bielska i wyszła z pokoju.
- No i jak?- zapytała Basia patrząc na Marka i Grodzkiego
-Jak dla mnie super!-Brodecki usmiechnął się.- Była zdenerwowana, a to znak,że jej aresztowanie to tylko kwestia czasu.Musimy mieć tylko dowody.
-Ja pójdę i załawię z prokuratury nakaz przeszukania mieszkania tego jej chłopaka.Coś mi mówi,że znajdziecie tam coś ciekawego.- powiedział inspektor i udał się w kierunku gabinetu Dumicza
W tym czasie Adam z Pawłem złożyli wizytę Długiemu.
-Po co tu państwo przyszli?-Długi nie chciał wpuścić policjantów do domu-Macie nakaz?
-Nie mamy.Chcemy porozmawiać.-Adam
-To słucham.-Długi wystawiając głowę przez pół otwarte drzwi
-Ej młody, chyba nie chcesz by cała okolica słyszała zczym przyszliśmy. – Paweł
Chłopak otworzył wreszcie drzwi i wpuscił policjantów do korytarza
-Mieszkasz z dziewczyną?-Paweł rozgladając sie po korytarzu zauważył damskie buty.
-Ej nie słyszałem byśmy byli ta „ty”.Rozglądajcie się szybko panowie policjanci i znikajcie.
- Mieszka tu z panem Ewa Kobyła?- zapytał Adam
- Czasami tu bywa, a bo co? Szukają jej państwo?
- Pojedzie pan znami na komedę, bo jest pan podejrzany o porwanie dziecka.-Adam
-Ciekawe, ja nic nie wiem.-chłopak złośliwie się usmiechnął
-Radziłbym szybko się dowiedzieć, nim stracę cierpliwość.- Adam spokojnym tonem
-Chodzi o dziecko nadkomisarza Baranie!-Paweł
-Spokojnie Paweł.-Adam
-Panowie, nie wiem o jakim dziecku mówicie?Naprawdę.-chłopak
-Kochanie co tu się dzieje?- spytała dziewczyna, która wtej chwili weszła do mieszkania.
-Dzień dobry pani. Jesteśmy z policji a pani to chyba Ewa Kobyła czy tak?- Adam
-Zgadza się, ale nie wiem o co chodzi?- dziewczyna wydawała się być zaskoczona wizytą policjantów
-Chodzi o małą dziewczynkę Alicję Zawadę.-Paweł- Została niedawno porwana i wydaje nam się,że ma pani coś z tym wspólnego.
-Skoro nie chcecie to rozmawiać to chyba musimy zabrać państwa na komendę.-Adam-Tam się wszystko wyjaśni.
-Ale tu nie ma nic do wyjaśniania! Ja nigdzie nie jadę!- krzyknął chłopak- A wy psy wypad stąd!
-Spokojnie chłopie!-Paweł- Skoro się tak denerwujesz to chyba jednak jest coś na rzeczy.
Adam chwycił chłopaka za rękę
-To pójda państwo z nami dobrowolnie, czy przyda się to?- pokazał kajdanki
-Dobrze już idziemy,tylko zadzwonię do koleżanki.- Ewa Kobyła- A ty kochanie się uspokój, przecież nie mamy nic na sumieniu. Panowie chcą tylko porozmawiać
-A nie możemy tutaj rozmawiać?- spytał chłopak
-Nie pojedziemy na komendę bo jeszcze zdejmiemy wasze odciski palców.-Adam
-Czyli jednak jesteśmy o coś oskarżeni?- Długi- To jakiś absurd!
Ewa wyszła do pokoju i wybrała numer koleżanki. Paweł ruszył pocichu w kierunku pokoju.
Ewa szybko skończyła rozmowę i usmiechnęła się do Pawła
-Już idę
Przed blokiem Ewa zauważyła swoją koleżankę z wózkiem dziecięcym. Ta na widok policjantów zaczęła uciekać. Adam rzucił się w pogoń za kobietą. Dziewczyna najpierw nie dawała za wygraną i uciekała z wózkiem. W pewnej chwili wbiegła z wózkiem na przejście dla pieszych na ruchliwym skrzyżowaniu.Nie zważając na czerwone światło dziewczczyna biegła pchając przed sobą wózek uciekając między samochodami. Gdy była już prawie na drugiej stronie skrzyżowania w bok wózka uderzył samochód.Wózek się przewróził na bok, a dziewczyna pobiegła dalej przed siebie. Do wózka podbiegł szybko kierowca.Schylił się i podniósł kocyk w który zawinięte było dziecko.
-Prosze pani! Dziecko!- zawołał za kobietą, ale ta nie obejrzała się.
Za chwilę przy mężczyźnie zatrzymał się Adam. Gdy popatrzył na nieruchome dziecko na rekach mężczyzny, zbladł jak papier.
-Niech Pan da mi to dziecko i dzwoni po karetkę
Adam wziął dziecko od mężczyzna. Twarz małej była marmurowo blada, wargi sine.Policjant sprawdził, dziecko nie oddychało!
-Ala, kochanie, nie rób mi tego!!! – krzyknął. Potem położył ją na ziemi i ukląkł przy małej. Nie wiele myśląc zaczał robić małej sztuczne oddychanie.Kiedyś jeszcze w szkole policyjnej sie tego uczył
- przecież ono jeszcze niedawno oddychało!- powiedział mężczyzna
-Niech pan dzwoni po kartetkę szybko!112! krzyknął nadbiegający Paweł
Gdy kucnął przy koledze ten na chwilę przewał sztuczne oddychanie. Za moment mała zaczeła się krztusić, jakby kaszleć.Później oddech powrócił
- Już dobrze malutka, tylko oddychaj, oddychaj.- Adam powtarzał jak mantrę głaszcząc Alicje po główce.-Paweł zamiast tu stać jak baran mogłeś łapać dziewczynę! Cholera jasna gdzie ty masz łeb!!!! Podejrzani uciekają!!!-komisarz zobaczył Długiego z dziewczyną jak znikają za blokiem na końcu ulicy.
-Nie ważne Adam! Teraz nic nie jest ważne. Zaraz przyjedzie karetka-Paweł
-Cholera czemu to tak długo trwa! Mówił pan,że poszkodowane jest dziecko?
-Tak, mówiłem. Pewnie nie mogą przepchać sie przez korki
-Cholera co pan najlepszego zrobił!!!-Adam popatrzył na męzczyznę, a ten odsunął się kilka kroków- Przecież widział pan wózek z dzieckiem
- To nie moja wina!!! Ta kobieta z wózkiem wbiegła mi pod maskę w ostatniej chwili. Nie mogłem zahamować. Nie zdążyłem!- mężczyzna złapał się za głowę
W tej chwili podjęchała karetka. Wybiegło, dwóch ratowników a za nimi lekarka. Kobieta ostrożnie podniosła dziecko. Mała zachęła się ksztusić
-Cholera jasna ona się dusi!!!-Adam blady z przerażenia
-Spokojnie poradzimy sobie. Niech panowie się odsuną- powiedziała do Adama i Pawła i wzieła się za sztuczne oddychanie- Szybko zestaw do intubacji!
Po kilku minutach karetka odjechała z Alicją w kierunku szpitala.Adam z Pawłem pojechali za karetką.
- Paweł zawiadom patrole,że uciekli nam podejrzani!Jak się Długi dobierze do skóry temu chłopakowi, którego wczoraj przesłuchiwaliśmy to będzie jatka. Trzeba pod ich dom wysłac patrol.- Adam
- Jak ty możesz myśleć o tym w takim momencie. Podziwiam Cię- Paweł
Po dziesięciu minutach karetka była już pod szpitalem. Policjanci zatrzymali się na szpitalnym parkingu tuż za karetką.Małą Alicję wzięli zaraz na blok operacyjny z powodu problemów z oddychaniem spowodowanym obrzekiem płuc. Adam razem z Pawłem czekali na korytarzu. Adam zadzwonił do Izy by ja poinformowac,że ich córka jest w szpitalu.
Rano na komendzie
Basia siedziała sama w kanciapie popijając poranna kawę.
-Cześć! Co tu tak pusto?- Grodzki zajrzał przez uchylone drzwi
-Paweł poszedł do Dumicza po nakaz. Chcemy jechać i złożyć Asi wizytę.
Inspektor wszedł i zamknął za sobą drzwi.
-Basiu, a ty może wiesz co u Adama? Dzwoniłem rano, ale nie odbierał. Co z Alą?
-Rozmawiałam dziś z Izą. Operacja skończyła się pomyślnie,i mała już sama oddycha.
-Cześć!- do kanciapy wszedł Marek- O pan inspektor, witaj Rysiu!Wiecie,że z Ala juz lepiej?
-Tak wiemy, oddycha już samodzielnie.Operacja sie udała.- Basia
-Czemu zawsze jestem ze wszystkim spóźniony?-Marek chwytając się za kieszeń- Przepraszam was, moja komórka
-O cholera!- krzyknął i wyleciał z kanciapy jak z procy
Basia pobiegła za nim krzycząc:
- Ej Marek O co chodzi?Co to za dezercja???Wagary sobie robisz?
Marek stanął na chwilę i odwrócił się do koleżanki
-Kasia ona, ona….-nabrał powietrza- ona rodzi- obrócił się i pobiegł
Basia wróciła do kanciapy z wypiekami na twarzy.
- Coś się stało? -zapytał Paweł
- No co jest?-Grodzki patrząc jak Baśka nie może wydobyć z siebie słowa i łapie powietrze jak ryba wyjęta z wody.
-No gadaj wreszcie ! Pali się czy co?!!!- Paweł
-Kasia rodzi!!!
-To niemożliwe-Paweł stanął jak wryty. Drzwi zatrzasnęły się bo był przeciąg.- to dopiero piąty miesiąc.
-Nie piąty tylko szósty.-Basia
-I tak nie ważne. Jeśli to dziecko się teraz urodzito i tak nie ma szans. Cholera jasna!!!-Grodzki uderzył pięścią w stół
-Spokojnie, nie możemy tak myśleć. Wszystko będzie dobrze. – Basia
-Co jest? Macie nakaz, więc nie wiem czemu tu jeszcze jesteście?-wszedł Jacek- Mam dla was raport z badań balistycznych.Znaleziono kulę, ale… przerwał patrząc na kolegów.- Co się stało?
-Kasia rodzi. Marek przed chwilą wyleciał stąd jak z procy.
-Świetnie, ale proponował bym zająć się pracą.- prokurator skierował się do wyjścia, ale przy drzwiach przystanął na chwilę- Wiecie może co z córką Adama?
-Jest już lepiej. Na szczęście mała już sama oddycha, ale zagrożenie chyba jeszcze nie minęło. Bo Adam z Izą ciągle są przy małej w szpitalu.-wyjaściła Basia
-Najważniejsze,że już jest lepiej.-Jacek uśmiechnął się – Kładę tu wam raport balistyczny przysłali faksem.
Gdy Jacek wyszedł Paweł wziął z biurka raport.
-Basia chodź, jedziemy do Asi. Może znajdziemy broń z której zabito Justynę, bo nietety nie strzelano z tej broni którą znaleźliśmy w samochodzie.
W czasie przeszukania w domu należącym do chłopaka Joanny Bielskiej znaleziono broń należacą do niego.Była ukryta w kanapie.W czasie przeszukania obecny był chłopak Asi, jej samej w domu nie było
-Czy może nam pan powiedzieć co pańska broń tu robi?Nie mówił nam pan,że posiada mam drugi pistolet.
- Mam na niego pozwolenie, ale szczerze mówiąc jestem zdziwiony, ponieważ pistolet ten zginął mi jakiś miesiąc temu.Zgłaszałem to nawet na policję.-chłopak Joanny
-Czemu wczesniej nie poinformował nas pan o zaginięciu tej broni?- Basia
- Nie wiem, zapomniałem
-Zapomniał pan? Niezmiernie ciekawe.- stwierdził ironicznie Paweł
-O co chodzi? Skoro skończyliście przeszukanie to zabierajcie swoje zabawki i zostawcie mnie w spokoju.
- Obawiam się,że to nie możliwe. Musimy zabezpieczyć tę broń i sprawdzić, czy przypadkiem nie strzelano z niej do Justyny Kopackiej.- Paweł
-Czy to znaczy,że jęli tak to będę miał problemy?Przecież ten pistolet zaginął, prawdopodobnie ktoś go ukradł.Czemu więc ja mam odpowiadać za to?
-Może pan, a może pańska dziewczyna. Wszystkiego się do wiemy.A tak wogóle to gdzie ona teraz jest?
-Chyba na uczelni, od przyszłego semestru wraca na studia.Pojechała załatwić pewne formalności.
Paweł z Basią zabezpieczyli znalezioną broń i wzieli ją ze sobą na komendę.
W samochodzie
-Paweł, może pojedziemy do szpitala. Mam złe przeczucia.Marek nie daje znaku życia.-Basia wgapiała się w ekran swojej komórki
Paweł nie zdązył jednak odpowiedzieć, bo odezwała się jego komórka. Paweł wyjął ją kieszeni.
-Dziwne nieznany numer- szepnał odbierając- Halo cześć Marek. Tak, oj to super. Kamień spadł nam z serca. Baśka chciała do was jechać. Dzięki, pa
-I co?-Basia przypatrywała się Pawłowi
-Nic. fałszywy alarm. Sytuacja opanowana.Jeszcze nie zostałaś ciocią.- usmiechnął się
- Super!!!
-Z czego się cieszysz? Myślałem,że bardzo tego chciałaś?
-Tak chciałam, ale nie tak szybko.
Gdy przyjechali na komendę, oznajmili wszystkim radosną nowinę.Paweł zaniósł znalezioną broń na badania.
-Kiedy będą wyniki?- spytała Basia
-Wstępne powinny być za kilka godzin. Sprawdza odciski palców na broni i zobacza czy to nie zniej strzelano- Paweł
- Coś mi się wydaje,że wreszcie mamy koniec sprawy.-Basia usmiechnęła się.
Czy mówicie o sprawie Justyny?- w drzwiach stanął nadkomisarz.
-Adam co ty tu robisz? Jak się czuje malutka,co z Izą?Zostawiłeś ją samą w szpitalu?-Basia
-Tam Iza została w szpitalu. Czuwa przy małej.Alicja jest jeszcze nie przytomna ponieważ dostała silne środki przeciwbólowe.Ma pęknięte źebro, złamaną nóżkę i ogólne potłuczenia. Najważniejsze jedka jest to,że oddycha samodzielnie i,że zagrożenie minęło.Obrzęk płuc ustąpił.-Adam
-Świetna wiadomość, ale chyba nie przyjechałeś tu tylko po to by nam to zakomunikować,-Paweł
-Oczywiście,że nie- Adam- .Dostałem wiadomość,że złapali Długiego i jego kumpli.Wszystkich tam tu wiozą.Złapano ich pod domem Antka. Dobrze,że ustawilismy tam chłopaków. Długi był zaskoczony. Udało się ich aresztować bez wymiany strzałów.
-A co z Ewą Kobyłą i z tą dziewczyną która uciekała z wózkiem.
-Nie wiemy jeszcze, ale cały czas ich szukamy.-Adam- Paweł pomożesz mi i przesłuchasz Długiego, dobrze?
-A dlaczego ty sam tego nie zrobisz?-Paweł z lekka zdziwony.
- Rozmawiałem z Godzkim. Inspektor twierdzi,że jestem osobiście zaangażowany w tę sprawę.Prosił mnie bym przesłuchanie zostawił Wam.
- Dobrze Adam zajmę się tym.Jeśli chodzi o sprawę Justyny, to i tak musimy narazie czekać na wyniki badań.- Paweł
Za trzy godziny przyszły wstepne wyniki z których wynikało jednoznacznie,że do Justyny Kopackiej strzelano z broni znalezionej podczas przeszukania domu Marka Serkowskiego, chłopaka Joanny Bielskiej. Paweł z Basią pojechali aresztować Asię i jej chłopaka.
koniec części 72 !!!!
Nareszcie koniec, ale długa ta część mi wyszła.Myślę jednak,że miło się Wam ją czytało i z wypiekami na twarzy sledziliście losy bohaterów.Pozdrawiam serdecznie i czekam na komentarze.
napisane przez ~biedroneczka
OdpowiedzUsuńokoło 3 lata temu
A zapomniałam jeszcze w końcówce dopisać,że na broni znaleziono odciski palców Joanny Bielskiej.
apisane przez ~alice_b
OdpowiedzUsuńokoło 3 lata temu
uuuff odetchnęłam z ulgą ! Wszystkie zagrożenia minęły ,sprawa rozwiązana. Niezłe emocje zafundowałaś ! Pozdrawiam !
napisane przez ~Stokrotka07
OdpowiedzUsuńokoło 3 lata temu
Wszystko dobre, co się dobrze kończy:) świetnie:)
apisane przez ~basiemka
OdpowiedzUsuńokoło 3 lata temu
a więc jednak ! domyslalam się kto jest zabóhca ! czekam na cedeka
napisane przez ~Kristina
OdpowiedzUsuńokoło 3 lata temu
Świetna notka cóż za akcja Pozdrawiam
napisane przez karolcia199@poczta.onet.pl
OdpowiedzUsuńokoło 3 lata temu
no no notka fajna… dobrze, że dobrze wszystko się skończyło:P:P Pozdrawiam